Andrzej Lam – STEFAN GEORGE I JEGO KRĄG

0
611

        Ważnym – i różnie widzianym zależnie od pozycji obserwatora – ogniskiem poezji Stefana George (1868–1933) była sprawa niemieckości bądź uniwersalności przywołanego przez niego odrodzeńczego ducha, żywa zwłaszcza po publikacji w powojennym tomie Das Neue Reich (1927) poematu Geheimes Deutschland. Pojęcie „tajemnych Niemiec” pierwszy odniósł do jego poezji Karl Wolfskehl w 1910 roku, a upowszechnił je Norbert von Hellingrath mową z 1915 roku Hölderlin und die Deutschen. Miało ono konotacje znacznie wcześniejsze. Heine pytał: „Czym są oficjalne, czym są tajemne Niemcy?”, a nieuchwytność marzeń o istocie duszy niemieckiej wyraził paradoksem chętnie w Kręgu Georgego czytany filozof kultury Paul de Lagarde: „Wizja Niemiec, którą kochamy i chcemy widzieć, nigdy nie istniała i może nie zaistnieje. Ideał jest właśnie tym, co zarazem jest i czego nie ma”. Nie tylko nie służyło to pojęcie gloryfikacji Niemców, ale przeciwnie, łączyło się z surową, często radykalną krytyką stanu niemieckich umysłów i wspierało utopijne marzenia.

        Grecka filozofia i poezja, rzymska cnota i zanurzone w mistycznym chrześcijaństwie średniowiecze z jego dostojnymi monumentami miały być zespolone w wysiłku ducha, tworzącego na drodze wyrzeczeń i prób nowego, etycznie heroicznego człowieka. Przypadało to zadanie profetom i ofiarnikom, co znamy zresztą i z polskiej poezji, mimo odrębnego jej położenia – z Wyspiańskiego, Kasprowicza, Micińskiego – z uwagi na skalę oddziaływania bardziej może niż Wacława Rolicz-Liedera, przyjaciela Georgego i oddanego tlumacza jego poezji. Odpowiednikiem „Blätter für die Kunst” była w Polsce „Chimera” Miriama. Nawet kondensacja poetyckości, idąca w parze z odzwyczajnieniem i przez to pewną hermetycznością języka, jest podobna. Linia idąca od Mistrza Eckharta przez Anioła Ślązaka, Hölderlina, Novalisa do Georgego rysuje się w niemieckiej poezji wyraźnie, też w gwałtowności, podporządkowaniu gramatyki muzyce i „poszarpaniu” frazy poetyckiej, co Norbert von Hellingrath, należący do Kręgu edytor poezji Hölderlina, nazwał „twardą dykcją”. W Polsce podobna rola natchnionych wizjonerów przypadła Słowackiemu i Norwidowi.

        Krąg Georgego zaczął się formować od 1892 roku, a stanowili go zamieszczający  w „Blätter” swoje utwory: pisarz i tłumacz Karl Wolfskehl, belgijski poeta Paul Gérardy, fliozof, psycholog i grafolog Ludwik Klages, filolog, archeolog i poeta Karl Vollmöller, historyk i poeta Friedrich Wolters, prawnik Berthold Vallentin. Lista to daleka od wyczerpania. Od początku był na jego stronach obecny Hugo von Hofmannsthal, ale po krótkim okresie fascynacji nie obeszło się bez zgrzytów i do kręgu nie zdecydował się wstąpić. Rychło pojawili się młodsi: wpływowy germanista Friedrich Gundolf, Ernst Morwitz, od roku 1906 „minister” Kręgu, po śmierci Georgego łącznik między żyjącymi jeszcze adherentami, wierny dokumentalista i komentator całego ruchu i poezji mistrza. W tym czasie George oddalił się od przyjaciół z monachijskiego okultystycznego kręgu kosmitów, Ludwika Klagesa i Alfreda Schulera, wyrzekł się czystego estetyzmu i przyjął rolę profety, hieratycznego głosiciela świętych praw. Istotne konsekwencje miało jego spotkanie Norbertem von Hellingrathem, odkrywcą i wydawcą rękopisów Hölderlina, którego utwory stały się odtąd objawieniem dla całej formacji ekspresjonistycznej i radykalnie odmieniły też poetykę Georgego. Nie miały już nic wspólnego z hasłem „sztuka dla sztuki” jego frazy o wojnie (1917):

Świętować nie wypada: triumfu nie będzie –
tylko liczne klęski bez zaszczytu…
A ręka stwórcy zetrze samowładnie
szmelc z ołowiu i blachy, czerepy i rury.
Sam wieszcz się śmieje głucho, gdy nadęte mowy
brzmią fałszem, on co w brei z grud glinianych
tonącego widział brata – co w haniebnie
porytą ziemię krył się jak robactwo…
Dawnego Boga wojny nie ma więcej już.

        Podobnie jak cały jego Krąg, w którym znaczący udział mieli artyści i intelektualiści pochodzenia żydowskiego, George nie żywił narodowościowych uprzedzeń. Kiedy prekursorzy narodowego socjalizmu wzywali Niemców do zachowania czystości rasy, on radził im zmieszanie krwi:

Wy macie  rycerskim czasom tylko przydane
i nocy praświata∙ potem już żadne istnienie.
Musicie zatem przenieść się w obce rewiry.
Wasza cenna zwierzęca dziecięca krew się zatraci,
jeżeli jej nie zmieszacie w krainie zboża i wina.

        Nic dziwnego, że na umizgi narodowych socjalistów, którzy mieli wprawę w nadużywaniu marzycielskiego patosu Wagnera i Hölderlina (także tragicznej wzniosłości Pieśni o Nibelungach) i wietrzyli w jego podniosłym mistycyzmie Georgego szansę na zjednanie sobie wybitnego poety, pozostał głuchy. Odrzucił propozycję Goebbelsa, który proponował mu objęcie przewodnictwa nowej Akademii Literatury i nie wziął udziału w politycznie zainscenizowanej uroczystości 65-lecia. Koniec życia spędził w Szwajcarii.

        Spośród najmłodszych aherentów Kręgu wyróżnili się historyk Ernst Kantorowicz i Claus von Stauffenberg, wykonawca zamachu na Hitlera. Poetycko-religijny związek rozpadł się po śmierci założyciela.

        W Polsce zauważony wcześnie, nie jest poetą całkiem nieznanym. Wacław Rolicz-Lieder, łączący nowatorskie pomysły z nie zawsze fortunną stylizacją, nie zdołał mu utorować drogi do polskiego czytelnika, przysporzył mu natomiast legendarnej sławy, osnutej wokół braterstwa dwóch poetów. O obecność Georgego w Polsce troszczyli się w latach trzydziestych Jarosław Iwaszkiewicz i Paweł Hertz, czego ślady zachowały się w ich korespondencji. W szerszej skali zaprezentował go dopiero wybór Poezje (1979) w opracowaniu Krystyny Kamińskiej, zawierający zarówno przekłady dawne, jak sporządzone na użytek tego wydania.

A.L.


Stefan George

ZAGUBIONY

Zamyśliłeś wszystko: piękno i wielkość,
sławę i miłość, zmysł wcześnie zbudzony
w zabawie – lecz gdy życia doświadczyłeś nieco,
ten świat pobladły ci się wydał i jałowy.

Nasłuchiwałeś trwożnie na drodze przy rynku,
lecz nie drgnęło żadne z twych poruszeń skrytych…
Wślizgnąć się w inne dusze zapragnąłeś tylko,
a twoja była pusta, bez treści ni rutyny.

Znalazłeś rzadkie barwy – dzwonki i skorupy
i śmiało je cisnąłeś w skłębiony lud ślepy,
ten zaś aż wezbrał od pochwał rozrzutnych…
Ty w ukryciu płakałeś – żal cię chwycił niemy:

Patrzysz przed Czystymi ze wstydem – wątpiący
jakby w tobie czytali… zagubionym pewno.
Tak szedłeś zdobny może lecz nieuświęcony
Bez wieńca na to wielkie twego życia święto.

„Kobierzec życia” 1899


DZIEŃ GOETHEGO

Ruszyliśmy o brzasku porannej jutrzenki
przez parujące pola późnego lata
do jego miasta. Wciąż stały ciężkie mury
i proste rusztowanie pozbawione ludzi.
I dzień – nieziemski – niemal wzniosły.
Podeszliśmy pod jego cichy dom – i wzrok
zwróciliśmy z powagą w górę – szliśmy dalej.
Wśród gwaru dziś niechamy pozdrowienia.

Jeszcze parę godzin: poświęcone miejsce
zaszurało: ci co macają by uwierzyć…
Jaskrawe barwy jarzą się w uliczkach –
odświętna masa kłębi się i chętnie
się stroi Wielkiego strojąc i pytając
jakby zeń zrobić herb każdego rodu –
ten, co głos tylko najgłośniejszy słyszy,
tych nie przewyższy, co duszą są wysocy.

Cóż wiecie wy o śnie i wzniosłym śpiewie
który podziwiacie! już w dziecku cierpienie
które u wałów idzie ­– schyla się do studni –
w młodzieńcu żal i trwogę – w mężu ból
i ciężki smutek który skrywa za uśmiechem.
Gdyby on piękniejszy jeszcze – żywy
teraz przyszedł – któż by sławił go? i szedłby
nieznany król mijany przez was obojętnie.

Zwiecie go waszym · wielbicie w podzięce –
lecz przecie pełni wszystkich jego pragnień
tylko w dolnych rejonach jak zwierzęcia –
I dzisiaj wyje tylko tłumu świerzb…
Nie wiecie tego wszak, że stał się prochem
że jeszcze wiele przed wami ukrywa
i że na nim promiennym już tak wiele
wyblakło z tego co wiecznym zowiecie.

Siódmy krąg (1907)


FRANKOWIE

To była najstraszniejsza krzyżówka mej drogi:
Z przepaści tam języki trujących płomieni,
tu rewiry paskudne gdzie wstrętna ohyda
pęczniała ze wszystkiego, co się ukochało.
Ja ich a oni moich bogów wyśmiewali.
Gdzie twój poeta – biedny pyszniący się ludu?
Nie ma tu ni jednego: ten żyje wyklęty,
tamtemu mróz już wieje u zmierzwionej głowy.

I wtem z Zachodu zew baśniowy… tak zabrzmiała
pochwała przodka dla swej wiecznie młodej
wspaniałej ziemi. Jej sława kazała mu jaśnieć,
a nędza też z oddali ronić łzy – tej matki
wszystkich obcych nieuznanych wypędzonych…
To szum słał potomkowi pozdrowienie gdy wabiąc
przyjaźnie i szeroko równiny się rozległy
Mozy i Marny w świetle porannej jutrzenki.

I w tym pogodnym wdzięku miasto – ogrodów
nostalgiczny powab – u jaśniejących nocą spiętrzeń
zaczarowanych sklepień obległa mnie młodość
w zamęcie wszystkich drogich mi rzeczy. –
Uchronili bohater i pieśniarz tajemnicę:
VILLIERS wysoki dość by zasiąść tron,
VERLAINE w upadku i pokucie skupiony i dziecinny
i dla swego pomnika krwawiący: MALLARMÉ.

Niech sen i oddalenie nas jako pokarm krzepią –
powietrze którym oddychamy niesie nam tylko Żywy.
Dziękuję przyjaciołom wam co wciąż śpiewacie
i ojcom com ich potem do grobu prowadził…
Jak często jeszcze dzisiaj, gdym już zyskał grunt
w smutnej ojczyźnie walcząc i zwycięstwa
jeszcze niepewny · czerpałem z tego szeptu siłę:
RETURNENT FRANC EN FRANCE DULCE TERRE.

Siódmy krąg (1907)

Słuchaj co głucha ziemia mówi:
Jak ptak czy ryba jesteś wolny –
lecz gdzie przebywasz – tego nie wiem.
Odkryje może późny wnuk
żeś ty przy naszym stole był
żeś z naszych spichrzy pokarm brał.
Dostałeś piękną nową twarz
lecz płynął czas – nie żyje nikt
a czy ten przyjdzie – tego nie wiesz
kto by tę twarz zobaczyć mógł.

„Nowe Państwo” (1928)

Przełożył Andrzej Lam

Przekłady pochodzą z tomu „Gwiazda Przymierza”, który wkrótce się ukaże.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko