Leszek Żuliński
Andrzej Krzysztof Waśkiewicz – twórca i stwórca
Andrzej K. Waśkiewicz od samego początku ukierunkował swe zainteresowania na poezję (choć zdarzyło mu się napisać i powieść); nigdy nie zajmował się „całą” literaturą, miał wyraźnie pozaznaczane pola swoich badań, ale mimo swego specialité były one ogromne i w gruncie rzeczy objęły całe minione stulecie, jak wspomniałem, z jego obecną kontynuacją.
Wykroczył także szybko poza sprawy tekstologiczne i historycznoliterackie w stronę socjologii literatury i wielostronnego działania na rzecz środowiska pisarskiego.
Postarajmy się to uporządkować; przede wszystkim pogrupować w nurty, którymi płynęły pracowitość i talent Waśkiewicza.
I.
Po pierwsze, AKW jest historykiem literatury XX wieku. W najpełniejszym tego słowa znaczeniu. Wybrał z niej szczególnie fenomen Awangardy krakowskiej, to wielkie dzieło Tadeusza Peipera i Juliana Przybosia, które – po Norwidzie – jako kolejne odmieniło język poezji do tego stopnia, że w zasadzie odmieniło jej „sposób istnienia”. To była rewolucja, bowiem nowy język to także nowe widzenie świata, jego postrzeganie i wikłanie w intelektualne konteksty. Waśkiewicz był dawniej i jest do dzisiaj wyznawcą Nowego Paradygmatu, czyli wszystkiego, co w literaturze jest jej zakrętem i odnową, nowym modelem i formułą, nowym „formatem mówienia”, bowiem tylko taka poezja, cała literatura, posuwa do przodu świadomość pokoleń i kondycję sztuki. Mówię tu o „przewrocie krakowskim”, ale przecież to był fragment większej całości (dadaizm, futuryzm, surrealizm, kubizm, abstrakcjonizm, formizm itd.), która pchnęła na nowe tory humanizmu epokę (mimo jej totalitarnych anty-humanizmów).
AKW stał się chyba najwybitniejszym w Polsce znawcą Peipera i Przybosia oraz wszelkiej awangardy post-XIX-wiecznej. M.in. trwałym śladem jego pracy pozostają wydania tomów poetyckich Przybosia. Ale też dziesiątki artykułów i komentarzy, m.in.: Rygor i marzenie. Szkice o postaciach trzech awangard (1973), O poezji Juliana Przybosia (1977), W kręgu „Zwrotnicy”. Studia i szkice z dziejów krakowskiej Awangardy (1983), W kręgu futuryzmu i awangardy. Studia i szkice (2003).
Ideał poezji jako Nowego Głosu Sztuki towarzyszył AKW przez ponad cztery dekady aktywnego pisania. Zafascynowanie Awangardą przeniósł na młodą poezję polską. On sam, poeta i krytyk towarzyszący Orientacji Poetyckiej „Hybrydy”, zaczął sekundować pokoleniom wstępującym, był akuszerem nowych roczników, był wyznawcą nowej poezji i jej egzegetą, ponieważ nikt tak jak właśnie AKW nie pojmował wagi i rangi poszukiwania Graala Nowego Słowa. Zwłaszcza lata 70. i to zawzięte, energiczne towarzyszenie Waśkiewicza Nowej Fali i Nowej Prywatności uczyniły zeń krytyka przyjaznego zjawiskom ewolucji i odmładzania sztuki. Zaczął być kronikarzem nowych roczników. Takie książki, jak Modele i formuła. Szkice o młodej poezji lat sześćdziesiątych (1978) czy Ósma dekada. O świadomości poetyckiej „nowych roczników” (1982) to właśnie przykłady „krytyki towarzyszącej” Waśkiewicza.
Stał się – co widać po latach – krytykiem, który spiął początek i koniec XX wieku, który pokazał drogę naszej poezji w tej epoce. Sądzę, że gdybym np. wymyślił Waśkiewiczowi esej pt. Od Przybosia do Pawlaka, to trafiłbym w sedno jego żywiołu badawczego. Wymyślać zresztą nie muszę, taki tekst jest gdzieś przecież wpisany w jego publikacje.
II.
Waśkiewicz jest wybitnym edytorem, redaktorem i kronikarzem.
Szlify w rzemiośle edytorskim otrzymał jako zielonogórski bibliotekarz, z czasem osiągnął w arkanach tej sztuki chyba najwyższe wtajemniczenie. Bodaj że największe dokonanie w tej mierze, to dwutomowa edycja Wierszy zebranych Anatola Sterna (1986), ale także utwory Broniewskiego, Czycza, Peipera, Przybosia i wielu innych klasyków. Zafascynowany Dwudziestoleciem AKW odkrył Polakom na nowo Jana Brzękowskiego, Milę Elin, Jerzego Jankowskiego czy Lecha Piwowara.
Brał udział w redagowaniu ważnych pism pokoleniowych: „Orientacja” i „Integracje”. Od lat prowadzi gdański periodyk literacki „Autograf”.
Kiedy związany był z Zrzeszeniem Studentów Polskich, a potem pracownikiem Młodzieżowej Agencji Wydawniczej (dekady lat 60.-80.), tworzył wraz z Jerzym Leszinem-Koperskim nieprawdopodobnie pracowity i twórczy tandem, którego zasługi wydawnicze, animatorskie i kronikarskie są nie do przecenienia.
Po pierwsze, z ich ręki wychodziły bezcenne dziś antologie i almanachy, m.in.: Wnętrze świata wraz z suplementem Tak – nie (1971), O sztukę czasu, w którym żyjemy (1976), Pokolenie, które wstępuje 1975-1980 (1981) i wiele pomniejszych tego typu zbiorów. Po drugie, cykl Debiuty poetyckie – Waśkiewicz z Koperskim co roku (w latach 1973-1985) podsumowywali plon debiutanckich tomików, rejestrowali je, opisywali, co do dziś stanowi dokumentację bezcenną. Po trzecie, obaj wydawcy zainicjowali i realizowali kilka znakomitych serii poetyckich, które prezentowały młodych poetów lub najciekawsze zjawiska swojego czasu; była to np. seria Generacje, uczestnictwo w której do dzisiaj jest dumą ówczesnych autorów.
Dynamizm i poziom kultury studenckiej, zwłaszcza literackiej, liczne imprezy, wydawnictwa, seminaria, zloty itp. zostały udokumentowane w edycjach wspomnianego tandemu. Ale szczególnie cenne są publikacje Waśkiewicza dokumentujące dokonania lokalnych środowisk, np.: Lubuskie środowisko literackie. Informator (1970), Zielone krajobrazy. Antologia prozy pisarzy Ziemi Lubuskiej (1975), Moment wejścia. Almanach młodej poezji Ziemi Lubuskiej (1976), Głosy. Almanach młodej bydgoskiej literatury i plastyki (1979), Fenomen gdański. Pięć szkiców o instytucjach młodej literatury lat siedemdziesiątych (2002)…
I jeszcze jedna grupa opracowań, takich jak: Ruch literacki młodych – instytucje i struktura (1985), Czasopisma studenckie w Polsce (1975), Studenckie grupy i kluby poetyckie. Wiersze, manifesty, samookreślenia (1979)… Śmiem twierdzić, że bez inwencji i udziału AKW te publikacje nigdy nie ujrzałyby światła dziennego. Czy podjąłby się ich po latach ktoś inny? Wątpię, poza tym to były „sprawozdania z pierwszej ręki”, sprawozdania człowieka in medias res. Relacje „świadka koronnego”. Stąd AKW jako kronikarz jest fenomenalnie cennym autorem.
Do dzisiaj AKW nie ustaje w swych długich seryjnych realizacjach. Np. od lat działa w Gdańskim Towarzystwie Przyjaciół Sztuki, które jest organizatorem najstarszego polskiego konkursu poetyckiego – Czerwonej Róży – i właśnie on, bohater tego sprawozdania, corocznie redaguje tomiczek z wierszami kolejnych laureatów. Cegiełka do cegiełki, jak to u niego.
To „kronikarstwo” zresztą, proszę zauważyć, łączyło się i nadal łączy najczęściej z wpływem inspiratorskim, z animacją młodej literatury. Jej promocją, ale też jej patronactwem. To była i jest rola wieloaspektowa, wyjątkowo twórcza i stwórcza.
Można powiedzie, ba, trzeba powiedzieć, że w trzech dekadach (1960-1980) Andrzej K. Waśkiewicz, przy współudziale Jerzego Leszina-Koperskiego, był jednym z najbardziej efektywnych animatorów, kronikarzy i interpretatorów kultury studenckiej oraz młodej polskiej poezji – w jej kolejnych, wstępujących rocznikach. Był Henrykiem Berezą nowej liryki.
III.
Waskiewicz był i jest pisarzem „mobilnym” i rzucającym się w wir wielu przedsięwzięć. Od początku w środowisku lubuskim, potem gdańskim działał na rzecz swego otoczenia. Potem – o czym było wyżej – był całymi latami związany z ZSP. Prezesował gdańskiemu oddziałowi ZLP, jest od kilku kadencji przewodniczącym Komisji Kwalifikacyjnej ZLP, był na setkach zebrań, zlotów, zjazdów, sympozjonów, seminariów, Bóg jeden wie, czego jeszcze. O co mi idzie? O to, że AKW jest specjalistą od środowiska literackiego, które zna z bliskiej autopsji, i to zna wiedzą pogłębioną lekturami, rozumowaniem z zakresu socjologii kultury i uczestnictwem w wielu procesach i procedurach konstytuowania życia literackiego. Np. obaj zasiadaliśmy całymi latami w komisjach stypendialnych dawnego Ministerstwa Kultury i Sztuki i widziałem, z jakim znawstwem przedmiotu AKW brał w tych nasiadówach nie tylko udział, ale też kształtował „filozofię” administrowania i sponsorowania kultury. Można to spuentować krótko: AKW jest działaczem branżowym. Tak, ale jakim; jakiej klasy i jakiej kompetencji!
IV.
A może przede wszystkim jest pisarzem? Ten artykuł jakby do tego momentu „zapominał” o tej roli Waśkiewicza. Ale uspokajam: nie tylko nie zapomniałem, ale uważam, że Andrzej K. Waśkiewicz jako poeta i krytyk to najważniejsza postać z wyżej zaprezentowanych jego wcieleń.
W takich przypadkach zawsze rodzi się pytanie, kto jest ważniejszy w takim pisarzu: krytyk czy poeta?
Waśkiewicz-krytyk to osoba z bogatym dorobkiem; twórca cenny, nie kwestionowany, unikatowy w swych rolach, co starałem się wyżej przekazać. Jest rzadkim przypadkiem tzw. krytyka towarzyszącego, lecz paleta jego zainteresowań nie ulegała z czasem zawężeniu, a rozszerzeniu na całą epokę, jednak ta niemal nieograniczona przestrzeń była porządkowana ścisłym ukierunkowaniem zainteresowań, tym mianowicie, że – jak wspomniałem – Waśkiewicza nigdy nie interesowały zjawiska epigońskie, lecz wyłącznie awangardowe. On posiada jasną filozofię krytyczną: tylko oryginalność twórcza liczy się w sztuce. Choć nie jest zoilem, to ignoruje twórczość wtórną. Nie chce tracić czasu na pogoń za słowem, które już się powycierało na literackich traktach. Chce wnikliwie obserwować mechanizmy postępu literackiego i korelacje między czasem pokoleniowym a ewolucją języków poznawczych. Jest ponadto fanatykiem „prawdy pokoleniowej”. Bo tylko taka prawda owocuje skarbem tożsamości i przeżycia autentycznego. W tym chyba tkwi clou pasji tego krytyka.
Krytyka, który „wynalazł” swój własny program zwany formulizmem. Profesor Marian Kisiel pisał: Miał on opisywać doświadczenia poezji jego generacji, lecz w istocie rzeczy był programem autorskim. Formulizm przeciwstawiał się fragmentaryczności, żywił się nią. Miał integrować doświadczenia, choć ta integracja fundowana była na pokruszonym fundamencie biografii. „Całościowy” i „całościujący” program zmierzał w stronę marzenia. Utopii.
Tak, ów „pokruszony fundament biografii” to wyniesiona z dzieciństwa pokolenia Orientacji Poetyckiej „Hybrydy” trauma wojny, która sfragmentowała wszystko, od domów po życiorysy. Waśkiewicz w swoich wierszach, w swoich pięknych, wręcz wstrząsających tomikach (debiut Wstępowanie, 1963; następnie m.in.: Przestrzeń po człowieku, 1967; Zapis nieobecności, 1971; Tożsamość, 1973; Mirbad 7, 1991; Suwerenne państwo obłoków, 1994; W odwróconej przepaści, 1996) opisuje po dzień dzisiejszy nieustający rozpad osobowości, wiecznie przegrywaną konfrontację duszy z konkretem, trudną drogę poprzez mgliste niepewności losu ku Nicości. Tak, Andrzej K. Waśkiewicz jest wyznawcą Nicości, co nie znaczy, że kategoria nihilizmu zwalnia go z refleksji moralnej czy każdej innej, zgoła nie destrukcyjnej. W tym tkwi istota podporządkowania fragmentarycznego rozbicia osobowości ideałowi samoświadomości i naturalnej drodze prze Los. Tego nauczył nas wszystkich Leśmian: chociaż za ścianą słychać nieistniejący głos nieistniejącej dziewczyny, trzeba iść za tym głosem, bo w tym marzeniu nasze istnienie „jest najbardziej”.
O bliskości Waśkiewicza wobec Leśmiana pisał właśnie cytowany wyżej Marian Kisiel w krótkim posłowiu do tomiku Sekwencje i inne doświadczenia dawne i nowe (2005); krótkim, ale chyba najlepszym, jaki do tej pory o Waśkiewiczu-poecie napisano. Poemat AKW pt. Młot (1996) – twierdzi Kisiel – Leśmianowskim tropem stawia rzeczywistość symbolu ponad rzeczywistość opisu. Ale nie tylko ten poemat – Waśkiewicz jest absolutnym metafizykiem; przetwarza dotyk na uczucie, wzrok na wizję, rozum na wiersz…
Problem w tym, że nie ustaje w swej „rozumowości” postrzegania świata i pisze w języku tyleż zmetaforyzowanym (czasami pięknie, że aż dech zapiera), co zintelektualizowanym w swym systemie werbalnym i pojęciowym.
To poezja trudna, wymagająca i czułego, i wprawnego czytelnika. Dlatego Waśkiewicz-poeta jest najmniej doceniany w tej właśnie roli.
To ironia losu. Poeta w Waśkiewiczu jest olbrzymem, krytyk twórcą wybitnym, a inne role to tren zaskakujący, niespodziewany, błyskotliwy i usłużny historii literatury naszych czasów.
Zapraszamy do komentowania artykułu