monady
czasami zapada w nas cisza jak długi
korytarz o gładkich ścianach
strzyżony dywan tłumi kroki
słyszę wówczas łagodny przepływ krwi on
czyta ja piszę lub na odwrót
te chwile gdy możemy poza sobą
powdychać powietrza
ułożyć kilka warstw na zapas pozwolić
dojrzeć słowom
najbardziej tęsknią dłonie i
wiersze
świty przechodzą z różu w czerwienie kiedy czekamy
aż minie noc i jordan znów wypłynie
na spodek filiżanki