Andrzej Feret – W zaprzepastnym gaiku
– z mojego cyklu Leśmianiada
W zaprzepastym gaiku, nad nagimi ciałem,
Zanurzeni w dwoje, poprzez przewlekłe jagody,
Pogubieni szalenie w przygarniętym wzrokiem,
Zapuszczeni w rude oczy skrapiane nagością,
Rośliśmy dla siebie jako struną napiętą,
Rudą w chabry malinami, kiścią zieleniami w modrym,
Na wpół martwym, diamentami iskrzyły twe dłonie,
Wystrzępiony do malin pragnąłem duszności,
A rudawe oczy wpółżywe wnikały, znużone,
Gdym w wargach zagarniając zaoranym wzrokiem,
Wyczerpany wonnością z podanej pieszczoty,
Słał porywany zdziwienia sennością tęsknoty.
Tej maliny półżywej i na wskroś mi sennej,
Nie spamiętać spojrzeń, oprócz samej siebie,
Oniemiałym, tej pierwszej zdumianym w dziwoty,
Nie znałem powtarzań, bym powtarzał pięknem.
A tak lekko dotknęło, zdumiałym zdziwieniem,
Tak i dotknęłaś dłonią oniemiałych oczu,
Chwyciłem w ramiona – wyniosłaś marzeniem,
W zaprzepastnym gaiku, nad spoconym wzrokiem.
31 maja, 2018