Janusz Termer – Marginesy – IO (EO), Skolimowski, Osiołek, Apulejusz i IA…

0
111

      Domyślasz  się – słusznie – Drogi Czytelniku, że mowa tutaj będzie między innymi o filmie Jerzego Skolimowskiego pod tym majuskułowym tytułem IO (ang. wersja EO), nominowanym w tegorocznym rozdaniu Akademii Filmowej z USA do nagrody Oskara dla najlepszego filmu zagranicznego. Szkoda może tylko, że jej nie zdobył. Dlaczego? A to już zupełnie inna historia, głownie z dziedziny mechanizmów funkcjonowania amerykańskiego przemysłu (biznesu) filmowego…

        Powiem tylko tyle, że moim skromnym zdaniem to jego dzieło zawiera – w swym ogólnym przesłaniu humanistycznym oraz bezpośrednim zapleczu filmowo „faktograficznym”, jak i zwłaszcza w swych historyczno-artystycznych oraz całkiem współczesnych odwołaniach myślowych – znacznie większy, by tak rzec, ciężar gatunkowy niż ogłoszony zwycięzcą film Na Zachodzie bez zmian, będący jak wiadomo kolejną  adaptacją, choć na pewno nie banalną ilustracją, prozy Ericha Marii Remarque’a…

      Na dwie tylko rzeczy chcę tu przy tej okazji zwrócić uwagę, które nie wybrzmiały – jak mi się wydaje chyba w ogóle – w dostępnych mi internetowych opisach czy recenzjach prasowych filmu Jerzego Skolimowskiego, Ani też i w jego autoryzowanych wypowiedziach przedpremierowych czy w rozlicznych wywiadach medialnych jakie się ukazywały w tym czasie. Warto o tych sprawach w niniejszych, nomen omen, Marginesach, powiedzieć słów parę…

     Rzecz pierwsza to pewna, dość odległa, acz znacząca analogia fabularnego pomysłu Jerzego Skolimowskiego z pewną powieścią ze… starożytności. Oto losy, przygody i współczesne różnorakiej natury realia doświadczeń „naszego” osiołka z tego obrazu byłego „niewinnego czarodzieja” Skolimowskiego, mają bowiem swój zapisany w tak niby bardzo odległym i nieprzystającym do siebie czasie, wspaniały „odpowiednik”! I to ni mniej ni więcej, bo w prozie rzymskiego pisarza – Luciusa Apulejusza. Urodzonego ok. 125 r. n. e, (zmarł po 170 r.). Wychował się on był w prowincji rzymskiej w północnej Afryce. Studiował w Kartaginie i w Atenach. Odbywał liczne podróże na Wschód i do Rzymu. Był kapłanem kultu cesarza w Afryce. Pisywał też wiersze i romanse prozą. Jako autor rozpraw filozoficznych propagował naukę Platona, lecz nie był to platonizm w czystej postaci: zawierał bowiem wiele przymieszek z wierzeń i filozofii Wschodu oraz neopitagoreizmu. Najbardziej znanym jego dziełem literackim są Metamorfozy albo Złoty Osioł (tłum. pol. 1925). Pisali o nim m. in. Jan Parandowski – wstęp do Metamorfoz, 1925; Tadeusz Sinko – wstęp do Metamorfoz, Bibl. Narodowa, 1953; Michaił Bachtin Apulejusz i Petroniusz, w: Problemy literatury i estetyki, 1982.

      Co przypomnieć zawsze warto, gdyby ktoś chciał wiedzieć o nim więcej, bo to jeden z najwybitniejszych prozaików starożytnego Rzymu, mało dziś znany, niestety, a szkoda. Wszedł do literatury światowej jako autor Złotego Osła. Jest to jedna z pierwszych wybitnych powieści światowej literatury w dłuższych niż nam się na ogól zdaje dziejach tego prozatorskiego gatunku! Utwór Apulejusza zawiera historię awanturniczych przygód i wędrówek młodego człowieka – Lucjusza, pochodzącego z rodziny zamieszkałej w Koryncie – przemienionego przez przypadek w osła, który zachował ludzkie uczucia. Opowieść przepleciona jest licznymi epizodycznymi opowiadaniami, z których najsłynniejsza jest opowieść o Amorze i Psyche, znana z samodzielnych wydań i wielu przeróbek. Złożona konstrukcja fabularna utworu, oparta na chwycie niezwykłej przemiany bohatera, służy jednakże jako pretekst do całkowicie realistycznego przedstawienia obyczajów i poglądów ludzi w różnych zakątkach rozległego Imperium Romanum. Lucjusz-osioł, biernie przechodzący z rąk do rąk, dręczony przez kolejnych właścicieli, wędrujący po ówczesnym świecie, świadek wydarzeń niezwykłych, tajemnic domowych, zdrad i otruć małżeńskich, nie był wymysłem Apulejusza. Podobne chwyty stosowali i inni pisarze starożytni, na przykład Petroniusz. Apulejusz korzystał bezpośrednio z greckiej opowieści autorstwa Lukiana, która nie zachowała się. Nadał swojej wersji Złotego Osła charakter dzieła jednocześnie realistycznego i fantastycznego, o wielu wręcz naturalistycznych szczegółach. W myśl słynnej zasady Horacego, że naturalia non sunt turpia (to, co naturalne, nie jest brzydkie),

      Apulejusz nie waha się pokazywać sytuacji i scen drastycznych obyczajowo, choćby z dziedziny erotyki, które nie raziły poczucia estetycznego starożytnych czytelników, jak na przykład Lucjuszowe miłostki z niejaką Fotis – cudownego osła z lubieżną damą – czy pantomima cyrkową z osłem i nową Pazyfae. Uważane one były jednak potem przez długie wieki za sceny pornograficzne. Utwór ma charakter satyrycznego romansu obyczajowego, gdzie prawda życia i rzeczywistość świata antycznego miesza się z niezwykłością pomysłów i wydarzeń, dzięki którym bohater, niczym Homerowy Odyseusz, nabiera doświadczenia i mądrości życiowej. “Samotny bohater – pisał Michaił Bachtin – przeżywa zdarzenia wyjątkowe, niepowszednie, wyznaczane przez porządek: wina – kara – odkupienie – szczęśliwość. Ale kara i odkupienie, a więc właśnie proces metamorfozy, zmuszają Lucjusza do zstąpienia w niską codzienność, do odgrywania w niej roli najniższej, nie niewolnika nawet lecz osła”. Bohater-osioł służy u poganiaczy, młynarza, ogrodnika, żołnierza, kucharza i piekarza, znęcają się nad nim kobiety. Sceny humorystyczne przeplatają się z opowieściami pełnymi grozy i tragizmu (np. żona oślepia mordercę swego męża i popełnia samobójstwo). Lucjusz poznaje tajniki życia ludzkiego. Pisarz nie tylko wprowadza czytelnika w różne środowiska, pokazuje mentalność i obyczaje, ale dzięki temu, że nikt nie krępował się obecnością osła odkrywa także skrywane głęboko prawa psychiki ludzkiej, które po wielu wiekach zachowują wartość poznawczą; ukazują, jak niewiele w swej istocie zmieniły się podstawowe elementy wewnętrznego ukształtowania natury ludzkiej: pragnienia, marzenia, namiętności. Jego przygody służyły do odsłaniania zakrytych przed powierzchownym obserwatorem warstw życia i postaw mieszkańców różnych kręgów starożytnego społeczeństwa, np. moralności kobiet (rozpustna młynarzowa, płocha żona dekuriona czy folusznika); zuchwalstwa bogaczy wobec biednych i niewolników, samowoli żołnierskiej, obyczajów pastuchów, hulaszcze życie afrykańskich zbójników, egipskich i syryjskich kapłanów itp. Metamorfozy Apulejusza przeniknięte są także ideą religijną propagującą kult Izydy i Ozyrysa; Lucjusz – po powrocie do ludzkiej postaci – zostaje wtajemniczony w misteryjne obrządki tych bóstw i zostaje kapłanem.

     Opowieść o Lucjuszu-ośle zamienia się na koniec w opowieść o samym autorze: Apulejuszu z afrykańskiej Madury. Utwór zyskał sobie od razu wielką poczytność i popularność jeszcze w świecie starożytnym; w średniowieczu zapomniany, powrócił dopiero w czasach odrodzenia. Metamorfozy to dzieło, które wytrzymało tak długą próbę czasu, należy dziś do klasycznego kanonu arcydzieł starożytnych wywierających wpływ na rozwój prozy światowej, różnych jej gatunków i odmian: realistycznej i fantastycznej, satyrycznej, obyczajowo-przygodowej, psychologicznej, społecznej, awanturniczej i sensacyjno-kryminalnej. Badacze literatury wskazują na bezpośredni wpływ Złotego Osła na liczne dzieła łacińskie, włoskie i francuskie późnych wieków średnich, a nawet na arabskie opowieści z Księgi tysiąca i jednej nocy. Wiadomo np. że Boccaccio przejął do Dekameronu dwie nowele Apulejusza: o gachu skrytym w beczce (nowela druga dnia siódmego) oraz o gachu, który zdradził się kichaniem (dziesiąta dnia piątego).  Niewątpliwy jest też wpływ tego utworu w wiekach późniejszych, na formę takich dzieł, jak Przypadki Idziego Blasa Lesage’a, Kandyd Woltera, Kubuś Fatalista Diderota, Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki Krasickiego czy Martwe dusze Gogola, a także na wiele dzieł dwudziestowiecznej literatury wykorzystującej motyw metamorfozy bohaterów, stosujących fantastyczno-satyryczne i groteskowe chwyty, jak choćby Przemiana Kafki, Mistrz i Małgorzata Bułhakowa czy Szatańskie wersety Salmana Rushdiego. We wstępie do pierwszego polskiego wydania Metamorfoz (Lwów, 1925) Jan Parandowski nazywa Apulejusza czarodziejem: “Na jego rozkaz płyną strumienie swarliwej mowy łacińskiej ze wszystkich prowincji, z miast, miasteczek, wsi, osad, z pałaców i z poddaszy i zlewają się w jakieś morze bujne, spienione, fosforyzujące. Słowa z modlitwy i z potocznego języka, wyrazy zapomniane, zmurszałe archaizmy, na których już sobie Katon łamał zęby, zwyczajny język towarzyski i gwara, neologizmy wprost bezczelne, słowa znane, przez oszalałą końcówkę zmienione do niepoznania – to wszystko zmieszane razem, stopione w jakiś aliaż przedziwny, cenniejszy od złota”.

    Czyż wszystko to nie przypomina współczesnych perypetii filmowego osiołka z IO?

   Rzecz druga. Oto tytuł filmu Skolimowskiego IO, w wersji polskiej – ryk osła zapisany właśnie jako IO – skojarzyć się może z ogólnie przyjętym zapisem nazwy tzw sztucznej inteligencji – AI. A poprzez to z rozlicznymi problemami poprzez tę nowoczesną i kontrowersyjną technologią związanymi. Szczególnie z  ideą  i ewolucją „postępu” w świecie dzisiejszym, mogącego rzeczywiście „wysadzić z posad bryłę świata”. Czytamy bowiem oto teraz w prasie wprost o „zaawansowanej AI, która może spowodować głęboką zmianę w życiu na Ziemi, dlatego należy ją zaplanować i zarządzać z odpowiednią troską”  – jak np. piszą sygnatariusze apelu do Doliny Krzemowej, opublikowanym dopiero co na stronie think tanku Future of Life Institute: Wstrzymajcie prace nad AI.

    Brzmi to wystarczająco poważnie i groźnie, aby się nad tym rzeczywiście na serio zastanowić! Ale czy Jerzy Skolimowski w swym filmie IO, tak mocno poruszającym wyobraźnie i empatię widzów na całym już teraz świecie (filmowym), nad którym myślał i pracował wcześniej, bo przecież od paru już ładnych lat przed tymi dzisiejszymi wątpliwościami co do granic „postępu”, rzeczywiście mógł mieć tutaj na uwadze i te problemy dotyczące przecież także globalnej przyszłości świata i ludzkiego na nim naszego bytowania? Tego na pewno nie wiemy. Ale i tak, bez tej wiedzy doskonale rozumiemy teraz, że i z tego punktu widzenia także można patrzeć na ten film o przygodach biednego osiołka. I że ten sympatyczny osiołek może mieć swój niebagatelny wkład do naszego myślenia o meandrach współczesnego świata. I jego – nieodległej całkiem przecież  – przyszłości?

    Chociaż tutaj mam znacznie więcej owych wątpliwości „wpływologicznych” znaków zapytania, niż w przypadku prozy Apulejusza, co do możliwości odgrywania akurat tych samych ról. Tutaj spraw związanych z rozprzestrzenianiem się wpływów AI. Jako choćby źródła dla pewnych inspiracji czy ogólnej wymowy tegoż tak pięknie zatytułowanego – jako IO – filmu Jerzego Skolimowskiego, który przegrał walkę o Oskara w Hollywood, choć stamtąd tak blisko było do Doliny Krzemowej?

Zawieszam zatem nad tym problemem wielki znak zapytania i zostawiam sferze domysłów tylko oraz – wielce prawdopodobnej – choć czystej spekulacji? Ale jak już to już…

J.T

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko