Jerzy Marciniak
Noc z angielską królową
Sławny-Słaby Pisarz debiutował dosyć niecodziennie, bo słuchowiskiem w Teatrze Polskiego Radia. Nadanym w pochmurny dzień późnym, ciemnym wieczorem. A dopiero po roku, czy nawet dwóch, zaczął drukować w prasie literackiej słabe opowiadania. W tym jego pierwszym słuchowisku występowało dwóch zdolnych aktorów: Zbigniew Zapasiewicz i Wojciech Siemion. Obaj stworzyli dobry artyzm, więc sympatia do Polskiego Radia pozostała silna u Sławnego-Słabego Pisarza. Tak, że często go słuchał i ma zamiar słuchać w przyszłości. O ile ktoś mu kupi odbiornik, bo ten, który ma teraz, to mu chyba niedługo zabierze komornik.
Słuchał też nieraz Sławny-Słaby Pisarz audycji muzycznych. Jednak im dalej posuwał się w praktyce życiowej i im częściej słuchał tych audycji, tym coraz mniej rozumiał o czym tam była mowa.
Piosenkarka, która przez kilkadziesiąt lat swojej działalności artystycznej wylansowała dwie czy trzy piosenki, mówi:
– Ja mało śpiewałam w PRL-u, bo… ja wtedy odnosiłam sukcesy w Niemczech, czy we Francji i miałam uzgodnione koncerty z Charles Aznavourem, miałam wyjechać pod koniec grudnia do Francji, by podpisać tam kontrakt z największą wytwórnią płytową, ale wprowadzono stan wojenny… odebrano mi paszport… i Charles Aznavour…
Urwała w tym miejscu swoją wypowiedź, ale z kontekstu wynikało niezbicie, że Charles Aznavour ze zmartwienia iż sam musiał występować, zrobił się jeszcze mniejszy niż był w rzeczywistości. Wynikało też, że stan wojenny wyrządził piosenkarce ogromną krzywdę. I wielką stratę poniosła również Polska Kultura, bo i koncerty przepadły
i kontrakt nie doszedł do skutku. Oczywiście też straty finansowe były dla piosenkarki ogromne, bo wielkie wytwórnie wybitnym artystom płacą krocie. Ta, która prowadziła tę audycję, przytakiwała piosenkarce
i mocno wzdychała:
– No tak, takie wtedy były czasy, niestety.
Piosenkarka nie wyjechała na wspólne koncerty z Charles Aznavourem po zniesieniu stanu wojennego. Tak wynikało z jej dalszych wypowiedzi. Dlaczego nie wyjechała ? Nie wiadomo. Niewykluczone, że on po tej redukcji wzrostu później urósł i ona z wysokim nie chciała występować.
Ta wielka wytwórnia proponowała kontrakt akurat przed stanem wojennym a później już nie proponowała. Z westchnień redaktorki tak wynikało. Piosenkarka nie wdała się w te wyjaśnienia. Jakiś artysta-piosenkarz zadzwonił i łamiącym się z płaczu głosem, potwierdził tą nikczemność dawnego systemu. Piosenkarka dostała wzmocnienie od zaprzyjaźnionej duszy, jednak zachowała zimną krew i nic więcej nie powiedziała o ustroju niszczącym talenty.
Sławny-Słaby Pisarz myślał nad losem Piosenkarki i myślał, jednak niezbyt wiele z tego rozumiał.
Po jakimś czasie, Sławny-Słaby Pisarz usłyszał w tej muzycznej audycji, Piosenkarkę Numer Dwa. Prowadząca audycję redaktorka powiedziała:
– Dzisiaj gościmy jedną z największych dam polskiej piosenki, której przeboje śpiewała kiedyś cała Polska.
Piosenkarka Numer Dwa zgodziła się z tym twierdzeniem i przypomniała dwa tytuły swoich piosenek, które zostały trochę dłużej w pamięci ludzi interesujących się rozrywką. Wymieniła dwie piosenki, chociaż przez trzydzieści lat śpiewania, dorobiła się trzech przebojów. A jeśliby policzyć duet ze znanym piosenkarzem, to cyfra ta wynosiła; cztery. Później zaczęła mówić:
– Miałam wyjechać na trasę koncertową do USA, co było związane
z promocją mojej płyty, którą miałam tam nagrać, wszystko było zapięte na ostatni guzik, miałam w Nowym Jorku podpisać kontrakt, nagrać płytę z najlepszymi muzykami a później ruszyć w trasę… niestety, trzynastego grudnia wprowadzono stan wojenny i tego samego dnia zastukał milicjant do moich drzwi, powiedział, że muszę zdać paszport… i wyjazd…
Zawiesiła głos. Prowadząca audycję przytaknęła:
– No tak, to był ten straszny czas w którym wielu artystom złamano kariery.
I z kontekstu wypowiedzi wynikało, że gdyby nie stan wojenny, to Piosenkarka Numer Dwa wyjechałaby do Nowego Jorku i z najlepszymi muzykami nagrała płytę dla Wielkiej Wytwórni a następnie ze wspaniałymi artystami ruszyła w trasę by swoimi piosenkami, nagranymi po polsku lub w słabym angielskim, rzucić Amerykanów na kolana. Niestety, nastał stan wojenny i Amerykanie nie zostali rzuceni na kolana, tylko po dzień dzisiejszy chodzą na wyprostowanych nogach. Polska Kultura poniosła straszną stratę a miliony dolarów nie trafiły do kieszeni Piosenkarki Numer Dwa.
Stan Wojenny został później zniesiony. Piosenkarka Numer Dwa nie wyjechała już jednak do Nowego Jorku. Po stanie wojennym nie chciała też podpisać kontraktu z Wielką Wytwórnią. Kasy w salach koncertowych musiały zwracać pieniądze za bilety, bo artystka nie chciała ruszyć w trasę po USA ze wspaniałymi muzykami, by rzucać Amerykanów na kolana przed sobą. Po prostu nie chciała już zarabiać milionów… Nie wiadomo było dlaczego artystka taki bolesny cios zadała Polskiej Kulturze, bo ani redaktorka ani piosenkarka o tym dokładniej nie powiedziały.
Z Piosenkarką Numer Trzy los postąpił podobnie:
– Urodziłam się już po wprowadzeniu stanu wojennego, ale to właśnie stan wojenny przekreślił moje wejście w obieg kultury światowej, Największe Wytwórnie Płytowe przewidując, że po stanie wojennym narodzę się ja, czyli wybitna Piosenkarka Numer Trzy, przygotowały
z góry lukratywne kontrakty dla mnie, ale niestety, wprowadzono stan wojenny i wytwórnie po prostu nie powysyłały tych kontraktów na mój adres, bo uważały, że od wybuchów petard z gazem łzawiącym, listonosz przez załzawione oczy mógłby pomylić adresy i przesyłki mogłyby trafić do kogoś innego, na przykład, do jakiejś słabej piosenkarki.
Prowadząca audycję redaktorka ze współczuciem westchnęła.
– Tak, taka prawda, że stan wojenny to było coś strasznego.
Sławny-Słaby Pisarz słuchając tego, wsadzał często palec w ucho
i szturchał tam w środku. Z drugim uchem robił to samo i… Nadal rozumiał tylko co trzecie albo co czwarte słowo.
Polska Kultura po upadku PRL-u usrała się całkowicie. Poszło wszystko w przekręty i lansowanie miernot. Ministerstwo Kultury nazywa tych przekrętaczy i tych mało zdolnych: Wybitnymi Twórcami. Można i tak, ale czy to komuś przysporzy talentu ? Trudno powiedzieć, pożywiom uwidzim.
Tu i ówdzie usłyszeć można, że jest teraz bardzo dobrze w życiu uduchowionym, bo mamy sławne na cały świat piosenkarki. One jednak nie są w stanie stworzyć dobrej piosenki, tylko sięgają po utwory z okresu złego PRL-u. Jest zatem dobrze, bo upadł PRL ze swoją słabą kulturą a dowód na tą dzisiejszą lepszość to ten, że sięga się po złą twórczość peerelowską, bo ona była bez porównania lepsza.
W literaturze też podobne sukcesy. Sławne pisarki mają wydawane książki na całym świecie. Oczywiście za pieniądze polskiego podatnika, bo inaczej to żadne wydawnictwo by nie wzięło tego nawet na podpałkę w starym piecu kaflowym. Piosenkarki sięgają po twórczość peerelowską. Niewykluczone, że by sławnym pisarkom szło jeszcze lepiej za granicą, to zaczną sięgać zdecydowanie głębiej. Korzystać z twórczości słabych innych, którzy byli od nich o niebo zdolniejsi. Weźmie wybitna pisarka „Pana Tadeusza”, wykreśli nazwisko autora, wpisze tu i ówdzie swoje słowa i już mamy jeszcze wybitniejszą pisarkę światową niż nią była dotychczas. Inna weźmie kilka opowiadań Sławnego-Słabego Pisarza Jerzego Marciniaka, wykreśli jego nazwisko, wpisze swoje i już sukcesy światowe w prozie gotowe. Tak robią zdolne piosenkarki, to mogą i tak postępować światowej sławy pisarki. Ministerstwo Kultury, które widzi same sukcesy dzisiejszej Polskiej Kultury, na pewno to poprze.
Inna Wybitna Piosenkarka też zwierza się skromnie i szczerze w radiu. A przede wszystkim mówi wyłącznie prawdę:
– Występowałam w Nowym Jorku, praktycznie z najlepszymi muzykami, którzy aktualnie grają tam, teraz moja płyta będzie promowana
w Japonii, oczywiście w Stanach, Europie Zachodniej i wielu innych krajach. Prowadząca audycję puszcza jedną piosenkę z tej płyty, która będzie promowana w najważniejszych miejscach kuli ziemskiej i… Brzmi to dobrze, ale jest to też piosenka powstała w czasach PRL-u, tylko trochę inaczej zaaranżowana.
Sławny-Słaby Pisarz napisał kiedyś opowiadanie, poodrzucane mu ze wszystkich redakcji; o dziewczynie bez dwóch zębów z przodu, która gdy się śmiała to tą dziurę zatykała zalotnie dłonią i robiła to z takim wdziękiem, że od razu zakochiwali się w niej przystojni chłopcy, ale ona później wprawiła sobie zęby, nie zasłaniała już zalotnie dłonią ust
i chłopcy po kolei zaczęli się odkochiwać. Z Polską Kulturą jest trochę podobnie, chyba coraz więcej ludzi zakochanych w mało zdolnych twórcach, jakby traciło co nieco rozpęd a mało zdolni, jakby powoli zaczynali tracić co nieco z miłości tłumów.
Stan wojenny był bandytyzmem. Jest to oczywiste. Wyrządzał wielkie krzywdy, ale często ten co został skrzywdzony, to dzisiaj milczy. A narzekają ci, co w stanie wojennym praktycznie nie ucierpieli a dzisiaj na nim zarabiają – patrz kasowanie odszkodowań przez niektórych działaczy.
W radiowym programie nocnym, usłyszeć można było, że nie tylko łamano kariery wybitnym piosenkarkom, ale również i wybitnym piosenkarzom:
– Mieliśmy występować w Niemczech, jeden z naszych koncertów był zaplanowany w telewizji niemieckiej w pierwszy czy drugi dzień świąt bożonarodzeniowych, organizator uszył dla nas drogie kostiumy, specjalnie na ten koncert, wszystko było zapięte na ostatni, złoty guzik i… wprowadzono stan wojenny, odebrano nam paszporty i…
Prowadzący audycję redaktor westchnął:
– No tak.
Po tej wypowiedzi, wybitny piosenkarz przełknął głośno gorzką ślinę, tak jakby gorycz wielkiej krzywdy, nadal tkwiła w jego duszy. A rozsądny słuchacz, to… Też może przełknąć z goryczą ślinę i nastawić inną rozgłośnię.
Podwójnie skrzywdzony przez stan wojenny został Wybitny Dramaturg ze słabą twórczością. Przebił się w teatrach w taki sposób o którym każdy wie, ale dla świętego spokoju milczy. Miał też zachwycić widzów zagranicznych swoją słabą twórczością, ale wprowadzono stan wojenny, chwilowo nie mógł otrzymać paszportu i sukcesy zagraniczne też chwilowo przełożył. A po drugie, to miał on wielkie powodzenie u dziewczyn. Cierpiał bowiem na przewlekły katar i z nosa często zwisały mu dwa, długie gile. Dziewczyny widząc go podchodziły do niego, rozgarniały te gile na boki i całowały go namiętnie w usta. Z tego co mówił w jednym z wywiadów radiowych, to za granicą byłoby jeszcze lepiej. Niestety, wprowadzono stan wojenny, chwycił mróz, gile zmieniły się w sople lodu i dziewczyny miały trudności z dostaniem się do jego słodkich ust.
Redaktor o miękkim i słodkim głosie, prowadzący programy kulturalne, ze współczuciem wtórował Wybitnemu Dramaturgowi ze słabą twórczością.
– Długo musiałeś czekać, by zaistnieć poza Polską.
– No tak, wprowadzono wtedy stan wojenny, to…
– No tak, niestety… ale Instytut im. Adama Mickiewicza zaprezentował teraz w Londynie twoją sztukę…
Redaktor przerwał, bo Wybitny Dramaturg głośno kichnął. I zaraz po tym można było usłyszeć jakieś szuranie w studiu, jakieś cmoknięcia
i poklepywanie się po ramionach. Tak jakby redaktor o miękkim głosie zerwał się szybko z miejsca, rozgarnął na boki żółte gile z nosa Wybitnego Dramaturga ze słabą twórczością i wbił się ustami w jego słodkie wargi. Gdyby tak zrobił, to by to świadczyło jak najlepiej o rzetelności rozgłośni radiowych. Instytut im. Adama Mickiewicza wynagrodził tą pierwszą krzywdę Wybitnemu Dramaturgowi ze słabą twórczością i przy pomocy pieniędzy podatnika, dokonał tego co dokonał. Pozostawało jednak w dalszym ciągu to drugie skrzywdzenie. To z dziewczynymi, więc jeśli redaktor o słodkim głosie i tą drugą klęskę przekuł w sukces, to wielkie brawa.
W te opowieści, na których brak w radiu nie można narzekać, można wierzyć na przeszło sto procent. Jak ktoś jest bardzo sceptyczny, takim życiowym niedowiarkiem, to ma prawo wierzyć w to jedynie na sto punktów procentowych z hakiem.
Jednak prawdą niepodważalną jest, że najbardziej pokrzywdzonym przez stan wojenny jest Sławny-Słaby Pisarz Jerzy Marciniak. On to bowiem, pamiętnego roku, otrzymał zaproszenie od królowej angielskiej. Mieli wspólnie spędzić wieczór w pałacu Buckingham. A ponieważ królowa w rzeczywistości chciała dłużej, to również i noc. Królowa angielska miała robić mu miłość francuską. Na co bardzo nalegała. Niestety, wprowadzono stan wojenny, Sławny-Słaby Pisarz musiał zdać paszport i… i królowa angielska po dzień dzisiejszy klęczy w swojej sypialni z ustami otwartymi i czeka, kiedy w drzwiach pojawi się Jerzy Marciniak. Pojawi się, rozepnie rozporek, podejdzie kilka kroków bliżej… i królowa angielska zrealizuje swoje najbardziej wyczekiwane marzenia francuskie.
Mąż królowej miał ojca o greckich korzeniach, matkę z pochodzenia Niemkę a innych przodków z Danii. Gdyby nie stan wojenny w Polsce, to on miałby we krwi jeszcze jedną nację a mianowicie; rogi francuskie.
Sławny-Słaby Pisarz ma taką twórczość jaką ma. Dostawał nagrody w konkursach, ale to tak do końca o niczym nie świadczy, bo jurorzy mogli się przecież za każdym razem pomylić. Kilkadziesiąt pomyłek w dziejach czterdziestomilionowego państwa, to ułamek punktu procentowego, czy nawet drobny okruszek z promila. Ważne, że królowa angielska się nie pomyliła. I mniej ważne jest czy czytała utwory pisarza, czy jej ktoś jedynie opowiedział treść kilku opowiadań. W Londynie bezrobotnych Polaków nie brakuje, wielu zna dobrze angielski na migi, to z narracją mogło być bez problemów. I jak jej opowiedział za pieniądze polskiego podatnika, to ona tak się zachwyciła, że… mniejsza z tym. Ważne, że zaproszenie od królowej to fakt prawdziwy. Taki jak i u skrzywdzonych artystów a nie jakieś literackie zmyślenie.
Należy też uczciwie dodać, że Słaby-Sławny Pisarz ma sporo dobrej twórczości literackiej. Są to jego pisma-skargi, które rozsyła do różnych instytucji w Polsce. Tam znaleźć można to wszystko, co składa się na bardzo dobrą sztukę a czego brakuje we współczesnej literaturze. Są tam piękne opisy stanów faktycznych, zmyślone podstawy prawne, mamy też dramaturgię i tragizm, mamy lirykę i rzetelny opis szczegółów z naszego aktualnego podwórka kulturalnego pełnego przekrętów, są rymy i wiersz biały, jest poezja klasyczna w której wiadomo o co chodzi. I jest wiersz współczesny, czyli taki, w którym autor gubi się już na samym początku.
Jest stare powiedzenie; jak czegoś nie możesz wypowiedzieć, to spróbuj wyrazić to przez śpiew. I u Słabego-Sławnego Pisarza niektóre pisma-skargi, to jakby gotowe teksty piosenek, tylko śpiewać. Jednego tylko w swojej twórczości skargowej piszący nie osiągnął. A mianowicie… skuteczności. Gdyż jak dotąd, to wszystkie sprawy przegrał. Królowej angielskiej jednak wyraźnie to nie przeszkadzało, skoro zaprosiła go do siebie na wieczór z miłością francuską. I gdyby nie stan wojenny, to… wiadomo co by było.
Sławny-Słaby Pisarz lubiący Polskie Radio, czeka na zaproszenie do audycji muzycznej, by tam powiedzieć szczerozłotą prawdę o stanie wojennym. Prowadząca redaktorka, tak jak i przy tych sławnych piosenkarkach, będzie mogła wtrącać w trakcie jego wypowiedzi, krótkie stwierdzenia i współczujące westchnienia. Słuchacze będą mogli zatem usłyszeć.
– Królowa angielska nawet nie czytała dokładnie moich opowiadań, tylko od razu zakochała się w mojej twórczości i we mnie, bo z miejsca stało się dla niej jasne, że oto talent epokowy.
– Tak, tak prawda.
– Moich pism-skarg też chyba ani nie czytała, ani nie śpiewała.
– Bo ona chyba nie ma dobrego przygotowania muzycznego, my mieliśmy kiedyś Premiera Rządu, który był wybitnym pianistą, ale ona chyba nie koncertuje publicznie.
– Przesłała mi jednak po kryjomu list miłosny i napisała, że chociaż jest rodowitą angielką, to wykona mi typową miłość francuską.
– Tak, słyszałam o tym.
– Wprowadzono stan wojenny i… do dnia dzisiejszego ona tam klęczy z otwartymi ustami a ja do dnia dzisiejszego spodni nie zapiąłem.
– Tak, to straszne, tyle lat z otwartym rozporkiem… latem to jeszcze, ale zimą to może zesztywnieć z zimna… tak, taka prawda.
Po tych słowach, redaktorka mogłaby wyjąć chusteczkę do nosa i zacząć wycierać Sławnemu-Słabemu Pisarzowi załzawione oczy.