Danuta Gałecka-Krajewska o sobie:
Urodziłam się dawno temu, co ma swoje dobre strony. W moim pisaniu próbuję często przywoływać pamięć wydarzeń, które w mojej percepcji świata są czymś więcej niż jej przetwarzaną projekcją.
Realność i jej wielorakie lustra, spajanie czasu, tego co było, jest i może będzie – to chcę uchwycić i wpisać w strukturę wiersza.
Od mojego debiutu w 1983 roku („Klatka” Wyd. MAW) musiało upłynąć wiele lat, zanim to, co pisałam do tzw. „szuflady” ujrzało światło nowej rzeczywistości. W latach 70-tych robiłam różne rzeczy, których ślady zostały w moich utworach. Współpracowałam z redakcją „Magazynu Studenckiego” w Polskim Radiu.
Moje wiersze były drukowane w „Nowym Wyrazie”, „Poezji” i „Współczesności”. Byłam członkiem Koła Młodych przy ZLP.
W tym czasie pojawił się pomysł napisania „powieści kolektywnej”, której zbiorczym bohaterem miał być Grzegorz P. Pamiętam znakomity fragment autorstwa Christiana Skrzyposzka, a także część, którą napisał Marek Trostaniecki. Marzy mi się choćby częściowe odtworzenie tego „niebyłego” utworu, zwłaszcza, że kilku spośród wielu uczestników owego „przedsięwzięcia” nadal funkcjonuje w literaturze (np. Piotr Müldner-Nieckowski).
Wracając do mnie – jestem anglistką, tłumaczyłam wiersze Sylvii Plath, własne utwory, a także prozę.
Po latach ciszy, w 2015 roku ukazał się mój retrospektywny tomik „Ślady”, a niedługo po nim kolejny – „Obiecany Park Rozrywki”, który nota bene ma niewiele wspólnego z tytułem.
Ktoś powiedział, że pisarze po to czytają powieści innych pisarzy, aby przekonać się jak są one napisane. Jeśli czytam poezję, to właśnie szukam w niej takich „szwów”, czasem podświadomie, a niekiedy z rozmysłem. Samo ich szukanie jest przygodą intelektualną i rodzajem pożywki artystycznej.
Odwołując się do przeszłości próbuję scalać czas różnych wydarzeń, aby niejako przeciwdziałać jego naturalnej ulotności.
GAŁECKA-KRAJEWSKA Danuta
Danuta GAŁECKA-KRAJEWSKA