PIW – bijmy na alarm!

0
99

Nielubiany Włodzimierz Czarzasty zaapelował do lubianego Bogdana Zdrojewskiego: „Apeluję do Ministra Kultury po wojskowemu, prostym, uczciwym językiem: Szeregowy Zdrojewski, odpi…cie się od PIW-u!”

O co chodzi? Otóż nad Państwowym Instytutem Wydawniczym zawisły czarne chmury – minister kultury nosi się z zamiarem likwidacji PIW-u.

Dla ludzi związanych z literaturą jest to wiadomość więcej niż zła. PIW powstał w 1946 roku, przez wiele dziesięcioleci był czołową fregatą polskiego ruchu wydawniczego, wprowadził na rynek wiele wspaniałych serii, wiele znakomitych i ważnych książek, wielu wybitnych – jak się okazuje po latach – autorów.

W roku 2006 ukazała się moja monografia tego wydawnictwa, zamówiona i napisana na 60-lecie jego istnienia. Jestem więc osobą, która wie, co mówi i czego broni, bowiem przestudiowałem dzieje i dorobek tej oficyny na wylot.

Jeśli minister kultury wychodzi z taką inicjatywą, to nie powinien być – o czym ponoć marzy – ministrem obrony narodowej, skoro sam wysadza w powietrze okopy własnej kultury. W wojsku to się nazywa dywersja.

PIW oczywiście od dwudziestu lat traci swoją ekspansywność i pozycję. To dlatego, że jego aspiracje nie pasują do przemian, jakie przechodzi rynek książki – skomercjalizowany i oddany w pacht kultury masowej. Ale tym bardziej minister kultury powinien bronić tej oficyny i dotować jej działalność; to jego psi obowiązek. A chce ją „zezłomować”. Zgroza! Bijmy na alarm!

 

Leszek Żuliński

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko