Drogi Boga i Ludzi: Miłość
Remi Horn Jakubowski w rozmowie z Ludmiłą Janusewicz opowiada o swoim najnowszym filmie, barwach miłości, radościach życia, nienawiści, śmierci, o tym co ulotne i trwałe.
-Twój najnowszy film „Miłość”, z cyklu „Drogi Boga i Ludzi” łączy w sobie elementy fabuły z dokumentem, jednocześnie mając formę poetycko-muzyczną. To swego rodzaju przełom w filmografii dokumentalnej. Skąd taki pomysł na realizację i jakie były kulisy powstania filmu?
– – Sposób ujęcia tematu oraz zastosowane środki wyrazu skłaniają ku tego typu refleksji. Film jest opowieścią o uczuciach, emocjach, śmierci, radościach życia, wierze. Słowem o tym. co ulotne i trwałe, o energii, która determinuje nasze życie na każdym jego etapie. A tą energią jest miłość i jej barwy. Poszukiwałem więc takich form oddziaływania na percepcję widza, które z jednej strony pozwolą uwypuklić odcienie miłości, a z drugiej sięgnąć do kanonu dokumentu. Stąd też ta poetycko – muzyczna, fabularyzowana formuła filmu o której wspominasz. Trudno mi mówić o kulisach powstawania filmu, gdyż tak naprawdę film jest po części moim wyobrażeniem miłości. Od czasu dzieciństwa miałem czucie Boga, rozumianego jako archetyp miłości bezwarunkowej. Tu nie chodzi o wiarę, ale postrzeganie otoczenia wnętrzem siebie… A to postrzeganie świata kumulowało się w moich uczuciach, emocjach, a także postawie wobec życia. I to pozwoliło mi na przestrzeni lat z jednej strony sięgnąć do „objawień” innych, a z drugiej odcisnąć własny ślad w przekazie filmowym. Dojrzałem, aby opowiedzieć o miłości w taki właśnie sposób.
– „Miłość do Ciebie niezmienna, jak światło Boga biegnie z Tobą po drodze bez końca, do szczęścia” – piszesz w swoim wierszu Miłość…
– Miłość to jest taki samospalający się ruch, a gdy się spełni, nie jest już „naszą miłością”, lecz przychodzi od innego… jest – jak zwykliśmy mówić – darem. W owym darze i jako dar stajemy się wówczas tym, czym tak naprawdę jesteśmy… to znaczy zaczynamy być. Człowiek oddaje się drugiemu, zachowując siebie na tyle tylko, na ile potrzebne jest to oddaniu. Tak jak w starym francuskim przysłowiu: winien jestem Ci wszystko, ponieważ Cię kocham. Wiersz Miłość, którego fragment przytoczyłaś jest także moim widzeniem miłości, która niczego nie upiększy… uznania, słów nadmiaru nie zapragnie, nie zażąda, jak niebo bez chmur dotyku falom oceanu spokój dające, wbrew Słońcu nad horyzontem wschodzić i zachodzić nie będzie… do wszystkiego co twoje niczym rzeka kolorem jasnym popłynie.
– Nieprzypadkowo wspomniałam o wierszu Miłość, gdyż w pewnym sensie również twoja poezja jest osią filmu.
– Tak, to prawda i dziękuję Ci za to spostrzeżenie. W tej poezji skupiają się bowiem wszystkie barwy miłości oraz jej fundamenty, takie chociażby jak intymność i bliskość, które są niczym zrośnięte ze sobą drzewa.
– Także i wolność…
– Och, to mega fundament. Prawdziwa miłość pozwala innemu być wolnym. Można rzec, że wręcz tworzy wolność innego człowieka. A tworzyć wolność oznacza wycofać się i zaniechać. Kochać to zaniechać używania siły, ingerowania, zdobywania, posiadania. Wolność jest również wartością, która pozwala nam odkryć własną ścieżkę do miłości. Nie zapominajmy jednak, że miłość ma charakter uniwersalny i jest udziałem nie tylko ludzi.
– Miłość jest jak śmierć…
– Powiem więcej: miłość jest śmiercią. Rozumiem, że sięgasz do metafizycznego wątku filmu…
– Bardziej do postaci Laszlo Borosa i jego poglądów, któremu poświęciłeś istotny fragment fabularyzowanej części dokumentu.
– Szwajcar Ladislaw Boros, a właściwie, jak słusznie zauważyłaś, Laszlo Boros, był jezuitą węgierskiego pochodzenia, wykładowcą na uniwersytecie w Innsbrucku. To niezwykle ciekawa postać. Urodził się w 1927 roku w Budapeszcie. Po ucieczce z komunistycznych Węgier w 1949 roku Boros studiował filozofię i teologię na różnych europejskich uniwersytetach jezuickich. W 1954 r. obronił w Monachium doktorat z filozofii, a trzy lata później przyjął święcenia kapłańskie. W latach 1958-1973 współpracował z jezuickim czasopismem Orientierung w Zurychu, a od 1963 r. prowadził również zajęcia dydaktyczne z zakresu religioznawstwa na wydziale teologicznym uniwersytetu w Innsbrucku. Po odejściu z zakonu jezuitów w 1973 r. ożenił się z kobietą, którą obdarzył wielką miłością, zresztą z wzajemnością., Ostatnie lata spędził jako wolny pisarz w Cham, uroczym miasteczku położonym w środkowej Szwajcarii, w kantonie Zug. Tam też, wyczerpany chorobą, zmarł w wieku zaledwie 54 lat… Boros fascynował mnie zarówno jako filozof, ale też jako człowiek, któremu nieobce były problemy ludzi i miłości. Byłem jeszcze studentem, kiedy przeczytałem w oryginale jego książkę Mysterium Mortis: Hipoteza ostatecznej decyzji. Publikacja ta wywarła na mnie spore wrażenie i była inspiracją do pogłębiania wiedzy z filozofii, a zwłaszcza nurtu egzystencjalizmu chrześcijańskiego. Ponadto, wydawało mi się wówczas, a zdania tego nie zmieniłem do dzisiaj, że prace Borosa przyczyniły się do rozwoju dialogu ekumenicznego.
– Według teologa jedynie w chwili śmierci człowiek jest w stanie podjąć absolutnie wolną i całkowicie świadomą decyzję dotyczącą Boga i wieczności. To właśnie czyn ten rozstrzyga o pośmiertnym losie osoby ludzkiej.
– Tak, to jest istota Mysterium Mortis, ale mnie zafascynowało zupełnie coś innego w tej książce, o czym zresztą także opowiadam w filmie. Boros nawiązywał w swoich rozważaniach często do poglądów Gabriela Marcela, francuskiego filozofa, jednego z głównych przedstawicieli egzystencjalizmu chrześcijańskiego. Swoje rozumienie śmierci Boros przedstawił na tle analizy miłości w ujęciu francuskiego myśliciela. W tym obszarze Marcel i Boros są bliscy mojemu odczuwaniu miłości. Miłość, zwłaszcza przez Marcela, rozumiana jest jako najistotniejsza forma partycypacji osobowej, a jej istotnym momentem jest wewnętrzne otwarcie się i darowanie osób, które wyraża się w twórczym zaangażowaniu.
– Co przeszkadza rozwojowi, rozkwitowi i trwaniu przeżywanej miłości. Dlaczego to co raz osiągnięte, nie może istnieć nadal?
– Może…, ale nie zawsze tak jest. Marcel doszukuje się racji tej ułomności bytu w cielesności. Egzystencja jest nieodłączna od swego ucieleśnienia. Każdy akt istnienia pokonać musi stromą ścianę, jeśli chce przejść od władania i posiadania do oddania się…
– I znów wracamy do śmierci i metafizyki.
– Pierwsza możliwość przekształcenia sytuacji posiadania w sytuację bytu, którym jest miłość odsłania się w momencie śmierci. Dusza budzi się do nowych możliwości bytu, w śmierci osiąga to co przeżywała w momentach całkowitej miłości. I to w śmierci możliwa jest prawdziwa miłość.
– Miłość i śmierć mają zatem te same, wspólne korzenie…?
– Tak to można ująć. Nieprzypadkowo najpiękniejsze historie miłosne kończą się śmiercią. Naturalnie, miłość jest przezwyciężaniem śmierci i pozostanie nim, ale nie dlatego, że znosi śmierć, lecz dlatego, iż sama jest śmiercią. Dlatego kochający zwyczajnie i spokojnie pogrążają się w śmierci. Nie odchodzą bowiem w nieznane, lecz w samo wnętrze miłości.
– Nieprzypadkowy jest dobór utworów muzycznych w filmie, napisanych przez wybitnych kompozytorów i wykonanych przez znakomitych artystów.
– Muzyka jest bardzo istotnym elementem filmu. Powstała dla filmu, a jej dobór od fazy kompozycji i wykonania był bardzo przemyślany. W pracach nad filmem szczególną uwagę chcę zwrócić na postać wybitnego polskiego organisty i kompozytora młodego pokolenia, wykładowcy Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku, laureata licznych nagród konkursów i festiwali muzyki organowej Macieja Zakrzewskiego oraz multiinstrumentalisty, wokalisty i kompozytora, legendy rodzimej muzyki Józefa Skrzeka, a także Zbigniewa Maleckiego. Niezaprzeczalny wkład w powstanie ścieżki dźwiękowej filmu wniosła Beata Moryto, wspaniała pedagog i pianistka, która podjęła się koordynacji projektu muzycznego takich utworów Macieja Zakrzewskiego jak: Deligth of Feelings, Pieśń nad Pieśniami czy też wykonania utworu: Małe Dziękczynienia II. Wśród wykonawców nie zabrakło wirtuoza altówki: Grzegorza Chmielewskiego, Wioli Jakubiec z jej nieodłączną cytrą czy świetnie rokującego tenora Michała Ryguły. Pracowałem z ludźmi, od których emanowała energia miłości. Z Józefem Skrzekiem utwór Miłość nagrywaliśmy w Studio Polskiego Radia w Katowicach.. Na blacie fortepianu stało zdjęcie jego nieżyjącej żony, wpatrywała się w niego, a on w nią, przez kilka godzin.. Tylko w takiej konfiguracji był w stanie zagrać i zaśpiewać. Piękna miłość, która trwa nadal na pograniczu światów. Z kolei Beata pomogła mi, kiedy sam znalazłem się na pograniczu światów, wydobywając się z choroby. Byłem pod wrażeniem nie tylko profesjonalizmu, ale odczuwania energii miłości również przez aktorów biorących udział w scenach fabularyzowanych: Aldony Struzik, Wojciecha Machnickiego Grzegorza Przybyła, Irka Załoga, Eweliny Florczyk, małej Lilianki Woszuk czy nieco starszej Agaty Florczyk. Proszę wybaczyć, że nie wymieniam wszystkich. Tę energię czułem także od znawców tematu: profesorów: teologa Tadeusza Doli, biologa Zygmunta Kąckiego, filozofa Mariusza Wojewody, którzy wzięli udział w filmie.
– W filmie sięgnąłeś po Pieśń IV króla Salomona z Pieśni nad Pieśniami
– Wspaniały starożytny tekst z czasów biblijnych. Najpiękniejszy obraz miłości międzyludzkiej, a jednocześnie obraz miłości Boga do człowieka. W Księdze Pieśni nad Pieśniami – i to jest zdumiewające – nie występuje słowo Bóg, nie ma w niej nawet wątków religijnych, a mimo to rabini oraz chrześcijanie nie mają wątpliwości, aby umieścić tę Księgę w Biblii jako Księgę objawioną przez Boga. Są tam słowa często przez nas powtarzane: jak śmierć potężna jest miłość… żar jej to żar ognia, płomień pański, wielkie wody nie ugaszą tej miłości, rzeki jej nie zatopią. Ta miłość potężna jest jak śmierć. Tak jak śmierć doprowadza człowieka do zatracenia całkowitego, tak bywa, że człowiek z miłości jest w stanie zatracić siebie dla tej osoby, którą kocha.
W filmie nie sposób było Pieśń nad Pieśniami pominąć, zwłaszcza jeśli mówimy o miłości i jej barwach. Muzykę do tekstu skomponował Maciej Zakrzewski, a utwór połączył, mówiąc metaforyczne, pokolenia czterech tysiącleci, bo taka jest siła energii miłości, ale także muzyki i słów..
– Ja ten film już obejrzałam, wśród publiczności wywołał duże poruszenie i głęboką refleksję, zdarzyły się jednak opinie, że temat miłości został ujęty zbyt jednostronnie, idealistycznie, tylko od jasnej strony…
– A czy prawdziwa miłość ma ciemne strony.. Pozwolisz, że rozpocznę odpowiedź na to pytanie uwagą natury ogólniejszej: ten kto utożsamia tylko uczucie z miłością, ten nie wyszedł poza własny egoizm. Ten, kto zawłaszcza drugą osobę w imię miłości, „ dla jej dobra”, kto wykorzystuje emocje tej osoby dla jej zmanipulowania, ten żyje w niesamowitym kręgu samolubstwa. Tego, który porusza się tylko w kręgu zauroczenia od miłości dzielą lata świetlne itd.
– Zwykło się mówić, że miłość od nienawiści dzieli tylko włos…
– Jeżeli zastanowimy się nad sferą uczuć to ma ona całą gamę uczuć pośrednich. Używamy tego określenia: miłość – nienawiść, lecz są to stany skrajne. Te uczucia pośrednie takie jak: godność, szacunek do drugiego człowieka, odpowiedzialność, lojalność pozwalają nam budować własną tożsamość i określić się w relacjach z innymi ludźmi. Kiedy skrzywdzeni cierpimy, przebaczenie wydaje się nam niemal niemożliwe. A przecież wszyscy pamiętamy o ewangelicznej przypowieści o synu marnotrawnym. Hans Urs von Balthasar, szwajcarski duchowny, uważany za jednego z trzech najwybitniejszych teologów XX wieku napisał książkę: Wiarygodna jest tylko miłość I wydaje mi się, że tytuł ten oddaje w pełni jej istotę na wielu poziomach. Mam pełną świadomość, iż niewielu z nas uświadamia sobie jak głębokim wyzwaniem jest uwikłanie się w miłość. W związku opartym na bliskości i intymności także odzywają się demony z przeszłości, traumy z dzieciństwa lub też wieku dorosłego. Staram się w filmie pokazać miłość na wszystkich poziomach: emocjonalnym. fizycznym i duchowym, od relacji międzyludzkich poprzez miłość macierzyńską, miłość Boga aż do świata roślin równie pełnego miłości, przekazać uniwersalne przesłanie o jej bezwarunkowości. W związku umieszczamy bowiem nasze pragnienia bycia kochanym bezwarunkowo, absolutnie. Umiemy wybaczać i kochać innych, umiemy także wybaczać sobie. Nie oznacza to jednak, że możemy robić co nam się rzewnie podoba i pamiętamy, iż miłość jest również postawą wobec życia. Jeżeli to jest jasna strona filmu, to ja nie chcę w nim już nic zmieniać.
– Czy nie uważasz, że tak naprawdę mamy problem ze zdefiniowaniem miłości?
– To jest istotne pytanie w kontekście filmu i naszej rozmowy. Słowo miłość pojawia się w każdym języku świata. W starożytności próbowali ją pojąć Arystoteles i Platon. W czasach nam bliższych na przykład Zygmunt Freud czy Albert Einstein. Największe umysły epok próbowały ją włożyć w jakieś ramy. Czy powinniśmy ją dokładnie definiować? Sądzę, że nie. My dzisiaj na miłość spoglądamy często jako na rodzaj piękna: od umiłowania ciał do uczynków. Niemiecki filozof przełomu XIX i XX wieku Max Scheler mówiąc o poznaniu uczuciowym, odróżniał uczucia od emocji. Emocje związane są z ciałem, a uczucia ze sferą ludzkiego ducha. Scheler twierdził, że miłość do Boga jest pierwotną jakością każdej miłości osobowej, która zawsze jest ukierunkowana na wartość. Miłość kieruje osobę do wartości wyższej, nienawiść do niższej. Obrazowo mógłbym powiedzieć, że miłość jest energią wysokiej częstotliwości a nienawiść znajduje się na przeciwległym biegunie. Pragnienie miłości jest, że tak to ujmę, wręcz pragnieniem metafizycznym, nie tylko w kategoriach potrzeb. Odkrywamy je w różnych momentach życia, na przykład opiekując się niepełnosprawnym dzieckiem lub umierającym człowiekiem. Miłość zatem to nie tylko to, co kojarzymy z uczuciami i emocjami, ale także, o czym wspomniałem, rodzaj postawy wobec życia. I wreszcie element bardzo istotny w postrzeganiu i definiowaniu miłości, a właściwie braku owego nazywania miłości: poza zmysłowe widzenie otaczającego nas świata i rola intuicji. To pozazmysłowe widzenie przewija się w filmie i innych rodzajach mojej twórczości. Mamy bowiem taką władzę poznawczą jak intuicja i jest ona o wiele istotniejsza od tego, co potrafimy słowami zdefiniować.
– Film twój sięga do źródeł i pytań jakie człowiek stawia sobie w wymiarze egzystencjalnym i metafizycznym, w tym problematyki wiary, wartości moralnych, przemijania i życia człowieka, rozwoju duchowego, unifikacji fundamentalnych oddziaływań, zachodzących w świecie przyrody, rozwoju duchowego, a także wpływu emocji, uczuć oraz zmysłów na codzienność każdego z nas. Film jest częścią szerszego projektu…
– W cyklu Drogi Boga i ludzi, który zapoczątkował film Miłość, podejmuję, jak zauważyłaś, fundamentalne zagadnienia związane z życiem duchowym i fizycznym człowieka, z jasną eksplikacją tez o jedności świata. Cykl obejmie obszary tematyczne związane z pytaniami, jakie człowiek stawia sobie w wymiarze egzystencjalnym i metafizycznym, niezależnie od tego czy jest osobą wierzącą czy sceptycznie nastawioną do życia duchowego i metafizyki. Serial podejmuje również zagadnienia związane z rozwojem technologicznym i społeczno – gospodarczym ludzkości oraz problematykę wiary, nauki, wartości moralnych, egzystencji, przemijania i życia człowieka, unifikacji fundamentalnych oddziaływań, zachodzących w świecie przyrody. Stąd też szczególną wagę w filmie przywiązuję również do zdjęć, które realizowaliśmy w wielu krajach.
– Serial Drogi Boga i ludzi składać się będzie z sześciu 56 – minutowych filmów, fabularyzowanych dokumentów…
– Każdy z tych filmów jest odrębną, zamkniętą całością. Obecnie pracuję nad filmami Natura oraz Dobroć.. Następne w kolejności, ale to już w przyszłym roku, są Nieśmiertelność, Przebaczenie – współczucie – wybór, Żądza. Było mi miło, iż podjęłaś ten ciekawy, choć niełatwy temat.
– Ja również dziękuję za interesującą rozmowę.
Ludmiła Janusewicz
Remi Horn Jakubowski: filmowiec, pisarz, poeta. Scenarzysta, reżyser i współproducent ponad czterdziestu pełnometrażowych filmów dokumentalnych, emitowanych w wielu telewizjach krajowych i zagranicznych, a także kinach studyjnych.. Autor m.in. powieści Paradoks Jorga Steina, książki Chiny: Imperium Herbaty, tomików wierszy: Powiedz mi Ziemio, Cykady – wiersze miłosne. Orędownik międzykulturowego porozumienia Wschodu i Zachodu. Futurolog, interesujący się także zagadnieniami związanymi z ewolucją biotechnologiczną człowieka oraz astrofizyką i fizyką kwantową, cyborgizacją, transplantacją umysłu do robota, teorią światów równoległych, duchem i materią. Znawca problematyki Azji pd – wsch., jej kultury i historii oraz gospodarki.