Wianuszek
Nie potrafiłem pisać nigdy w życiu tak bardzo
nie kochałem jej jasnych włosów na ławce
przed wariatkowem zaplatam palce do modlitwy
a ptaszyska w mojej czuprynie uwiły sobie
gniazdo jestem tu tymczasowym pacjentem
do pierwszego pocałunku i pierwszego uśmiechu
który nigdy nie nastąpi Boże jestem Twoim
osiołkiem nie gniewaj się na mnie
wychodzę ze szpitala w samej piżamie i śpiewam
nikt nie musi mnie słyszeć
nowy język innych ptaków drapie
moje gardło
wianuszek kwiatów z jej włosów wyrzuciłem
pod ławkę
podepczą go
nowe ptaszki które jeszcze naprawdę
nie uśmiechnęły się do pana słoneczko
błazna tamtej królowej
w świętym barze
Drugie wyjście
Przemoknięta ulica tramwaj w deszczu
ktoś puka i nie może dostać się
do środka wilgotne oczy białej morze
jest zbyt daleko żeby do niego wejść
moje wspomnienie jest jedno może
jedyne a za nim kolejne w które
mniej wierzę na klatce słychać jakieś
poruszenie trzaski krzyki sąsiad wychodzi
na papierosa dym nieskutecznie próbuje
dostać się do środka a z balkonu
widać szare powietrze które nie chce
oddać pocałunku bez ust wiatr nie
ustaje w swoim dążeniu po więcej
pomału zasypiam i wylosowałem reszkę
ogrodowe krasnale próbują mnie zbudzić
robi się ciemno nie mogę zapanować nad
dymem widzę tych wszystkich którzy
nie zjedli dzisiaj obiadu którzy
przemoczeni próbują wydychać deszcz
jak dym który nie oddaje powietrza
bez ust próbuję odnaleźć powietrze
wewnątrz ale to ono wydycha mnie
i zdaje się że nie daje odpocząć
oszukuje struga wariata z desek
stracha na wróble w słonecznikach
białe chmury nad małą łąką
słońce pokazuje odwróconą twarz wystawia
buzię i całuje do środka jak do kresu
który nagle przestał istnieć naprawdę
nadjechał nowy tramwaj przyszli nowi
ludzie ja przestałem moknąć
szukam kluczy do domu który jest na wieży
dzwonię jakąś niepotrzebnością wsłuchuję
się w
w to co nie ma prawa nadejść
Różyczka
że nasze męstwo wydało się niepotrzebnym
wymysłem a ludzie których mijaliśmy
śnili na jawie no powiedz pszczoło
kwiatku otwórz się różyczko wstań
Wyznanie
Zapytaj samego siebie co masz w ciele
jeśli coś zrozumiałeś nic nie zrozumiałeś
Pan Bóg na czterolistnej koniczynie
nigdy nie istniałem
nigdy mnie nie było
Smutna jest moja dusza
na jesiennym listku
w parku w Tarnowie
kiedy wybiegam ze szkoły
donikąd
Jeszua
Jezus pali papierosa na ulicy Kopernika
Wychodzi w piżamie w białe pasy
z Kliniki Psychiatrii
to zdecydowanie bliższa mi postać
niż heros z mitologii Nowego Testamentu
stoję z nim w palarni na papierosie
na oddziale C
rozmawiamy o jego powołaniu
Spowiedź
Ten ksiądz jest dla mnie dobry
Zabiera mnie w liczne podróże
wieczorami gdy jesteśmy w hotelu
powiedzmy w Rzymie albo w Monako
albo na Sri Lance bo ksiądz ma liczne sprawy na całym świecie
prosi mnie bym pobawił się trochę
jego patykiem więc robię mu to
czasem biorę patyk do ust a kiedy
z niego coś pocieknie ksiądz dziękuje mi
i każe mi iść spać sam później chrapie
za dnia zwiedzamy coś w Rzymie w Monako
albo na Sri Lance kiedy ksiądz załatwi swoje sprawy
i czasem ksiądz bierze mnie za rękę
i uśmiecha się do mnie a wieczorem
znów do mnie mówi: „no chodź do mnie Alfie znów pobawisz się
moim patykiem” po podróży do różnych krajów albo do Rzymu
albo do Monako albo na Sri Lankę wracamy do naszej parafii
w której ja szyję alby by znów za dwa tygodnie
wyruszyć w daleką podróż
Dzisiaj kopnąłem ze złości
dwa patyki na drodze nie wiem czemu
w końcu to tylko zabawa a ja
nie wiem kiedy płaczę w swoim pokoju
po tym jak uszyję wszystkie alby
Dzisiaj cały dzień padał deszcz
księdza nie było w domu
wylałem całą benzynę oblałem
nią cały kościół potem podpaliłem całą
parafię widziałem jak płoną wszystkie
uszyte przeze mnie alby
Uciekając co sił przed siebie łamałem
w moich dłoniach patyki
jakby były hostią
—
Wiersze tygodnia redaguje Stefan Jurkowski
stefan.jurkowski@pisarze.pl
Michale, przejmujące wiersze, które przenikają na wskroś, wsiąkają, trudno się od nich uwolnić. Ale to ważne wiersze. Krzyczące.Gratuluję Ci odwagi i realizowania się również w dobrym słowie poetyckim.
Bardzo Ci Irenko dziękuję za ten komentarz pozdrawiam Cię serdecznie!😄