Tomasz Miłkowski – Dusioły Walczaka

0
412

Do „Tańca z dusiołem” Grzegorz Walczak powrócił po 10 latach, kiedy to w Mazowieckim Centrum Kultury i Sztuki przy Elektoralnej (5 marca 2009) u boku Wojciecha Siemiona prezentował swój baśniowy poemat sceniczny. Towarzyszyła im Maria Pomianowska (instrumenty dawne i śpiew i Alina Mleczko (saksofon). W tej grupie ton nadawał Siemion – bardzo muzyczny i wyrazisty, który zawsze zalecał, aby wsłuchiwać się czujnie w to, jak poeta mówi. Tym razem mógł nie tylko się wsłuchiwać, ale tworzyć wraz z poetą, utalentowanym interpretatorem.

Siemion i Walczak dialogowali do muzyki Marii Pomianowskiej, wyrastającej ze źródeł ludowych, tak samo, jak i zmysłowa poezja Walczaka, zanurzona w opowieściach o kłobukach vel dusiołach. Wysokiego tonu dobywał poeta i aktor w wierszu „Sosna i drwal”, w którym obróbka drewna, ścinanie gałęzi, robota siekiery przyrównywana jest do pieszczoty i to do tej ostatecznej przed skonaniem – pobrzmiewają tu mroczne motywy leśmianowskie i młodopolskie (prześwituje Miciński), ale wszystko przenika pewien rodzaj dystansu, nostalgii, zadumy.

Siemion roztapiał się w muzyce, czasem przechodząc w zaśpiew albo i rytmiczny refren, czasem nadając poszczególnym słowom formę akordu, z celowo fałszywym zgrzytem, chropowatością, zapowiedzią ostatecznego końca.

Powrót do tego poematu-ballady nie jest jednak powtórką. Mamy do czynienia ze spektaklem całkowicie nowym, choć opartym na tym samym tekście. Z poprzednią adaptacją „Tańca z dusiołem” łączy go w zasadzie jedynie osoba autora-aktora, bo Grzegorz Walczak i tym razem pojawia się na scenie, aby nadawać kształt swoim strofom, ale tym razem u boku Barbary Dziekan i Krzysztofa Ścierańskiego, twórców o zupełnie innych od Pomianowskiej i Siemiona osobowościach, silnie związanych z inspiracjami jazzowymi. Tym razem więc nie muzyka etniczna, ale jazz, jego tęskne zaśpiewy budują klimat spektaklu. W interpretacji Dziekan wspomniana ballada „Sosna i drwal” nabiera głęboko zmysłowego wymiaru, aż panoszy się w niej erotyzm, zresztą w całym spektaklu za sprawą napięć powstających między mężczyzną i kobietą budzi się rodzaj iskry – to coś więcej niż dialog, to narastanie impulsów, wzbieranie burzy zmysłów, ekspresja niespełnień i namiętności.

Podtekstów przydaje temu napięciu muzyka Ścierańskiego, który w swoim królestwie gitar i instrumentarium elektronicznego powołuje do życia całą sferyczną orkiestrę, wypełniającą salę teatralną od początku po horyzont. Jego improwizacje, skowyty, wyciszenia i ekspresyjne wybuchy podkreślają nerwowy ścieg wierszy, których pozorny, rytmiczny spokój kryje rosnące napięcie. Osiąga ono swego rodzaju apogeum w wierszu „Potok”, kiedy Barbara Dziekan śpiewa o mrocznych oczach, chciałoby się powiedzieć urocznych, które zaklinają kochanka:

„I długo stałeś oniemiały,

patrzyłeś w moje oczy,

co z dna potoku spoglądały,

by wreszcie się potoczyć”.

Walczak dorzucił do swojego spektaklu scenografię, którą były wyświetlane slajdy z magicznymi obrazkami z Franciszka Maśluszczaka, rymujące się z poezją i jej młodopolskim nalotem. Ich niezwykle trafny dobór i synchronizacja z treścią gorących i lodowatych wyznań (bo temperatury tu bywają ekstremalne) sprawia, że baśniowo-widmowy świat Maśluszczaka dodatkowo podnosi walory tego poetycko-muzyczngo widowiska.

Odważne pasaże językowe, językowe gry, galopady kontrastów budzą podziw, jak choćby ten pełen wigoru popis słowotwórczy:

„Człek jest bardzo wątłowaty.

Byle strzyga go ostrzyże,

Byle dusioł go udusi,

Byle ból mu wejdzie w krzyże”.

Ale największe wrażenie czynią tony czystej jak łza liryki, proste słowa o miłości. Taki też jest piękny finał spektaklu – powtarzana kilkakrotnie jak refren widmowa strofa, utrzymana w leśmianowskim klimacie, puentująca tę oniryczną, mglisto-zmysłową pieśń o niezniszczalnej sile miłości i wiecznym nienasyceniu:

„A może to jest cień na ścianie

lub dym z wypalonego pieca,

co w pustej się obrazu ramie

wciąż snuje, chociaż obraz przepadł”.

Może to nie są najlepsze czasy dla poezji, ale byłoby jednak ze wszech miar dobrze, gdyby „Taniec z dusiołem”, jego obraz sceniczny nie przepadł. Mam nadzieję, że po wielce obiecującej premierze, ciąg dalszy nastąpi. Niezbyt licznie zgromadzona publiczność zgotowała twórcom prawdziwą owację.

Tomasz Miłkowski

TANIEC Z DUSIOŁEM, baśniowy poemat poetycko-muzyczny Grzegorza Walczaka, występują: Barbara Dziekan, Krzysztof Ścierański, Grzegorz Walczak, Centrum Promocji Kultury, Warszawa ul. Podskarbińska 2, premiera 2 marca 2019

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko