Wacław Holewiński – Mebluję głowę książkami

0
365

Wacław Holewiński

 

Mebluję głowę książkami

 

mebluje-glowe

 

 

 

Żeromski bliższy prawdy

manipulacje i tajemniceStefan Żeromski żył niezbyt długo, ledwie sześćdziesiąt jeden lat. Za kilka dni, dwudziestego listopada będziemy obchodzili dziewięćdziesiątą drugą rocznicę śmierci autora „Ludzi bezdomnych”, „Popiołów”, „Syzyfowych prac”, „Przedwiośnia”, dziesiątków opowiadań i dramatów. Bez wątpienia w historii polskiej literatury zasługuje na miejsce w panteonie. Był pisarzem popularnym za życia, święcił triumfy przez wiele lat po śmierci. Jak jest dzisiaj? Pewnie trochę odchodzi w zapomnienie, to proces naturalny, niewielu twórców tworzy dzieła na tyle uniwersalne, że są czytani przez pokolenia. Anegdotycznie muszę, gwoli prawdy, dodać, że siedząc w roku 1984 w Areszcie Śledczym na Mokotowie zaparłem się, biblioteka więzienna była nieźle zaopatrzona, i przeczytałem przez kilka miesięcy całego Żeromskiego. Całego! Już wówczas część jego utworów, nawet dla mnie, który lubił jego najważniejsze powieści, była trudna do strawienia.

 

Wróć, nakłamałem. Nie czytałem jego listów. Trudno zresztą było czytać, nie były jeszcze wówczas wydane (przynajmniej w większości). Listy te (pięć obszernych tomów!), ich edytorem, a co za tym idzie, także znawcą życia, jego tajników jest profesor Zdzisław Jerzy Adamczyk. I profesor się zdenerwował… Zdenerwował i postanowił, ze wszech miar słusznie, „naprostować” życiorys autora „Wiernej rzeki”. Może nie całego życia, a późnych jego lat. Bo, jak dowodzi w „Manipulacjach i tajemnicach”, tych zagadek, przekłamań, ordynarnych fałszerstw jest aż nadto. Ze zdziwieniem konstatujemy, że cała nasza wiedza dotycząca życia Żeromskiego opiera się na trzech publikacjach: Hanny Mortkowicz-Olczakowej „O Stefanie Żeromskim. Ze wspomnień i dokumentów”, Moniki Żeromskiej „Wspomnień” i Aliny Kowalczykowej „Żeromski w Niepodległej. Szkice.” Mało? Ubogo? Skromnie? Wyobraźmy sobie, że w Anglii mamy trzy książki dotyczące życia Bernarda Shawa, we Francji trzy dotyczące Charlesa Baudelaire’a albo trzy w Stanach, w których mówi się o życiu Johna Steinbecka. Niewyobrażalne? No tak. Nawet jeśli ma to obejmować ostatnie lata ich życia. Ale w Polsce, jak widać, to możliwe.

Co gorsza jednak wszystkie trzy panie postanowiły mówić o Żeromskim, jego rodzinie, relacjach z wydawcą, bzdury. Delikatnie ujmując. Po co? Dlaczego? Odpowiedź wydaje się prosta: aby to, co niezbyt miłe nie ujrzało światła dziennego. Więc przez lata całe mieliśmy polukrowany obrazek. Pisarza bez problemów, szczęśliwą rodzinę, oddanego przyjaciela-wydawcę, autora opływającego w dostatek.

Profesor Adamczyk napisał, że „Ostatnich kilkanaście lat życia Żeromskiego to czas jego największych tragedii i klęsk”. Każdy, kto przeczyta jego książkę nie będzie miał wątpliwości, że właśnie tak było. Że nic albo prawie nic  w tych późnych latach jego życia nie było proste ani łatwe.

Wymieńmy więc, oczywiście pokrótce, czym się zajął Adamczyk w „Manipulacjach i tajemnicach”:

Chorobą psychiczną żony, Oktawii. Kwestią rozwodu (nigdy nawet nie zostały złożone papiery rozwodowe).

Sprawą zgłoszenia urodzin córki Moniki. To fascynująca część książki (informacja o zgłoszeniu – „małżonkowie” Żeromscy), nieprawdziwe miejsce jej urodzenia, komplikacje z tego wynikające.

Listami Żeromskiego, ich selekcją, którą można zrozumieć, ale… No tak, znikają kochanki, korespondencja z Anną… Córka „amputowała” ważną i zdaje się liczną ich część.

Anną Zawadzką – drugą „żoną”. Genealogią jej rodziny (oj, jest co prostować!). Jej dorobkiem artystycznym jako malarki. Talentem. Uznaniem. Edukacją. „Poświęciła wszystko karierze «męża»”.

Umową z Jakubem Mortkowiczem – domem w Konstancinie (zdaje się, że ten łaskawca, który kupił dom Żeromskiemu, niekoniecznie był dobroczyńcą), mieszkaniem w Zamku.

Sprawą pochówku. Zmianą wyznania, pogrzebem na cmentarzu ewangelicko-reformowanym w Warszawie. A przecież Żeromski chciał być pochowany z synem Adamem.

Sprawą obalenia testamentu przez siostrę Żeromskiego, Bolesławę Endrychową.

Ufff… Wystarczy? No to dopowiedzmy jasno i bez ogródek: w świetle prawa Anna Zawadzka, która posługiwała się nazwiskiem Żeromska (i miała nawet wystawione na to nazwisko dokumenty), „druga” żona Stefana Żeromskiego, nigdy jego żoną nie była. Gdyby było inaczej musielibyśmy równie jasno napisać, że autor „Snu o szpadzie” był bigamistą!!!

Tajemnice skrzętnie skrywane. Fałszowane życiorysy, o których lepiej było nie mówić. Przemilczane fakty, zdarzenia, podróże, rozliczenia finansowe. Te dziewięćdziesiąt dwa lata od śmierci Żeromskiego przeorały nasze poglądy na to, co dopuszczalne, oczywiste, nie budzące zdziwienia. A jednak spiż, pomnik miał pozostać spiżem, „narodowym dobrem”. Czy więc edytor listów Żeromskiego zburzył ten obraz? Śmiech… Niczego nie zburzył. „Ludzie bezdomni”, podobnie jak „Popioły”, stoją na swoim miejscu. A Żeromski jest trochę bardziej ludzki, bliższy, prawdziwszy. Tyle i aż tyle.

         

Zbigniew Jerzy Adamczyk – Manipulacje i tajemnice. Zagadki późnej biografii Stefana Żeromskiego, Czytelnik, Warszawa 2017, str. 247.

 

 

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko