Rekomendacje książkowe z Biesiady Literackiej SPP

0
95

Wacław Holewiński
Rozmowy polskie wiosną XXI wieku

Dziś trochę autopromocji. Jeden z najważniejszych polskich historyków, profesor Andrzej Nowak, postanowił zapytać „kto pisze naszą historię” dziesiątkę pisarzy i historyków. Mam wrażenie, że nie był to wybór przypadkowy. W kolejności alfabetycznej byli to: Ernest Bryll, Jacek Dukaj, Ewa Domańska, Antoni Libera, Wacław Holewiński, Adam Leszczyński, Szczepan Twardoch, Małgorzata Musierowicz, Jarosław Marek Rymkiewicz i Wiktoria Śliwowska. Jak widać są to ludzie różnych pokoleń, różnych opcji politycznych, ale każdy z tej dziesiątki odcisnął jakiś swój ślad, napisał swoją, ale też ogólną wizję historii minionej i tej, która dzieje się na naszych oczach. Rozmowy polskie wiosną XXI wieku to bez wątpienia tom wart przeczytania także z tego powodu, że pozwala spojrzeć na historię poprzez indywidualne losy rozmówców, daje wgląd w ich własne jej przeżywanie. Pan profesor Nowak na okładce książki napisał: „Warto w tych rozmowach wziąć udział, prowadzić je dalej. Bo ta historia nie ma końca. A może raczej powinienem napisać: warto rozmawiać, by historia nie miała końca?” Trudno się z tą opinią nie zgodzić.

Andrzej Nowak – Kto pisze naszą historię? Rozmowy polskie wiosną XXI wieku, Wydawnictwo literackie, Kraków 2024, str. 517.

Piotr Müldner-Nieckowski
Joanna Kuciel-Frydryszak: Chłopki i Służące


Dwie książki (patrz: przypis bibliograficzny na końcu tekstu) o dwóch sąsiednich typach społecznych głównie pod koniec XIX i w pierwszej połowie XX wieku. Byt tych warstw od setek lat się zazębiał, ale nie tylko wzajemnie, bo także z funkcjonowaniem ludzi usadowionych wyżej i także na poziomie społecznym najniższym. Warto to zestawiać także z Kacpra Pobłockiego Chamstwem, ale i pracami historycznymi ogólniejszymi, które nie zaglądają do domów mieszkalnych, knajp, teatrów, do chat i na pola. Dotąd jeśli już, to spotykaliśmy dzieła o obyczajach, a to trochę za mało. Wypada tu wspomnieć też o tekstach XIX-wiecznych i trochę późniejszych, choćby Feliksa Konecznego (1862-1949), który na początku XX wieku podejmował próby o charakterze syntetycznym, zebrane w XXI wieku w książeczce Konserwatyzm chłopski (Miles, Kraków 2022). Były raczej brane z naukowej pamięci i z przekonań niż z dokumentów, jak to jednak czynił właśnie Koneczny w innych swoich słynnych dziełach. Ale to trochę dawne dzieje i dawne narzędzia badawcze. Joanna Kuciel-Frydryszak posługuje się głównie metodami dziennikarskimi, tyle że solidnie wzbogaconymi o komparatystykę socjologiczną, psychologiczną i historyczną, o poszukiwanie środków obiektywizujących opisy wyjmowane z dawnych źródeł.

Niektórzy recenzenci stawiają tym książkom zarzut, że wyrywają tematykę z kontekstu, że nie zestawiają życia ludzi tzw. „prostych” czy „z ludu” z mentalnością i życiem tych z warstw wyższych. Usadowieni między społecznym dnem a klasą „panów” cierpieli na rygorystyczne ich tam pozostawianie, bez szansy ani na rozwój osobisty, ani na lepsze życie – zamiast harówki od rana do wieczora, braku miejsca do spania czy rodzenia dużej liczby dzieci bez podstawy materialnej i bytowej, a przy tym dodatkowo w konflikcie z postawami stanu męskiego. Chodzi o zestawianie mentalności tych ludzi, zwłaszcza kobiet, z mentalnością „tamtych wyżej”, tak zwanych „panów” i z przyczynami obserwowanych zjawisk. Tego trochę brakuje, niektórym krytykom podsuwa myśl o zbyt słabym poszukiwaniu w tych książkach obiektywizmu dla kreślenia wizji.

Pamiętam z lat 50. i 60. analfabetki, które zarzynane pracą w polu na wsi albo w domu miejskich obywateli, tak zwanych „dyrektorów” lub „pułkowników”, były społecznie „nikim”. Mieszkały jeszcze w kurnych chatach, i to blisko Warszawy. W pamięci mam taką „kurną” wieś Kuklówkę koło Grodziska Mazowieckiego, gdzie mieszkał Józef Chełmoński (pierwej porzuciwszy żonę Marię z d. Szymanowskiej, a potem na co dzień korzystając z gospodarności długowiecznej pani Malinowskiej, o której dzisiejsi biografiści raczą zapominać).

Toż to był wiek XVIII przetrwały do XX, łącznie z co 20 lat pogłębianą studnią. Ale jak się z tymi ludźmi usiadło na chwilę i porozmawiało, nagle okrywała się ich wiedza, mądrość, umiejętność stosowania logiki i statystyki. Co za pamięć! Czasem w nędznej, by nie powiedzieć nędzarskiej chałupie na ścianie gdzieś pod sufitem drzemał zasłonięty serwetą wizerunek dawniej używanego herbu, kiedy indziej w kącie stojąca srebrna waza dana przez „pana z panią” w nagrodę za 50-letnią posługę w ich podwarszawskim domu.

W dzieciństwie wraz z rodzeństwem spędzałem lato na wsi albo w małych miasteczkach, typu Miechów czy jeszcze mniejszy Opatowiec, Dubiecko, Białobrzegi (radomskie), Zakopane, Stasikówka, Chłapowo (rok 1952, maksymalnie 3 osoby na plaży, nikogo więcej), dokąd wozili nas na wakacje rodzice, i gdzie stawaliśmy się członkami tamtych społeczności. W Kuklówce drogi wyłącznie piaszczyste i same kurne chaty, 30 kilometrów od Warszawy. Po powrocie do domu mówiliśmy w domu i na podwórku jeszcze przez tydzień gwarą góralską, śląską, mazowiecką czy po kaszubsku.

Dla nas to była wielka szkoła, bo dzięki temu wiedzieliśmy, że ludzie to nie tylko nasi sąsiedzi w Warszawie, ale także analfabeci spod Pucka, z Okęcia czy okolic Otwocka, którzy wcale nieźle mają poukładane w głowie. Dopiero ich dzieci, nasi koledzy szkolni, umiejący się podpisać imieniem i nazwiskiem, szli na studia, co nie znaczy, że są mądrzejsi od poprzedniego pokolenia.

Skąd swoją umiejętność oceniania bytu brali ci niewykształceni i przez los bezwzględnie ustawieni na niskiej pozycji socjalnej? To dzisiejsi wyborcy, którzy całkiem dobrze wiedzą, na kogo warto, a na kogo nie należy oddawać swojego głosu i niekoniecznie z powodu koloru oczu kandydata na prezydenta, tylko z powodów merytorycznych. Chętnie bym powiedział, że byli „z tym urodzeni”, mieli to w genach, w swoistym sprycie życiowym. A co do tego ostatniego, to szczególnie kobiety – nie wzięły tego ze szkół, których nikt im nie polecał, gdyż były potrzebne do wymiatania śmieci, gotowania, prania, a i karmienia cudzych niemowląt własną piersią. Może mądrość brały z obserwacji i rozumowego przetwarzania tego, co robią i mówią ci ustawieni lepiej, „panowie i panie”? Komplikacja ciężkiego życia służących i chłopek była ogromna, a przecież biologicznie były ludźmi jak wszyscy inni i prócz zgody warstwy wyższej nic im nie brakowało, aby się bez szkody dla siebie i dla owej klasy do niej przenieść. Dzisiaj widać, że to było mentalnie i społecznie możliwe, a jednak się nie dokonywało. Dlaczego? Czy to tylko tzw. wyzysk i pogarda? Nie sądzę. Nie tylko. Niekoniecznie to. Typ kultury? Może najprędzej. Pytań jest więcej, na przykład psychologicznych, bo nie jedynie systemy społeczno-państwowe blokowały postęp. Może oni sami też wytwarzali mechanizmy stagnacji? Zadajemy sobie takie pytania, mamy do tego prawo, ale czyńmy to ostrożnie, bo łatwo zabłądzić w krainę fałszu.

W zestawieniu ze znanym Chamstwem prof. Pobłockiego malowany od strony warstw niższych łączny obraz tamtych czasów jest  nie tyle niewesoły, ile wręcz tragiczny. Jednak trzeba mieć przy tym sprawiedliwe oko dla klasy „panów”, tych, którzy rządzili społeczeństwem (państwem, jedzeniem, wojną i pokojem) i o których zarówno historia, jak i literatura artystyczna traktowały głównie, stąd znamy ich lepiej i posługujemy się stereotypami na ich losie utworzonymi. Trochę brakuje takiej literatury faktu, która zestawia to wszystko w całość pojęciową, jednak każdy przyzna, że zadanie stworzenia takiej perspektywy nie może być łatwe.

Nie podlega dyskusji to, że wymienione tu tytuły Joanny Kuciel-Frydryszak są napisane fascynującym, wciągającym stylem, którego nie powstydziłaby się najlepsza tzw. fikcja, czyli proza artystyczna. To nie tylko radość dla czytelnika, ale również dla osoby, która chce odżyć przy lekturze i pójść w górę nad odbiegające tonem i mądrością kryminały, romanse i prostackie sensacje.

Piotr Müldner-Nieckowski

_______________________

Joanna Kuciel-Frydryszak: Służące do wszystkiego. Wydanie drugie. Marginesy, Warszawa 2022. Oprawa twarda ISBN 978-83-66500-69-3. Oprawa miękka 978-83-66140-59-2.

Joanna Kuciel-Frydryszak: Chłopki. Opowieść o naszych babkach. Marginesy, Warszawa 2023. Oprawa twarda. ISBN 978-83-67674-31-7.

Zbigniew Zbikowski
Brzeską po oczach

Pierwsze wydanie tej książki z 2019 roku przeszło właściwie bez medialnego echa. Jej wznowienie pięć lat później wzbudziło już lawinę opinii, niemal wyłącznie pochlebnych.

No bo jak tu nie zachwycić się reportażem wyrwanym wprost z trzewi, o życiu opowiedzianym głosami samych bohaterów, którym autor nadał tylko literacką formę. A to życie to zaklęty rewir, warszawsko-praski trójkąt bermudzki, którego jeden bok tworzy przesławna ulica Brzeska i jej mieszkańcy. To im, ich głosom, ich życiu Maciej Pisuk poświęcił swoją książkę „Staniemy się tacy jak on. Głosy z przeklętej ulicy”. Materiał do niej zbierał jedenaście lat (2007-2018), kiedy sam też mieszkał na Pradze Północ, w jej najpodlejszym – jak utrzymuje czarna legenda – miejscu, którego mieszkańcy jednakże mają, tak jak wszyscy inni, także ci z eleganckich dzielnic, swoje marzenia i troski, swoje zasady i honor, swoją godność osobistą i swoje za uszami.

Maciej Pisuk zbudował swoją niewielką w sumie opowieść z nagranych wcześniej rozmów z mieszkańcami Brzeskiej, którzy, uznawszy go za „ziomala”, swego sąsiada i współuczestnika nieszczęścia, jakim był ich życie, odkrywali przed nim zakamarki swego bytowania. Zwyczajnego, mimo że ta ich codzienna zwyczajność dla ludzi spoza ich kręgu stała się bolesną egzotyką, budzącą zaciekawienie i strach. Reportażysta Pisuk pozwala nam spojrzeć na to życie od spodu, bez żadnych stylistycznych upiększeń, metafor czy eufemizmów. Pozwala im mówić do nas: patrzcie, tak wygląda nasza zwyczajność, tacy jesteśmy brzydcy, choć to nie zawsze, właściwie prawie nigdy nie jest nasz wybór, już tacy się urodziliśmy i tacy umrzemy.

Autor w książce nie zadaje pytań, w ogóle jest nieobecny, z wyjątkiem ostatniego rozdziału, którego bohaterem jest on sam, jako jeden z „tych z Brzeskiej”, opisując siebie, jak i ich, bez cienia litości. I opisując zarazem, tak jak to robią  jego bohaterowie, drugą stronę świata, można powiedzieć: nasz świat, widziany z ich perspektywy.

Warto przeczytać, pomyśleć i popatrzeć innymi oczyma na siebie i ich.

Maciej Pisuk: Staniemy się tacy jak on. Głosy z przeklętej ulicy, Wydawnictwo Cyranka, Warszawa 2014 (wznowienie wydania z 2019), s. 160, ISBN: 978-83-67121-60-6.

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko