Tytuł
książki Janusza Termera – „Myślenie literaturą” trafnie oddaje treść zawartych
w niej tekstów poświęconych literaturze
– na pozór nie związanych ze sobą, a jednak wybranych według starannie
przemyślanego klucza, co sprawia, że dopiero uważna lektura całej książki
pozwala odczytać tropy, ukryte w jej konstrukcji.
Nie trudno dostrzec, że jest to
swoista autobiografia Janusza Termera, krytyka literackiego, człowieka
„myślącego literaturą”, który wypowiadając się na tematy związane z literaturą,
przedstawia również samego siebie.
Czyni to dyskretnie i – rzec można – w kilku
odsłonach.
W części pierwszej wytacza
działa cięższego kalibru. Zanurza się w literackim oceanie i wyławia zeń tendencje,
światopoglądy, nurty i predyspozycje. Dzieli się swoimi ocenami i poglądami,
wykazując encyklopedyczną znajomość krajowej i światowej literatury, nie tylko
współczesnej.
W rozdziale „Od Londona do Brzozowskiego” mówi
o pisarzach, którzy […]wzorem
wielkich realistów europejskich XIX w. korzystają programowo, traktują, jak
oddychanie, czerpany z życia materiał realnych problemów, idą w stronę
literatury zaangażowanej, nie odżegnują się całkowicie od naturalistycznej
proweniencji filozofii życia, teorii społecznego determinizmu w widzeniu losów
ludzkich. Ale uważają iż proza, ściśle wiążąca twórczość z życiem, jest
wiodącym gatunkiem literackim, swoistą metodą poznawania świata i
społeczeństwa, wyprzedzającą naukowe czy filozoficzne sposoby docierania do
rzeczywistości oraz ludzkiego wnętrza[…].
W
tej części obficie przytacza i innych w swych „esejach i szkicach literackich”
przykłady związków literatury z rzeczywistością i jej wielkim problemami,
zwłaszcza społecznymi, które są ową tytułową „powracającą falą”. Wymienię
niektóre tylko ich tytuły -: „Powracająca fala krytyki społecznej w
literaturze”, „Pacyfizm w literaturze, czyli o Soli ziemi Józefa
Wittlina”, „Zawiść w Zawiści Tadeusza Brezy”, „Andrzej Bobkowski – emigracyjny angry
young man”… Autor tutaj przywołuje lektury, które weszły już do historii
literatury, lecz dzisiaj, na nowo odczytane nabierają współczesnego brzmienia. Dlatego książka Janusza Termera jest tak interesująca –
zwłaszcza, gdy czytelnikowi uda się pokonać intelektualną przeszkodę, jaką
stanowią pierwsze jej rozdziały, nasycone krytycznoliterackimi terminami,
faktami, nazwiskami i tytułami z kanonu polskiej i światowej literatury. Lecz
trud ten opłaca się, bowiem uświadamiamy sobie jak ogromny jest kontekst –
liczba możliwych odniesień – gdy mowa o jednym utworze. Tymczasem można odnieść
wrażenie, że sam Janusz Termer kompetentnie i z nieukrywaną przyjemnością –
niczym beztroski delfin swobodnie porusza się w tym oceanie słów, raz spokojnym
i przyjaznym, lecz bywa, że pogrążonym w mroku pod ciężkim chmurami,
wzburzonym, a nawet sztormem rozszalałym. Wykorzystując swoją rozległą wiedzę o literaturze, potrafi ją
porządkować, systematyzować, kojarzyć, oceniać… Czyni to jednak nie tylko z dystansem, lecz i
poczuciem humoru, gdyż jak sam przyznaje – jest […]facetem sceptycznie
zdystansowanym wobec wszelkiej – niezależnie od jej barwy – ideologicznej
nadbudowy, zainteresowanym przede wszystkim literaturą[…].
Część druga nieco zawęża
perspektywę i jest już bardziej swobodną wędrówką tropem niektórych gatunków
literackich – chociaż i tutaj wybór lektur jest godny uwagi – począwszy od poezji [Bolesław Leśmian] ,wreszcie po teksty
pisane prozą. Sięgając do tych ostatnich – na początku przywołuje przewrotnie
Juliana Tuwima jako prozaika [sic!]. Przypomina także prozę „obozową” Zofii
Posmysz i po-obozową po kataklizmie –
Auschwitz [niemiecki pisarz Dirk Brauns] czy
doświadczeniach Syberii [pisarz rosyjski o polskich korzeniach Eduard
Koczergin]; buntu egzystencjalnego [Kazimierz Truchanowski] lub w obronie
„człowieczeństwa” [Kornel Filipowicz]; Tadeusza Konwickiego opis rzeczywistości
mu współczesnej z jej kompleksami narodowymi, mechanizmami życia społecznego
etc. Sięga również do twórczości Jarosława
Iwaszkiewicza – wyznawcy wielu gatunków literackich czy Wiesława Myśliwskiego – rzecznika pamięci Zła i Dobra,
by nieoczekiwanie zwrócić się ku znacznie bardziej odległej przeszłości, do
czego pretekstem stały się reporterskie odkrycia „Kochanowskie” Kazimierza
Boska związane z postacią Mistrza Jana, a zawierające nie tylko historyczne
sensacje… Kończy tę część książki na „Wypomnieniach” (wspomnieniach) Janusza
Odrowąża-Pieniążka, wieloletniego dyrektora warszawskiego Muzeum Literatury im.
Adama Mickiewicza…
Trzecia i ostatnia część
książki Janusza Termera wydaje się najbardziej nasycona wątkami osobistymi,
swoistymi „remanentami pamięci”. To
wspomnienia i notatki, które poszerzają tezę zawartą w tytule książki, czyli że
można nie tylko literaturą myśleć, ale po prostu nią żyć… Na przykład w
szkicu „Letnie „odkrycia” w tonie gawędy
pisze Termer o swoim wypełnionym zielenią azylu – letniej daczy w miejscowości,
która niegdyś była wakacyjną mekką literatów i artystów (Kira Gałczyńska, Eryk
Lipiński) oraz o niektórych na nowo odkrytych dawniejszych lekturach [m. in.
Ryszard Milczewski-Bruno, Janusz Krasiński,Jerzy Krzysztoń].
W innych tekstach tutaj
pomieszczonych, autor czyni sentymentalne wycieczki w przeszłość [„Z
wrześniowych dni”] we wspomnieniach, które zawierają dramatyczne okoliczności
z własnego życiorysu (narodziny pod bombami w końcu września 1939), lub
odnotowują wrażenia z podróży [na przykład, kiedy spoglądał na Sycylijską
Zatokę Palermiańską oczyma J. W. Goethego], czy też inne skonfrontowane
z obrazami literackimi [np. słynna Algierska oaza Ghardaia skonfrontowana z
opisami Witolda Zalewskiego z jego książki „Dolina królów”].
Fragment dziennika autora –
„Kronika tygodniowa” – to z kolei żartobliwy ukłon w stronę Bolesława Prusa
– wypełniają go m. in. opisy spotkań
autorskich [Eduard Koczergin, prof. Andrzej Lam], imprez wyjazdowych [„Posiady
w cieniu Bartka” w Zagnańsku], a pod koniec „tygodnia” – wypad do
podkrakowskich Bronowic czy zakopiańskiego azylu literatów czyli „Astorii”.
Ostatni wspomnieniowy i
refleksyjny tekst „Okruchy czasu” dobitnie uświadamia jak dalece autorem
zawładnęło owo myślenie literaturą, bonawet żegnając po raz
ostatni kochaną siostrę, Zofię, w poświęconą jej „mowie” wplótł
literaturę. Przytacza także list do
krewniaka z dalekiej Australii, nie wolny od literackich skojarzeń, a kończący
się słowami niech nam nie ginie z pola widzenia stara, ale i rośnie nowa –
tradycja! Mając na myśli – rzecz
jasna – literaturę.
Podsumowując jednym
zdaniem – w „Myśleniu literaturą” autor pokazuje jak świat i jego problemy
odnajdują się w literaturze, a jak w jego własne, Janusza Termera życie,
wkracza literatura.
————————–
Janusz Termer „Myślenie literatutrą. Eseje. Szkice, wspomnienia…”, Biblioteka
RES HUMANA, Warszawa, 2019, s. 240.