Wiersze tygodnia – Urszula M. Benka

0
153
Bogumiła Wrocławska
Bogumiła Wrocławska

***
A jeszcze, pokój mojej krainy to jak las
Błędowie dzikość chaszcze i tylko z rzadka
Słoneczne polanki porządku. Niemniej
Moszczą się na nich grube dęby, jadowite grzyby
Okolone mokradłem, tatarakiem, bylicą i próchnem
I nie ma jak wyrąbać duktów i wyjść
ku ludziom

***
I jeszcze, pokój to bagniska, starorzecza, grząski grunt
Pod stopą prawdy i porządku
Ugina się wszystko szumi wszystko
Rechocze, kwaka, kumka, pohukuje pluska
Butwieje, pachnie
I chmurzyskom pozwala się odbić z ich dostojną
Lekkości
I wstaje mgłą
Twardo ubite szosy dopiero hen
Dopiero hen za horyzontem orientacja wedle sztucznego
Bez nowiu i bez pełni satelity

***
Patrzę na jezioro przez szuwary jak przez szkiełko magiczne
To trwa
Dzika kaczka śmignęła po odbitej fasadzie pałacu
Zanurkowała w obraz
Tak jak gdyby mur nie stawił jej oporu
Jak gdyby zwierciadlaność i dzikość
Nadawały masywnym ciałom ścian
płynną naturę drogi
jesteście tylko obrazami, obrazami
mówi ta kaczka patrząc mi w oczy

Odpływ

***

Pokój cofa się z mojej ziemi jak fala
Cofa się żywiołami głębinami
Błyszczą tylko jego krople już, jego wilgoć
Odsłaniają się śmieci, dużo, dużo zabawek po dzieciach
dużo śmiechu zupełnie bezdźwięcznego
krzyku o ratunek o ratownika

Obnażona z pokoju ziemia
do bólu, naga w ludzkiej rzeczywistości
sunie samym dnem wszystkiego
występna sponad blasku występuje
Wykroczeniem za wykroczeniem występkiem za występkiem

Na widnokręgu jeszcze tylko miga blask żywiołu
Zamglony na ławicach grząskich piasków
Lotnych piasków

***

Cofa się pokój z mojej ziemi cofa żywioł
Cofa szmaragdowy mrok
Z delfinami skaczącymi jak znaki zapytania
Obsycha w słońcu bezkresna oczywistość
Tego co ludzkość ma na swoim dnie
Co nie więdło w wilgoci a jedynie
Śniło się a jedynie
Było kulistością szlaków dla okrętu

***

Cofa się pokój z mojej ziemi cofa swoje odbite gwiazdy
Kosmiczną lustrzaność
Uwewnętrznione niebo
Cofa księżycową moc i wędrówki namiętnych węgorzy
Widzisz?
Odsłania się coraz oczywistsza Atlantyda
I na razie jest jeszcze trującym słonym
Bagnem

Muzyczny cień

Mam teraz biały cień
i on płynie, potrafi falować, drgać,
potrafi stawać dęba.
I wtedy przyświecam sobie cieniem,
dosiadam cienia, kąpię się ze świata i Boga.
Bardzo dbam,
aby go nie uświnić żadnym sacrum,
nie ogłupić żadną granicą
szaleństwa

z muzycznym uśmiechem
ech stary Boże
ciosany grubo w głazach  w pniach
Boże szorowany na kości bestii
Na zdrewnieniu na skamienieniu
Z dźwiękiem właściwym
Ponoć wszelka religia ma źródło
W punkcie gdzie spina się cokolwiek
I ten
odpowiedni mu dźwięk
a w uchu
jeśli smuga cienia
to nie ma
objawienia

czerwona klamra sensu
padlina muzyki
taka sama jak zwierzątka na łące

zakochana para a tu raptem na ścieżce
padlina patrz
zasłuchane ucho

wyłażą zeń białawe
sonaty kantyczki czastuszki
i suną muzyce jak paluszki
po brzuchu

po głuchym brzuchu
po lnianym fartuchu
kręcą ci się, stary Boże
jak drewniane dzieciątka na ołtarzu
jak zorza w huraganie
jak zdrowaśki na podołku
i łza w oku

otrzemy łzy fartuchem
prawda? a zmorę walniemy obuchem
prawda Boże?
cienie twoje są świetliste
struny przezroczyste

Księgi opętania

1.
Kształt wiolinowego klucza kształt wichury
Ma duch
Miłowany prawdziwy
Oj bbboli
Żeby ułagodzić modlę się
Nieś nie opuszczaj
Czuć chcę
Złość zło ducha

2.
Kobietę niesie
Ona wyciągnięta na wznak boli kląska
Jęczy włosami rzuca jak kocica ogonem
Gwiazdami sika
Duch brudny zarośnięty bezwzględny
W szaleństwo pcha rytmicznie
Komicznie

3.
Jestem wiedźma
Kiedy wspinam się po zmysłów pięciolinii
Gra rokicina gra wierzba rosochata
Włochata pierś
Bagienny bezdenny dąb
Bezlistna patykowa muzyka
Niebo mgły
Namiętne góry góry góry opętania

4.
Głodna
Okrakiem na trąbce
Lot w obłęd
Kamienie rozrzucone zimowe morze
Śmiech kakofonia ptactwa

5.
Zima milczy
Milczy ciszę nad strumieniem
Milczy te czapule śniegu na głazach
Nagi duch śpi
W śniegu

6
Święta uklęka przed wiedźmą
Błotnisty śnieg skrzypi leśna noc
Ja ciebie egzorcyzmuję a ty mnie
Usta w usta
Lustro w lustro

Wiersze tygodnia redaguje Stefan Jurkowski
stefan.jurkowski@pisarze.pl

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko