Schematów myślowych na temat kobiet nie brakuje. Podobnie rzecz ma się z klasyfikowaniem poezji przez nie tworzonej. Niektórzy posługują się sformułowaniem „poezja kobieca” bez głębszego namysłu, popadając w schematy nie tyle myślowe, co w odruch wynikający z nieznajomości twórczości wielu poetek, chociażby tylko współczesnych. Nie znają też najprawdopodobniej rozróżnienia, które poczyniła Debora Vogel, a które zawarłam w tytule powyżej. Debora Vogel to interesująca przedwojenna poetka, teoretyczka literatury, filozofka i polonistka, która pisała po polsku i w jidisz. Niestety, mało znana. Używając wyrażenia „poezja kobieca”, Vogel miała na myśli sentymentalną i emocjonalną twórczość wyrażającą m.in. poczucie osamotnienia czy też na nim budującą pokrewne doznania. Zaś posługując się sformułowaniem „poezja kobiet”- myślała o potencjale intelektualnym piszących.
Wprowadzenie, w którym przytaczam spojrzenie Vogel, pomaga uzasadnić podwójny charakter twórczości poetyckiej niektórych autorek liryki, czego przykładem jest tomik Katarzyny Kadyjewskiej z Rzeszowa pt. „36 wariatek” tomik wydany przez KryWaj w Koszalinie w roku 2021.
Cykl tekstów poetyckich spina postać Wariatki – ni to bohaterki, ni podmiotu lirycznego, ni alter ego wielu czytelniczek tej prostej, acz wymownej poezji. Bo też status Wariatek – czy też Wariatki jednej, ale w 36 odsłonach – niekoniecznie jest łatwy do ustalenia. Każda z nich wyraża niekomfortowe samopoczucie, rozmaite egzystencjalne rozczarowania i niespełnienia, ma powody do smutku, rozgoryczenia, ale także potrafi zachwycić się szczegółami świata niewidocznymi dla oka szarego zjadacza chleba. Ma swoje marzenia, zachwyty i ubolewania. Cechuje ją poczucie odrębności, wrażliwość, krytycyzm, świadomość uroków życia, które – w wyniku bolesnych doświadczeń, w tym utraconej miłości – bledną, ale nie do końca.
Każda z nich konsekwentnie sygnalizuje swoją obecność w tytule kolejnego wiersza, gdzie prócz słowa „wariatka” pojawia się zapowiedź – rodzaj zwiastuna problematyki i emocji ujętych w formę zdania pojedynczego, w którym użyte orzeczenie dynamizuje charakter opisu stanu, przeżyć i świadomości tytułowej Wariatki. Np. „Wariatka lubi milczeć”, „Wariatka okrywa się zbroją”, „Wariatka nie widzi sensu”, „Wariatka nie wierzy w Boga” itd.
Właściwie tytuł mówi już z pozoru wszystko. Stanowi wykładnię przekazanej w tekście poniżej myśli, ale, przechodząc do wiersza, możemy się przekonać, że zdefiniowanie problemu w tytule to mało. Wariatka zaprasza nas do labiryntów swoich doświadczeń, otwierając przed nami tajemnice, które wyraża oszczędnymi, ale wymownymi środkami artystycznymi. Nazywa siebie metaforycznie: „jednoosobową mniejszością” (z „Wariatka jest w mniejszości”), nie zależy jej na ludzkiej opinii: „od tego co myślą/ nic nie zależy/ a najmniej/ jej życie” ( z „Wariatka płacze w autobusie”), nie czuje się piękna: „miś był taki jak ona/ nieudany brzydki/ odrzucony niechciany/ utytłany w błocie”( z „Wariatka przytula misia”), usiłuje odczytać, czym jest wolność i czyni to w zaskakujący sposób: „pozbawionej złudzeń wariatce/ na niczym już nie zależy/ i może to jest właśnie/ ta osławiona wolność” ( z „Wariatka traci złudzenia”). Jednocześnie bardzo sceptycznie podchodzi do myśli o możliwości bycia szczęśliwą: „tylko tyle potrzeba/ by była szczęśliwa/lecz małe tylko/oznacza niekiedy wielkie aż” (z „Wariatka marzy o domu”). Postanowiła się schować przed światem i jego przykrymi niespodziankami: „przyparta do ściany/nie miała już dokąd ujść/więc uciekła w głąb siebie” (z „Wariatka się okopuje”). Wyznaje także, że życie doprowadziło ją do punktu, w którym „szamocze się”: „przez tyle lat robiła/ to co powinna/ a nie to co chciała/ wciąż tak robi/ ugrzęzła” (w „Wariatka się szamocze”). Ponadto nie wierzy w Boga, a ci, którzy deklarują się jako wierzący, wydają jej się nieautentyczni, bezrefleksyjnie zaspokojeni rytuałami: „placebo dla mas nie spełnia oczekiwań/ człowieka myślącego” ( w „Wariatka nie wierzy w Boga”). To już nie jest niewiara, ale jawna krytyka.
Poetka panuje nad językiem, nie rozbudowuje lirycznych wyznań, niektóre spostrzeżenia zawiera w efektownej grze słów opartej na czymś, co nazwałabym „lustrzanym odbiciem słów”. Przykład:
„śmietnik na biurku
to jej życie
jej życie
to śmietnik” (w „Wariatka nie sprząta biurka”)
Podobny zabieg znajdziemy w wierszu „Wariatka ma za swoje”:
„udając że robią to
czego nie robią
i że nie robią tego
co robią”,
lub w wierszu „Wariatka nie wierzy w Boga”:
„…bóg jest kłamstwem
a kłamstwo bogiem”.
Skłonność do wypowiedzi aforystycznych jest z pewnością mocną stroną tej twórczości. Niektóre wersy mogą funkcjonować w wyodrębnieniu i są nośnikami głębokich konstatacji. Z pewnością należy do nich prawda zawarta w słowach: „ bo cierpienie z niczego nie zwalnia/tak jak nic/nie zwalania z cierpienia” ( z „Wariatka płacze w autobusie”).
Gdyby wrócić do rozróżnienia Vogel, trzeba przyznać, że Kadyjewska swoim cyklem wpisuje się w obie kategorie- poezji pełnej emocji i głębokiego namysłu nad otaczającą ją światem- popkulturowym, zakłamanym, stawiającym na pozory, pieniądz i bazującym na fałszywych relacjach.
Zdarzają się akcenty niekoniecznie odkrywcze, stwierdzania oczywistości, ograne zabiegi, jak na przykład ta, że „dobre dni są bardzo krótkie” (z „Wariatka ma zły dzień”) albo użycie apostrofy do owada w stylu à la święty Franciszek: „bracie chrząszczu” ( w „Wariatka rozmawia z szerszeniem”).
To niewielkie mankamenty przy ogromnej urodzie i naturalności tekstów Katarzyny Kadyjewskiej – powściągliwej w słowach, w wyrażaniu emocji, w sposobie rejestrowania refleksji. Podmiot liryczny nie narzuca się. Daleki jest od ekshibicjonizmu i w tym tkwi jego siła wyrazu.
Inne światło na poezję tworzoną przez kobiety rzuca Radosław Wiśniewski na portalu biBLioteka Magazyn Literacki. Wyjął mi on z ust stwierdzenie, którym dzieliłam się przy różnych okazjach już niejednokrotnie, że rozdzielanie poezji na kobiecą i niekobiecą to błąd. Jeśli już jednak dokonuje się takiej klasyfikacji, należałoby – zdaniem Wiśniewskiego – uczynić to pod jednym warunkiem. Uznać, że „poezja kobiet to świadectwo autonomii, samoświadomości. Może mi się wydaje, ale brzmi dumnie, twardo i nieco chropawo, nieozdobnie i bardzo dobrze, że tak brzmi. Aż chciałoby się ją pisać nie w cudzysłowie, jak literaturę kobiecą, ale wielkimi literami, jak nazwę własną, powiedzmy Pustynia Kalahari. No pewnie, że poezja kobiet jest pisana inaczej i często o czym innym niż poezja mężczyzn, ale nie należy do jakiegoś innego zbioru.”
Tak też rzecz ma się ze zbiorkiem Kasi Kadyjewskiej. Wariatka jest kobietą, mówi jak kobieta, odczuwa, pragnie i cierpi jak ona, ale nie znaczy to, że jej liryka stanowi odrębną szufladę. Bowiem doświadczenia takie jak samotność, poczucie odrębności, zawiedziona miłość, zamęt i szum wokół, nie stanowią doświadczeń stricte kobiecych. Są efektem przeżyć egzystencjalnych przede wszystkim ludzkim, dopiero w drugim rzędzie – kobiecym.
Katarzyna Kadyjewska, 36 wariatek, KryWaj, Koszalin 2021. Opracowanie , skład, projekt okładki Krystyna Wajda. ISBN 978-83-67080-06-4