Wula Memu – wiersze w przekładzie Pawła Krupki 

0
139
Fot. z archiwum autorki


O zmierzchu I

Na woskowych wargach
jakby świecę srebrem tkaną
zawiesił swe serce poeta.
Wspomnienia zdzierają resztki ciszy,
która krzyczy i dziurawi mu skronie.
Jakże ma odżyć nocne piękno
w nutach fletu
lub na ścieżce poetyckiego zatroskania?
Poeta nie ma schronienia
na drabinie zapomnienia.
Nie starzeje się z ruchem czasu
i nie kocha ołówkowych wojsk.
Jedynie upija się i staje się splotem korzeni
w szarych ścianach,
gdy nagle zasycha krew jego demonów.
Rozkłada się na zmurszałym dzbanie wiatru,
pisze wiersze
i czasem śpiewa na w płaszczu mgły.
Usłyszał swą wędrowną młodością
i śpiewa.
Nie ma zbawiennego końca.


O zmierzchu II

Trzymaj mnie…
schodek spróchniał…
schodzenie dyszy zwolna.
Mój liliowy płaszcz zestarzał się i płowieje w świetle.
Blednie twoja postać
w samospalonej wszechrzeczy.
Trzymaj mnie…
liście poplamiły urnę
opowieściami o snach.
W glinianych naczyniach życie mierzy się z należnościami.
Trzymaj mnie…
koncert się zaczyna.


O zmierzchu III

Jak larwa w kokonie
utknąłeś.
Przeszła owa bezpłodna wiosna
drogą niby ożywcza surogatka
ku sierpniowemu rozmnożeniu.
Wolne są wszak wzgórza mgły.


O zmierzchu IV

A potem wybrał drogę kamuflażu.
Znane ślady,
oddechy pachnące sztucznym kadzidłem.
Pisał na murach
marmurowe słowa,
w nieczytelnych językach
i przebijał się przez niedostępne szczeliny.
Tak pisze historię swoją miarą.


O
zmierzchu V

Tak się tworzą moje oczy burze…
Na dachówkach z lilii wodnych.
Z wytłoczonego młodego wina.

Przełożył Paweł Krupka

Wula Memu pochodzi z górskiej miejscowości Kalàwrita na Peloponezie, słynącej z martyrologii mieszkańców w czasie hitlerowskiej okupacji. Jest z zawodu reżyserem filmowym. Ma w dorobku filmy fabularne, dokumentalne i produkcje muzyczne. Jest popularną i cenioną komentatorką i publicystką telewizyjną. W literaturze zajmuje się głównie poezją. To pierwsza publikacja jej utworów w Polsce.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko