O Ryszardzie Rodziku wspomnienie
2 maja mija pierwsza rocznica śmierci Ryszarda Rodzika. Pożegnaliśmy go w zeszłym roku na cmentarzu komunalnym w Wieliczce. „Ojciec Poetów”, bo tak nazywany był w literackim środowisku krakowskim, zmarł nagle. Chociaż z wykształcenia był informatykiem, całe dojrzałe życie poświęcił swojej pasji literackiej i dziennikarskiej. Nie było chyba poety w Krakowie, w Wieliczce (tu mieszkał) – śmiem powiedzieć – w całej Polsce południowej a nawet poza granicami województwa małopolskiego, który by nie znał, nie słyszał, nie zetknął się z autorem dwóch interesujących tomów wierszy, z pomysłodawcą i realizatorem cotygodniowej, autorskiej audycji „Każdy rodzi się poetą”, którą prowadził niestrudzenie, co tydzień od 1993 roku na antenie radia „Alfa” (sic!, przeprowadził ich blisko 900 !).
Zawsze tam, gdzie rodziło się słowo poetyckie Ryszard Rodzik był. Bo ciekaw był tego słowa, bo interesował go sam twórca, i niekoniecznie ten profesjonalny, z dorobkiem. Podawał rękę tym, którzy byli sprawni inaczej, o których nikt w środowisku artystycznym nie słyszał. A on zapraszał ich na salony poezji, przywracał sens życia, uprawiając specyficzną terapię poprzez sztukę.
Kochał młodzież. Z wzajemnością zresztą. Kilkakrotnie zapraszałam go do Liceum Kieślowskiego w Krakowie, gdzie pracowałam i organizowałam Międzyszkolne Konkursy Poetyckie, Turnieje Jednego Wiersza o zasięgu lokalnym i ogólnopolskim. Nigdy nie odmówił. Z wielką skrupulatnością przyglądał się tekstom uczniów. Właściwie, choć z natury gadułą był, wyłączał się zupełnie i dopiero gdy skończył lekturę, zabierał głos. Wyrażał opinię. Z reguły pokrywała się z werdyktem pozostałych jurorów. Ale on miał to pierwsze słowo. A potem, gdy ogłaszał wyniki, dostrzegało się, jak młodzież go słucha. Jakim był dla niej autorytetem. Laureaci, których potem zapraszał do swojej audycji radiowej, doznawali niezapomnianych przeżyć. Nie ukrywam, zwierzali mi się ze stresu, jaki towarzyszył im przed mikrofonem, ale dodawali zawsze, że redaktor potrafił tak ośmielić, iż zapominali o tremie. Uczestnicy konkursów trafiali potem na warsztaty poetyckie, które powołał do życia w 1995 roku. Grupa Poetycka Ryszarda Rodzika nosiła kontrowersyjną nazwę „Każdy rodzi się poetą”. Sama uczestniczyłam w zajęciach tej formacji i wiem jaką rolę w niej pełnił Rysiu. Przede wszystkim uważnie słuchał. Umiał słuchać. Nie krytykował debiutantów a raczej zachęcał, podbudowywał i cieszył się z sukcesów podopiecznych.
Planował wydać kolejny tom wierszy i jubileuszową książkę na 20-lecie swojej audycji „Każdy rodzi się poetą”.
Cóż, zostały wiersze, fotografie, notatki. I ON w naszej pamięci – uśmiechnięty, dowcipny, z pełną głową pomysłów i planów. Brakuje go w wielu miejscach: w Niepołomickich Nocach Poetów, w Bronowickim Karnawale Literackim, w Limanowskich Ogrodach Poetyckich, na Międzynarodowych Jesieniach Literackich a także w szkołach, domach kultury i w każdą niedzielę, bo wtedy właśnie wieczorem radio „Alfa” emitowało jedyną w Polsce 2- godzinną, poetycką audycję Ryszarda Rodzika, która wypromowała blisko 2000 autorów.
Ryszard Rodzik – poeta i dziennikarz, twórca autorskiej audycji radiowej “Każdy rodzi się poetą”. Wydał dwa tomiki poetyckie: “Łąka nieba”, “Fotoplastikon”. Drukował w antologiach poetyckich i prasie. Debiut prasowy w roku 1987 w “Gazecie Krakowskiej” wierszem pt. “Bukiet życzeń”. Nagradzany w wielu konkursach poetyckich. Twórca grupy poetyckiej “Każdy” przy Radiu Alfa. Od wielu lat współpracował z Fundacją Sztuki Osób Niepełnosprawnych. Juror konkursów literackich. Odznaczony wielokrotnie, w tym Srebrnym Krzyżem Zasługi, Wielkim Laurem Podgórza.
FOTOPLASTIKON
moja pamięć
zachowała kolorowe obrazy
z całego mojego życia
i pozwoliła mi
kiedy tylko zechcę
oglądać je do woli
jak w fotoplastykonie
i dzięki celuloidowej taśmie pamięci
mogę znowu być młodym
mogę znowu mieć ambicję
i dużo wiary w człowieka
aż do momentu
gdy rozbłyśnie jasnym światłem
spłonie z sykiem
pozostawiając garść popiołu
DWA BÓLE
moja samotność
boli
jak rozbite w dzieciństwie kolano
tylko tam
była troskliwa matka
z kompresem z kwaszonej kapusty
i zaraz przyszła ulga
a teraz
kolano już zagojone
matka niezdolna
do okazania troski
a ból pozostał ten sam
chociaż boli coś innego
i każe cierpieć bez ustanku
DNI TISCHNEROWSKIE w Krakowie
24 – 27 kwietnia 2013
Dni Tischnerowskie odbywają się już po raz 13. Ich tegorocznym hasłem przewodnim są słowa „ szukając nadziei”.
Organizatorzy w trakcie tych Dni chcą z nadzieją spojrzeć na rozmaite problemy, z którymi zmaga się człowiek w XXI wieku. W szczególności na problem obecności religii w swoim życiu osobistym, ale i w wymiarze globalnym – na świecie.
Ważne debaty odbywać się będą w PWST, Audytorium Maximum UJ, w Bibliotece Głównej Uniwersytetu Papieskiego.
Okazją do poznania ks. Tischnera od innej strony będzie film „Jego oczami”(reż. Szymon J. Wróbel), którego narratorem jest Kazimierz Tischner, brat ks. Józefa (projekcja 22 kwietnia w Bibliotece Głównej UP).
Tradycyjnie, w czasie trwania Dni Tischnerowskich zostają wręczane Nagrody Znaku i Hestii im. ks. Józefa Tischnera. W tym roku laureatami zostali socjologowie Paweł Śpiewak i Michał Łuczewski oraz Stowarzyszenie na rzecz niepełnosprawnych “Spes”.
Bardzo interesująco zapowiada się program wydarzeń towarzyszących. Została uruchomiona „Strefa Tischnera” w Nowej Prowincji ( ul. Bracka 5), gdzie można oglądać rodzinne zdjęcia ks.Tischnera, napić się kawy, do której dołączone są myśli z książek księdza profesora. W „Strefie Tischnera” znalazły się również: kawiarnia u Pęcherza, Collegium Maius, ul. Jagiellońska 15 i Dworek Białoprądnicki.
Ciekawostką będzie emitowanie myśli Tischnera na Murach, czyli tradycyjnie, na ścianie ulicy Brackiej, w godzinach od 21.00 do 2.00 w nocy. Projekt ten realizowany jest przy współpracy z poetą Michałem Zabłockim.
Wyszehradzkie Rezydencje Literackie 2013
Stowarzyszenie Willi Decjusza zaprasza pisarzy, poetów, eseistów, krytyków, tłumaczy literatury i dziennikarzy do składania aplikacji na pobyty stypendialne w ramach drugiej edycji programu Wyszehradzkich Rezydencji Literackich 2013.
16 stypendystów programu zostanie wybranych na podstawie indywidualnych aplikacji przesyłanych za pomocą formularza zgłoszeniowego online, dostępnego na stronie internetowej Stowarzyszenia. Termin nadsyłania zgłoszeń upływa 30 kwietnia 2013 roku.
Jama Michalika ocalona
Miesięcznik Kraków nr 04 (102)
Aktualny, kwietniowy numer „Krakowa” warto nabyć choćby z uwagi na ważny i ciekawy artykuł:„Jama ocalona” autorstwa Teresy Grzybkowskiej i Zdzisława Żygulskiego juniora. Bo o czym autorzy w tymże artykule piszą? Otóż o sławnej, zabytkowej, krakowskiej Jamie Michalikowej, której życie ostatnio wisiało dosłownie „na włosku”. Groziło jej unicestwienie z powodu sporu, jaki zaistniał pomiędzy właścicielem budynku panem Stanisławem Jerzym Kulisiem a Gastronomiczno-Turystyczną Spółdzielnią Spożywców w Krakowie, która uważała się za posiadacza wyposażenia i groziła wyprowadzeniem z lokalu wszystkich dzieł sztuki składających się na historyczny wystrój wnętrza. Sprawa została skierowana do sądu, toczyła się w kilku instancjach i ostatecznie Sąd Najwyższy uznał, że owo historyczne wyposażenie, złączone z wnętrzem kawiarni ma walor narodowy i jest dowodem wysokiej kultury artystycznej Krakowa, bo brali w niej udział najwybitniejsi artyści epoki.
Z uwagi na ów spór i szczęśliwe jego rozstrzygnięcie autorzy artykułu przypominają historię Jamy Michalikowej dołączając kilkanaście zdjęć autorstwa Jana Zycha, obrazujących wystrój wnętrza zabytkowej kawiarni. Oprócz historycznego rysu Jamy (sporo ciekawostek) można z artykułu dowiedzieć się też o pierwszych kawiarniach europejskich, począwszy od powstałej w Wenecji w 1645 roku aż do założonej w Krakowie w 1895 roku przez lwowskiego cukiernika Jana Apolinarego Michalika Cukierni Lwowskiej, czyli dzisiejszej Jamy Michalikowej.
Miał se Michalik cukiernie
Kupczył w niej trzeźwo i wiernie
Kawusia, ciastka i pączki
Zapłata z rączki do rączki (…)
W pobliżu świątynia stała sztuk
Stamtąd się zakradł najpierw wróg
M a l a r i a lokal obsiadła
Iżby w nim piła i jadła.
(Tadeusz Żeleński- Boy „Słówka”)