Krzysztof Kwasiżur
Lwowska Melancholia
Beatę Kulagę poznałem na jednym ze spotkań członków Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultury. Jako, że chciałem się dowiedzieć, kto zacz, skwapliwie sięgnąłem po egzemplarz lokalnej prasy o tematyce kulturalnej który, drukował właśnie wiersze tej młodej twórczyni.
„Nasz Przemyśl” drukował jednak zaledwie kilka utworów, ale nader interesujących!
Wiedząc zatem, że Pani Beata właśnie wydała swój debiutancki tomik wierszy – poprosiłem o niego, chcąc się przekonać, czy te, w „Naszym Przemyślu”, nie były chwilowym skokiem formy. Niedługo potem poprosiłem o dodatkowe informacje!
Autorka, urodziła się w 1977 r. we Lwowie, magister filologii polskiej po skończeniu Uniwersytetu w Białymstoku ( i licencjatu z filologii ukraińskiej w PWSW wPrzemyśl), debiutowała w latach 90-tych w „Gazecie Lwowskiej”.
Później były publikowane materiały pokonferencyjne z “Konfrontacji mickiewiczowskich”. Była również wyróżniana za twórczość i odtwórczość. Aktualnie jest sekretarzem Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultury w Przemyślu.
Pierwszy zbiór wierszy Pani Kulagi nie jest zbyt obszerny – to wydany wspólnym sumptem Przemyskiego RSTK i autorki gruby, kolorowy zeszyt. Ale już po zajrzeniu do niego nabieramy respektu i natychmiast wyjaśnia się tytuł całego tomiku („Muśnięcia”) – już w pierwszym utworze „Na chwilę” autorka unaocznia czytelnikowi:
Budzisz się, przecierasz oczy
i, zanim nauczysz się być rozumianym,
wpadasz w wir
muśnięć słońca,
pocałunków wiatru,
objęć gorącej zimy
i chłodnych letnich poranków…
Ta delikatność, niczym muśnięć wiatru towarzyszy wszystkim wierszom autorki, czy dotyczą one ulubionego tematu poezji tej autorki – miłości, czy piękna przyrody, czy sentymentalnych podróży po Lwowie.
Autorka, nawet w krótkich formach zaskakuje błyskotliwością spostrzeżeń („Liryki postrzępione”), zachwyt zwykłymi sprawami, czy urodę przedmiotów.
Świat uczuć w wierszach Kulagi nie jest ani łatwy, ani przyjazny dla przeżywającego je, młodego człowieka. Trzeba im stawić czoła; czy to tęsknota wobec której współczesny, wykształcony i elokwentny człowiek jest tak samo bezsilny, jak kilkadziesiąt, czy kilkaset lat temu? Człowiek w wersach Pani Beaty pragnie bezpieczeństwa „Nie pragnę niczego więcej, tylko jedną mam prośbę: osłoń mnie, gdy będzie padać…”[1]– mówi bohater jej.
Poezja Pani Beaty jest pełna smutku i zadumy. Autorka, swoimi wierszami i tematami w nich poruszanymi w nich zdaje się mówić iż miłość niejedno ma imię.
Autorka zabiera czytelnika w liryczną podróż jej strony rodzinne, przedstawiając baśniowe piękno Lwowa („Lwowskie anioły”) niezwykle sugestywnie opisuje strofami podobnymi do spokojnych konstrukcji Mateusza Pieniążka.
We mnie – mieszkańcu Przemyśla, wiersz ten zrobił wrażenie powrotu do bajkowo-gałczyńskich klimatów, gdzie i dorożka zaczarowana i dorożkarz…
Jednak to młoda artystka i warto jej wybaczyć te małe potknięcia. W wierszu „Słowo” udowadnia, że powtórzenia mogą nadawać wierszowi niezwykłą moc i jest tego świadoma.
W tym utworze młoda poetka wysnuwa paralelę od słów kochanków, szepcących miłosne wyznania, do biblijnych słów stworzenia. To odważny, „męski”, wiersz, w którym jasno postawiono sprawy.
Jednak w większości utworów Beaty Kulagi nie znajdziemy tej stanowczości;
są to wiersze miękkie, kobiece, ciepłe, delikatne a jednocześnie jest w nich głębia przemyśleń. Poetka konsekwentnie przedstawia własny punkt widzenia i robi to w taki sposób, że czytelnik nie staje się oponentem w dyskusji, a obserwatorem jej skrótów ciągów myślowych i wizji. Podobnie jak w dobrej dyskusji – konstytuują się one w umyśle czytelnika jako integralna jego wartość.
Autorka chętnie obraca się w kontekstach związanych z przyrodą, przy czym robi to niezwykle obrazowo udowadniając, stosując chętnie synestezje, przy tym czytelnik wchodzi w jej świat bez wahania, gdyż jest to świat odczuć bardzo pozytywnych:
…Otulił mnie anioł,
zasnęłam, przepraszam.
Zbudziło mnie
światło księżyca.
Otulił mnie anioł,
miał Twoje ramiona
i Twoje, miły,
Ale nawet opisując świat przyrody, porównuje go i przykłada do świata duchowego, bo dla młodej autorki wszystko wiąże się z duchowością. („zaklęte marzenie – wszędzie go pełno”).
Zbiór wierszy „Muśnięcia”, choć porusza w zasadzie niezbyt wiele tematów, jest bardzo zróżnicowany. Spojrzenie na miłość we współczesnym świecie, jest niezwykle plastyczne i nie umyka autorce chyba żaden aspekt tego tematu. Nawet to, co chętnie zamietli byśmy pod dywan B. K. wyciąga na światło dzienne i podsuwa nam do analizy („Dzieci niepokorne”). Autora recenzji urzekł jedyny w zbiorku rymowany wiersz pt. „Biały wiersz”, przypominający mu, autorką wierszy jest kobieta.
Bogactwo treści powoduje, iż każdy z czytelników znajdzie w nim coś, z czym będzie mógł się identyfikować.
Wiersze – bardzo obrazowe, od pierwszego, do ostatniego – będą na pewno pożywką intelektualną bez względu na płeć.
Choć Pani Beata w prywatnej rozmowie zarzeka się, że nie widzi siebie w roli pirata i gwałciciela świętych praw poezji – to ja, życząc większej odwagi, w sięganiu po nowe tematy czekam na nowe pozycje książkowe Beaty Kulagi.