Zdzisław Antolski
MOJE KIELCE LITERACKIE (4)
KRYTYCY O „BAZARZE POETYCKIM” I JEGO AUTORACH
Nawet się nie spodziewałem, że „Bazar poetycki”, w końcu skromny almanach, robiony trochę na kolanie, bo nie miał na przykład not autorskich, zyska tak wielu recenzentów i dość znaczny rozgłos w Kielcach, ale także w Polsce. Najszybciej zareagował Stanisław Stanik, który w lokalnym piśmie „Echo Dnia” (Nr 139 z 1974 r.) zamieścił recenzję pt „Bazar poetycki” – zbiór debiutów”, a w niej stwierdzał m.in. :
(…) Młodzież literacka, czyli w sumie 21 nazwisk autorów sprzedaje się na „bazarze” doskonale. Wiersze czyta się z uczuciem miłego zaskoczenia, że pojawili się poeci zdolni. Ogólne to wrażenie trzeba zaopatrzyć uwagą, że czytelnik udzieli swojego kredytu młodości (…) Teksty w sumie prezentują zupełnie nieźle. Ze względu na wiek autorów, nie można dopominać się wykrystalizowanych, odrębnych poetyk, Z tego samego względu nie można mówić o obecności w tej książce jakiejś indywidualności. Mimo tego warto zwrócić uwagę na kilka perełek wśród wierszy. Jest nią, na przykład wiersz Małgorzaty Gołąbek „Hamlet pijany”.
Niewesołym celom służy ironia, użyta w tym wierszu, Ironia jest dramatyczna, hamletowska. Ponadto przybiera rozmaite odcienie humoru, sarkazmu – wiersz jest zapowiedzą talentu połączonego z głębokimi doznaniami.
Podobnie jak Małgorzata Gołąbek ma dużo do powiedzenia Zdzisław Antolski (…). Jednolite i głębokie wiersze zamieścił Janusz Stępień (…).
*
Klęska jest sierotą, ale sukces ma wielu ojców, mówi popularne porzekadło. Redaktorka miesięcznika „Przemiany”, Irena Jarosz, poświęciła „Bazarowi poetyckiemu” felieton pt. „Dobrze, że dobrze”, gdzie czytamy: „Wymyślili to Nosal z Miernikiem na moich oczach. Przebiłam, jak kibic, róbcie. Jeden dał „Magazyn” na szyld, na ciepłą jaskółkę, drugi policzył pieniądze, zatrudnił Klub Literacki i wydał „Bazar poetycki”, debiuty kieleckich najmłodszych. Tak szybko i wytwornie, że Kieleckie Zakłady Graficzne chyba zaczarował.”
Pani Irena przypomniała dotychczasową kielecką tradycję pokoleń poetyckich. Oto tuż przed wybuchem wojny w Kielcach ukazał się almanach poetycki „Gołoborze” zawierający utwory Józefa Ozgi-Michalskiego, Jerzego Krzeczowskiego, Mariana Przeździka i Mariana Sołtysiaka, którzy nazywali się szumnie „Grupa świętokrzyska”. Nie byli to całkiem nuworysze, bo kilku z nich drukowało w sławnym „Skamandrze”. W piśmie tym publikował także inny, zapomniany kielecki poeta, Adolf Sowiński, przyjaciel Herlinga Grudzińskiego.
Na temat almanachu „Gołoborze” z 1038 r., którego autorzy byli jeszcze uczniami miejscowego gimnazjum, bardzo złośliwą fraszkę-recenzję, napisał Witold Zechenter:
„Gołoborze”
Do matury jeden z drugim, nieboże,
Jeszcze nie doszedł, o kielecka szkoło,
A już wydali wierszy tom, „Gołoborze”,
Istotnie – goło.
Potem, w latach sześćdziesiątych powstała głośna grupa literacka „Ponidzie”, którą opiekował się pisarz Waldemar Babinicz, w składzie: Ryszard Miernik, Henryk Jachimowski, Bogdan Pasternak, Ada Kopcińska i inni… No i teraz, naturalną koleją rzeczy, poeci „Bazaru”.
„Szybko udowodnili autentyczną potrzebę, złapali szansę – pisze dalej pani Irena Jarosz. – I od razu, zamiast grzecznego dziękujemy zaczęli wierzgać w inkubatorze, żeby nie za ciasny dla pegaza, i do mecenasów niewdzięcznie mówili: my to my. Więc z tych poetów, których jeszcze nie ma, będzie – jak ostrożnie liczył Henryk Jachimowski, może być kilku, no paru.
W zbiorku jest filozofia i liryka, wzruszenie i refleksja nad życiem. (Kilka razy w aktorskiej interpretacji tych linijek ugodziło słowo, nigdy tak jeszcze obok drugiego nie postawione, jakaś sytuacja ponad kondycję ludzką, odczytania gazetowej kołysanki w innym rytmie, wyliczanka rzeczy zwracanych nam z grzeczną drwiną. (…) Bogdan Pasternak, prezes, niepotrzebnie brał ich w dyskusji pod skrzydło, jak wszystko wybaczająca matka. Henryk Jachimowski, poeta, taki jest, kostyczny cenzor na poetyzowanie i półprawdy, bardziej się skazanym na pracę w poezji przyda.
Swoje pierwsze Cogito ergo zbierali z bazaru dwudziestu lat, z lektur, przeżyć, tego co w domu i tam, gdzie są, kiedy ich w domu nie ma. Nie rozbija się nad nimi bania z poezją, nie przychodzi do nich poezja, jak noc majowa” (…).
Jednakże Adam Ochwanowski zapewniał mnie, że tytuł „Bazar poetycki” wymyślił Henryk Jachimowski, przy stoliku kawiarnianym, w podziemiach redakcji „Słowo Ludu”.
*
Miesięcznik „Nowy Wyraz” (styczeń, 1975 r.) odnotował: „W maju 1974 r. Urząd Miejski – Wydział Oświaty, Wychowania oraz Kultury i Klub Literacki w Kielcach wydały almanach debiutów „Bazar poetycki” (nakład 1150 egz.). Książeczka nie zawiera not biograficznych i trudno coś powiedzieć o wieku debiutantów (roczniki czterdzieste? Pięćdziesiąta?), natomiast teksty „mówią”, że są to autorzy bardzo młodzi, niektórzy nawet – za młodzi… Mogą podobać się wiersze Zdzisława Antolskiego. Michała Klamki i Iwony Miller. Warto również zareklamować niezwykle głęboką pointę wiersza Adama Ochwanowskiego: „kończę / nie widząc kresu wiersza / i ciągle wracam do Marii / miała ogromne piersi / i pakowny zadek”. (…)
*
W „Nowym Wyrazie” ze stycznia 1975 r. Janusz Termer pisał w redakcyjnym „wstępniaku”: „Poezja w tym numerze „Nowego Wyrazu”: dwa spore bloki, kilkunastu autorów, trzydzieści parę wierszy. Autorzy młodzi (niektórzy nawet bardzo, jak Wojciech Gierymski – uczeń szkoły średniej), reprezentujący różne środowiska poetyckie z całego kraju (najliczniejszą grupę stanowią kielczanie – Zdzisław Antolski, Józef A. Grochowina, Małgorzata Gołąbek, Stanisław Nyczaj, Marek Gosudarski), przed debiutem książkowym, takim „prawdziwym” jeśli nie liczyć almanachów i wydawnictw okazjonalnych. Przeważnie po raz pierwszy na naszych łamach. Jacy są? Nie można odpowiedzieć bardziej banalnie, a zarazem prawdziwie – różni. W sposobie obrazowania, w skali dalszych możliwości rozwoju (o ile to można już dziś stwierdzić na pewno, w podejmowanych tematach. I chyba w tej różnorodności ich – autorska i nasza – czytelnicza szansa (…)”
*
Po upływie roku od opisywanego wydarzenia, opublikowania almanachu „Bazar poetycki”, Stanisław Stanik, na łamach „Echa Dnia” (Nr 44/45. 1975 r.) wrócił do tematu tekstem „Ich wejście do literatury”: „Liczą po dwadzieścia, dwadzieścia kilka lat… Uczęszczają do szkoły, pracują. I piszą. Łączy ich to właśnie, że parają się twórczością literacką: piszą wierszem i prozą. Ponadto – oprócz wspólnoty wieku i miejsca zamieszkania – łączy ich wspólny start literacki.
W maju ubiegłego roku wydali przy pomocy Wydziału Oświaty, Wychowania i Kultury Urzędu Miejskiego w Kielcach – zbiór wierszy pt. „Bazar poetycki”. Dla części z nich publikacja w „Bazarze” była właściwym debiutem, inni publikowali pierwsze swoje utwory niewiele wcześniej. W niespełna rok od chwili ukazania się tego zbiorku, można już mówić o wykrystalizowanej grupie młodzieży, która wchodzi przebojem w życie kulturalne Kielc i dalej – ma aspiracje wejść w krwiobieg młodej literatury całego kraju.
Literacko uzdolnionej młodzieży jest w Kielcach sporo. Grupa młodych twórców, która może poszczycić się szerszymi osiągnięciami, liczy 6-7 osób. Oficjalnym akcentem, potwierdzającym fakt, że osiągnięcia tej grupy są już niemałe, było przyjęcie jej do Klubu Literackiego.
Wstąpienie tak licznej grupy do Klubu, a także jej wcześniejsze i równoczesne publikacje na łamach czasopism, pozwalają sądzić, że nowa formacja literacka (pokolenie) to zjawisko, którego nie można przeoczyć, Wystąpienie tej nowej generacji piszących zbiegło się z przemianami w całej literaturze krajowej. Młodzi z Kielc weszli i współtworzą ten nurt przemian.
Najpoważniejsze do tej pory osiągnięcia w dziedzinie twórczości ma Józef Grochowina. Debiutował spośród rówieśników najwcześniej, opublikował najwięcej, wszedł na łamy pism całego kraju. Ostatnio Biblioteka „Przemian” wydała zbiór jego wierszy pt. „Do końca bieg”. Grochowina pomimo młodego wieku posiada najwięcej doświadczenia literackiego. Jego kolega, Marek Gosudarski, jest uczniem szkoły średniej. Zyskał aprobatę w takich pismach jak „Przemiany”, „Opole”, „Zielony Sztandar” i inne. Pochlebne opinie o jego twórczości wyrazili recenzenci, opiniujący teksty nadesłane do ZG ZSMW w Warszawie. W efekcie – szkatułka, czyli zestaw kilkunastu tekstów poetyckich Marka Gosudarskiego ukaże się pod koniec bieżącego roku. Tytuł zestawu – „W moim teatrze”.
Równie dobrą opinię recenzentów zyskały wiersze Janusza Stępnia. W bieżącym roku powinna ukazać się szkatułka jego autorstwa. Małgorzata Gołąbek uprawia poezję i prozę. Jej wiersze są budowane z dramatycznych napięć, za opowiadanie pt. „Miejsce” otrzymała na ogólnopolskim konkursie na utwór o tematyce współczesnej, ogłoszonym przez miesięcznik „Opole”. Z powodzeniem pisze wiersze Zdzisław Antolski. Poezją i publicystyką zajmuje się Adam Ochwanowski. Lirykę i satyrę uprawia Leszek kumański, który prowadzi też kabaret „Klika”. Rejestr nazwisk, zainteresowań i publikacji jest bogaty, Każdy z piszących przygotowuje własny tomik.
Grupa tych osób rokuje przede wszystkim nadzieją na przyszłość. Światopogląd poetycki każdej z osób nie jest bowiem jeszcze w pełnik ukształtowany. Na podstawie dotychczasowych wierszy można jedynie w ogólnym zarysie nakreślić obszar zainteresowań poetów najmłodszego pokolenia.
Młoda poezja nie jest jednorodna i jednobarwna. Od witalności, jaką eksponuje w wierszach M. Gołąbek, poprzez sceptycyzm J. Stępnia dochodzi do granicy pesymizmu i negacji w niektórych wierszach J. Grochowiny. Od tradycyjnych motywów Adama Ochwanowskiego przemieszcza się ku umiarkowanemu surrealizmowi Leszka Kumańskiego. Odróżniają się od siebie wiersze każdego z poetów i to trzeba zaliczyć na plus, bo tylko to, co różni decyduje o indywidualności autora.
Indywidualizm jest jedną i wcale nie najważniejszą cechą, która charakterystyczna jest dla nowej fali poetyckiej. Czasem wiersze są dopiero próbą własnego spojrzenia na świat, przebijaniem się osobowości poety przez „okno słów”.
Poezja ta jest konkretna, Zarówno wtedy, zarówno wtedy, gdy prowadzi przez meandry refleksji, jak też i wtedy, gdy ogranicza się do zapisu, rejestru rzeczy i zdarzeń. Posługuje się zakresem takich pojęć, których używa się na co dzień, w życiu powszednim. Poezja ta tkwi głęboko w tej rzeczywistości, która nas wszystkich otacza. Jeśli posługuje się motywami kulturowymi (Hamlet, motywy biblijne), to są to motywy powszechne i uznane.
Trzecią wreszcie cechą, która wyróżnia, to wyjście poza problematykę regionalną, zamkniętą prawami języka i zwyczaju. Poeci przedstawiają swój świat konkretny, żyjąc w swoim, przecież odrębnym, regionie, nie epatują w wierszach osobowością i innością tego obszaru wśród innych. Chcą przekazać c a ł ą rzeczywistość dzisiejszą, w której żyją.
Podobne wyznaczniki określają szeroki nurt poezji całego młodego pokolenia. Młodzi twórcy z Kielc utrzymują ideową wieź ze swoimi rówieśnikami. Oby podtrzymywali równy krok”.
*
W lubelskiej „Kamenie” (Nr 23 z 1975 r.) zamieszczono kolumnę wierszy kieleckich „bazarowców”, a anonimowy autor w wstępie od redakcji oceniał: (…) „Okres kielecki przeszli pisarze tej miary, co Józef Ozga-Michalski, Jan Maria Gisges, Wiesław Jażdżyński, a także Józef Morton i inni; wszystkie próby stworzenia znaczącego środowiska literackiego kończyły się jednak na dobrych chęciach nielicznej garstki osób. (…) W zastępstwie oddziału ZLP stworzono Klub Literacki o luźnym i nie dość sprecyzowanym statusie. Do Klubu należą 44 osoby, spośród których sześć posiada członkostwo ZLP, kilkanaście dalszych ma na swym koncie jedną pozycję wydawniczą, natomiast dorobek większości ogranicza się do publikacji w prasie. Środowisko literackie Kielc jest hermetyczne i mało znane w kraju Na tym tle korzystnie wyróżnia się twórczość Henryka Jachimowskiego i Ryszarda Miernika, spośród najmłodszych – Henryka Kawiorskiego i Stanisława Nyczaja.
Grupę najmłodszych pisarzy skupia kielecki ośrodek KKMP, jednakże od lat znajduje się on w stanie stagnacji, Członkowie KKMP, którzy wykazali się publikacjami w prasie i periodykach literackich należą do Klubu Literackiego. Zakres działania tego Klubu oraz jego możliwości organizacyjne są – niestety – niewielkie. Wychodząc tedy z propozycją wydania kolumny poetyckiej na łamach „Kameny”, najmłodszym spośród piszących w Kielcach przyświeca idea ciągłego sprawdzania i konfrontacji z innymi środowiskami,, a tym samym – zerwanie ze stanem sztucznej izolacji.
Najmłodsza twórczość spotykała się z życzliwą oceną goszczących w Kielcach krytyków. Udziałem młodych jest zdobycie kilku nagród na konkursach poetyckich (…)”.
*
Na łamach „Nowej Wsi” (11. 06. 1978 r.), w artykule pt. „KKMP Kielce. Podróż z miasta do baśni”, znany poeta i krytyk, Aleksander Nawrocki, tak charakteryzował nasze środowisko: „Wiersze poetów, członków KKMP z Kielc, są spójne intelektualnie i tematycznie. Napięcia intelektualne równoważy w nich bowiem treść, istotna, bo zawierająca codzienne pytania o egzystencję człowieka, który wyszedłszy ze świata baśni i przydrożnych Madonn wszedł do wysokiego miasta, gdzie życie widzi się poprzez miejsce pracy, gazetę i program telewizyjny.
Wiersze z Kielc są właśnie podświadomym żalem za światem, do którego nie można już wrócić. I trzeba stwierdzić, że zostały one napisane wbrew wszelkim modom literackim, dlatego wzruszają swym autentyzmem i dojrzałością artystyczną. Nie ma w nich modnego obecnie epatowania pojęciami, w których zatraca się istota poezji – przeżycie artystyczne, ani fascynacji sztucznymi problemami: dalekim podzwonnym po „ziemi jałowej” Eliota czy egzystencjalnym nihilizmem, pozbawionym na naszym terenie podłoża i sensu.
Poeci z Kielc mówią obrazami, których plastyka i wewnętrzne spięcia stwarzają przesłanki do autentycznej formy poezji, co widoczne jest m.in. w metaforze „nie będzie bicia w dzwony uderzymy w siebie”. Wielorakie jest znaczenie tej metafory. „Bicie w dzwony” to dążenie do harmonii i wywołanie jej w słuchaczu, Natomiast „uderzenie w siebie” niekoniecznie musi być harmonijne, może być głuche, dramatyczne, pełne winy lub pytań (…)
Kielecki KKMP na dobre uformował się po wydaniu przy Wydziale Kultury Urzędu Miejskiego w Kielcach almanachu pt. „Bazar poetycki” (1974 r.), Część występujących w nim poetów ma już dziś w dorobku samodzielne tomiki poetyckie, np. Stanisław Nyczaj, inni obiecująco się zapowiadają np. Małgorzata Gołąbek, Leszek Kumański, Janusz Stępień, Zdzisław Antolski, Adam Ochwanowski.
KKMP-owcy z Kielc są organizatorami Sejmików Artystycznych, na których prócz poezji prezentują także muzykę, plastykę i program teatru studenckiego, Innego typu impreza, Kieleckie Spotkania Poetyckie, ma na celu przybliżyć, poprzez konkursy i otwarte biesiady literackie, poezję społeczeństwu. Ogłaszany np. konkurs „O Świętokrzyską Lirę Poezji” premiuje przede wszystkim debiuty, a miesięcznik społeczno-literacki „Przemiany” publikuje co miesiąc kolumnę poezji autorów z KKMP.
My ze swej strony KKMP-owcom z Kielc życzymy kopalni pomysłów i coraz odważniejszego drążenia drogi do istoty poezji.”
Kolumnę wierszy ozdabiały rysunki Jana Stępnia, który właśnie ujawnił swój, wcześniej skrywany, talent graficzny.
*
Próbę sformułowania definicji krytyczno-literackiej, grupy poetyckiej „Bazarowcy”, podjął się Stanisław Nyczaj na łamach „Przemian”, w czerwcu 1979 r.
„Nie tworzą oni grupy literackiej, nie łączy ich wspólny program ani jakaś określona metoda twórcza. Stanowią właśnie środowisko interesująco zapowiadających się indywidualności, którym współpraca pomaga w zdobyciu samowiedzy, krytycyzmu, odpowiedzialności za słowo, a zwłaszcza w szybszym niż gdyby byli zdani na własne siły, udanym do tego starcie, Choć nie ma więzi programowej czy też jakiejś dominującej jednej tendencji, można jednak wskazać na pewne nurty wspólnych zainteresowań, wynikające zresztą z ogólnie wcale nie malejącego zróżnicowania orientacji we współczesnej twórczości literackiej i dostrzeganej wszędzie u młodych chęci wychodzenia daleko poza tradycje regionu.
I tak Zdzisława Antolskiego, Marka Gosudarskiego i Krzysztofa Mroczkowskiego wiąże nurt liryki refleksyjno-filozoficznej. Słowami-kluczami ich poezji są pojęcia-znaki z dziedziny szeroko pojętej tradycji sztuki i literatury. Są to z reguły nawiązania nie dla opisu czy dopowiedzenia, a raczej dla przeciwstawienia się stereotypom, archetypom, mitom w imię określenia miejsca własnego „ja”.
W poezji tej wypowiedzi o charakterze dyskursywnym przeważają nad zdaniami metaforycznymi. Występują, rzecz jasna, zarówno plastyczne obrazy, jak i sytuacje liryczne (zwłaszcza w erotykach, retrospekcjach dzieciństwa), przeważają wszak w ich utworach, myślowe penetracje rzeczywistości zmysłowość wyobrażeń, co raz wypierana jest przez „widzenie uogólnione”.
Dominuje tu problematyka egzystencjalna. Podmiot liryczny, bohater, jest tak silnie zindywidualizowany, iż nieomal wyobcowany. W tej sytuacji nawiązanie autentycznego dialogu z rzeczywistością (miastem), a w szczególności, drugim człowiekiem – wydaje się nieosiągalne. Poezję tę nurtuje obsesja oswajania się,, obsesja chęci porozumienia, nawiązania dialogu, słowem wola zbliżenia się do świata i ludzi, jakby na przekór przyjętemu z góry założeniu, o hermetycznej samotności człowieka-jednostki., jednostki zdanej na autoanalizę własnej biografii.
Poeci ci jakby narzucają sami sobie powinność, obowiązek ciągłego sumowania, jakby na nich właśnie ciążyło rozwiązanie zagadki losu, historii, istnienia, W rezultacie dochodzą nie do rozwiązań wszelako, a wysublimowanych abstrakcji (Mroczkowski), sterylnego chłodu zobojętnienia (Gosudarski, tęsknoty za ładem i harmonią (Antolski).
Jesteśmy zbyt słabi
zbyt szybko się rozpadamy
zbyt łatwo zabijamy
i pożeramy nawzajem
Musimy odnaleźć
to drzewo wiadomości
zjeść jego owoc
nawet jeśli jest zatruty
lub utkwi w gardle
Musi być ktoś
kto dokona analizy i syntezy
wyjaśni po co i dlaczego
pokaże cel i drogę
Jesteśmy słabi
mamy mało czasu
musimy choćby
zbudować model
i nazwać go Bóg
lub komputer
(Ze zbiorku Z. Antolskiego „Samosąd”, LSW, 1978 r.)
Zasygnalizowana wyżej obsesja samookreślania się charakteryzuje jednakowoż i twórczość innych kieleckich poetów, i zdaje się wysuwać dziś – nie tylko u nich zresztą – jako temat wiodący. Różne wszak obierają środki artystyczne do wyrażenia swoich postaw.”
*
Nie będę w tym odcinku podsumowywał dorobku literackiego „Bazarowców” kieleckich, choć jest on znaczny. Chciałbym tylko wyrazić żal, że nie ma już wśród nas Józefa Andrzeja Grochowiny, który przez krytyków uznawany był za najzdolniejszego poetę w naszym środowisku i najlepiej rokującego na przyszłość autora.
Zdzisław Antolski