Heinrich Heine – Paryskie pieśni wolności z roku 1841

0
184

przełożył
Andrzej Lam


NA PRZYBYCIE NOCNEGO STRAŻNIKA DO PARYŻA

„Strażniku z długimi postępu nogami,
Przybyłeś nareszcie wstrząśnięty, zgnębiony!
Jak się tam w domu mym bliskim powodzi,
Ojczyzna – czy się doczekała wolności?”

Powodzi się dobrze, błogosławieństwo
Ma w swej opiece zacny ten dom,
Spokojnie i pewnie, na ścieżce pokoju
Rozwija się Niemiec wewnętrzna moc.

Ne powierzchownie jak Francja kwitnie,
Gdzie wolność sięga życia powierzchni;
Bo tylko w głębi własnego umysłu
Wolność piastuje mąż niemiecki.

Katedra w Kolonii kończy się właśnie,
Hohenzollernom to zawdzięczamy;
Habsburg pospieszył także z darami,
Wittelsbach przysłał cenne witraże.

Też konstytucja i prawa wolności
Są nam na słowo przyobiecane,
A słowa króla, to skarb cudowny,
Jak Nibelungów w Renie schowany.

Rzek naszych Brutus, wolny Ren,
Nigdy nie będzie nam odebrany!
Holendrzy wiążą mu stopy na fest,
Mocno trzymają mu głowę Szwajcarzy.

Potężnej floty Bóg nam przyczyni,
I patriotyczna siła niezłomna
Też na niemieckich galerach popłynie;
A kara twierdzy będzie zniesiona.

Rozkwita wiosna, pękają lody,
Wolny jest oddech, jak wolna natura!
I zakazany będzie dom książki,
I sama z siebie zniknie cenzura.


ZAPOWIEDŹ

Już nie boso masz wędrować,
Niemiecka wolności, moczarem,
Pończoch wreszcie się dorobisz,
I cholewy masz mieć także!

Na głowie powinnaś nosić
Wełnianą czapkę z pomponem,
By ci uszu dobrze strzegła
W mroźne smutne dni zimowe.

Dostaniesz nawet jedzenie –
Wielka przyszłość już się zbliża!
Lecz się nie daj przez ekscesy
Grą zwodzić byle satyra!

Nie bądź bezczelna ni zuchwała!
Niech ci respektu nie zabraknie
Przed wysokimi zwierzchnościami
Ni przed panem burgermajstrem.


DZIECKO

Cnotliwym zsyła Bóg we śnie,
Nie wiesz, jak to się stało!
Dostajesz dziecko, i nic nie wiesz,
Dziewico Germanio.

Uwalnia się mały bobasek
Od pępowiny sznura;
Stanie się strzelcem doskonałym,
Jak to Bóg Amor umiał.

Na wysokości trafi orła,
A choćby dumnie leciał,
Orła dwugłowego zgoła
Jego strzała by dosięgła.

Lecz niech jak pogański mąż,
Niech jak bóg Miłości,
Niech się niczym sanskiulot
Nie ukazuje bez spodni.

U nas pogody kaprysy,
I moralność, i policje
Nakazują, aby wszyscy
Się odziewali przyzwoicie.


TENDENCJA

Niemiecki poeto! Sław odważnie
Niemiecką wolność, by twa pieśń
Nasze dusze poruszyła
I do czynu pobudziła
Na wzór wysoki Marsylianki.

Nie gruchaj więcej jak Werter,
Co do Lotty żarem pała –
Gdy zabiły wszystkie dzwony,
Zwróć się ku swemu ludowi,
Mów sztylety, i mów miecze!

Nie bądź rozmarzonym fletem
Ni nastrojem idyllicznym –
Bądź ojczyzny swej puzonem,
Bądź kartauną, działem, prochem,
Dmij i grzmij i tnij śmiertelnie!

Dmij i grzmij i tnij codziennie,
Aż ucieknie drań ostatni –
Śpiewaj tylko tym sposobem,
Lecz nie zapominaj o tym:
Strój dla wszystkich swą poezję.


Z przygotowywanego wyboru wierszy
lirycznych i okolicznościowych

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko