Biorąc książkę do ręki, zazwyczaj zatrzymujemy się przy jej tytule. Oczywiście oczy przyciąga strona wizualna – ilustracja na okładce, barwy, rodzaj oprawy. Tytuł jednak wskazuje na zawartość, na dominantę w treści. Tytuł czasem zniechęca, czasem pociąga. I dotyczy to nie tylko utworów literackich. Z reguły (mam za sobą takie doświadczenia) intuicja prowadzi nas dobrą drogą, ale, jak wiadomo, wśród reguł bywają wyjątki.
Tytuł książki Ireny Nyczaj oddziałuje podobnie. Spada na moje czytelnicze nastawienie ciężarem, w którym jest jakaś doza tragizmu i jednocześnie oczekiwania na ocalenie. Ten tytuł to Wina. Instynktownie zatem szukam winy u bohaterów i bohaterek zawartych w książce wierszy i opowiadań. Pomijam stanowiące trzecią część książki haiku, które jest na tyle odrębnym gatunkiem, że wymaga osobnego spojrzenia.
Doszukiwanie się jednak motywu winy w wierszach ze względu na tytuł książki, to nieco mętny zabieg i może nieco uproszczone podejście do utworu lirycznego. Spróbuję jednak. I tak w wierszu Studnia wampirzyc: j e g o wina, bo odtrącił, bo wrzucił do studni, zatem jakiejś przepaści, groźnej i ciemnej, z której trudno się wydostać o własnych siłach. Studnia zranionych uczuć, przepaść pomiędzy zaufaniem a zdradą, może pomiędzy oczekiwaniem a spełnieniem… W tej przepaści są inne, może też wykorzystane i odtrącone, teraz jak wampirzyce próbują się odegrać za swoją krzywdę na niewinnej; j e g o wina i jemu podobnych. I tak jest w wierszu Sen heroiczny: j e g o wina, bo nieczuły, bo rani. A o n a? Ona się nie poddaje i nie ulega. Zakłada pancerz. Śmieje się. Jej krew w stalowym pancerzu jest bezpieczna. Nawet gdy pancerz jest dziurawy, łata go i odgradza się nim nie tylko od raniącej miłości, ale i od innych szkodliwych wpływów świata. W wierszu Mój ogródek pancerz został zastąpiony roboczym ubraniem. W takim ubraniu o n a może uporać się ze smutkami, z rozpaczą, które Autorka nazywa „najdorodniejszymi z chwastów”. O n a jest silna! Dzięki pancerzowi niełatwo ją zniszczyć. I może wygrać lot, pokonać głęboki wąwóz (wiersz Lot).
Należałoby teraz oczywiście podjąć próbę interpretacji istoty tego pancerza, tak przecież ważnego dla podmiotu lirycznego, ale ja chciałam skupić się na zagadnieniu winy. Pojawia się ona w jakimś stopniu w każdym opowiadaniu umieszczonym w tej książce. Nie wiem, czy taki był zamysł Autorki, ale śledząc ten wątek, wychwytuję te zachowania bohaterów, które obciążyć można mianem winy. Winy, która nie zawsze pociąga za sobą karę, wbrew może podświadomemu oczekiwaniu czytelnika i utartemu, uproszczonemu, po wielokroć powtarzanemu w literaturze spojrzeniu na ten problem. Ot, choćby jak w II części Dziadów Mickiewicza. W trzech opowiadaniach odnajdujemy jednak motyw winy i kary. Oto gburowaty, nieżyczliwy ludziom i wykorzystujący stanowisko dla swoich korzyści burmistrz, zostaje przez siły wyższe srogo ukarany (tak przynajmniej wierzą ludzie). Jego samochód wywraca się na leśnej drodze, przygniatając mężczyznę, co jest powodem jego śmierci (Sprawiedliwy las). W opowiadaniu Tacy sami zły bohater, nieakceptujący swojego chorowitego brata bliźniaka, lekceważący go, zazdrosny i nieżyczliwy, dowiaduje się w wieku dojrzałym, że ma guza w płucach, podczas gdy jego bliźniaczy brat cieszy się szczęściem rodzinnym i dobrym zdrowiem. W innym utworze (Dlaczego uderzyła) dojrzała kobieta zostaje ukarana odejściem kochanego mężczyzny za to, że pod wpływem emocji uderzyła parasolką chłopca, który motorynką jechał po chodniku, zagrażając tym samym bezpieczeństwu pieszych. A właściwie kobieta sama sobie wymierza tę karę, bo ów mężczyzna to postać wyimaginowana, to psychiczny wytwór pragnienia miłości. Bohaterka według swojej oceny zawiniła, zatem musiała ją spotkać kara. Cóż to za wina, można by zapytać. A jednak… Wraz ze zniknięciem tej tajemniczej postaci znikają wszelkie nadzieje. Ładnie ujęła to Autorka: „Nie jedna, ale tysiące maleńkich postaci oddalało się ku wyjściowym drzwiom”.
I wreszcie opowiadanie tytułowe… Według mnie zasługuje ono na osobną uwagę i przy nim chciałabym się dłużej zatrzymać. Wyróżnia się wśród innych i długością, i kompozycją, i tym właśnie, że jest opowiadaniem tytułowym. Widocznie Autorka uznała, że kwestia winy jest tu na tyle istotnym zagadnieniem, by z tytułu utworu uczynić także tytuł książki. Jak to jest zatem z tą winą w opowiadaniu Wina? Oto od Oksany, bohaterki utworu, odchodzi ukochany, doprowadzając ją tym do obłędu, utraty poczucia sensu życia i ostatecznie utraty życia. Znów kobieta zostaje porzucona przez mężczyznę, tym razem realnego, który był dla niej całym światem. Zatem wielka jego wina! Zatem dzieje się tragedia, ale w warstwie językowej utworu nie ma nudnego patetyzmu, prostej ckliwości. Nie ma nachalnych objaśnień, osądów. Wiele spraw nie zostało tu dopowiedzianych, dookreślonych. Fabuła rwie się, chronologia została zniesiona, narrator, a właściwie narratorka (wiemy kim jest, bo się ujawnia w pierwszoosobowej narracji) często zmienia formę wypowiedzi – opowiadanie o bohaterce przerywane jest wypowiedziami do niej skierowanymi, dłuższymi lub krótszymi, ale zawsze z bardzo silnym akcentem emocjonalnym. Taki sam emocjonalny charakter mają dialogi prowadzone przez narratorkę z bohaterką. Pierwszoosobowa narracja sprzyja budowaniu napięcia, wchodzeniu głęboko w sytuację bohaterki, w jej przeżycia, w jej cierpienie przy pełnej świadomości, że poznać, zrozumieć drugiego człowieka, choć ma się dobrą wolę i dużą dozę empatii, do końca się nie da. Podkreślają to liczne znaki zapytania, urywane zdania, zdawkowe dialogi. I zamierzony chaos, co komplikuje tak opowiedzianą historię i utrudnia jej odbiór, ale przecież chaotyczna i skomplikowana była rosyjska dusza Oksany, więc jakże ją opisać, pokazać w niebudzący wątpliwości, klarowny sposób? Opowiadanie Wina to porwane kawałki narracji, porwane kawałki życia Oksany, które czytelnik sam musi pozbierać i poskładać, uporządkować. Musi podjąć jakiś wysiłek, ale o to właśnie chodzi, w tym jest wartość. To bowiem daje czytelnikowi możliwość kreowania własnych wizji i przeżyć, pełniejszego uczestniczenia w świecie przedstawionym utworu.
Lektura książki Ireny Nyczaj, w której pomieszczone są utwory różnorakie i ze względu na gatunek literacki i ze względu na tematykę, może dostarczyć różnorakich refleksji i odczuć. I nie mam tu na myśli odczuć będących opiniami o książce. Chodzi o spojrzenie na świat, na życie, na człowieka. Mój szkic jest tylko zasygnalizowaniem pewnych zagadnień, które można by podjąć w szerszej analizie.
Barbara Gajewska
Irena Nyczaj, Wina, Oficyna Wydawnicza „STON 2”, opr. graficzne autorki, Kielce 2019, s. 112.