Mojej Matce
w kolorze amarantu były piwonie
różnobarwne dalie zwane georginiami
żółte i pomarańczowe cynie
nakrapiane lilie-smolinosy
fioletowy powój wspinał się do okien
pani to ma rękę do kwiatów
mówiły sąsiadki zza płotu
siedziałyśmy na ławeczce patrząc
przed siebie ty mówiłaś niedługo
mnie nie będzie moje oczy
przestały widzieć uszy słyszeć
i tak zawisłyśmy w ciszy
jakby nas obu już nie było