zza firanek bez zapowiedzi
wdarło się światło –
sędziwy orzech
został uznany za złodzieja
słońca powierzchni życiowej i składników odżywczych
przydatnych potencjalnej zieleni
czy ktoś jeszcze pamięta
wydobyty kamieniem smak
huśtawki gałęzi
zaczarowany szmaragdowy dach
dłonie pomarszczone jak skorupki
z niepokojem przesuwają oślepione begonie
dopóki jest się o co troszczyć
nie przeraża złowieszcze tykanie
ludzie nie drzewa
czasem odchodzą niezauważalnie
w ciszy
którą może zburzyć dopiero pukanie
listonosza z zapłatą za życie