Odsiecz 2013
Choć odsiecz kojarzy się z opresją, należy podkreślić jej inne znaczenia: ratunek, przyjście w sukurs, przysłanie posiłków i wzmocnienie frontu. – Nie jest to zamach na świetność pierwszych szeregów, a raczej znak poparcia i ciągłości – zapewnia Karol Maliszewski, który 21 kwietnia o godz. 15.00 we Wrocławiu poprowadzi spotkanie z ósemką najciekawszych poetyckich głosów ostatnich lat.
Barbara Klicka wraca po latach do młodopoetyckiej czołówki, przypomniawszy się właśnie wydanym tomem same same. Jej prozy poetyckie błyskotliwie piszą się same na marginesie przygód ironicznej świadomości. Przygód wydarzających się głównie w otaczającym bohaterkę języku. To poetka, która potrafi robić poezję nawet z napisów na nakrętkach soczku “Tarczyn”.
Izabela Kawczyńska po dwóch wcześniejszych zbiorach (Luna i pies. Solarna soldateska iLargo) zmienia styl, myli tropy, próbując sprostać nowym tematom i przeżyciom. Jej, jak zawsze, emocjonalna fraza, mocuje się tym razem z szyderczym przeciwstawieniem, czymś gorzkim i dojrzałym.
W wierszach Tomasza Bąka widać wahanie między byciem w ogranych formach a dezawuowaniem takiego bycia. Symbolem jednej rzeczywistości staje się market, nieustanny bełkot transferów i transakcji wraz z towarzyszącą temu medialną hucpą, zaś drugą rzeczywistość funduje sobie bohater sam, wręcz wyrywa ją pazurami, z elementarnych doznań poszukiwacza przygód w ramach dostępnej wolności.
Utwory Waldemara Jochera wydają się pęknięte i ciemne, starając się ułożyć z dwoma porządkami, według dwóch intencji – “unieść konwencje znaków” i “uczynić człowieka”. A o sprostanie tak ambitnemu zadaniu dzisiaj coraz trudniej. Także czytelnikowi przykutemu do swoich łańcuchów skojarzeń.
Dawid Majer ustawia bohatera twarzą do świata, wierząc w możliwości języka impulsywnie i szczerze nazywającego kolejne porażki, ucieczki, przejścia i podróże. Taki język zjednuje sympatię, wyraźnie zakreślając wspólnotę podstawowych emocji. To świat nieobcy również bohaterowi poezji Jakobe Mansztajna. I u niego ważna jest postać sunąca przez sugestywnie rozpisane role i głosy, przez znajome mieszkania, podwórka i ulice. Przez lata dzieciństwa, młodości i wczesnej dojrzałości. Jego wnioski i próby rachunku (podsumowania?) mogą wydać się bliskie niektórym czytelnikom.
Już debiutancka Rdza Przemysława Owczarka, jako owoc zwycięstwa w Konkursie im. Jacka Bierezina, zwróciła uwagę krytyków. Marek Bieńczyk zwierzał się, że “pędził do kolejnej stronicy po nową porcję skojarzeń, świetnego języka, wciągającej opowieści”. Podobnie było z następnymi książkami, z Pasją i Cyklistem. Nowe utwory tego poety otwierają się na świat jeszcze inaczej, bardziej wprost i z humorem. I stała się rzecz paradoksalna – uproszczony język nic nie stracił na swej świetności. Dobry poeta zawsze jest świeży.