Wciąż powracamy do tych samych miejsc
To nic
że udało nam się
Okrążyć setki razy ziemię
Dotknąć najczulszych miejsc kosmosu
Poznać jego zupełnie nieznane kaprysy
Przefiltrować przestrzeń
To nic
Bo przecież nadal wracamy
Każdym oddechem grymasem warg
Do naszego miejsca
W milczeniu czytamy ten sam napis
Jakbyśmy odwiedzali
Dawno zapomnianą stacyjkę kolejową
Zagrzebaną w rudych obrazach zimowych łąk
Trzcinach trawiących wiecznie taką samą
Samotność
Wiklinie zawstydzonej własnymi rumieńcami
Wciąż wracamy do naszego milczenia
W słowach
Które starają się odnaleźć siebie
W zupełnie nieczytelnej przestrzeni
Wyobraźnia podpowiada mi
Potrzebę szukania odpowiednich barw
Rysunku dłoni podnoszonej do ust
Równowagi między obojętnością
I szaleństwem
Dzikich okrzyków barbarzyńców atakujących
Mury Rzymu
Wszystkiego tego, co zakreślając
Pętlę wokół ziemi
Z ogromną starannością
Stale każe nam powracać do tego miejsca
Pełnego zdziwień i obojętności