moim kolegom z Łemkowszczyzny
wyczekuj
on zejdzie z gór gdy wygaśnie ognisko
jego watra
zakołacze
otworzy
swoje starcze myśli
i powie przez uchylone drzwi
do siebie
nieśmiałe słowa tułacze
będzie
z tobą w jasności dnia i cieniach mroku
gdy
na zboczach nowy ognień zapłonie
odejdzie
bądź
jak z bajek wielka dama
i
nadal miej w rękach jego dłonie
bądź
dziewczyną z połonin
która odeszła z wiatrem szumiącym
jak morze
nieobecną
stojącą zawsze obok niego
jasną twarzą
rozjaśniającą mu zabierane przez noc zorze
brzaskiem
rozbiegnie się jego śpiew
do ciebie do niej
i
jego dawnej wioski
nieznany nieznajomy
pozostawiony
blaszkami butów na drogach
jak trędowaty kołatką
dzwoniący
z
twarzą dziewczyny z połonin
odwiezionej pociągiem
i
twoją
dniami przy pustym oknie
nocami obok torów
ciągle na siebie
i
ludzi z tamtych transportów
wyczekujący