Dominik Opolski (1946 -2017) – poeta, eseista, krytyk, grafik. Studiował polonistykę w UMCS (1967-1968) i filozofię w KUL (1968-1972). W latach 1980-2000 był redaktorem kwartalnika „Akcent” (od 1981 prowadził dział poezji). W prasie debiutował jako poeta w 1964 r. Jest autorem m.in. zbiorów wierszy i aforyzmów: Bohater (1977), Poczekalnia (1978), Przechowalnia bagażu (1980) – Nagroda im. J. Czechowicza, Kto pyta błądzi z innymi (1983), Tresowanie przynęty (1997), Wybudzony z letargu (2016). Jako grafik zaprojektował m.in. obwoluty do ośmiu książek z pierwszej serii „Lubelskich Prezentacji Poetyckich” (1977).
Tu dwa słowa z mojego pamiętnika. W październiku 1959 r. zostałem skierowany do Liceum Ogólnokształcącego w Kocku na polonistyczną praktykę. Tamtejsza polonistka mgr. Elżbieta Sternik-Rojek zaproponowała mi prowadzenie lekcji w klasie maturalnej z tematem „Artyzm wiersza Norwida pt. Bema pamięci żałobny rapsod”. Przygotowałem szczegółowy konspekt z nadzieją, że coś z tej młodzieży „wycisnę” o Norwidzie, Bemie i artyzmie wiersza. Do dyskusji zgłosił się szczupły w grubych okularach chłopak. Słuchałem z uznaniem jego wypowiedzi, właściwie wyręczył mnie z prowadzenia analizy wiersza. – To zdolny chłopak, poza tym pisze wiersze, dobrze by było, żeby Pan coś mu o tych wierszach powiedział – powiedziała po lekcji prof. Sternik. Przyniósł plik wyrwanych z zeszytu kartek z odręcznie zapisanymi tekstami. Nie mogłem wyjść z zaskoczenia. To była poezja! A ten młody autor nazywał się… Dominik Opolski! Zaproponowałem kontakt z młodoliterackim środowiskiem lubelskim. W maju 1960 r miał na Zamku Lubelskim (ówczesny Wojewódzki Dom Kultury) prezentację swoich wierszy. Zaskoczył oryginalnością i odwagą sformułowań poetyckich. Będący już po debiucie książkowym Józef Zięba i Stanisław Weremczuk przyjęli go do grona członków Korespondencyjnego Klubu Młodych Pisarzy. I tak rozpoczął Dominik swoją literacką obecność w Lublinie.
Bogusław Wróblewski jest autorem wielu analitycznych tekstów dotyczącego poezji Dominika Opolskiego. Towarzyszył jego twórczości od debiutu książkowego, począwszy od Bohatera (1977), po tom ostatni: Wybudzony z letargu (2016). Warto zauważyć, że obydwa tomy ukazały się w opracowaniu Bogusława Wróblewskiego. Opinie Wróblewskiego na temat poezji Opolskiego są merytoryczne, konkretne i warte przypomnienia. W posłowie do tomu Wybudzony z letargu, napisał: twórczość [Dominika Opolskiego] jest zjawiskiem absolutnie oryginalnym, nieznajdującym odpowiedników we współczesnej liryce polskiej. I dalej: Wiersze Opolskiego odznaczają się rzadko w poezji polskiej spotykaną gęstością myślową – często pojedynczy wers ma wagę osobnego aforyzmu. Trzeba tu dodać, że poematy i aforyzmy były domeną twórczości Opolskiego.
Dominik był człowiekiem bezkompromisowym, przy tym piekielnie zdolnym. Wiersze traktował jako jedyną płaszczyzną świadomego i aktywnego udziału w ciągle dziejącej się na nowo rzeczywistości. Słowo traktował jako najwyższą wartość człowieka. Szukał przyjaźni, ale nie był łatwym partnerem. Bo prawda mówiona w oczy, nie zawsze zjednywała przyjaciół. Pragnienie przyjaźni znajdowało swój wyraz także w kreowanych literackich postaciach, m.in. Dagmary (z wiersza Równy oddech). Wiele tekstów zaopatrywał w dedykacje, jako świadectwa także swojej wierności i przyjaźni.
Poezja jego należy do trudnych w odbiorze. Oscyluje między refleksją filozoficzną a komentarzem do rzeczywistości. To poezja dylematów moralnych z kluczowym pytaniem: „Czym dla ziemi jesteśmy jak ludzie, społeczeństwo, naród?” Bohater jego wierszy często ulega bezsilności, ale nie poddaje się przegranej, nie obca jest mu bolesna niemoc: świat pójdzie swoją drogą i nie jest w stanie tego zmienić nawet ofiara Ukrzyżowanego. Szukał swojego miejsca na ziemi:
Zawsze byłem za progiem
lecz nadal nie wiem, czy kiedykolwiek dom mój
mógł istnieć niezależnie od długości snu?
– Budzę się z przekonaniem, że to będzie ranek
lecz nic nie gwarantuje nadejścia
tej pory doby. Nie znam jeszcze miary
ani czasu, który przyjdzie
wymierzać nam marsze i postoje.
( Uczucia zakazane, cz. III, fragment).
Konkret, sugestywnie zarysowana sytuacja liryczna, wyrazista obecność „ja” lirycznego sprawiają, że wiersze te mają wymiar osobistych manifestów, w których dobro, prawda i nadzieja stanowią główne tezy przesłania. Uwagę tę można odnieść także do pisanych z pasją aforyzmów, które znalazły swój wyraz w tomikach: „Kto pyta, błądzi z innymi”(1983)i „Tresowanie przynęty”(1997). Znacząca pointa w wierszu lub ulubiony aforyzm to także autokomentarz lub podsumowanie autorskich dywagacji.
Henryk Makarski wspominając Dominika pisze: Twórczość Opolskiego to jeden nieustający poemat bez początku i końca, grawitacja point, inwazja aforyzmów. „Milcz staranniej” – radził, uznając milczenie – wbrew ogółowi – nie tylko za świadectwo winy, ale przede wszystkim – godności. Uważał, że milczenie i światło są źródłem mowy […] „Krew zawraca w twych żyłach” – takim stwierdzeniem zaczynał koleżeńskie rozmowy w studenckiej Chatce Żaka wychudzony poeta-filozof z pastelową rozwichrzoną brodą i demonicznym wzrokiem skrywanym za grubym szkłem okularów, przypominających lornetkę, przyrząd do oglądania świata (Z dziejów ruchu literackiego na Lubelszczyźnie, 1998, s.161).
Jak wspominałem twórczość Dominika Opolskiego była częstym tematem publikacji Bogusława Wróblewskiego, m.in. obszerny esej opublikował on w swojej książce pt. Wydziedziczenie i kompleksy. O młodej literaturze polskiej lat 1975-1980 (1985). Tu jednak przytoczę fragment z innej jego wypowiedzi, niech będzie dopowiedzeniem do rozważań o poematach autora Poczekalni i Przechowalni bagażu. Wróblewski zauważył: Poematy Opolskiego są totalną manifestacją świadomości poszukującej, uwikłanej w zmagania z rzeczywistością fizykalną i kulturową, weryfikującej kategorie i narzędzia poznawania świata i nierozerwalnego z nim samopoznania. (Bogusław Wróblewski: Region poetów. „Akcent”, t. 1/1980).
Nie wiem czy Dominik rozczytywał się w poematach francuskich nadrealistów. Z pewnością nie były mu obce wiersze Eluarda, Aragona czy Superviellego. których tomiki wydawane były w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych przez Ludową Spółdzielnię Wydawniczą w ramach serii „Biblioteka Poetów”. Znajdowały się one na półkach jego księgozbioru. Jedno jest oczywiste – Dominik Opolski jest wybitnym przedstawicielem nadrealizmu w polskiej poezji współczesnej: ta sama struktura wypowiedzi, ten sam żywioł słowa i wyobraźni, to samo przełamywanie bariery czasu i przestrzeni.
Największe uznanie i popularność przyniosły mu zbiory poematów pt. Poczekalnia (1979) i „Przechowalnia bagażu” (1980). W pierwszym znalazły się, m.in.: Miejsca napiętnowane, Poczekalnia I-II, Kult grawitacji, Do granic wytrzymałości, Pukanie do gabinetu, Ulepszanie narzędzi, Początek genealogii, Rażony pulsem, Między mną i moimi ustami oraz Kilka kadencji sezonu. W drugim, m.in. Farsz, Strefa wyboru, Bohater, Bilans terytorialny i Raport akuszerki.
W poemacie Rażony pulsem pisał:
Wychodziłem poza granice
oddychania bicia
serca prania
bielizny
Nowe miejsce hazardu
wydawało mi się odkrytą Arkadią
[…]
Gdybym mógł płynąć razem z moim czasem
nie byłoby różnic między mną a śladem, jaki zostawiam
na miejscach ćwiczeń i na placach
boju o sens ostateczny i domyślność
zawartą w wyrazie twarzy, którą wystawiam do słońca
(Rażony pulsem, fragmenty, cz. 26 i 27).
Wierszom Dominika Opolskiego często towarzyszy nostalgia. Nie ma tu spontanicznej radości, optymistycznej akceptacji. Wobec otaczających spraw i wydarzeń podmiot zachowuje dystans, powściągliwość, rezerwę. Idą one często w parze z motywami bólu, odchodzenia, choroby, śmierci, nocy (często zestawianej ze świtem).
To czego nie zdążyłeś zostawić – pozostanie
podróżą poślubną: podróż pośmiertna jest powrotem
pamięci, milczenie wzywaniem
do Bycia w sobie bez konieczności świadczenia
o nieistnieniu wnętrza, o skuteczności sposobu
trwania cieni w procesie światła
14.I. 2015
(Rondo, z tomu Wybudzony z letargu)
Dominik nostalgiczny? Jakie mogą być źródła takiej postawy? Z pewnością decydował tu czas i wydarzenia, w których wypadło poecie dojrzewać i tworzyć. Nie był to czas łaskawy dla rzeczników prawdy i wolnego słowa. Ci, którzy znali go bliżej wiedzą, że nie miał także łatwego osobistego życia. Nie omijały go trudne wybory i nieszczęścia (m.in. śmierć ukochanego syna). Próbował uciekać w alkohol, to nakręcało inne problemy, przede wszystkim zdrowotne. Ratunkiem i powrotem do normalności było słowo i wiersz. Do ostatnich godzin w szpitalu pisał swoje „myślątka” jako mini poematy.
Myśli zawarte w utworach Dominika są świadectwem tego, że płynął świadomie i zdecydowanie „pod prąd”, często na przekór swojemu czasowi. Poematy to analizy moralno-społecznej kondycji człowieka próbującego znaleźć swoje miejsce w przestrzeni obywatelskiej, prywatnej, artystycznej. Nie znosił systemu społecznego budowanego na kłamstwie i obłudzie, i to zarazem z czasów przed, jak i po 1989 r. Wierny prawdzie, odważny w głoszeniu swojego zdania, konkretny w działaniu i pisaniu trwał jako głos sumienia swojego pokolenia. Nie angażował się do akcji politycznych, z dystansem odnosił się do polityków, dla których słowo prawda i wolność były dobre na każdą okoliczność i potrzebę. Potrafił być bezkompromisowy i odważny. Przywołam tu wydarzenie, które na szczęście nie skończyło się dla niego tragicznie.
W 1979 r. w Puławach miejscowe władze zorganizowały rocznicowe spotkanie z okazji 35-lecia PRL. W tym czasie w Puławach zaplanowano także spotkanie młodych literatów, w ramach kolejnej tzw. „biesiady literackiej”. Organizatorzy biesiady (Związek Młodzieży Wiejskiej) zaproponowali abyśmy uczestniczyli w rocznicowej akademii jako goście (chyba na zasadzie „kwiatek do kożucha”), tym bardziej, że, jak mówiono, będą goście z zagranicy. Były tradycyjne okolicznościowe wiernopoddańcze mowy, toasty i było wino. Po pompatycznym i „politycznie jedynie słusznym” wystąpieniu ambasadora Bułgarii, który rozpływał się w słowach i gestach o niewzruszonej przyjaźni i współpracy z wielkim i serdecznie bliskim Związkiem Radzieckim, niespodziewanie, ku naszemu zaskoczeniu, wyszedł przed stół prezydialny Dominik Opolski. Być może był już trochę „podcięty” bułgarskim winem, ale jeszcze w nienagannej pozycji z kieliszkiem w ręku wygłosił następujący toast (cytuję dosłownie): Za upadek bizantyjskiego imperium zniewolonych bratnich narodów! Spełnił toast a kieliszek wylądował na podłodze.Zapanowała cisza, konsternacja, za moment nastąpił ruch przy stole prezydialnym, to ambasador Bułgarii manifestacyjnie opuszczał rocznicowe towarzystwo. Po jakimś czasie podszedł do nas znajomy działacz lubelskich organizacji młodzieżowych a od niedawna „funkcyjny” w Wydziału Kultury KW PZPR. Zdecydowanie zasugerował aby Dominik przez kilka dni nie nocował w domu, a on spróbuje sprawę jakoś wyciszyć… Tak się też stało, ale Dominik niebawem na stałe opuścił swoje mieszkanie w Puławach i przeniósł się do Lublina.
Do oryginalnych pomysłów, swego rodzaju happeningów, zaliczyć można inicjatywę powołania do istnienia instytucji, która miałaby zadanie „obrony sensu”. Niewątpliwie w owych czasach rzecz bardzo potrzebna. Dominik stworzył sytuację uwiarygodniającą istnienie takiej instytucji. Opublikował stosowną wizytówkę, którą rozsyłał nie tylko do znajomych. Jej pełna treść brzmiała następująco: TOWARZYSTWO OCHRONY SENSU / Society for the Preservation of Substance Limited Liability Company / Opolski: Wąska 3; 24-100 Puławy – Europa. Wspominał, że choć nie udało mu się zarejestrować Towarzystwa, to jednak zgłosiło się kilka instytucji gotowych przystąpić do współpracy…
Nie ma już Dominika, ale pozostały jego wiersze. Chętnie do nich wracamy:
– Czy prawdą będzie jeszcze to, co zostało
podważone przez przekonania lub konieczną słuszność?
Aktualność prawdy nie może być
mierzona ani też może być miarą
nawet samej siebie Poza wyobrażeniem tego,
co dziać się może poza – samym
dzianiem się dni moich: Jestem obserwowany
jako wyznacznik zanikającego trwania
jako synteza przypuszczeń i nadziei
jako istnienie, na które nie można się zgodzić
(Farsz IV, „Akcent”, t. 1/1980, toż z małymi zmianami w:
Przechowalnia bagażu, 1980).
Dominik Opolski pozostaje nadal poetą niezmiennie aktualnym i żywym w pamięci czytelników.
Waldemar Michalski