Maya Angelou. Poetka i jej dzieło w przekładzie Adama Lizakowskiego

0
145

Maya Angelou. Poetka i jej dzieło:

Maya Angelou zanim stała się jedną z najbardziej ukochanych pisarek amerykańskich pracowała, jako kucharka, konduktorka w tramwaju, kelnerka, piosenkarka, tancerka, redaktorka, nauczycielka, działaczka na rzecz praw obywatelskich i aktorka. Obecnie ma 85 lat i jest profesorem na Uniwersytecie Wake Forest. Mówi, że jej sukces, jako gawędziarza wynika z „postrzegania nas, jako bardziej podobnych do siebie niż odmiennych” – to znaczy, że znajdowała w tym uniwersalne tematy.

Twoja najnowsza książka jest o twojej matce. Czego się od niej nauczyłeś?

Nauczyła mnie odwagi sama będąc odważną. Nauczyła mnie, aby się nie bać. Zdałem sobie sprawę, że z odwagą nie rodziny się. Rozwijamy ją, robiąc małe, odważne rzeczy — w ten sposób, że jeśli ktoś postanawia podnieść 100-funtowy worek ryżu, radzę zacząć od pięciofuntowego worka, potem 10 funtów, potem 20 funtów i tak dalej, aż zbudujesz mięśnie wystarczające do uniesienia 100-funtowego worka. Podobnie jest z odwagą. Robisz małe, odważne rzeczy, które wymagają wysiłku psychicznego i duchowego.

Zarówno ona, jak i Twoja babcia prowadziły firmy. Czego nauczyli Cię o dobrym zarządzaniu?

Że mądrze jest być uczciwym, a niemądrze kłamać. Nie oznacza to, że mówisz wszystko, co wiesz. Tylko upewnij się, że to, co mówisz jest prawdą. Są ludzie, którzy mówią, że jestem szczera aż do bólu, ale nie trzeba być brutalnym; prawdę można powiedzieć w taki sposób, aby odbiorca ją naprawdę przyjął.

To brzmi jak konstruktywna krytyka. Jakich krytyków słuchasz?

Osiągnęłam wiek, w którym wielu krytyków, wcześniej szanowanych, przeszło kolejną zmianę, ale nauczyłem się słuchać młodych ludzi: moich uczniów w Wake Forest lub tych, których spotykam na całym świecie. To częstej utwierdza mnie. Oznacza to, że nie dowiaduję się od nich niczego nowego, czego wcześniej nie wiedziałam, ale stwierdzam, że to, co uznałem za prawdę, nadal nią jest.

Czytelnicy HBR dużo słyszą o znaczeniu opowiadania historii w biznesie – dla firm, dla liderów. Jak stworzyć wciągającą historię?

Jest takie powiedzenie [rzymskiego dramaturga] Terencjusza: „Jestem istotą ludzką. Nic, co ludzkie, nie może być mi obce.” Jeśli to wiesz, zaakceptuj to, a wtedy będziesz mógł opowiedzieć historię. Możesz sprawić, że ludzie uwierzą, że są tacy, jacy są. Jack i Jill weszli na wzgórze, jeden z nich spadł, a drugi spadł za nim. Słuchacz myśli: „Och, upadłem, więc rozumiem”, nawet, jeśli wydarzyło się to w Holandii, czy Kowloon. Istoty ludzkie powinny rozumieć, jak czują się inni ludzie, bez względu na to, gdzie się znajdują, bez względu na ich język i kulturę, bez względu na wiek i czasy, w którym żyją. Jeśli rozwiniesz w sobie sztukę postrzegania nas, jako bardziej podobnych niż niepodobnych, wówczas wszystkie historie będą zrozumiałe.

Mieszkałeś w wielu miejscach na świecie i masz w różnych miejscach znajomych. Jaki jest klucz do przezwyciężania podziałów społecznych, poza opowiadaniem historii?

Może, dlatego, że żyjemy w tak wielkim kraju, Amerykanie nie mają potrzeby uczenia się obcych języków. Pamiętam trasę koncertową naszej grupy Porgy and Bess z kilkoma śpiewakami, którzy potrafili wykonywać piękne arie po włosku czy francusku, ale nie potrafili rozmawiać w tych językach. Musisz pomyśleć: „Oto ludzie mówią językiem, którego nie znam, więc jak rozpocząć rozmowę”. “Jak się masz? Dobrze, dzięki. A ty? Zimno mi. Jestem głodny. Gdzie znajdę fajny hotel? Gdzie jest stacja benzynowa?” Mówią to samo, czy to w Zagrzebiu, czy w Little Rock. Nie wierzę w różnice pomiędzy ludźmi spowodowane przez człowieka. Gdziekolwiek są ludzie, jestem u siebie. Nie wiem, co bym zrobiła pomiędzy zebrami, karaluchami czy słoniami. (Właściwie wiem, co bym zrobiła ze słoniem: jeździłbym na nim.) Ale jeśli jestem w towarzystwie ludzi, niezależnie od kultury, szanuję to. I chciałbym, żeby szanowano mnie.

Ze wszystkich zawodów, które wykonywałeś, który był największym wyzwaniem?

Pisanie poezji. Kiedy już jestem blisko zakończenia wiersze, jestem wniebowzięta. Nawet, nawet, jeśli wiersz na sześć wersów, celebruję to. Ale zanim to nastąpi, mój Boże, te strofy nie dają mi spać, jak komar przy uchu.

Czy pracując na tych wcześniejszych stanowiskach, wyobrażałeś sobie kiedyś, będziesz tą osobą, co teraz jesteś?

Nie, sądziłem, że to osiągnę. W pewnym stopniu myślałam o tym, że jeśli inni do czegoś doszli, mogłabym się zastanowić i spróbować też coś z tym zrobić. I jedno pociągnęło za sobą drugie. Gdybym nie uczył się łaciny w szkole, zrozumienie struktury języka nie byłoby dla mnie tak łatwe. Gdybym nie tańczyła, być może nigdy tak naprawdę nie słuchałabym muzyki i nie wiedziałam, że potrafię coś skomponować. Rozumiesz to? Wcześnie zrozumiałem, że nie wszystko, co zrobię, będzie arcydziełem, ale starałem się to robić najlepiej, jak potrafię. Posłuchałam wewnętrznego głosu i miałam dość odwagi, żeby spróbować nieznanych rzeczy.  Myślę, że wszystko jest w swoim czasie.

Opowiedz mi o swoim procesie pisania. Kiedy i gdzie najlepiej Ci się pracuje?

Chociaż mieszkam w ogromnym domu, wynajmuję pokój w hotelu i jadę tam około 6: 30 rano. Mam Roget’s Thesaurus,  słownik, Biblię, żółty notes, długopisy i idę do pracy. Proszę personel sprzątający, aby nie wchodził do środka, ponieważ wychodzę około pierwszej po południu i nigdy nie korzystam z łóżka. Po kilku miesiącach kierownictwo wsunie mi pod drzwi notatkę z informacją: „Prosimy, panią doktor Angelou o zmianę pościeli, ponieważ uważamy, że może być już spleśniała. Opisuję im, że wszystko w porządku. Kiedy tam wchodzę, czuję się jak u siebie. Miejsce czeka na mnie. Tak odcinam się od świata.

Jak radzisz sobie z blokadą pisarską?

Nie nazywam tego blokadą. Uważam na słowa, które używam, bo wiem, że mój mózg je zapamiętuję i mi je powtórzy. Są chwile, kiedy siadam na hotelowym łóżku z talią kart i gram w pasjansa, żeby dać mojemu „małemu umysłowi” coś do zrobienia. Mam to zdanie od mojej babci, która zwykła mawiać, gdy coś ją zaskoczyło: „Wiesz, nawet to nie przyszło mi do głowy”. Naprawdę myślałem, że istnieje „mały umysł” i „duży umysł” i jeśli uda mi się czymś zająć ten „mały”, szybciej dojdę do „dużego”. Układam, więc pasjansa. Zużyłem talię Bicycle cards – dobrych kart – w ciągu półtora tygodnia. Czasami po tym mam dwie strony, które warto przejrzeć; czasami nawet 20.

Zacząłeś pisać późno, ale byłaś bardzo twórcza. Jaki jest sekret utrzymywania taki bogatej twórczości skąd czerpiesz energię?

Cóż, pani Beard, energia jest tym, czym wszyscy jesteśmy. To jest w tym przewodzie, który łączy mnie z tobą. To jest wszędzie. Kocham to, co robię. Więc sporo pracuję. Nie przeszkadza mi walka. Zawdzięczam to muzie, twórcy. A kiedy praca wychodzi dobrze, hmm, mój Boże, to wielkie błogosławieństwo.

Jesteś osobą, która znała Martina Luthera Kinga Jr. i Malcolma X, Billa Clintona i Baracka Obamę, jak myślisz, co czyni przywódcę wspaniałym?

Lider widzi wielkość w innych ludziach. Nie możesz być dobrym przywódcą, jeśli widzisz tylko siebie. Tylko równi sobie zdobywają przyjaciół. Mężczyzna lub kobieta, którzy postrzegają innych ludzi, jako całości i równość oraz okazują im szacunek i te same prawa, mają własnych sojuszników.

Skoro mowa o Obamie, jak oceniłabyś postęp mniejszości na dziedzinach zawodowych – w polityce, biznesie, środowisku akademickim?

Cóż, zaraz będziemy świętować jego drugą inaugurację, a niewielu białych prezydentów miało drugą kadencję. Dlatego uważam, że nasz kraj jest zdrowszy, niż nam się wydaje. Wysłuchani zostaną ludzie o najbardziej wrzaskliwym głosie. Ale liczą się ludzie, którzy wypełnią urnę wyborczą.

Kto był Twoim najważniejszym zawodowym mentorem?

Miałem nauczycielkę w szkole średniej w San Francisco, panią Kirwin. Powiedziałbym, że była to kobieta około 50., nosiła stanik i jedwabne sukienki. Chodziła tam i z powrotem po korytarzu i zwracała się do każdego ucznia po imieniu. Nauczyła mnie, jak uczyć. Uwielbiała pokazywać to, co wiedziała i  jak tym się dzielić.  Na uniwersytecie prowadzę zajęcia dokładnie tak, jak to robiła pani Kirwin. Rzadko pytam o cokolwiek, co było wymienione lub opublikowane w książce. Mówiłam: „W zeszłym tygodniu w czasopiśmie Time ukazał się artykuł dotyczący górnictwa odkrywkowego w Wirginii. Porozmawiajmy o tym, Beard. Porozmawiajmy tym, Johnson. Nikt  nie mógł zgłosić się na zajęciach; gdyby to zrobił, nie zawołała by go do odpowiedzi. Tym imponowała mi bardzo. Kiedy dołączyłam do Porgy and Bess, w gazetach w San Francisco ukazały się artykuły – no wiesz, „Dziewczyna z rodzinnego miasta robi karierę” – więc poszłam do szkoły, żeby się z nią spotkać. Poczekałem, aż lekcja się skończy, i weszłam do klasy, pani Kirwin siedziała przy biurku i coś tam pisała, podniosła wzrok i powiedziała: „Tak?” Powiedziałem: „Dzień dobry, pani Kirwin. Nie pamięta mnie pani, ale byłam pani uczennicą. Odpowiedziała: „Tak, jesteś Johnson. Siedziałeś właśnie tam. I wskazała na ławkę. Miała na mnie ogromny wpływ.

Czyim byłaś mentorem?

 Niektórzy są sławni, a niektórzy nie. To znaczy, jestem twoim mentorem. Wszystko, czego się nauczyłem, wszystko, co zrobiłam kiedyś się wydarzyło, teraz z tobą rozmawiam. I w pewnym sensie nigdy mnie nie zapomnisz.

Uwierz mi, nie zrobię tego.

Ma myśli mam to, że możesz zapomnieć, jak i gdzie to osiągnąłeś, ale za kilka tygodni, kilku miesięcy, lat od dzisiaj powiesz coś i pomyślisz: Och, cieszę się, że to mnie spotkało.

Byłeś samotnie pracującą mamą wychowującą syna. Jakiej rady udzieliła byś innym osobom w podobnej sytuacji?

Zrealizuj swoje priorytety. Wydaje się, że priorytetem jest praca, aby móc opłacić rachunki. Ale ważniejsze jest danie dziecku miłości, uczucie, że jest kochane.

Około dziesięć lat temu nawiązałeś współpracę z firmą Hallmark. Jakie wyzwania i niespodzianki napotkałeś w tym przedsięwzięciu?

Cóż, byłam zdumiona, że niektórzy ludzie myśleli, że zawiodłam ich. Powiedziano mi, że poeta, powinien wiedzieć lepiej, niż mówić dziennikarzowi: „Przykro mi, że pani Angelou sprowadziła swoją sztukę do kartek okolicznościowych”. W tym tygodniu byłam w księgarni w Miami i podeszła do mnie kobieta. Była mniej więcej w moim wieku; różnica między nami jest taka, że ona była biała, a ja czarna. I ona powiedziała: „Wyglądasz zupełnie jak Maya Angelou”. A ja odpowiedziałam: „Jestem nią”. Powiedziała: „Och, moja droga. Moja córka i ja nie odzywamy się do siebie od czterech lat, ale roku temu na Boże Narodzenie przysłała mi jedną z Twoich kart Hallmark, z napisem: „Miłość matki czyni wolnym”. Kładę tę kartkę na nocnej szafce wieczorem, kiedy idę spać. Rano zabieram go do kuchni i kładę na blacie, kiedy robię kawę. Zabieram ją do salonu, kiedy siedzę i czytam. Bardzo ci dziękuję.” Osoba, która być może nigdy nie przeczyta tomiku poezji, czyta kartę i czuje się bezpiecznie na pewnym etapie swojego życia. Mogło być lepiej, ale wątpię. Z firmą współpracowało mi się wspaniale. Wyzwaniem jest powiedzieć coś dobrze w kilku słowach. Na jednej z kartek napisałam: „Jąkanie nie tylko czyni cię brzydkim, ale także pozwala brutalowi wiedzieć, że w pobliżu znajduje się ofiara”. Jestem z tego bardzo dumny.

Które wyróżnienia są dla Ciebie najważniejsze i dlaczego?

Lubię, gdy ludzie mówią, że jestem miła. Oznacza to, że wciąż się uczę i potrafię przebaczać

Wywiad przeprowadzony przez Alison Beard
A version of this article appeared in the May 2013 issue of Harvard Business Review.
Read more on Cross-cultural management or related topic Leadership.
Z angielskiego tłumaczył
Adam Lizakowski
Wrzesień 2023/ Świdnica



1.Powstanę

Możesz zapisać mnie w twojej
Pokręconej historii twoimi kłamstwami,
Możesz wdeptać mnie głęboko w ziemię
A ja i tak uniosę się jak kurz.
Czy moja pewność siebie denerwuje cię?
Dlaczego otacza cię mrok?
Bo zachowuję się tak jakbym miała szyby naftowe
A pompy znajdowały się w moim salonie.
Tak jak księżyc i jak słońce,
Pewne są wschodów i zachodów
Tak jak nadzieje sięga wysoko,
Tak ja powstanę.
Czy chciałbyś zobaczyć mnie załamaną?
Z pochyloną głowa i spuszczonymi oczami?
Z ramionami opadniętymi jak spadające łzy,
Osłabioną moim beznadziei płaczem.
Czy moja wyniosłość Cię obraża?
Nie traktuj tego tak zasadniczo,
Dlatego, że śmieję się, jakbym miała kopalnie,
Góry złota na własnym podwórku.
Możesz mnie zastrzelić własnymi słowami,
Możesz mnie zranić oczami,
Możesz mnie zabić swoją nienawiścią,
Ale mimo to, jak powietrze, wzniosę się.
Czy moja seksowność cię denerwuje?
Czy to jest niespodzianką dla ciebie
Że tańczę jakbym miała diamenty
Pomiędzy nogami?
Z prastarej historii wstydu
Wstaję
Z przeszłości zakorzenionej w bólu
Wstaję
Jestem czarnym oceanem, głębokim i wzburzonym,
Wzbierającym i falującym unoszącym się w gniewie.

Pozostawiam za sobą noce pełne grozy i strachu
Powstaję
O świecie, cudownie jasnym
Powstaję
Przynosząc dary, otrzymanym od przodkowie,
Jestem marzeniem i nadzieją niewolnika.
Powstaję
Powstaję
Powstaję.


2.Ptak w klatce

Ptak na wolności osiodła wiatr
wskoczy na jego grzbiet
popłynie strumieniem
powietrza w dół
dopóki prąd się nie skończy
wtedy zanurzy skrzydła
w czerwonych promieniach słońca
pożądliwie spoglądając w niebo.

Ptak w niewoli
w maleńkiej klatce
rzadko spogląda przez
kraty nienawiści
skrzydła ma przycięte a
stopy uziemione
więc otwiera gardło, by śpiewać.
Ptak w niewoli śpiewa
przerażającym trylem
o rzeczach nieznanych
ale wciąż wytęsknionych
a jego melodia jest słyszana
na odległym wzgórzu
dla ptaka w klatce jest to
pieśń o wolności
Wolny ptak myśli o łagodnym wietrzyku
i wiatrach swobodnie wiejących w giętkich drzewach
i tłustych robakach czekających na trawniku o świcie
niebo nazywa swoim własnym.
Ale ptak w niewoli żyje na zgliszczach snów
jego cień krzyczy w koszmarze nocnym
skrzydła ma podcięte, a stopy uziemione

więc otwiera gardło, by śpiewać
Ptak w niewoli śpiewa
przerażającym trylem
o rzeczach nieznanych
bardzo wytęsknionych
jego melodia jest słyszana
na odległym wzgórzu
dla ptaka w klatce
jest to śpiew wolności.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko