Władysław Panasiuk
Kończą się wiśnie
Choć zima daje się we znaki, w poezji nie tylko mogą się kończyć, ale nawet zakwitać wiśnie. Jeśli kwitnie poezja, z nią może rozkwitać miłość, a nawet symboliczny kwiat jednej nocy. Miłość może być powodem wielu wspaniałych rzeczy, jej siła jest potęgą, z niej rodzi się to, co w nienawiści umiera. Kiedy w poezji możemy znaleźć to wspaniałe uczucie już wiemy, że napisał to człowiek wartościowy.
Kiedyś zdefiniowałem poezję i ubrałem ją we własne słowa, a może nawet barwy:
Poezja to wyprzedzanie słowa, złożone piękno abecadła. Poezja to z Bogiem rozmowa prawdziwa i nieobliczalna. Cząstka życia człowieka i osobowości. To życiorys w skrócie i garstka losu. Wiersz to splot mądrości, filozofia życia i wielkie odkrycie. Poezja to wzburzone fale, to sen i sposób na życie. To kara i nagroda, to wolność duszy i w słowie swoboda. To spacer przez wiedzę i krytyki słowo. Poezja jest czymś wybornym, najpiękniejszą mową.
Prawdziwą poezje spisują bogowie, a ludzie jeno podpatrują trosze. Trzeba mieć dobrze ułożone w głowie, by przechytrzyć bogów lub dorównać piórem.
Poezja jest pięknem i anielskim chórem, jest mową nieba i piekła wyrazem.
Poezja jest milczeniem i mową zarazem.
„Kończą się wiśnie” to nowy tomik poezji wybranej autorstwa Teresy Kaczorowskiej z Ciechanowa. Przyjechała z Polski, by podzielić się swoimi wspomnieniami, swoją miłością, skrytymi myślami. Tylko poeci potrafią opowiedzieć o swoich tajemnicach, zwierzyć się ze słabości, a nawet wyśpiewać swój ból. Teresa Kaczorowska nie jest w naszym mieście po raz pierwszy, to Ona przypomniała Polonii o Mieczysławie Haimanie. Kilka lat temu promowała książkę „Herodot Polonii Amerykańskiej” będącą przedmiotem pracy doktorskiej, którą obroniła w 2007 roku. Urodziła się na Suwalszczyźnie, wychowała na Mazurach, mieszka na Mazowszu. Mówią, że człowiek tyle razy się rodzi ile zmienia miejsce zamieszkania, może jest coś w tym prawdy. Teresa Kaczorowska to przede wszystkim dziennikarka, ale nie tylko; wydała 11 pozycji książkowych prozatorskich. Jest redaktorką Ciechanowskich Zeszytów Literackich wydawanych przez Związek Literatów Polskich, którym kieruje. Opracowuje i redaguje książki, których uzbierało się kilkanaście. Teresa Kaczorowska jest animatorem kultury i wielkim społecznikiem. To dzięki jej inicjatywie stanął pomnik Krzyż Katyński w centrum Ciechanowa z ziemią, którą przywiozła z tych opłakanych miejsc. Należy do wielu organizacji, jest badaczem emigracji polskiej. Publikuje w wielu czasopismach w kraju i za granicą. Uczestniczy w konferencjach i sympozjach naukowych, organizuje wiele imprez literackich i konkursów. Posiada kilka odznaczeń w tym również państwowych.
Teresa Kaczorowska jest również poetką, jej niektóre wiersze tłumaczone są na kilka języków obcych. Dotychczas wydała następujące tomiki: Dotyk prawdy 2002 rok, Ze słowikiem w duszy 2004 rok, Cztery wiosny 2008 rok, Dla Wandy 2009 rok. „Kończą się wiśnie” jest piątym tomikiem poezji. To zbiór wierszy mówiący o życiu i losie każdego z nas, to narodziny i ten zegar skracający nam i tak krótkie życie:
„wolałabym aby dar przodka
się mylił
aby zostawił mi
w spadku swój czas”
Czy aby takich marzeń nie mamy?, a życie pędzi jak rumak szalony i nikt nie może go powstrzymać.
Teresa Kaczorowska w swoich wierszach powraca do lat dzieciństwa, do starych pochylonych chat, pachnącej młodością choinki, odlatujących bocianów. Czy z tych wspomnień nie składa się właśnie życie? Jako historyk poetka często powraca do zbrodni, o których zapomnieć nam trudno i stanowczo głosi:
„Panie
nigdy więcej
czerwonej pieczęci
sierpa i młota…”
Wszyscy się pod tym podpisujemy, ale nie każdy chce o tym pisać. Jesteśmy odważni, ale lepiej nie zostawiać dowodów na kartce papieru. Mówić trzeba, ale żeby od razu pisać!
Podczas wieczoru powiedziałem, iż w zagonionym życiu poetki brakuje miejsca na miłość, okazuje się, że jest zupełnie inaczej. Teresa Kaczorowska wiele miejsca w swoich książkach poświęca miłości, a jeśli jest tam więc tym bardziej w sercu.
Jeśli chodzi o matkę, miłość Teresy Kaczorowskiej zdaje się nie mieć równej sobie. Tak wiele wspaniałych wierszy o miłości do Matki. Zaznaczony w nich niemal każdy dzień pobytu w szpitalu, jej ból i cierpienie. Nie istnieje chyba większa miłość jak ta do rodzicielki, a jeśli nawet…
Matka jest najważniejszą osobą na świecie, choć nie wszyscy zdążą to zauważyć za jej życia. Tak wiele dzieje się wokół nas, że niekiedy nie sposób zauważyć co jest w życiu najważniejsze, często nie widzimy matczynej miłości, ale ona cały czas istnieje. Teresie Kaczorowskiej nie tylko udało się zauważyć matczyną miłość, ale ją w odpowiednim czasie odwzajemnić. To co pisze o matce jest godne podziwu, a w ogóle Teresa jest skromną osobą jak na swoje osiągnięcia. Cenię ludzi, którzy mają coś do powiedzenia, a tym bardziej takich, którzy nie wstydzą się Boga i własnej matki.
Teresa Kaczorowska w swojej twórczości zadaje wiele pytań, na niektóre również odpowiada, jej strofy dają sporo powodów do myślenia. W jej poezji można odnaleźć najwspanialsze zakątki naszego kraju, malownicze pola i ogrody, zielone lasy i paletę rozmaitych barw jakie niesie za sobą życie, również i cierpienie.
Dobra forma i fascynacja nad człowiekiem stawia wiersze Kaczorowskiej na odpowiednim miejscu. Dlaczego o twórczości piszę tak ostrożnie.
Otóż od kiedy w naszym mieście krytyką poezji zaczęli zajmować się laicy, staram się być bardziej powściągliwy w ocenie. Nie chcę się zbytnio mądrować, zresztą i tak każdemu z nas przypinają jakieś łatki.
Poezję podobnie jak człowieka trzeba dobrze zrozumieć, odnaleźć w niej duszę. Nie ma złych wierszy, bo wszystkie pisane są przez człowieka, który jest wyróżnioną istotą pośród wszystkich żyjących na ziemi. Wiersze są tylko dobre i bardzo dobre, w wielu zaś przypadkach krytycy nie domagają. Złośliwi mówią, że krytyk i eunuch to jedna osoba i choć wiedzą jak, nie potrafią oba. My wiemy jak się wiersze pisze, dlatego są dobre, a zdarza się, że bardzo dobre. Jeśli wiersze Teresy Kaczorowskiej spełniają choćby część mojej wyżej zamieszczonej definicji o poezji, to zasługują na uznanie.
Wieczór poświęcony twórczości dr.Teresy Kaczorowskiej odbył się w Jezuickim Ośrodku Milenijnym, a prowadziła go Alina Szymczyk. Wiersze obok autorki czytała (w j. angielskim) Maria Zakrzewska. O poetce i jej twórczości mówił Janusz Kopeć i Władysław Panasiuk, na akordeonie przygrywał pan Smoleń. Wszystkie wieczory poetyckie znajdują swoich krytyków wszak już taka nasza natura. Jeszcze się ten nie narodził… Jest takie piękne powiedzenie, proste, ale jak wszystko, co proste, trudne do zrozumienia: „człowiek, który się nie myli, jest jak drzewo, które się nie pali”, a drugie równie piękne „pozwól płynąć wodzie, której nie pijesz” Ja nie tylko pozwalam, by woda płynęła, potrafię podziwiać jej nurt.
Władysław Panasiuk
{jcomments off}