Paweł Krupka – Ars poetica

0
139
Fot. Krystyna Konecka

Szanowni Czytelnicy, inspiracją do tego artykułu jest tekst mego zacnego i czcigodnego kolegi Andrzeja Waltera, opublikowany w numerze 230 dwutygodnika, który cieszył się dużym zainteresowaniem. Dlatego pozwoliłem sobie nadać mojemu felietonowi ten sam tytuł, jako kolejnemu odcinkowi debaty na temat: Czym jest poezja? Kolega Walter napisał, że „ciągle się głęboko zamyśla i sam siebie permanentnie o to pyta, być może nie chcąc poznać żadnej odpowiedzi”. Taka wypowiedź doświadczonego pisarza i cenionego krytyka świadczy wymownie o tym, że znajomość istoty i definicji poezji jest w naszych czasach znikoma, skoro nawet dla fachowców nie są one oczywiste, tak jak w przypadku innych dziedzin sztuki, jak np. muzyka lub rzeźba.

Istotnie, definicje poezji opracowane przez współczesnych literaturoznawców, dostępne w źródłach encyklopedycznych i podręcznikach akademickich, są rozmyte i niejednoznaczne. Naukowcy od literatury nie potrafią zdefiniować poezji w sposób prosty i oczywisty, tak jak ich koledzy badający inne dziedziny sztuki umieją opisać i określić różne gatunki muzyki, sztuk wizualnych lub scenicznych. Poezja, przed wiekami uważana za królową sztuk, wymyka się definicjom fachowców, a dla zwykłych zjadaczy chleba jest czymś przestarzałym, niszowym i niepopularnym. Albowiem po najnowszych pokoleniach odziedziczyliśmy przekonanie, że poezja to krótkie utwory wierszowane przeznaczone do czytania. A takowe, jak wiadomo, nie mają szans na entuzjastyczny i masowy odbiór, bo komu się chce czytać utwór na trzydzieści linijek, jeśli obok na półce znajdzie inny na trzysta stronic.

Tak się składa, że w pracy twórczej, badawczej, translatorskiej i krytycznej, od kilku dekad zajmuję się głównie krótkimi formami literackimi, powstającymi w różnych językach w rozmaitych zakątkach świata. Znaczna część tej produkcji, publikowanej głównie w formie zapisu tekstowego, przede wszystkim w wydaniach książkowych, prasowych oraz internetowych, jest ewidentnie przeznaczona do czytania, tak jak typowa twórczość prozatorska, powieści, literatura faktu itp. Również forma językowa i struktura gramatyczna oraz semantyczna większości tych krótkich utworów nie różni się istotnie od naturalnego języka wykorzystywanego w formach prozatorskich. Jedyną widoczną wyraźnie i gołym okiem różnicę stanowi wierszowana forma zapisu, która niejako z definicji ma przypisać tę twórczość do poezji, a nie do prozy.

Z powodu owego upodobnienia się pod względem językowym i formalnym dłuższych i krótszych tekstów literackich, żyjące obecnie pokolenia mają zdecydowaną trudność w odróżnianiu poezji od prozy. Dotyczy to w gruncie rzeczy wszystkich: autorów, wydawców, czytelników oraz badaczy i recenzentów. Przyjęło się więc od co najmniej pół wieku, że długie teksty, zapisywane tekstem zwartym, to proza, zaś krótkie, zapisywane w formie wierszowanej, to poezja. Trudno się zatem dziwić, że o ile nominalna proza, a przynajmniej niektóre jej gatunki, znajduje wciąż czytelników i posiada jakąś wartość rynkową, o tyle twórczość uznawana powszechnie za poezję, jest spychana do coraz głębszej niszy, a o jej sprzedaży i zarobkach autorów lub wydawców trudno nawet zamarzyć. Zdarza mi się czasem czytać rozmaite teksty publicystyczne, których autorzy próbują dociec przyczyn takiego stanu rzeczy. Niemniej, odpowiedzi udzielane na te pytania w różnych językach na wszystkich kontynentach, są na ogół mętne i mało przekonujące.

Rzecz wydaje się wszystkim, z uczonymi literaturoznawcami włącznie, złożona i zawiła. Dla mnie natomiast jest jasna, jak słońce, i prosta, jak drut. Dodam więcej, mając pewne pojęcie o historii literatury jestem głęboko przekonany, że świadomość tego, czym jest poezja i czym się różni od prozy, była powszechna i oczywista dla naszych przodków mniej więcej do połowy XIX wieku, a może nawet później. Dość łatwo to wyśledzić zarówno w tekstach literackich, jak teoretycznych z minionych epok. Tu nie będę zanudzał Czytelników egzemplifikacją, bo nie od tego jest prosta publicystyka na łamach czasopisma literackiego. Dość wspomnieć, że jeszcze poeci postromantyczni i młodopolscy zwykli nazywać swe utwory pieśniami, a praktykę poetycką śpiewaniem, a nie pisaniem.

Na spotkaniach z czytelnikami poświęconych tematyce poetyckiej często przypominam, że najdawniejszy poeta, którego poznajemy w szkole z imienia, jeśli wierzyć legendzie, nie umiał czytać, ani pisać, bowiem był niewidomy. Umiał za to grać i śpiewać, podobnie, jak każdy poeta starożytny, który na obrazach i rzeźbach był przedstawiany zwykle z instrumentem muzycznym. Podobnie rzecz się miała w średniowieczu. Poeci chodzili po dworach i po wsiach z instrumentami i przedstawiali swą twórczość głosem. Bardowie, skaldowie, trubadurzy, minstrele, a także nasi rodzimi rybałci i lirnicy – to byli poeci dawnych lat. Z czasem ich twórczość zaczęto zapisywać, ale rola zapisu tekstowego poezji była taka sama, jak zapisu nutowego muzyki.

Dopóki umiejętność czytania i pisania nie stała się rozpowszechniona, a dystrybucja tekstów pisanych ułatwiona dzięki wynalazkowi druku, nawet najbardziej prozaiczne gatunki literackie, jak kronikarstwo i cała tzw. literatura faktu, przynależały do poezji, bowiem wędrowni kronikarze chodzili po dworach i wioskach z instrumentami i opowiadali, co się na świecie dzieje, w sposób poetycki, a więc przy pomocy żywego słowa z akompaniamentem muzycznym. Każdy tekst literacki był wówczas przeznaczony do słuchania, a nie do czytania i dlatego nosił cechy akustyczne oraz estetyczne, wynikające konsekwentnie z takiego właśnie przeznaczenia. Utwór, bez względu na przynależność do danego rodzaju lub gatunku literackiego, miał zatem rytm, melodię i barwę, a więc te same cechy dźwiękowe, które posiadają utwory muzyczne.

Czym więc różni się poezja od muzyki? Bowiem to, że ma z nią wiele wspólnego, niedwuznacznie wynika z powyższej obserwacji. To też jest jasne, jak słońce i proste, jak drut. Muzyka to dziedzina sztuki, posługująca się dźwiękiem. Literatura zaś, to gałąź sztuki posługująca się słowem. Poezja natomiast, od chwili swego powstania w różnych częściach świata, była zawsze dziedziną interdyscyplinarną, łączącą literaturę z muzyką. Poezja była bowiem od zarania dziejów, jest i będzie sztuką żywego słowa, która łączy cechy literackie związane z semantycznym przekazem słownym z cechami muzycznymi, wynikającymi z brzmienia słowa podawanego głosem. Nieistotne jest więc to, czy głosowi podającemu słowo towarzyszą instrumenty wydające dźwięk abstrakcyjny i pozbawiony ładunku znaczeniowego. Poezją jest śpiew lub recytacja, solowy lub chóralny, a cappella lub z towarzyszeniem instrumentów. Proste i oczywiste, nieprawdaż? Oczywiście, było to proste i oczywiste dla dziesiątek, a nawet i setek pokoleń naszych przodków. Wygląda jednak, że nasze czasy przyniosły w tej materii zamęt i pozbawiły nawet najbardziej uczone umysły rozeznania w tak banalnej i niebudzącej wątpliwości sprawie.

Nasuwa się zaraz, niejako naturalnie, drugie pytanie: czym się różni poezja od prozy? I na to pytanie odpowiedź jest także jak słońce i jak drut, więc nasi protoplaści też ją znali, choćby i nie byli uczeni, ani światowi. Proza jest do czytania, a poezja do słuchania. Warto sobie przypomnieć, że proza pojawiła się dopiero w epoce rozpowszechnienia umiejętności czytania i rozwoju druku. Wcześniej wszelkie słowne formy przekazu były ustne, miały więc postać poezji i należne jej atrybuty akustyczne. Proza, przeznaczona z zasady do osobistego odbioru w ciszy, nie musiała być w takie atrybuty wyposażona, dlatego od początku istnienia posługiwała się i nadal posługuje językiem naturalnym, podczas gdy poezja tworzyła zawsze swoisty metajęzyk przeznaczony do efektywnego przekazu dźwiękowego.

Drzewiej zatem, sprawy poezji i prozy były jasne, podobnie jak malarstwa, rzeźby, teatru, muzyki itp. Wiek XX spowodował w materii literackiej zamęt, wskutek którego rozpowszechniło się przekonanie, że poezja to immanentna część literatury, przeznaczona do czytania, a wszystko to, co jest do słuchania, to muzyka. Zaczęto więc najpierw utożsamiać poezję z pisaną liryką, a następnie uznawać za poezję wszelkie krótkie formy literackie, zapisywane w formie wierszowanej, a nie zwartego tekstu. Poezją stały się więc w powszechnym mniemaniu wierszowane opowiadania, eseje, monologi itp. Natomiast wszystko to, co było poezją w poprzednich wiekach, czyli każdy rodzaj sztuki, w którym dźwięk muzyczny łączył się z tekstem, zaliczono jednoznacznie do muzyki i wykluczono z poezji, która przecież ma być literaturą, czyli tekstem przeznaczonym do czytania.

A zważywszy, że liryka tekstowa ma naturalną właściwość współistnienia z dźwiękiem, wymyślono tzw. poezję śpiewaną, która jest wszakże tautologią, pleonazmem i masłem maślanym, bowiem wszystko to, co śpiewane, jest poezją z definicji i nasze prababki i pradziadkowie nie mieli co do tego wątpliwości. Poezją jest więc rap, pop, rock, disco polo, pieśni, ballady, kantaty, oratoria itp. Prozą zaś są wszelkiego rodzaju „czytadła” książki, literatura publikowana w prasie, na portalach internetowych itp. Jasne i proste, nieprawdaż? Jestem jednak pewien, że po lekturze tego artykułu niemało czytelników odsądzi mnie od czci i wiary, zarzuci tępotę, ignorancję a nawet uzna, żem niespełna rozumu. W krajach łacińskich ciągle powszechna jest świadomość różnicy między poezją i prozą, szczególnie w aspekcie językowym i scenicznym. Dotyczy to jednak bardziej teatru, niż literatury i muzyki. Tam śpiewane utwory sceniczne zwą liryką, a mówione prozą. U nas jest z tym znacznie gorzej i panuje dość powszechne przekonanie, że kryterium przynależności do poezji stanowi jakość intelektualna i estetyczna utworu, a nie jego cechy gatunkowe. Dlatego poezją są np. wierszowane eseje Herberta czy Eliota, bo to dobra literatura, a nie jest nią rap, bo to prymitywne i wulgarne.

Ciekawe, że nikt nie ma wątpliwości, iż każdy, nawet najgorszy, bohomaz na płótnie zalicza się do malarstwa, a nie do rzeźby, a każda, nawet najbardziej wulgarna, historyjka nagrana kamerą to film, a nie instalacja. W przypadku poezji przydałaby się taka wiedza i świadomość. Wówczas nikt nie będzie narzekał, że poezja jest niszowa, nikt się nią nie interesuje i nie można na niej zarobić.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko