Tadej Karabowicz – Płozy sań

0
168
Ksiąźki poetki Wiry Wowk i jej wycinanka. Ze zbiorów autora eseju

Mija 98 lat od urodzin poetki i pisarki ukraińskiej Wiry Wowk (2 stycznia 1926-16 lipca 2022). Poetka przeżyła długie i twórcze życie. Była przykładem twórcy natchnionego i ważnego w ukraińskiej literaturze nad Dnieprem, oddanego bezgranicznie słowu w jego wielu unikalnych odsłonach. We wspomnieniach poetki zachowała się wzmianka o jej chrzcie. Wieziono ją do cerkwi opatuloną, a płozy sań zostawiały wąską koleinę na drodze w dalekim 1926 roku. Szukałem tego motywu, zmywania grzechu pierworodnego, lodowatą styczniową wodą w twórczości poetki, jako znaku filozoficznego jej toposów literackich. Znak ten odnalazłem w jej mitycznych utworach o Huculszczyźnie. To zrozumiałe, we wczesnym dzieciństwie i latach szkolnych poetka mieszkała w Kutach nad Czeremoszem.

Wira Wowk urodziła się w Borysławiu w rodzinie lekarza Ostapa Mychajła Selańskiego i Stefanii Mariji (z domu Zwonok) Selańskiej. Była jedynaczką i dzieciństwo spędziła w Kutach na Huculszczyźnie oraz w historycznych zabudowaniach katedry św. Jura we Lwowie, gdzie jej ojciec był prywatnym lekarzem metropolity Andreja Szeptyckiego. Natomiast metropolita Andrej był ojcem chrzestnym poetki, jej dziadkowie byli duchownymi grecko-katolickimi. Stąd w jej późniejszej twórczości nie zabrakło motywów i toposów chrześcijańskich. Poetka pisała w swoich wspomnieniach, że ojciec chrzestny wzbudzał jej respekt, poprzez długą siwą brodę i czarną sutannę. Naukę pobierała w gimnazjum we Lwowie prowadzonym przez siostry zakonne (1939), a następnie w Clara Schumann Schule w Dreźnie (1941–1945), gdzie od 1939 roku mieszkała wraz z rodzicami. Stało się to po decyzji jej ojca, gdy wojska sowieckie weszły we wrześniu 1939 roku do Lwowa i  zajęły  Zachodnią Ukrainę. W obu gimnazjach lwowskim i drezdeńskim poetka otrzymała gruntowne wykształcenie klasyczne oraz znajomość łaciny i nowożytnych języków obcych. Po tragicznej śmierci ojca, wyjechała wraz z matką do Tübingen, gdzie na Uniwersytecie Eberharda Karola (1945–1949) studiowała germanistykę, muzykologię oraz literaturoznawstwo porównawcze. Faktycznie zdobytą wiedzę na tym słynnym uniwersytecie niemieckim – nie zrujnowanym wojną,  realizowała w Brazylii.

Wira Wowk była poetką wysublimowaną i wrażliwą na świat. W jej twórczości – jak w płynacym na przełaj strumieniu, odbijały się żywiołowe obrazy z jej osobistej biografii oraz wydarzenia polityczne XX wieku. Na przestrzeni wielu dekad, budowała literacką, na wskroś mityczną Wieżę Babel, by w utworach zawrzeć indywidualne wyobrażenie o życiu i przekazać własne emocje serca dla przyszłych pokoleń. W jej psychologicznym portrecie literackim widoczny był dystans wobec rzeczywistości i napiętnowanie wojny, odwaga mówienia prawdy i refleksja osobista. Pisał o tym  Andrzej Chodacki w autorskiej książki o jej ojcu, lekarzu Ostapie Mychajle Selańskim “Doktor Seliański” (2015). To nie była książka autobiograficzna o rodzie Wiry Wowk, a jednak wywołała wstrząs i duże emocje samej poetki. Bowiem nakłaniała powrócić do epizodu jej przebywania w Dreźnie i tragicznej śmierci ojca w dywanowym nalocie aliantów. W nalocie tym 13–14 lutego 1945 roku lotnictwo brytyjskie i amerykańskie przeprowadziło bombardowanie miasta, koncentrując się na zniszczeniu starej, gęsto zaludnionej części miasta Drezna. Użyto wówczas bomb zapalających, które wywołały burzę ogniową. Pożar Drezna trwał 5 nocy i 5 dni, a straty ludzkie oszacowano na ok. 22 700 do 25 000 zabitych.  Pisząc o tym tragicznym wydarzeniu czasów wojny, Andrzej Chodacki uczynił Wirę Wowk pośrednim narratorem swojej powieści. Poetka, jako młoda dziewczyna, kończąca wówczas gimnazjum w Dreźnie i przygotowująca się na studia, widziała zagładę miasta przez pryzmat śmierci jej ojca. Analizowała więc aspekt żarłocznej paszczy wojny, która ze zdwojoną siłą pochłaniała ludzkie istnienia. Bezbronne miasto płonęło od bomb zapalających, zrzucanych z alianckich samolotów i było jak Titanic na bezkresnym oceanie. (Szerzej na ten temat: https://pisarze.pl/2020/08/18/tadej-karabowicz-proza-andrzeja-chodackiego/, dostęp 16.12.2023).

W roku 1949 Wira Wowk wraz z matką po kilku tygodniowym pobycie we Francji, udała się statkiem do  Brazylii. Początkowo mieszkała w Paranie, a następnie przeniosła się do Rio de Janeiro, gdzie podjęła studia na Papieskim Uniwersytecie Katolickim św. Urszuli. Tutaj obroniła w 1952 roku doktorat i zaczęła pracować jako wykładowca lingwistyki stosowanej i nauczyciel języka niemieckiego. Swoje kwalifikacje pogłębiała studując na uniwersytecie w Monachium (1956–1957). W 1965 roku odbyła staż naukowy na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku.

Przebywając w Nowym Jorku przyjaźniła się z poetami “Grupy Nowojorskiej”, do której także należała oraz z emigracyjnym krytykiem teatralnym Łarysą Mariją Lubow Załeśką-Onyszkewycz. Utrzymywała serdeczne relacje z Zoją Lisowską de Nyżankiwską ze Szwajcarii – ukraińską malarką emigracyjną, ilustratorką jej książek poetyckich, koleżanką lat gimnazjalnych, którą nazywała “przyrodnią siostrą”, (ukraińskie: “posestra”)”. W latach 1952–1996 pracowała jako profesor na Uniwersytecie św. Urszuli w Rio de Janeiro oraz na brazylijskim Uniwersytecie Federalnym. Mieszkała w dzielnicy Laranjeiras, na rua General Glicério 400, z widokiem na potężne granitowe wzniesienia Rio de Janeiro i statuę Chrystusa Zbawiciela (portugalskie: Cristo Redentor) na górze Corcovado. Od 1957 roku zajmowała stanowisko kierownika Katedry Filologii Germańskiej na Fakultecie Filologicznym w Cabo Frio.

W 1966 roku odwiedziła Ukrainę, gdzie w Kijowie nawiązała literackie kontakty z ukraińskimi poetami lat 60. (Szistdesiatnyky). Byli to Iwan Switłyczny, Iwan Dracz, Dmytro Pawłyczko, Lina Kostenko, tłumacz Mykoła Łukasz oraz poeta “Szkoły Kijowskiej” Mykoła Worobjow. Utrzymywała epistolarne kontakty z poetą dysydentem Wasylem Stusem. Przebywając we Lwowie poznała poetę i dysydenta Ihora Kałyncia.

Twórczość Wiry Wowk jest różnorodna i bogata, złożona z tomów poetyckich, prozy, dramaturgii, tłumaczeń oraz innych form literackich. Poetka zawsze była wierna językowi ukraińskiemu i mimo emigracji pisała po ukraińsku. Znając dobrze język niemiecki, polski, portugalski, francuski oraz angielski tłumaczyła z różnych literatur wiersze poetów XX wieku – swoich rówieśników oraz religijną literaturę staroniemiecką. Największy jej dorobek stanowią tłumaczenia poetów ukraińskich na język portugalski. Była to żmudna wieloletnia praca translatorska, oceniana przez wielu tłumaczy ukraińskich, jako nieoceniona i ważna. Mając doświadczenie tłumacza, poetka starała się przybliżać czytelnikowi ukraińskiemu literaturę brazylijską i hiszpańskojęzyczną Ameryki Łacińskiej. To wynikało z jej zajmowanego kierowniczego stanowiska  na Fakultecie Filologicznym w Cabo Frio, gdzie wykładała poetykę. Jej słuchaczami byli późniejsi znani poeci brazylijscy. Jak wspominała poetka, jej relacje wykładowcy: uczeń – mistrz, przeradzały się w przyjaźnie. Stąd także zaowocowały wieloma rozmowami o kondycji twórcy wobec otaczającego świata. Na kanwie tych przyjaźni, Wira Wowk organizowała w swoim mieszkaniu spotkania adwentowe przed Bożym Narodzeniem, na które zapraszała profesorów uniwersyteckich oraz poetów brazylijskich.

Twórczość Wiry Wowk znalazła się w podkategoriach czasowych epoki w której powstawała. Zdawałoby się, że druga połowa XX wieku, nie jest dla poetki zróżnicowana literacko, a jednak podkategorie czasowe ulegały zmianom i wyznaczały nowe w twórczości poetki. Jej debiut prasowy gubi się w ukraińskich drukach ulotnych, wędrujących wraz z poetką przez jej emigracyjne losy i zapewne sprawi trudności literaturoznawcom ukraińskim, badającym dorobek twórczy poetki w ich odnalezieniu. Literaturoznawca kijowski prof. Ołeksandr Astafiew nazywał je “asocjatywnym tłem epoki”, bowiem jak się wyraził: “trudno sobie wyobrazić, jak Wira Wowk w powojennej zawierusze emigracyjnej, umiała sprostać sytuacji obiektywnej i drukować swoje utwory w pismach literackich, wędrujących wraz z emigrantami ukraińskimi po świecie”. Stabilizację publikacyjną poetki przyniosły dopiero rocznik “Grupy Nowojorskiej” o nazwie “Nowe Poezje” (Nowy Jork 1959-1971) oraz nieregularny periodyk literacki Związku Pisarzy Ukraińskich na Uchodźctwie “Słowo”. To dzięki tym ukraińskim pismom, czytelnik emigracyjny mógł dowiedzieć się o nowych wierszach poetki, jej tłumaczeniach, a nawet pisanych przez nią utworach dramatycznych. Tak było dla przykładu z jej sztuką sceniczną “Śmieszny Święty” opublikowaną w “Słowie”, (polskie wydanie: Wira Wowk “Śmieszny Święty”, wydanie dwujęzyczne, tłumaczenie Tadeusz Karabowicz, Lublin 2013).

Lata sześćdziesiąte przynoszą szereg nowych zbiorków poetyckich autorki, tomów tłumaczeniowych oraz innych projektów wydawniczych z ilustracjami malarki Zoji Lisowskiej. Jest to okres podróży, a zwłaszcza do Nowego Jorku, na Bałkany, do Egiptu i oczywiście na Ukrainę. Wówczas to poetka odnowiła dawne kontakty ze środowiskiem rodzinnym na Huculszczyźnie, we Lwowie i Kijowie. Nawiązała także nowe znajomości z debiutującymi po odwilży politycznej poetami ukraińskimi. To także próba pogłębienia stylu pisania pentametrem jambicznym, który z czasem poetka zastąpiła nowym środkiem wyrazu – wierszem białym. W tym twórczym okresie poszukiwań i refleksji, nastąpiło przewartościowanie literackie; widzenie poezji w kategoriach misji narodowej. Lata sześćdziesiąte były okresem wyjścia wielu twórców Europy Środkowo-Wschodniej z cienia emigracyjnego. Protestowali oni przeciwko represjom politycznym w swoich ojczyznach. Do tej grupy należała również Wira Wowk.

Dyskurs twórczy Wiry Wowk w drugiej połowie lat sześćdziesiątych, został uformowany, poprzez kontakty z “Grupą Nowojorską”. Poetka była stałym jej członkiem i najstarszym  uczestnikiem, stąd nadawano jej pierwszeństwo literackie w publikacjach grupy. To głównie dzięki przyjaźni z Bohdanem Bojczukiem – liderem grupy, poetka zaczęła publikować tłumaczenia w roczniku “Nowe Poezje”. Przyjaźniła się także z poetką Żenią Wasylkiwską, poetą i literaturoznawcą Bohdanem Tymiszem Rubczakiem,  z Emmą Andijewską oraz Jurijem Tarnawskim. Miała dobre relacje z poetką Patrycją Kyłyną. Jak pisał Ołeksandr Astafiew: “Wira Wowk łączyła w swojej twórczości różne światy zewnętrzne, ze swoim światem wewnętrznym, którego stałymi elementami były kosmogonia huculska (dzieciństwo) i chrześcijaństwo, czyli element jej wiary osobistej”. Jej wiara, jak się wydaje, miała także podglebie mityczne. Poetka mieszkając w Rio de Janeiro, była pozbawiona uczestnictwa w obrzędach cerkiewnych, dlatego podróżując po świecie szukała uniwersalnego modułu wiary, jako wartości bezwzględnej. Był to moduł doskonałości transcendentnej Boga. Dała temu wyraz w wielu tomach poetyckich i utworach prozatorskich. W wierszu “Zadziwienie” odniosła się do przeznaczenia człowieka i jego roli w świecie. Mówiła: “Byłam rozczarowana światem, / Bo życie potoczyło się laskowym orzechem / Ze stromego stoku, / I nie rozkwitło różą. / Pod oknem / Ani dzikim rumiankiem / Wśród łanów pszenicy. // A dojrzałość powiedziała, / Że mój los wybiórczo / Dany jest tylko dla mnie / I że mam  zbudować z niego / Coś na kształt wyczynu, do którego / Tylko ja jestem powołana”. (Wiersz “Zadziwienie” z tomu “Głos z daleka” (Rio de Janeiro 2018), tłumaczenie Tadeusz Karabowicz).

Utwór poetki, napisany u schyłku życia, odwołuje się do dawnej utraty i zagubienia, ale także wiary w przeznaczenie. Tragiczna wymowa wiersza, daje  poznać na poły irracjonalną przecież tęsknotę powrotu nad brzeg dzieciństwa, z nadzieją, że spełni się darowany los, chociaż życie “(…) nie rozkwitło różą. / Pod oknem / Ani dzikim rumiankiem”. Ten stan psychologiczny, pogłębiała świadomość panteistyczna, o niemożliwości powrotu do przeszłości. Lecz w świetle greckiego filozoficznego theos, które przenika wszystkie substancje Wszechświata, zadziwienie światem, darowane w dzieciństwie – istnieje.  Dlatego poetka, takie pojęcia jak jedność i wieczność strukturalizowała i obiektywizowała. Na pierwszy plan wysuwając   relikwię dzieciństwa – laskowy orzech, toczący się ze stromego stoku. Poetka mówiła, że “toczący się orzech” istnieje wiecznie w takich kategoriach jak mit poetycki i podglebie wspomnień. Dlatego sam utwór “Zadziwienie”, stawał się dla niej filozoficznym wspomnieniem i osobistą rozpaczą.

Profesor Ołeksandr Astafiew słusznie zauważył: “Duchowość to nie tylko grecki “obszar Ekumeny”, płaskiej ziemi spartej na grzbietach trzech wielorybów i nieruchomym firmamencie nieba z pomalowanymi na nim gwiazdami. Duchowość to potrzeba poznania siebie, odczucia własnych pokładów istnienia i utożsamienia się z Absolutem. Twórczość w swym pierwotnym źródle wiąże się z niezadowoleniem ze świata i buntem. Dlatego zadośćuczynienie pochodzi od Boga Ukrzyżowanego i odkupienia człowieka poprzez Ofiarę na krzyżu. Ale sama kreatywność pochodzi od człowieka, dlatego kreatywność powinna tworzyć lepszy świat, a nie przedmioty, w których zawsze będzie przepaść między podmiotem a przedmiotem”. (Więcej na ten temat:  Ołeksandr Astafiew, “Nowa knyżka pro poeziju Wiry Wowk” [w:] “Słowo i Czas”, Kyjiw, Nr 2 (710), s. 116-122).

Sakralizacja świata poetyckiego było dla Wiry Wowk czymś ważnym. W jej twórczości stawał się on progiem za którym istniała inna przestrzeń świadomościowa. Potwierdzają tę tezę dwie badaczki dzieła poetki, z Narodowej Akademii Nauk w Kijowie Nadija Hawryluk i Julia Hryhorczuk. Obie stworzyły wnikliwe monografie naukowe o twórczości emigracyjnej poetki. Julia Hryhorczuk pracę doktorską “Proza Wiry Wowk: wymiary sakralności” (Проза Віри Вовк: виміри сакрального, Brusturiw 2016). Nadija Hawryluk monografię indywidualną “Pod płachtą nieba: poezja Wiry Wowk” (Під плахтою неба: поезія Віри Вовк. Drohobycz 2019).

W monografiach badaczki odsłaniają nieznane strony biografii i horyzonty twórcze ukraińskiej poetki z Brazylii. W sposób przemyślany i wnikliwy opisują kształtowanie się osobowości poetyckiej Wiry Wowk. Piszą o złożonych meandrach emigracyjnego losu poetki oraz kształtowania się jej światopoglądu literackiego. Mówią, że jest on głęboko zakorzeniony w sakralnych warstwach duchowości chrześcijańskiej. Jak konstatuje Julia Hryhorczuk: “Dotyk boskości, chęć spotkania z Absolutem, filozoficzne poszukiwanie sensu życia, jego aksjologiczne podstawy – to dominujące wektory, które łączą się w  dziele Wiry Wowk i tworzą oryginalny styl jej pisarstwa”. Autorki proponują literaturoznawczą analizę wyjątkowego dzieła poetki, jego wymiaru estetycznego i stylistycznego. Zastanawiają się nad złożonością języka utworów Wiry Wowk i jego stylistyką wewnętrznej. Szczegółowo wspominam o tym, bowiem dane mi było osobiście poznać obie badaczki i rozmawiać z nimi o twórczości Wiry Wowk. Ważne w naszej rozmowie o dyskursie literackim emigracyjnej autorki, wydaje się świeże patrzenie na dzieło Wiry Wowk. Warto w tym miejscu przywołać obiektywny faktor literaturoznawczy. Nad badaniami dokonywanymi przez Julię Hryhorczuk, czuwała wybitna literaturoznawczyni ukraińska prof. Ludmyła Tarnaszyńska, natomiast Nadiję Hawryluk wspierał naukowo prof. Ołeksandr Astafiew, autor antologii “Poeci Grupy Nowojorskiej” (Poety Nju-Jorkśkoji hrupy, Charków 2003) oraz innych prac badawczych o literaturze ukraińskiej emigracji.

Poetkę jako wybitną postać w literaturze ukraińskiej ukształtował etos huculski. Był on dla niej ideałem kulturowym, zawłaszcza w jego uniwersalnych pokładach wartości, takich jak kosmogonia ludowa, wiara w molfary, czarty i siły nadprzyrodzone. Poetka nie poddawała się surowym karbom gór i rwącym potokom, chociaż z rozrzewnieniem mówiła o górskich wędrówkach ponad Czeremoszem. Gdy opowiadałem jej o moim doświadczeniu Huculszczyzny, a zwłaszcza jak dymią góry widziane ze Smodyny, uśmiechała się. Widziała to zjawisko przyrodnicze, jako mała dziewczynka, od strony Kut i gniazdowiska jej przodków z Tiudowa, gdzie poznawała baśniowy świat i skąd wyjechała na zawsze pod koniec lat trzydziestych. Aksjologią pozostawało wspomnienie o jej ojcu lekarzu, który leczył Hucułów “za jedzenie”, bo nie mieli pieniędzy by zapłacić za wizytę lekarską, albo nie wierzyli lekarzowi, bo mieli swoich uzdrowicieli w Czarnohorze i Gorganach. Większość tego niezwykłego doświadczenia życiowego, poetka wcieliła w swojej twórczości. Uczyniła to poprzez narrację literacką i komemorację ewokacyjną. Myślę, że jej bezgranicznym hołdem dla Huculszczyzny, jako sakralizacji  dzieciństwa, pozostaje cykl huculski “Ze skrzyni zapomnianych przodków” (2013). Poetka zawarła w nim osobiste rozumienie tego, co zdarzyło się na progu jej życia. Pragnę przywołać tutaj moje perypetie tłumaczeniowe z tym poematem na język polski. Nasycony leksyką i nazewnictwem huculskim, poemat nie poddawał się językowi polskiemu. Olśnienie przyszło po wzięciu do ręki reprintu książki Ferdynanda Antoniego Ossendowskiego “Huculszczyzna. Gorgany i Czarnohora” z 1936 roku, gdzie leksyka huculska została podana w jej oryginalnym brzmieniu. Ja również zastosowałem ten model. Tłumacząc poemat Wiry Wowk podałem całe spektrum nazewnicze w oryginale, jak u Ossendowskiego. Taki zabieg podobał się poetce, dobrze znającej język polski z przedwojennej czteroklasowej szkoły w Kutach. Obdarzyła mnie nawet komplementem, że tłumaczenie jest lepsze od jej oryginału. (Patrz: https://pisarze.pl/2021/08/10/wira-wowk-wiersze/, dostęp: 17. 12. 2023).

W późnym okresie twórczości, a są to lata dwutysięczne, poetka wielokrotnie wracała do tematyki huculskiej. Być może rozliczała się z przeszłością, ale wydaje się, że temat ten, był bliski jej sercu na wielkim emigracyjnym pustkowiu. Był poniekąd sakralizacją filozoficzną utraconej Ukrainy, a poprzez wojnę – dzieciństwa i wczesnej młodości. Poetka powracała wówczas do drobiazgów na poły kolekcjonerskich, które posiadała w swoim domu, głównie do ceramiki huculskiej i obrazów Zoji Lisowskiej. Fotografowała się na balkonie, gdzie hodowała fiołki alpejskie i inne rośliny przywiezione z Europy. Natomiast tematyka huculska, była wyprawą mityczną w głąb marzeń, gdzie czas płynął wolniej, a jego firmament stanowiła sfera gór, ludzi i przyrody Huculszczyzny. Poetka klasyfikowała wartości, budowała ich hierarchię i ustalała summum bonum swojego onirycznego świata poetyckiego.

Lublin, 2023

Tadeusz Karabowicz (także Tadej Karabowicz). Urodzony 6 kwietnia 1959 roku w Sawinie w województwie lubelskim. Poeta, tłumacz, krytyk literacki, historyk literatury oraz literaturoznawca. Mieszka w Lublinie.

Zbigniew Ikona Kresowaty. Poetret Wiry Wowk z Tadejem Karabowiczem, 2023. Zbiory prywatne
Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko