REFLEKSJA Z ORZECHEM
zza firanek bez zapowiedzi
wdarło się światło –
sędziwy orzech
został uznany za złodzieja
słońca powierzchni życiowej i składników odżywczych
przydatnych potencjalnej zieleni
czy ktoś jeszcze pamięta
wydobyty kamieniem smak
huśtawki gałęzi
zaczarowany szmaragdowy dach
dłonie pomarszczone jak skorupki
z niepokojem przesuwają oślepione begonie
dopóki jest się o co troszczyć
nie przeraża złowieszcze tykanie
ludzie nie drzewa
czasem odchodzą niezauważalnie
w ciszy
którą może zburzyć dopiero pukanie
listonosza z zapłatą za życie
BURSZTYNOWY CZAS
październik z szelestem
zaprawia powietrze migotliwym brązem
przelewa go przez splecione palce
chwila tężeje w pamięci
w bursztynową kroplę
ODKRYWCZE CIEMNOSCI
gaśnie żar zachodu
niebo tężeje granatem
ujawniając złote inkrustacje
czy musimy obrócić się w stygnący mrok
by inni dostrzegli
kruszec charakteru blask talentu
nowy dzień zgasi gwiazdy
i pamięć o nieobecnych
jesienna ławka
słońce gładzi skórę jabłek
oczekujących w kolejce spadania
zabrakło amatorów kwaśnych „krzysiek”
świat przyniósł nasyconą chemią słodycz
po którą sięga się bez wysiłku
zamilkła studnia
chłodną głębię bezgłośnie okrada pompa
skończyło się skrzypiące podziękowanie
za dar orzeźwienia
muzyki świerszczy nie przerywa
zniecierpliwione wołanie
głosy minione nie brzmią wystarczająco sensualnie
jest ciepła sierść pod spracowanymi dłońmi
czas nasycony mruczącym przemijaniem
BÓL FANTOMOWY
przeciągający się stan zapalny uczuć
doprowadził
do rozległej martwicy
zmysłu krytycznego
diagnoza czasu
(podobno lekarza)
zalecana bezwzględna amputacja
zainfekowanego kawałka duszy
teraz nie c o ś doskwiera
lecz brak
DLA TOWARZYSTWA
wśród nocnej ciszy
czuwa z kieliszkiem
dyżurny anioł smutku
nakrywa przestrzeń poświatą
zaprasza do towarzystwa-
głupio popijać samemu
bytom niebieskim nie przystoi
nie przywykłam
do takich trunków
gorycz uderza do głowy