Piotr Müldner-Nieckowski – Kondycja w domu pisarza

0
73
Fot. Mira Müldner

Medycyną rządzą panowie. To oni pobałaganili, więc zwracam się do pań, może coś na to poradzą.

Medycyna bowiem, a właściwie jej przedstawiciele – lekarze, nie interesują się klimakterium męskim, czyli andropauzą (jak chcą niektórzy – wiropauzą). A śmiem twierdzić, że wiele problemów małżeńskich, rodzinnych, zdrowotnych czy nawet ekonomicznych zamężnych kobiet bierze się stąd, że mężczyźni są traktowani tak, jakby przekwitanie ich nie dotyczyło.

Jest oczywiste, że każdy organizm musi się kiedyś zestarzeć. Pojawiają się anatomiczne zmiany wsteczne, wiele funkcji życiowych ulega spowolnieniu lub wręcz zniesieniu. Procesy te dotyczą jednakowo obu płci, ale inna jest dynamika.

U kobiet zanik czynności hormonalnej gonad (menopauza) dokonuje się gwałtownie i tylko pozornie wcześniej niż u mężczyzn. U nielicznych mężczyzn klimakterium pojawia się również nagle, ale u większości rozwija się powoli. To może być mylące. Wyraźne obniżenie ilości testosteronu we krwi ujawnia się co prawda między 60. i 70. rokiem życia, jednak w rzeczywistości występuje dużo wcześniej, nawet przed czterdziestką. Objawy fizyczne (w tym modna osteoporoza) narastają na tyle dyskretnie, że są trudne do zaobserwowania. Dominują zmiany psychiczne: stany depresyjne, pobudzenie ruchowe, gonitwa myśli, zaburzenia pamięci, drażliwość, skłonność do poszukiwania silnych wrażeń (m.in. z młodszymi kobietami), poczucie niższej wartości, obniżenie libido. Do dlatego u sześćdziesięciolatków modne jest powiedzenie wypowiadane zaraz po powitaniu: „Staje mi lepiej niż dawniej”. Bo staje gorzej. Osoby nieznające problemu przekwitania męskiego dziwią się: „co się z tym człowiekiem dzieje, nigdy taki nie był”. No właśnie, a przecież kiedyś musiał się taki stać.

Psychoterapeuci radzą, aby panowie w okresie andropauzy uczyli się myśleć „powyżej pasa” i raczej skoncentrowali na poznawaniu procesów fizjologicznych starzenia się, a nie na złudnych metodach poprawiania potencji. Wbrew obiegowym opiniom wydolność płciowa zdrowych mężczyzn nigdy nie zanika całkowicie, zwłaszcza jeśli partnerka jest mądra i darzy męża uczuciem. Warto tu przypomnieć o potwierdzonych badaniach, które wskazują, że współżycie płciowe sprzyja hamowaniu rozwoju gruczolaka, a nawet raka prostaty i przedłuża ogólną wydolność partnera.

Ocenia się, że u ponad 50% mężczyzn po 55 roku życia w gruczole krokowym występują gniazda komórek nowotworowych. W wielu przypadkach mogą one zawsze pozostawać w postaci utajonej i nie wywoływać choroby uogólnionej. Jest to ważna informacja dla tych, którzy myślą o substytucji hormonalnej andropauzy, podobnej do hormonoterapii w menopauzie. Polega ona na podawaniu małych dawek testosteronu. Jest absolutnie przeciwwskazana u chorych lub potencjalnie chorych na raka (ze wspomnianymi gniazdami komórek nowotworowych). Prowadzone w Australii badania hormonoterapii andropauzy wskazują, że „leczenie” takie musi być precyzyjnie kontrolowane laboratoryjnie, co w naszych warunkach jest niewykonalne. Substytucja testosteronowa wyraźnie zwiększa stężenie tzw. złego cholesterolu (LDL) we krwi, przyspiesza rozwój choroby wieńcowej, nadciśnienia tętniczego i, co najważniejsze, nieodwracalnie wyłącza (sic!) funkcje płciowe. Jedyną i wobec tego mało przekonującą zaletą substytucji testosteronowej jest poprawa samopoczucia i zniknięcie większości drugorzędnych objawów klimakterycznych.

Nie będę zadawał głupich pytań w rodzaju „Ile średnio lat ma polski pisarz?”. A co z pytaniem „Ilu lat nie ma polska pisarka?”. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na to, że prędzej czy później każdy stanie w obliczu tej fizjologicznej pułapki. Kiedy mężczyzna zaczyna się zmieniać klimakterycznie, powiedzenie o „dużych chłopcach” nabiera wyrazistego sensu. Dla partnerki, która z nim żyje, jest to okres próby charakteru. Może badać, czy pisze wiersze miłosne, czy raczej tragiczne. Zazwyczaj sama ma problemy z przekwitaniem i jeśli się skupi tylko na sobie (tak się dzieje najczęściej), to szybko straci głowę i, co za tym idzie, męża.

Najczęściej popełnianym przez kobiety błędem jest agresywne reagowanie na niewinne w gruncie rzeczy zachcianki i wyskoki (a właściwie podskoki) tego dużego chłopca, a także zaniechanie współżycia na zasadzie „skoro mnie się sprzykrzyło, to i ty tego nie będziesz miał”. Mężczyzna, którego dotknie takie zachowanie żony, będzie nietrafnie szukał potwierdzenia siebie poza dotychczasowym związkiem. Seksuologia przestrzega przed złudną teorią starzejących się panów, że „nic tak dobrze nie grzeje, jak młode ciało”. Będą przeżywali jeden zawód za drugim, nie zdając sobie sprawy z tego, że ich cel znajduje się w domu, a „młodym ciałom” na ich pieniądzach.

Tylko że do tego trzeba dwojga. Kto zatem będzie mądrzejszy? Może właśnie Pani? Niech pani czyta, co on pisze. I pan, niech studiuje dzieła żony. Żeby nie było tak, że ktoś zapytany o dzieła małżonka, nie będzie umiał odpowiedzieć. Jeśli pisze, to nie przeszkadzaj pytaniami „Czy chcesz herbatę”, bo mu (jej) myśl ucieknie. A jeśli chodzi w kółko za tobą, zapytaj, czy nie chciałby (chciałaby) się położyć, bo mu nic ciekawego nie przychodzi do głowy i dziś już niczego nie napisze. Oby tak było tylko do jutra.

To nie są banały. To są słowa-klucze do wychodzenia z depresji.

Piotr Müldner-Nieckowski

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko