Pierwszą znajomość z sercem
zawarłam w trakcie patroszenia,
przez babcię, rosołowej kury.
Malutkie było niepozorne.
Czy kurczyło się ze strachu
przed szponami jastrzębia?
Drżało na widok koguta?
Później były te wydrapane
na szkolnych ławkach,
wycięte w korze drzew.
Pulsowały nieśmiałym uczuciem,
szczerym oddaniem,
ranami od zatrutych strzał niemiłości.
Moje przypomina to zajęcze,
tchórzliwe, spod miedzy.
Dynamiczny ale bezduszny zapis EKG
pomija milczeniem amplitudę
wzlotów, upadków, trosk
i pobożnych życzeń.