Wacław Holewiński – Mebluję głowę książkami

0
180

Wacław Holewiński

Mebluję głowę książkami


mebluje-glowe



Dotknąć Rosji…

 

co-wy-wiecieOd kilkuset lat Rosja fascynuje pisarzy, filozofów, podróżników, fascynuje jej bogactwo, bieda, krwiożerczy imperializm, słabość, jej dokonania w zakresie matematyki, baletu, szachów (można wpisać dziesiątki innych dziedzin). Próbują ja opisać od różnych stron politolodzy, socjologowie, statystycy, prozaicy. Najczęściej są to próby mało udane, niskiego lotu, wyrywkowe. Ale wciąż i wciąż znajdują się kolejni śmiałkowie, którzy obejrzawszy Moskwę, Petersburg, kilka wielkich miast, podejmują kolejna próbę…

Jacek Matecki też podjął. Ot tak, po prostu. Poszedł do konsulatu po wizę, spakował plecak, wsiadł w Terespolu w pociąg do Moskwy, potem do Archangielska. I jeździł. Pociągami, samochodami, rowerem, łódką. Czasami przemieszczał się na piechotę. Raczej w złych niż dobrych warunkach. Z niewielkimi przerwami, pięć lat. Nie, nie napisał w książce co w tym czasie robił, z czego żył, co po sobie zostawił (a słuchając go podczas promocji książki wiem, że zrobił sporo dobrej roboty i dla Polski, i dla mieszkającej w Rosji Polonii).

Zrealizował chłopięce marzenie? Pewnie też. Bo kto z nas nie miał takich marzeń? Wyprawa w nieznane, poznawanie obcych kultur, krajobrazów, ludzi. Mógł napisać powieść drogi, napisał reportaż, dziennik bez dat, studium o Rosji? Trudno określić. Ale napisał książkę, w której łatwo się zakochać. Dlaczego? Bo ma swój klimat, niepodobny do innych, odrębny, swój własny. I chyba niepodrabialny. Bo napisał książkę o ludziach, krajobrazach, mgłach, drzewach, wertepach, bo nie zaglądał w miejsca, które odwiedzają turyści, a odkrywał cerkwie skryte przed ludźmi lasem i rzeką, bo przekopywał się przez zaspy wyższe od domów mieszkalnych, bo szedł i się nie bał. A jak się bał to bardziej zwierząt niż ludzi.

Rzadko kiedy zastanawiał się nad Putinem, historią Rosji (jeśli, to raczej anegdotycznie, na przykład opisując dziwny sojusz Gorbaczowa z Andropowem, gdy Gorbaczow był jeszcze sekretarzem w Kraju Stawropolskim, wtrąca taką uwagę: „Każdy sekretarz, będąc udzielnym księciem w obwodzie czy republice, chciał jakoś uwiecznić swoje rządy. Ten zbudował teatr, tamten linię tramwajową, a jeszcze inny szarpnął się na metro. Gorbaczow, zanim przeprowadził się do Moskwy, zbudował cyrk.”), interesuje go raczej dzień dzisiejszy, to co widzi, to co da się objąć ramami przewidywalnej przyszłości.

Co dominuje w tej książce? Przestrzeń. Nieprawdopodobna. Tysiące kilometrów, doby jazdy pociągami, wielogodzinne loty. I nagle znajdujesz się gdzieś na końcu świata. Tak, to jest koniec świata. Dokąd prowadzi ta droga? Donikąd. Kończy się, po prostu. Dalej nie ma już nic. Wyludnione wsie i miasta, z których nie da się nigdzie uciec, bo nikt nie kupi od ciebie mieszkania, stoi tyle pustych. Martwota, trwanie, bieda, wódka, leśny dukt. Matecki gada, zaprzyjaźnia się, czasami daje na wódkę, czasami popija, gdzieś wynajmie apartament, poprosi księdza aby zawiózł go do mitycznych Sielc, gdzie formowała się I Dywizja im. Tadeusza Kościuszki. Kto tam był, kto widział pomnik przyjaźni, braterstwa broni? Ten „kanciasty blok betonu rzucony na trawę. Długi na dwadzieścia pięć metrów, szeroki na dwa i wysoki na jeden. Na tym betonie jest napis pędzlem, gdzieniegdzie rozmazany. Generalnie mówiąc, koszmar.”. Kto dotarł do muzeum Brodskiego w Konoszy? Zaraz zaraz, do którego? W Konoszy sa trzy. „Ale najpierw oficjalne przywitanie. Panie z pierwszego muzeum przygotowały tradycyjny poczęstunek. Pierogi, placki i kiełbasa. Stół ustawiono w sali muzealnej i jemy obok popiersia Stalina”. A na dokładkę o Brodskim, to nie żart, opowiada naczelnik łagru…

Nie trzeba być alkoholikiem aby pokochać te klimaty. Ograniczamy picie wódki? Dobra, z dnia na dzień ustawa, reforma antyalkoholowa. Ale przecież pić się chce nie według ustawy, nie o jedenastej czy piętnastej. Kupisz od 9 do 21. Potem nie, bo nie. Pozamykano monopolowe. Ale… Pić się chce. Od czego sklepoknajpa? Pijesz, nie myślisz, nie roztrząsasz losu, możesz być dumny z kraju, „wojny ojczyźnianej”, rzucić „bladzią”, zagadać z kobietą… Nic nie jest ustalone raz i na zawsze. Życie.

Jeździsz, latasz, chodzisz… Znasz dobrze język. Jesteś i obcy i swój jednocześnie. Zaprzyjaźniasz się z „dyrektorem” (cudzysłów uzasadniony) lotniska – polecisz. Inni mogą czekać. Dzień, dwa, tydzień, czasami dłużej, o wiele dłużej. Ale przede wszystkim obserwujesz, wyciągasz wnioski. „Kobiety są bardziej rozgarnięte. Szybciej odpowiadają na pytania i orientują się w stercie papierów. Kaukaski mężczyzna w czterdziestu procentach składa się z honoru, w czterdziestu siedmiu z poczucia wyższości. Na pozostałe zalety pozostaje żałosne siedem procent.” Tak, dla takiego zdania gotów jestem czytać książkę, nawet gdyby była dwa razy grubsza od tej Mateckiego.

Trudno nadążyć dlaczego właśnie tu, a nie gdzie indziej się znalazł. Czasami będzie to wygrany bonus linii lotniczych, czasami wysiądzie na stacji, bo pasażer w sypialnym za głośno chrapie, czasami – bo z mapy wynika. Jest coś fascynującego w przemierzaniu tych ogromnych przestrzeni. Bo właśnie przestrzeń i pustka to Rosja. Tak, właśnie one. Rozumiałem to zanim autor takimi słowy kończył książkę: „Gdzie nie spojrzeć, wielka pustka. Za dnia i w nocy. To ona jest kluczem do Rosji. Wszystko tutaj jest jej funkcją. Dwie doby w pociągu, FSB, śmierdzące kible, trzynaście godzin w autobusie, Putin, opuszczone wioski, pogubione cmentarze, obłąkany przepych Moskwy, te wszystkie wojny, które stąd wyszły i tu przyszły, wódka, Stalin, samochód łada, rakieta Iskander, przystanek bez rozkładu jazdy, poczęstunek i dobre słowo dla nieznajomego, cerkiew bez wiernych, specnaz, piwo żygulowskie, tęsknota za Związkiem Sowieckim, rozmowy jakich już gdzie indziej na świecie nikt z nikim nie przeprowadza, władza ważniejsza od obywatela, Stowarzyszenie ‘Memoriał’ w likwidacji i ludzie, przede wszystkim ludzie. Przestrzeń jest tak ogromna, że wszystkich i wszystko w siebie wchłania.”

Więc jak to jest, wystarczy opisać krajobraz, przestrzeń, ludzi aby poznać duszę Rosji? A kto to wie? Nie, inaczej. A to możliwe? Miliony książek o Rosji, w każdej trochę o niej prawdy. Wciąż fascynuje. Matecki jej dotknął. Może lepiej od innych. Bez trwogi, ale i specjalnej czułości. Pięknie.

Chciałem z nim o tej książce porozmawiać. Wyjechał. Będzie za miesiąc, dwa albo za pół roku…

 

Jacek Matecki – Co wy,    , wiecie o Rosji?!, Wydawnictwo Trzecia Strona, Warszawa 2015, str. 336.

 

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · R E K L A M A · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·
{loadposition reklama_art}

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko