Iwona Danuta Startek – Roberta Calasso spojrzenie na mitologię grecką

0
75
Filip Wrocławski

Potocznie znana i kojarzona grecka mitologia to zaledwie zbiór łagodnych i prostych bajeczek dla dzieci. Już Robert Graves starał się pokazać, jak skomplikowane były greckie wyobrażenia, zwłaszcza biorąc pod uwagę wielość wersji tego samego mitu. Jednak Roberto Calasso idzie znacznie dalej i głębiej. Opowiada o świecie greckich bogów i herosów traktując liczne wersje jako równoległe przenikające się światy, w których to, co boskie i to, co ziemskie wzajemne na siebie oddziałuje, a w świadomości ówczesnych mieszkańców Peloponezu, Attyki, Achai i wysp Morza Egejskiego było czymś normalnym i oczywistym. W tym świecie nie jest niczym niezwykłym i niestosownym, że bogowie olimpijscy, przybrawszy postacie ptaków i zwierząt lądowych, uciekają w przerażeniu do Egiptu, gdzie „mogli się wmieszać między tysiące innych ibisów, szakali i psów, nieruchomych i barwnych strażników grobów i świątyń”. Co spowodowało ten exodus? Jak zwykle miłosne porywy Zeusa, który miał zwyczaj (Calasso zna wszystkie najskrytsze tajemnice bogów) udawać się na podbój kolejnej ziemskiej kobiety pozostawiając atrybuty boskości na Olimpie. Zostawiał też tam swoje gromowładne pioruny. No i podczas takiej miłosnej wyprawy zazdrosny Tyfon ukradł pioruny, a na boskich mieszkańców Olimpu padł blady strach.

W analizie Roberta Calasso Zeus to, owszem, niepoprawny uwodziciel i gwałciciel. Ale też zadumany nad Losem bóg, który też musi ulegać wyrokom Przeznaczenia. Ba, sam musi temu Przeznaczeniu nadać odpowiednią rangę, stąd strategiczne decyzje boga są wynikiem przewidywania, jak potoczą się losy świata i ludzkości. Stąd epoka herosów, któremu w zasadzie jako głównemu wątkowi poświęcona jest książka Calasso “Zaślubiny Kadmosa z Harmonią”, swój początek i koniec ma w decyzji Zeusa. W tej perspektywie interpretacyjnej wojna trojańska jawi się jako zaaranżowany przez bogów koniec epoki herosów, dlatego ich tam pod murami Troi tak wielu zginęło: „Kiedy okazało się konieczne wygubienie rodu herosów, mogli się w tym celu posłużyć epidemią dżumy. Ale wojna długa i zagmatwana byłą znacznie piękniejsza. Więc bogowie doprowadzili do jej wybuchu i dbali o to, żeby się przeciągała.[….] dla wszystkich Olimpijczyków wojna zmieniała się we wspaniałe widowisko”.

„Ale jak to się wszystko zaczęło?” – pyta Calasso pięć razy w pierwszym rozdziale, opowiadając historię porwania Europy. Zdarzenie to bowiem nie było początkiem, lecz ciągiem dalszym i konsekwencją wydarzenia, kiedy to praprababka Europy, Io, uciekając przed natrętnym gzem, została zamieniona w jałówkę i dopłynęła do brzegów Egiptu, a tam za sprawą dotknięcia ręki Zeusa na powrót stała się dziewczyną i urodziła syna Epafosa, który został królem Egiptu. Utożsamiany z bykiem nazwany został Apisem. Oczywiście inna wersja głosi, że Io została porwana przez kupców fenickich handlujących w Argolidzie. Z kolei w odwecie – ponieważ Io była córką królewską – Kreteńczycy porwali Europę, królewską córkę Fenicjan. „Te wypadki zrodziły  historię: porwanie Heleny i wojna trojańska, a nieco wcześniej wyprawa statku Argo i porwanie Medei tworzą ogniwa tego samego łańcucha. Między Azją a Europą rozbrzmiewało wyzwanie, a kiedy się odezwało, zaraz jakaś kobieta. a wraz z nią gromada rabusiów, przenosiła się z jednego brzegu na drugi”. I jak konkluduje autor: „Od tamtego czasu wojnie między Azją a Europą nie ma końca”.

Wróćmy jednak do zagadnienia, dlaczego Zeus postanowił zniszczyć herosów. Przede wszystkim herosi pojawili się jako anomalia w szeregu ras i epok: złotej, srebrnej i brązowej. Wszystko szło po kolei, ale – przecież za sprawą samego Zeusa i za jego przyzwoleniem i wydatnym zresztą udziałem – gdy bogowie zaczęli schodzić z Olimpu i łączyć się z Ziemiankami i Ziemianami, narodziła się nowa rasa: herosi właśnie. Ich pojawienie się nie było kolejnym ogniwem ziemskiego łańcucha zdarzeń, lecz wyrwą, wyłomem, przerwaniem naturalnie toczących się dziejów. A w konsekwencji wszystko zatraciło pierwotne granice i porządek świata został naruszony, gdyż mieszkańcy Ziemi, jakimi byli herosi, mierzyli dalej i wyżej niż zwykli Ziemianie. „Wina herosów polegała być może nie tyle na tym, że deptali ziemię, ale że się od niej odrywali”. Naśladowali w tym bogów, a takie naśladownictwo „jest gestem niebezpiecznym dla ładu świata, gdyż ma skłonność do zacierania granic”. Granic – dodajmy – między tym, co boskie, a tym, co ziemskie i ludzkie.

Konieczność przywrócenia ładu świata byłaby jeszcze całkiem prostym wyjaśnieniem. Jednakże Zeus „poczuł litość w gęstwienie swoich myśli” i urodził mu się plan iście niezwykły. Mógł skazać herosów na śmierć, ale nie na całkowite zapomnienie. Stąd cała misterna wielowiekowa intryga prowadząca do wojny trojańskiej miała posłużyć także do tego, żeby po herosach pozostała nieśmiertelna sława, a w zasadzie sława tylko jednego z nich: Achillesa. Dlaczego Achillesa? Bo był jedynym, który nie pojechał pod Troję walczyć o Helenę, ale tylko po to, żeby odznaczyć się męstwem i sławą. Helena go nie obchodziła, wiedział, że pod Troją zginie. A jednak wyruszył na tę wyprawę, wybierając sławę. „Tu plan Zeusa okazuje się niezwykle przepastny. Wygubienie całej rasy staje się z konieczności złączone z obdarzeniem sławą jednostki, Achillesa (…)” Odtąd kolejne pokolenia, ludzie rasy żelaznej, żyć będą w cieniu tej sławy, marząc o niej, poruszając się w powietrzu nasyconym sławą.

We wnikliwej analizie mitologii greckiej przedstawiony wątek to zaledwie ułamek zagadnień omawianych przez Roberta Calasso. Wielostronność i głębię książki potwierdzić może opinia Josifa Brodskiego zamieszczona we wstępie: „Jest to jedna z tych książek, na które natrafia się raz albo dwa razy w życiu”.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko