Zbyszek ikona Kresowaty
CHWILE JAK MGIEŁKI MOGĄ BYĆ „AKORDAMI SNU”
Portret poetki Anny Sołbut wykonał : Zbigniew Ikona Kresowaty
Przelatujące nieustannie przez naszą wyobraźnię impulsy, reakcje na bodźce zewnętrzne, czynią nas zawsze wyjątkowymi? – Nie wiemy o tym , dopóki nie zastanowimy się jak bije nasze serce… aczkolwiek, każdy jest niepowtarzalnym medium w takiej chwili kumuluje obrazy – Nasze medium wciąż rejestruje samoczynnie, podświadomie porozumiewa się z percepcją świata, z abstrakcją kosmosu… Najciekawsze są doznania takich poblasków w śnie, a to działa jak lustro w „świetle dziennym”. Jung mówi: dusza człowieka w śnie blądzi jak pies ze świecącymi oczami… szuka swego… Poeta także jest jak błądzące sumienie, żywi się abstrakcją, składa jej cząstki… spisuje. Otóż każda twórczość artystyczna… poetycka doświadcza najbardziej pamięci, czasem przyszłej… przemieszcza się ciągle spod światła w mroki. Otóż chcę dziś powiedzieć o poetyce jakich dziś mało. To twórczość Anny Sołbut poetka zdobyła się na miniatury bardzo pojemne, które odbiera sobie jak błyskotki, wyłuskuje je z pamięci przeżytej – to nowe wiersze, nowe zapisy. Wydała kolejny (szósty) tomik poezji w Wydawnictwie BUK w Białymstoku, zresztą pięknie opracowany. To książka: pt. „Mgiełki”, oprawiona w twarde okładki, jakby chciała wraz z wydawcą, na długo zatrzymać te krótkie cenne strofy – zatrzymać w oryginalą formę literacką. Tutaj po przeczytaniu wierszy nasówa się wrażenie, że są one podobne do aforyzmów, lub nawet haiku – Wcześniej w roku 2011 poetka wydała tomik pt. „Akordy Snu”. Te dwa tomiki Anny chciałem omówić, podchodząc bardzo niezależnie do ich zawartości…
Debiut książkowy Anny przypada na 1991 rok, (okres to tzw. „odwilży”). Czas to zaczynającej się pierwszej transformacji ustrojowej… Później ceklicznie przyszły tomiki: pt. „Otwieranie ciszy” (1993), „Jak Eurydyka” (1995), „I stała się światłóść” (1997), „Walka o dzień”(2002), „Akordy snu” (2011).
Spytajmy co ciekawego mieści się w takiej twórczości? – (zaraz zacytuję) Spogladając na te dwie książki trzeba powiedzieć, że treści uchwyconych „mgiełek” roztaczają się chronologicznie wyłąniając się z „Akordów snu”, czyli z poprzedniego tomiku z roku 2011. Znaczy to o poziomie ambicji poetyckich autorki. Jest to zew chwil bardzo delikatnych, sennych marzeń (?) jakby lekkich dotyków… choć w dedykacji tomiku „Mgiełki” autorka pisze: „to mój koncentrat własnej wrażliwości” – Zatem liczę na przygodę i ciekawą grę słowną. Po drugie otwierając ten uroczy tomik (format A-6, s. 172), widzę krótko zdefiniowane metafory – wiersze jakby w/g przyjetej powszechnie domeny: „małe jest piękne”(?)– Czy w istocie tak jest?
Zatem wejdźmy w głębię tomiku – tu wszytskie teksty są bez tytułu, dedykowane synom: „Adasiowi i Tomaszkowi” – Patrząc na te teksty – widzę ukladaja się jakby w jeden niepowtarzalny poemat. Cały zapis zaczyna się wierszem bez tytułu (str.7, 8, 12):
***
ani wrócić
ani iść dalej
cienia się trzymam
nocą
***
Dorastamy
do prawdy
i przerasta nas
wyobrażenie
o niej samej
***
Krzykiem
zaczyna się
chaos
ciszą
harmonią
dźwięku
Wiersze króciutkie, dopowiadają jeden drugiemu, każdy wypływa z poprzedniego… Wydaje się, że w tych tekścikach jest pewien dystans do samej siebie, bo mówi autorka raczej w formie bezosobowej, to pewna skondensowana forma do rozjaśnienia… Trzyma się poetka cienia jaki nam daje światło, które nosi nas nawet podczas najtęższej ciemności, trzyma się ono naszych stóp. Oto dalszy tekst:
„Słowo/ dało nam życie// i gramy nim/ niczym/ zraniony arlekin.
– Iście sa tu o słowa wywoływane – powoływane do każdej chwili, czasem patetycznie, często umyślnie i bywa, że niezamierzenie, ale tworzą one pewnego rodzaju przestrzeń równowagi, ta przestrzeń sięga bardzo daleko pokładów osobowych medium, jakim jest sam twórca…
– Oto kolejne wiersze bez tytułów, celowo zapiszę je prostymi linijkami (str.19, 22, 26, 27):
*** Jestem słowem// boję się/ że nic poza nim/ nie znajdę
*** Dawno/ przekroczyliśmy/ granice/ własnych możliwości/ wolność/
jest nieunikniona
*** Nie chcę wiedzieć/ w odniesieniu do czego/ jestem// w słowach/ łasi
się lęk
*** Dary losu/ są dla/ wybrańców// dla innych/pozostają/ opakowania
– Wydaje mi się, że Anna Sołbut weszła w nowy etap swej twórczości i dalszemu dziwieniu się. To wiersze na pograniaczu patetyki, które nam zdają się opowiadać prawdy, ale w jakby inny sposób i w innym świetle – a ta podlega odsłonie kontrastu – człowiek w nie codziennym otoczeniu. Miniatury te urastają jednak do dużych treści, w które musimy wejść jako w własne metafory, sensy życia… Słowa – klucze ścielą nam się zmysłowo, zakręcają wiodącą myśl… w kolejną mgiełkę. Podmiotowość tych miniatur to całe wnętrze człowieka doświadczonego… Szuka autorka pomiędzy wersami, jakby na hałdzie blasku cienia najważniejszego, to szukanie jedynego wręcz najcenniejszego brylantu – poetka wydaje się być skrępowana czymś co było, ale szuka na swej drodze często ujścia w bok, wchodzi w gąszcz, w leśne ścieżki, szuka pod ściółką, która tutaj jest obfita w zapach rodnej nadziei. Czy w istocie tak jest?
– Zanim przejdę do tomiku pt. Akordy snu” jeszcze garść poetyki tych małych form literackich. Po przez które poetka przygląda się pewnym wielkim prawdom, jej kolorom mgiełek. Wiersze wzięte z miłości idące w miłość lub w jej owoce – nagle? (str. 102, 111, 115, 123):
*** Nieostrożnie/ uwolniłąm lęk// zaszył sie/ w liniach papilarnych/
twoich dłoni
*** Wyciągasz ramiona//skrzydłem/ zaczepiasz o tęczę
*** I narodził się człowiek// bez gwarancji/ i instrukcji obsługi
*** Telegram z Raju:/ , ,… nadgryzione jabłko/ – jeszcze się rumieni”
– Ale jest to także ironia prawd pluralistycznych?… a „cisza prowokuje słowa” –
* * *
– Wejdźmy zatem w „Arkady snu” niezwykle wrażliwej osoby jako we własne. Zbiór to raczej refleksyjny, a to już wspomnienie… Zatem cofnijmy się, bywa że wiele razy musimy się cofać, żeby zrobić pewny krok do przodu, chociażby, jak w prozie Adama Ziemianina w jego powięści „Z nogi na nogę” – Po woli spokojnym tempem – tak jak otwiera się przeszłości kolejna strona… Najlepiej zobrazuje ten stan wiersz jakich wiele i w tej książce – wiersz bez tytułu (str. 10) w snach o wolności:
***
Sny o wolności
zbyt ciężkie
od wspomnień
choć stopy
przywykły do ziemi
lęk wciąż
dotyka mnie
bardziej
pozostałą jedynie
wolność chwili
czasem ptak
unosi ją
na skrzydłach
Okazuje się, że wolność do raczej wrastanie w ziemię, we własne chody, w dotyk chwili, która tutaj ma jedyną moc. „Sen o wolności” jest zawsze bardzo odpowiedzialną postawą, gdy fata morgana zsyła znamię dla duszy na obecność najmłodzszej dziewiczej chwili, sięgającej mackami w nieznajomy… nagi stan (?) – Na wolność należy być zawsze gotowym, bo może mieć z czasem inne oblicze. Czasem trzeba pójść za głosem wygiętytm wiolonowo… Oto kolejny wiersz bez tytułu (str. 13):
***
Kluczem wiolinowym
leśną ścieżką
w świątynię drzew
nikt mi
nie zdradził
tajemnicy ptaków
chciałam jednak
wierzyć
w tę wolność
chowaną
pod skrzydłami
zaufać sercu
jak one
Anna bardzo wielką rolę przywiązuje, jak wielu twórców, do słowa WOLNOŚĆ – widocznie ma bazę i współczesną pożywkę, wręcz hołubi w welu wierszach np. w ostatnim tomiku „Mgiełki” bardzo! – Uzmysławia, że ten stan posiadania należy chronić, a ów kod nosić głęboko w piersi. Jakże to pięknie zapisane, Aniu: „leśną ścieżką/ w świątynię drzew…” – a później w kolejnych wersach: „chciałam jednak/ wierzyć/ w tę wolność/ chowaną… Wolność tajna najbardziej smakuje… chowana po pachą, lub w głębokiej głębokiej kieszeni serca… wiary?.
Oto kolejny wiersz bez tytułu (str.17):
***
Nienaganne kształty
gładkie i zimne
kształty
naszych umysłów
iluminacje marzeń
neony drogowskazów
i ten brak
symetrii
jak początek
chaosu
– Uzmysławia nam autorka, że w każdej wolności, jak tylko zapragniemy widzieć cokolwiek pięknego, to tylko konfrontacja z własnym neutralnym jedynym umysłem zawsze autonomicznym – wtedy jest wolność: wzrok, wartościowanie kształtów, spokojny postój na czerwonym światełku, wybór przestrzeni, skrzyżowania z drogowskazami… dalej węże neonów – No i nie może być wolności bez wyboru celu – jest ona wielkim darem i symetria wcale nie jest tu potrzebna, raczej perspektywa, a tego żąda kosmos, który wciąż zdobywamy, gdy już po urodzeniu… małymi łyczkami kosztujemy. To mówią kolejne wiersze. Ale przytoczę jedynie kilka fraz, z niektórych tekstów, przy odkrywaniu impulsu wyboru, kim jest tu człowiek? – któremu pojawia się owa brama tylko raz? – To ciężkie zadanie, nierealny rys popędu do konstruktywnego tworu? – Anna Sołbut tworzy replikę własnej rzeczywistości, poruszajac także naszą zmysłowością. W tym odkrywaniu oczekujemy, żeby się objawiła tak naprwdę, żeby wykluła się jak motyl z larwy wypełazjącej z użyźnionej ziemi, żeby za chwilę jedyną ulecieć wysoko, na windzie witrażowych skrzydeł, het do nieba… Oto znów fragment wiersza bez tytułu ( str.49):
***
Podążając
wzdłuż cienia
dojrzewam
do światła
jeszcze odbicie w lustrze
zatrzyma
kontur chwili
odnajdzie kształt twarzy
(…)
Dąży poetka, żeby uwolnić się od cienia, od najmniejszego skrawka szkieletu, od „karawany samotności”- Przeżywa inną bardzo ambitną fata morganę:
***
(…)
patrzę
jak zachłannie
otwierają się
ramiona kamienic
lawiną rąk
wtłaczają mnie
do środka
w skrzydła
skamieniałych drzwi
za nimi
już tylko cisza
mojego snu
W całym tomiku aż roi się od dróg ku po – wieka najwspanialszej chwili. Poetka się dziwi swoim celom – to wspaniałe jak poeta – twórca dzisiejszy jeszcze sie dziwi, tak jakby budził się nagle nagi, czasem oszalały, zdziwiony rzeczywistością, która go obejmuje, ale tylko wtedy, gdy budzi się, żeby nie spóźnić się, nie przespać kolejnej mgiełki, żeby być wcześniej niż światło, które, być może ją spali (?) – Świat „obudzonemu nagle” ,mimo wszystko, staje się ciekawszy – osobny i jedyny, awiera zapachy, muzykę, pragnienie.
Zbyszek ikona Kresowaty
Anna Sołbut: Debiut książkowy poetycki w 1991 roku. Dotychczas opublikowała 6 tmików poetyckich. Drukowała w czasopismach literackich ogólnopolskich i regionalnych. Jest laureatką Nagrody Literackiej m. in. Wiesława Kazaneckiego (1995), Nagrody za najlepszą ksiażkę roku na Międzynarodowym Listoipadzie Poetyckim w Poznaniu pt. „Jak Eurydyka” (1995) . Jej poezje tłumaczono na języki: włoski, litewski, grecki, białoruski, japoński oraz esperanto. Mieszka w Białymstoku.