Janusz Termer – Egzystencjalne pytania, rozpacz i bunt

0
296

Janusz Termer

 

 

 

Egzystencjalne pytania, rozpacz i bunt

 

 

 

    Radovan Brenkus, rocznik 1972, słowacki poeta i prozaik, znany jest już trochę w Polsce z przekładów wierszy, drukowanych w kilku polskich czasopismach, a także prezentowanych podczas rzeszowsko-bieszczadzkich sympozjonów o literaturze pogranicza z udziałem twórców ze Słowacji, Ukrainy i Polski. Natomiast opowiadania z tomu Powroty piekła, to debiutancka polska prezentacja jego prozy.

 

   Ogromnie jestem ciekaw czytelniczej reakcji na to zetknięcie się z przedstawionym w tych opowiadaniach światem i realiami życia bohaterów, nie zawsze osadzonymi w konkretnych określonego czasu i miejsca, a najczęściej – jak dzieje się to w baśni czy w przypowieści – w wymiarze ponadczasowym, uniwersalnym. Reakcji na to spotkanie z tym wielce oryginalnym i wręcz niekiedy niesamowitym (np. opowiadanie Niebieski ogród w piekle) autorskim widzeniem świata ludzkiej rzeczywistości egzystencjalnej i „wrzucanych” w nią równie niestereotypowy literacko sposób przeżyć i „przygód” wewnętrznych bohaterów opowiadań tego zbioru. Ludzi stawianych przez pisarza twarzą w twarz z wielorako złożonymi i niespodziewanymi przez nich sytuacjami psychologicznymi, postaci absurdalnie doświadczanymi przez nieustanną grę losowych przypadków, konieczności biologicznych i społecznych perypetii czy indywidualnych empirii. Autor traktuje przydarzające się jego bohaterom, fatalne zazwyczaj, zbiegi okoliczności jako środki dla  ironicznych metafor dotyczących losu człowieczego życia na tym, wedle starej oświeceniowej tradycji, „najlepszym ze światów” (Wolter). I temu właśnie filozoficznemu przekonaniu, całej tej wielkiej tradycji literackiej, Radovan Brenkus zdaje się rzucać wielkie wyzwanie. Traktując ją poważnie, stając z nią w szranki, pragnie odprawiać ją z kwitkiem bardzo stanowczo, w obrazowo wyrazisty, językowo ekspresyjny sposób!

    Nie on, oczywiście, w tym literackim kontestatorstwie pierwszy, i zapewne nie ostatni we współczesnej nam europejskiej i światowej literaturze. Szczególnie w owym jej, ważnym i mającym szczególnie od początku XX w. niepomiernie bogaty dorobek oraz liczne parantele artystyczne, wielkim „nurcie” modernistycznym protestu wobec tradycyjnych koncepcji. „Nurcie” rozmaicie zresztą nazywanym: literaturą „czarną”, prozą laicko egzystencjalnego absurdu, nie do końca pesymistyczną, ale i mocno krytyczną wobec dawnych humanistycznych, filozoficznych „pocieszeń” (Boecjusz), owych „pięknych”, także romantycznej proweniencji złudzeń i nadziei…

    Tak jawi mi się w lekturze opowiadań z tomu Powroty piekła owo bezpośrednie, by tak rzec, zaplecze światopoglądowe prozy Radovana Brenkusa, którego nazwisko można by dopisać do tej pokaźnej listę pisarzy tego „nurtu” literackiego, począwszy – by nie sięgać głębiej – od między innymi Hugo von Hofmannsthala (Głupiec i śmierć, czy Baśń 672 nocy), Maurice’a Maeterlincka (Ślepcy). Jeana Giono (Huzar na dachu), Jean-Paul Sartre’a (Mdłości), Alberta Camusa (Człowiek zbuntowany), Jeana Geneta (Dziennik złodzieja), Luisa F. Celina (Podróż do kresu nocy), Samuela Becketta (wczesne opowiadania), Malcolma Lowry’ego (Pod wulkanem), Natalie Sarraute (Era podejrzliwości), Kazimierza Truchanowskiego (Piekło nie zna snu), angielskich „młodych gniewnych” czy Johna Bartha (twórcy terminu „literatura wyczerpania”), po licznych współczesnych krytyków społeczeństwa, kultury i sztuki „nowej cywilizacji”, prozaików takich, jak choćby skandalizujący i szokujący „współczesnego mieszczucha” Jean-Marie Le Clezio (Pustynia) czy Michael Houllbecq (Cząstki elementarne).

 

    Ale też trzeba od razu dla pełnej jasności powiedzieć, że Radovan Brenkus nikogo nie chce naśladować. Jeśli są w jego opowiadaniach ślady lektur czy odwołań do przywołanych tu twórców (i wielu innych, z bardziej nawet odległych epok, jak poeta hiszpański Gongora, z jego barokowym obrazowaniem, czy Artur Rimbaud, co ukazuje na przykład zawarte w tym zbiorze opowiadanie Niebieski ogród w piekle), to są to tylko mniej lub bardziej odległe źródła ogólnej natury inspiracji artystycznych, a nie przedmiot jakiejś bezrefleksyjnego powielania poprzedników. Przeciwnie – jest to dla niego dodatkowe wyzwanie, podnieta dla wyobraźni.

    Dla wielu czytelników prozy Brenkusa – to też trzeba powiedzieć wyraźnie – ta jego wizja świata i człowieka, tak pełna przykładów egzystencjalnego absurdu, bólu, niepokojów, lęku, świadomości śmierci, rozpaczy i ostrego buntu przeciw licznym utartym w powszechnej świadomości „starym mitom” (łącznie z mitem romantycznej miłości), może być bardzo trudna do przyjęcia. I to zarówno z powodu owych światopoglądowych przekonań (niewiara w istnienie jakiejkolwiek nadrzędnej „siły sprawczej”), jak również i z powodu specyficznego sposobu pisania, kreowania świata przedstawianego. A mianowicie stosowania określonego regułami pisarskiej techniki tzw. „punktu widzenia” oraz bogatego repertuaru różnych innych środków (monologi wewnętrzne postaci, odwołania i aluzje literackie). Środków odmiennych w każdym z dziesięciu opowiadań tomu i metod prowadzenia narracji fabularnej, najczęściej szczątkowej tylko, sprowadzanej do niezbędnego minimum, niczym partytura utworu muzycznego, gdzie zawsze pełno miejsc „niedookreślenia”, wymagających samodzielnego „wypełniania” przez odbiorców.

   Radovan Brenkus, dlatego tak pisze, jak pisze, to znaczy używa określonych środków pisarskich i odwołuje się do rozmaitych drażliwych przykładów, drastycznych problemów egzystencjalnych, dekonstrukcji ludzkiej sytuacji w świecie „bez wartości” i nadrzędnych sankcji, ponieważ mimo wszystko nie stracił wiary w sens i powołanie twórczości literackiej, gdyż w przeciwnym razie już na wstępie przecież złamałby pióro! Autor ten nie porzucił wiary w katarktyczny sens pisarstwa (sztuki w ogóle), które wedle niego nadal ma liczne, choć odmienne od dawniejszej literatury, powinności. Toteż autor tego zbioru dlatego właśnie sytuuje realia w lekko markowanym tylko czasie historycznym (jak np. faustyczna z ducha Umowa z diabłem), w z grubsza tylko rozpoznawalnych „dekoracjach” teraźniejszości (Klątwa z zaświatów czy wojna w Spotkamy się w raju), bo najważniejsze są dla niego nie one same, a wywoływane przez nie pytania o sprawy zasadnicze i ostateczne (eschatologiczne) ludzkiego życia. Bez ich rozstrzygnięcia jesteśmy istotnie jak „ślepe mrówki”, cienie z jaskini platońskiej lub pijane dzieci we mgle (jak niektórzy bohaterowie tych opowiadań). Literatura wedle Brenkusa jest właśnie po to, by wyrywać człowieka ze stanu embrionalnej nieświadomości, by burzyć w nim tak zwany święty spokój „półmartwości” bytowania (Miasto półmartwych) biernych konsumentów kultury i cywilizacyjnego postępu, by zmuszać do racjonalnego myślenia o dręczących – tak przed wiekami, jak i dziś – egzystencjalnych pytaniach i lękach, po to by wyrywać rozpaczy i prowokować do oczyszczającego buntu.

 —————————————–

Radovan Brenkus Powroty piekła, tłum. Marta Pelinko, Wydawnictwo Abilion, s. 232

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko