Wielokrotnie…
Wielokrotnie słyszę imponujące liczby książek podawane przez ich autorów. Te liczby mają świadczyć o sukcesie. W takich sytuacjach warto brać jednak pod uwagę to, co powiedział rumuński filozof Constantin Noica:
„Na Sądzie Ostatecznym człowiek musi powiedzieć, co zrobił – nie ile książek napisał, ale co w nich napisał” (Dziennik z Păltinişu Gabriela Liiceanu).
Ludzie, którzy…
„[…] ludzie, którzy nie mają świadomości, że się pogubili nie słyszą głębi słowa” – ten pogląd zawarł ks. Józef Tischner w książce Tischner czyta Katechizm.
Tak więc ludzie świadomi swego pogubienia słyszą, widzą, czują więcej! Są bardziej ludzcy? Tak.
Wykonując…
Wykonując wokół domu rozmaite prace, często widzę w oknie twarz mego Taty okoloną siwą brodą. Patrzy na mnie. Jego twarz i oczy mówią: kim ty jesteś?
W Dzienniku pisanym nocą Gustaw Herling-Grudziński wspomniał, że choroba Alzheimera jest rakiem duszy.
W dzienniku…
W dzienniku Factum est Andrzeja Strumiłły, który czytam któryś z rzędu raz, i czytać będę jeszcze nie raz, znajduje się m. in. taka myśl:
„Zło i śmierć krzyku się nie boją”.
A także ta:
„[…] planując wieloletni wysiłek, powinniśmy pamiętać o tym, że do mety przyjdziemy inni, i że to zwycięstwo może nam wtedy już nie być potrzebne”.
Czytając ów dziennik, zresztą pokaźnych rozmiarów, nie mogę nie myśleć o tym, że z jego autorem rozmawiałem wielokrotnie, także przy stole, przy którym sporządził część owych zapisków. Wypiłem również wiele herbat, które On zaparzył. A mam nadzieję na kolejne rozmowy i kolejne herbaty.
(Niestety, kolejnych rozmów i kolejnych herbat już nie będzie).
Prawie zawsze…
____
Prawie zawsze
Okrzyczane książki czytam
Z iluśletnim opóźnieniem
Ale to wychodzi mi na dobre:
Kiedy krzyki umilkną
Więcej słychać!
Można to też wyrazić tak:
Kiedy pył opadnie
Więcej widać!
Ten mój wiersz jest uzupełnieniem poglądu wyrażonego przez cenionego przeze mnie Williama Hazlitta. A w napisanym w 1827 r. eseju O czytaniu nowych książek, zawarł on m. in. taką myśl:
„Nie mogę pojąć namiętności, z jaką większość ludzi czyta nowe książki.
Gdyby ludzkość przeczytała to wszystko, co się już uprzednio ukazało, mógłbym zrozumieć brak ochoty do powtórnego czytania tego samego”.
Cytaty…
Cytaty z ogłoszeń, anonsów, tytułów prasowych:
„Literatura kobieca”, „Powieść kobieca”, „Malarstwo kobiet”, „Kobieca twórczość”, „Kobiecy film”…
Nigdy nie myślałem, że sztuka, literatura, film, to znaczy, ogólnie, kultura ma płeć. I nadal tak nie myślę.
Przyznam…
„Przyznam się […], iż nabieram coraz większej awersji do tych wszystkich grajków, co krążą jak komety w pogoni za dolarami. Jeżeli oni mienią się artystami, to ja chętnie zrzekam się tego tytułu – ale jeśli ja mam być artystą, to niech nędzny przebieracz palcami nie waży się stosować do siebie tego określenia”.
„Dla pianisty inteligencja jest czymś raczej szkodliwym niż pożytecznym, bo pianista to raczej rzemieślnik niż poeta: musi spędzać wiele godzin dziennie przed tą ogromną biało-czarną sztuczną szczęką, żeby grać skale, ćwiczyć palce, opracowywać sobie i zapamiętywać kawałki programu… Uznałem, że byłoby niedorzecznością wyrzekać się wdzięków Inteligencji, aby móc zagrać względnie czysto menuet Scarlattiego czy canzonę Bacha…”.
Obie powyższe opinie na temat muzyków są negatywne. Choć dotyczą nieco innych aspektów związanych z tą profesją. Pierwsza odbiera bowiem muzykom prawa do miana artystów. Stawiając ich jednoznacznie w roli odtwórców/interpretatorów. Druga zaś zwraca uwagę na przeszkodę, jaką w wykonywaniu tego fachu, może być… inteligencja.
Pierwsza z tych opinii jest wyimkiem z listu, pochodzącego z maja/czerwca 1953 r., Witolda Gombrowicza do Jerzego Giedroycia. Natomiast druga – ze szkicu Alberto Savinio Nuova enciclopedia. Z tym, że we wspomnianym liście pisarz polski dał wyraz swej irytacji spowodowanej własnymi kłopotami finansowymi skonfrontowanymi z sukcesami, także finansowymi, znanego pianisty (zresztą Polaka). W opinii włoskiego autora jest o wiele mniej emocji, jest ona bardziej wyważona. Opiera się wprawdzie na jego osobistych przeżyciach, ale została zapisana po upływie wielu lat.
Jakże…
Jakże wielką wagę przywiązuje się do istnienia Ministerstwa Kultury i Sztuki (aktualna nazwa: Min. Kultury i Dziedzictwa Narodowego). Często odnoszę wrażenie, gdy słyszę pochwały (rzadkie) bądź narzekania (niezmiernie częste) kierowane pod adresem tego resortu, że bez niego kultura narodowa czy też w ogóle kultura na ziemiach polskich, nie mogłaby się wręcz rozwijać. Oczywiście nie chodzi o to ministerstwo, jako takie, ale o prowadzone przez nie rozdawnictwo pieniędzy (do tego bowiem sprowadza się w gruncie rzeczy jego działalność). A przecież odwołując się i powołując na osiągnięcia kultury polskiej w XIX w. sięgamy do epoki, gdy nie istniało Ministerstwo Kultury i Sztuki. Ba, nie istniało państwo polskie.
____________________