Stefan Jurkowski
Na poetyckich skrzyżowaniach
Ukazały się niemal jednocześnie trzy tomiki wierszy. Dwa – autorek mających po trzy książki oraz tom Janusza Michalika – także trzeci w dorobku autora. Magiczna trójca wyraźnie zarysowujących się twórczych osobowości. Co je zatem łączy?
Bardzo ciekawym i oryginalnym zbiorem wierszy jest “Na skrzyżowaniu” Barbary Szafrańskiej. Wcześniej wydała już tom wierszy “Paralele”, następnie powieść “Piętra” oraz zbiór opowiadań “Między prozą a prozą”.Utwory składające się na tomik “Na skrzyżowaniu” cechuje znakomite wyczucie formy, własny język poetycki. Szafrańska nie korzysta z gotowych poetyckich szablonów. Pomaga jej w tym wyostrzony zmysł obserwacyjny, dystans zarówno do rzeczywistości, słowa, jak i do siebie samej. Można stwierdzić, że w tych wierszach pobrzmiewają jakieś dalekie echa poezji Wisławy Szymborskiej. Mamy tutaj do czynienia ze swoistą przekorą, widzeniem świata jakby nieco w krzywym zwierciadle. Ostrze tej poezji skierowane jest w stronę fałszu, obłudy, konwencjonalności, nieszczerości, udawania. Czyni to poetka z cienkim, finezyjnym humorem.
Szafrańska buduje swoją poezję z codzienności. Nie ma tu wielkich słów, hieratycznych gestów. Jest liryka, ale nie przesłodzona. Przeciwnie, zawierająca demaskatorskie szpileczki, za pomocą których pragnie zmusić czytelnika do refleksji nad rzeczywistością i sobą samym. Wiersz “Instalacja” stanowi coś w rodzaju klucza do twórczości Szafrańskiej:
Wrzątek przemyśleń
Ekspresja w układzie
Siła rażenia wielka
Plan pierwszy
– piła
drugi
– muszelka
trzeci
– stos klocków
na macie
Wiele w tych wierszach ironii, a także autoironii, co stanowi niebagatelną ich wartość. Świat jest tutaj poddawany próbom, autorka dokonuje niejako “wiwisekcji” rzeczywistości otaczającej, ale i tej, którą sami tworzymy w swojej psychice:
Świadomość niezgodności zakodowanego
wizerunku własnego z oglądanym w lustrze
Samotne napawanie się własnym rozsądkiem
Poetka dąży do tworzenia własnego języka, indywidualnego obrazowania. Nie posługuje się poetyckimi szablonami, wiedząc jednocześnie, iż:
Bezradni twórcy ze swymi muzami
krążąc po piasku igliwiu
kamieniach i wodzie
szukają tonów – słów – gestów
najodpowiedniejszych
I te poszukiwania w pełni się Szafrańskiej udają. Jest to – jak się rzekło – poezja oryginalna, indywidualna, dająca się rozpoznawać na tle innych wierszy, których mamy multum. A to już niewątpliwe zwycięstwo.
Na czym więc może polegać pokrewieństwo pomiędzy wierszami Barbary Szafrańskiej a Kaliny Izabeli Zioły? Właśnie na usiłowaniu budowania własnego języka, kreowaniu odrębnego świata. Oczywiście, krąg tematyczny wierszy autorki “Kwaśnych winogron” jest zupełnie inny. Pisze ona o miłości – spełnionej i nie – o tęskocie za drugim człowiekiem, o rozpaczy wynikającej z rozstań. Zioła, podobnie jak Szafrańska, bardzo dba o precyzję słowa, jej wiersze są oszczędne, operują celną metaforyką. Zapraszają czytelnika do współkreowania poetyckiego świata. Zioła zostawia przestrzeń dla wyobraźni odbiorcy, stara się go zaintrygować, wzruszyć. Jednak w tych wierszach, bardzo zresztą “kobiecych”, nie ma czułostkowości, ale czułość. Nie ma afektacji. Są emocje. Poetka nieraz balansuje na krawędzi banału, ale czyni to z wdzięczną zręcznością akrobatki. Jak w wierszu “Przypływy”:
chciałabym dziś odnaleźć
w sobie
tamtą dziewczynę
kwitnącą oczekiwaniem
która
dzwoneczki śmiechu
wieszała na twej szyi
Jest w tym zaduma nad przemijaniem, “utraconym czasem”, chęć powrotu do minionego, które jest jeszcze tyle realne, co już niedostępne.
Poetka świetnie stopniuje nastrój:
miasto wstrzymało oddech
zastygło w oczekiwaniu
tylko trzepot okiennic
łamie ciszę
Wspaniały, ekspresyjny, dynamiczny obraz. Wiersze Kaliny Izabeli Zioły zawsze oparte są na jakimś pomyśle, konsekwentnie skonstruowane dążą do wyraźnych point. To nie jest niekontrolowana erupcja uczuć, która prostą drogą prowadzi do banału i w konsekwencji do niezamierzonej śmieszności.
Zioła nie tylko pisze o miłości. W “Kwaśnych winogronach” są również wiersze zawierające reminiscencje z podróży. Mówią o tym same tytuły: “Andaluzja”, “Nad Morzem Czarnym”, Pocztówka z Krymu, i wiele innych. O ile poprzednie Tomiki Zioły były monotematyczne (dotyczyły osobistych emocji), o tyle w “Kwaśnych winogronach” poszerzył się krąg tematyczny i wzbogaciła się warstwa refleksyjna.
Osobliwą książkę stanowi wybór wierszy Janusza Michalika. Autor, związany od ponad trzydziestu lat z nowosądeckim Miejskim Ośrodkiem Kultury jako kierownik artystyczny, instruktor teatralny, jest również współzałożycielem i kierownikiem powstałego w 1981 r. Teatru NSA.
Tom “Kastor i Polluks” gromadzi wiersze z lat 1978 – 2012. Możemy więc prześledzić rozwój poetycki Michalika, zwłaszcza że układ wierszy jest w zasadzie chronologiczny. Od wierszy pejzażowych (ale jednocześnie pejzaż nie jest w tej poezji ozdobnikiem ale “znaczeniem”) do utworów o akcentach filozoficznych, nawet jeśli są to wiersze o miłości. Autor zamyśla się nad tymczasowością życia, ulotnością wszelakich uczuć, mówi o niepoznawalności świata i człowieka. Ale też powie:
Wypędź z siebie
ducha miłości
a przemienisz się
w kamień
lub w człowieka
Brzmi to niczym moralitet, ale z jakże gorzką konkluzją. Trafne i ponadczasowe bywają te wiersze:
Coraz więcej smutku
Coraz mniej czerwonych maków
Kończy sie powolutku
Nasza wolność – wolność Polaków
Powyższa “Ballada o naszej wolności” została napisana w czerwcu 1981 roku. Czy jednak nie zachowała swojej aktualności do dziś?
Utwory Janusza Michalika cechuje oszczędność słowa, dystans, a także delikatna ironia. Często zbudowane są z paradoksów, podszyte żartem:
Potrafię
pięknie
gestykulować
to przewaga
nad tymi
którzy chcą kogoś w
mordę rąbnąć
Wiersze datowane 2012 są lapidarne, aforystyczne. Poeta nie stosuje rozbudowanych obrazów, piętrowych metafor. Mówi wprost, posługuje się niemal dyskursywnym językiem, a jednak cały utwór staje się metaforą bogatą w znaczenia. Jakże trafnie ujął to Michalik w innym wierszu:
Dwa słowa – znaczą tyle
ile dwie
zwinięte w spiralę
krople
kawy i mleka
Czy nie jest to świetna i trafna definicja poezji?
Twórczość Janusza Michalika wydaje się dążyć od obrazu, od swoistego opisu do sedna słowa poetyckiego, w którym zawiera się maksymalna ilość znaczeń. Słowo uruchamia wyobraźnię, Nie opisuje, nie tłumaczy, ale JEST. Michalik w pewnym sensie dotyka – jeśli tak można powiedzieć – słowa absolutnego. Nie ma to nic współnego z nadprzyrodzonością. On poddaje tylko analizie i próbie możliwości języka. Na ile czyni to świadomie, a na ile jest to proces irracjonalny – trudno powiedzieć. Ale nie to jest najważniejsze. Ważne jest to, że poeta oferuje czytelnikowi swój własny, frapujący świat poezji. Uświadamia nam, jak ważne jest poetyckie tworzywo samo w sobie, i jak wiele znaczeń ukrywa w swoim bogactwie.
Tak – trzy tomiki, troje autorów ale o jakże odmiennej osobowości twórczej. Te bardzo indywidualne wiersze łączy dbałość o formę, dążenie do znalezienia i doskonalenia własnych środków wyrazu, co wcale nie jest tak częste pośród zalewającej nas masy słabych i wręcz grafomańskich zbiorków.
Barbara Szafrańska: “Na skrzyżowaniu”, Wydawnictwo Komograf, Warszawa 2012, s.74
Kalina Izabela Zioła: “Kwaśne winogrona”, RADWAN Wydawnictwo Literackie i Naukowe, Tolkmico 2012, s.66
Janusz Michalik: “Kastor i Polluks”, Stowarzyszenie Animatorów Kultury, Nowy Sącz 2012, s.144