Agnieszka Herman – HAIKU PO POLSKU – Rozmowa z Martą Chociłowską, poetką haiku

0
946

 

Agnieszka Herman

 

HAIKU PO POLSKU

Rozmowa z Martą Chociłowską, poetką haiku.

 

HAIKU PO POLSKUNależysz do polskich poetów haiku, wielokrotnie nagradzanych w prestiżowych konkursach na całym świecie. Twoje utwory znalazły się nawet na japońskich butelkach z zieloną herbatą. Co Cię uwiodło w praktykowaniu takiej właśnie formy literackiej wypowiedzi?

Trzy rzeczy – uważność spojrzenia, prostota wypowiedzi i umiłowanie przyrody.

 

Jak to się zaczęło?

Dość banalnie… w jednej z grup poetyckich na facebooku ktoś napisał krótki utwór, nazywając go haiku. Od razu przemówiła do mnie ta forma, byłam zachwycona, że tak wiele można przekazać przy użyciu minimum słów. Później trafiłam na forum, obecnie nieistniejące – haiku.pl i to były moje pierwsze warsztaty. Wkrótce zostałam zaproszona na zajęcia polskiej szkoły klasycznego haiku, prowadzone przez Agnieszkę Żuławską-Umedę. Ukazanie się mojego haiku w japońskim miesięczniku KUZU uskrzydliło mnie i od tamtej pory pozostałam wierna tej formie poezji.

 

 

Poza haiku i haiga piszesz limeryki i wiersze-piosenki. I pewnie rozwiązujesz namiętnie krzyżówki typu jolki. Do pisania potrzebujesz wyraźnych reguł?

Rzeczywiście, swego czasu rozwiązywałam namiętnie jolki… A swoją przygodę z poezją zaczęłam od Wierszy z kotem, tomiku wydanego w roku 2004 przed wydawnictwo Rewasz. Zdarzyło mi się napisać koci wiersz-piosenkę, do której znajomy skomponował muzykę (Mruczanka Blues). Później zajęłam się limerykami, dzisiaj piszę je rzadko, całą energię skupiam na haiku. Tak, lubię ograniczenie regułami, pozwala mi to utrzymać w ryzach wyobraźnię.

 

Czy haiku wymaga szczególnej wiedzy przyrodniczej?

I tak i nie, czasem wystarczy uważna obserwacja. Ale aby nie palnąć głupstwa, należy wiedzieć, o czym się pisze, a w przypadku wątpliwości trochę poczytać, sprawdzić u źródeł. Dlatego postanowiłam opracować i udostępnień polskie kigo.

 

Już prawie 5 lat należysz do szkoły klasycznego haiku, w której zasady są ściśle ustalone: 5-7-5 sylab w trzech wersach z zawsze obecnym kigo, czyli wyraźnym określeniem pory roku. Jak mają się japońskie zasady do tego, co można osiągnąć w innych językach?

Coraz częściej odchodzimy od ścisłego trzymania się 5-7-5 sylab, chociaż staramy się trzymać metrum. Nasze haiku są tłumaczone na język japoński, w którym mory to trochę co innego niż sylaby.

W języku japońskim haiku jest napisane w siedemnastu sylabach. Polskie sylaby nie odpowiadają japońskim, co oznacza, że wiersze haiku pisane w języku polskim czy angielskim, często mają mniej niż siedemnaście sylab w celu uzyskania wiersza tak krótkiego, jak japońskie haiku.

Uważa się, i moim zdaniem słusznie, że haiku klasyczne nie może istnieć bez kigo. Co prawda współcześni Japończycy także piszą nowoczesne haiku, gdzie kigo zastępuje się elementem nowości lub świeżości, jednak nasza szkoła jest związana z działającą w Japonii szkołą o nazwie KUZU. Cytując Agnieszkę Żuławską-Umedę: „Drzewo genealogiczne tej Szkoły wytyczają takie nazwiska sławnych japońskich poetów, jak Saigyo (1118-1190), Shinkei (1406-1475), Basho (1644-1694), Buson (1716-1783), Issa (1763-1827), Shiki (1867-1902), Kyoshi (1874-1959), Suju (1893-1976), Koka (1921-2009), Doju (zm.2017), Mokka (ur. 1937). Wymieniam imiona tych twórców, ponieważ czerpiemy z ich poetyki i sposobu patrzenia na świat, a ich samych traktujemy jak nauczycieli”.

 

Czy łatwo się poruszać w takich ramach Polakom? – w końcu nie tylko mówimy inaczej niż Japończycy, ale również zapis jest kompletnie różny.

Nie jest łatwo i nasze utwory nie powinny i nie naśladują haiku japońskiego. Mieszkamy w Polsce, piszemy tu i teraz, różnice kulturowe są znaczne, co wyraźnie widać w tłumaczeniach z japońskiego na polski czy angielski oraz odwrotnie.

 

Opracowałaś i udostępniłaś słownik kigo (Pory roku w polskim kigo “), aby ułatwić innym pisanie. Czy nasze kigo w jakimś stopniu przekłada się na japońskie? Jakie są różnice?

Zbiory japońskich odniesień do zjawisk pór roku – kijose są niezliczone. Różnice w polskich i japońskich, a także europejskich i światowych zjawiskach przyrody, klimacie, obyczajach i historii są tak znaczne, że w zasadzie kigo powinno się odnosić do każdej strefy klimatycznej, kraju, kultury, fauny i flory osobno. A ponieważ w haiku powinno się mówić prawdę, nie należy w nim opisywać czegoś, czego nie widzimy na własne oczy lub nie doświadczamy osobiście.

 

Poezja, jak każda dziedzina twórczości, jest w pewien sposób zorientowana na twórcę. Haiku rządzi się trochę odmiennymi prawami. Często autorzy japońscy nawet nie podpisują się nazwiskami – liczy się dzieło. Uwielbiam ten szmer zachwytu, który przechodzi przez salę, kiedy ktoś czyta piękne haiku. Co w haiku jest ważniejsze – wrażliwość, natchnienie czy rzemiosło?

To prawda, autor haiku pozostaje w cieniu. Liczy się odbiór, to co czytelnik (słuchacz) zobaczy, coś co jest ukryte przez autora, podane w sposób niejednoznaczny, bo przecież haiku jest tylko szkicem, otwierającym pole dla wyobraźni. Haiku powinno mieć głębię i wiele warstw, odkrywanych stopniowo, jak obraz czy fresk poddawany renowacji. Jest jak kamyk wrzucony do studni – słychać odległy plusk i widać kręgi rozchodzące się po wodzie. To wszystko plus prawidłowa forma tworzą całość, która zachwyca.

 

Jesteś współzałożycielką Polskiego Stowarzyszenia Haiku. Jakie są Twoje obserwacje – wzrasta zainteresowanie takim pisaniem?

Wbrew pozorom, zainteresowanie haiku w Polsce nie jest takie młode. Jak można przeczytać w pierwszym numerze Almanachu Stowarzyszenia, niedługo będziemy obchodzić 100-lecie stale pogłębiającego się zainteresowania w Polsce poezją japońską, a przede wszystkim haiku. Renesans tej formy poezji nastąpił na początku XXI wieku. Ukazała się Antologia polskiego haiku Ewy Tomaszewskiej (2001), zaczęły powstawać fora internetowe (2007), odbyły się dwie konferencje haiku w Krakowie (2001 i 2015), zaczęto organizować warsztaty pisania haiku, powstała wspomniana wcześniej szkoła klasycznego haiku (2012), a w roku 2016 ukazała się obszerna monografia Polskie haiku Beaty Śniecikowskiej. Obszerne szczegóły są opisane we wstępie do Almanachu.

Zainteresowanie tą formą poezji wciąż rośnie, co czasami przyjmuje zaskakujące formy – publikuje się mnóstwo miniatur poetyckich nazywanych „haiku”, które jednak z haiku mają niewiele wspólnego. Dlatego tak ważne było powołanie do życia naszego Stowarzyszenia, które stawia sobie za cel propagowanie twórczości zarówno haiku współczesnego, jak i opartego o klasyczne wzorce japońskie.

 

Czego może nauczyć praktykowanie i studiowanie haiku? Czy to sztuka dla sztuki?

Haiku to sposób odbierania świata bez wyrażania emocji wprost. To filozofia życia, uważność spojrzenia, opisania tego, co się widzi, a nie, co chce się zobaczyć. Haiku uczy dostrzeżenia ulotności chwili i jej piękna, a poza tym prostoty, cierpliwości i pokory. Traktować tego jako sztuki dla sztuki po prostu się nie da.

 

Dziękuję za rozmowę.

Agnieszka Herman

 

Marta Chociłowska, mieszkająca w Warszawie miłośniczka kotów, jazdy na rowerze i poezji haiku, współautorka polskich i zagranicznych antologii haiku, laureatka i juror polskich i międzynarodowych konkursów haiku. Ma publikacje w wielu międzynarodowych magazynach haiku i haiga. Autorka opracowania Pory roku w polskim kigo, członkini komitetu założycielskiego i skarbnik Polskiego Stowarzyszenia Haiku. Od maja 2013 słuchaczka Polskiej Szkoły Klasycznego Haiku „KUZU”.

 

Wiosna

 

 

przydrożny rów

pod cienką warstwą lodu

pierwsze kaczeńce

 

cały dzień pracy!

na ogrodowej grządce

krecie kopczyki

 

ucieczka z miasta

po obu stronach grobli

żabie stereo

 

Lato

 

pęk koniczyny

w małej dłoni dziewczynki

końskie chrapy

 

pierwsze kolonie

kobieta na peronie

przytula misia

 

ciche pluśnięcie

tak blisko naszej łodzi

noc Perseidów

 

Jesień

 

rozpalam w piecu

a na brzozowej szczapie

jeszcze dwa listki

 

schodzi po zboczu

z każdym kolejnym krokiem

coraz głębsza mgła

 

powrót po latach

pod pożółkłymi liśćmi

znane imiona

 

Zima

 

koniec sezonu

wysoko w górach wiatr

zaciera ślady

 

przerwany sen –

w zaśnieżonym ogrodzie

złamana gałąź

 

połykacz ognia

z otwartych buzi dzieci

 

kłębuszki pary

 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko