Czasami wydaje się, że literatura jest silniejszą realnością, niż życie. Te wszystkie fikcyjne postacie bohaterów, np. pan Tadeusz, pani Bovary, Hans Castorp, Makbet, Cezary Baryka, Josef.K. – są tak bliskie, jakby były z rzeczywistości. Czasami są nawet bliższe od Kowalskich, Smithów, Müllerów czy Rossich – którzy żyli, a o których nikt nie pamięta. Natomiast wszyscy znają cierpienia Wertera, rozterki Hamleta, zabiegi Wokulskiego czy zazdrość Otella.
Na literaturę można spoglądać oczami Szekspira „Świat jest teatrem, aktorami ludzie” i w innych, różnorodnych aspektach, ale także pod kątem historii miłosnych.
Platon w „Uczcie” opisał słynną ucztę wydaną przez Agatona w Atenach w 416 r. p.n.e. z udziałem ówczesnej elity intelektualnej, m. in. i Sokratesa, podczas której każdy z biesiadników wygłosił mowę pochwalną Erosa, boga miłości oraz przedstawił jej różne odsłony i wynikające z tego tematu pytania, np. czy miłość jest fascynacją pięknem, czym różni się pożądanie od miłości, jaki jest związek między miłością, pięknem i dobrem? Rzecz jasna ponad dwa i pół tysiąca lat temu obyczajowość i normy społeczne były zupełnie inne, niż dzisiaj – ale to, co wówczas powiedziano o miłości, jest wciąż aktualne.
Dzieje miłości w utworach literackich mają rozmaity przebieg i zakończenie. Popatrzmy na nie raz jeszcze, trochę mniej czołobitnie…
Historię młodziutkich „Romea i Julii” Szekspira wszyscy znają, rozegrała się w szalonym pośpiechu w ciągu zaledwie pięciu dni od poznania na balu, tak obojgu było spieszno do nocy poślubnej! A ojciec Laurenty przestrzegał Romea:
Miód jest słodki,
Lecz słodkość jego graniczy z ckliwością
I zbytkiem smaku zabija apetyt,
Gwałtowność uciech i koniec gwałtowny:
Są one na kształt prochu zatlonego,
Co wystrzeliwszy – gaśnie. (akt II,scena 6)
W „Tristanie i Izoldzie” Josepha Bédiera w czasie podróży okrętem oboje bohaterowie wypili przez pomyłkę czarodziejski trunek miłosny i ogarnął ich płomień namiętności. To jednak nie przeszkodziło, by Tristan dostarczył królowi przyszłą żonę, ukrywając co między nimi zaszło. Od tej pory obok miłości biegnie linia forteli – od nocy poślubnej, po kolejne. Ten ciąg oszustw kończy, się tragicznie. Tristan umiera w rozpaczy, tak samo wkrótce jego ukochana. Po śmierci kochanków z grobu Tristana wyrasta krzak głogu i łączy go z grobem Izoldy. To symbol wiecznej, prawdziwej i niezniszczalnej miłości, choć zbudowanej w tym przypadku, nie tylko na wzniosłości!
Miłość w sztuce ”Cyrano de Bergerac” Edmonda Rostanda wyróżnia się literackością. Szlachcic Cyrano de Bergerac, wojak i tkliwy poeta zakochał się w kuzynce Roksanie. Nie zdobył się jednak na miłosne wyznanie, gdyż ma karykaturalnie duży nos, więc tylko wzdychał i w ukryciu pisał wiersze. Gdy chciał już wyznać swoje uczucie, dowiaduje się, że ona kocha młodego, z poezją nie mającego literalnie nic wspólnego, Christiana de Neuvilette. Roksana, jak na damę przystało, wymaga od ukochanego liryzmu i pięknych słów, a tymczasem Christian pod jej balkonem nie umie z siebie wykrzesać choćby jednego poetycznego zdania. W takiej oto sytuacji z pomocą wielkodusznie przychodzi Cyrano w ciemności nocy podpowiadając Christianowi słowo za słowem, a gdy ten nawet i z tego zadania nie umie się wywiązać, Cyrano sam zaczyna za niego mówić. Jego poetyckiej elokwencji ulega Roksana i czeka na Christiana, który po wspięciu się na balkon zbiera owoce literackiego talentu brzydkiego Cyrana. Tak więc Roksana kochając i poślubiając jednego mężczyznę, poślubiła jednocześnie – nie wiedząc o tym – duszę drugiego. O tej mistyfikacji nic nie wie, bowiem obaj panowie zaraz wyjechali na wojnę, skąd ona otrzymuje codziennie piękne listy Cyrana, w wyniku których coraz mocniej zakochuje się w Christianie. Po jakimś czasie Cyrano chce przyznać się do podstępu, ale właśnie wtedy Christian ginie od kuli wroga. Przez piętnaście kolejnych lat Roksana opłakiwała Christiana czytając przechowywane listy Cyrana, nie wiedząc, że jej ukochany codziennie ją odwiedza. Dopiero przed śmiercią Cyrana prawda wyszła na jaw, a wtedy Roksana w rozpaczy mówi:”Jednegom tylko kochała – bez skazy, a tracę go w mym życiu nieszczęsnym dwa razy”. Niezwykłość tego romansu polega na tym, że namiętność została wzbudzona nie przez osobę, ale poprzez słowo!
W „Zbrodni i karze” Dostojewskiego słowo i wszystko inne jest splugawione, bohaterów łączy ze sobą „jedna izdebka, we wszystkich kątach pająki”. Równolegle w tle rysują się zaręczyny Raskolnikowa z dziewczyną brzydką i obłąkaną, i dlatego właśnie jest tak do niej przywiązany, a jeszcze bardziej by ją kochał, jak wyznaje – gdyby była kulawa lub garbata. Po jej śmierci Raskolnikow za najbardziej godny sposób wydobycia się z nędzy uznał zabicie lichwiarki i jej siostry i ich okradzenie. Potem w rozpaczliwym osamotnieniu szuka kogoś, kto by dotrzymał mu towarzystwa. Osobą, która przeszła podobną drogę od zła, nędzy aż po grzech, jest prostytutka najnędzniejszej kategorii, Sonia. Mamy tu złamanie konwencji piękna i wzniosłości, które zastępuje niechlujność, pospolitość i zło. W literaturze zabijano i wcześniej, ale nie siekierą, nie stare kobiety i nie za marne parę rubli. Niejedna kobieta w literaturze sprzedawała swoje ciało, ale nie tak tanio i prymitywnie. Oto naga degradacja mitu. Kiedy Raskolnikow zostaje skazany na katorgę – Sonia jedzie tam razem z nim, i być może dopiero teraz zacznie się jakieś uczucie, czyli coś ludzkiego, czego nie było w całej dotychczasowej ich historii. Ale to, jak pisze autor – „mogłoby się stać tematem nowego opowiadania – natomiast niniejsze opowiadanie jest skończone”.
W Don Kichocie Miguela de Cerwantesa istnieje romans, którego de facto nie ma, ale w który wierzy ubogi hiszpański szlachcic, którego całym dobytkiem jest kopia u siodła, tarcza, chuda szkapa i chart, zaczytujący się w przygodach rycerskich i wyobrażający sobie, że jest takim bohaterem. Pewnego dnia postanawia na swojej szkapie wyruszyć w świat w poszukiwaniu przygód. Do pełnego obrazka potrzebna jest dama serca, a nie zna żadnej takiej, ale słyszał o chłopce z sąsiedniej wsi, która zajmuje się wypasaniem bydła i młóceniem zboża i w swoim pomyleniu postanowił się w niej zakochać i ochrzcić ją imieniem Dulcynea. Wyruszył głosić chwałę ukochanej i walczyć w jej obronie z wiatrakami – widząc w nich wrogów, ze stadem owiec – widząc w nich zastępy wojsk. W czasie tych przygód niezmiennie wyrażał swoją miłość do Dulcynei, co się objawiało wycinaniem na drzewach sentymentalnych wierszy, zwisaniem jedną ręką z okna karczmy, rozbieraniem do naga, aby się umartwiać. Nic nie potrafiło zachwiać jego niezłomnym uczuciem do ukochanej, choć Sancho Pansa tak ją opisał: „Wymachuje drągiem jak najtęższy chłop we wsi, dziewka na schwał, grubo ciosana, baba jak piec, a co najlepsze nie jest wcale wybredna i wstrzemięźliwa”, na co Don Kichot odparł: ”Pani Dulcynea z Toboso przez to, że ją kocham, znaczy dla mnie tyleż, co najpotężniejsza księżniczka świata”.
Nie można nie wspomnieć o „Cierpieniu młodego Wertera” Wolfganga Goethego, książce na podstawie jego przeżyć, gdy był na praktyce prawniczej w małym miasteczku i ogarnięty miłością do miejscowej dziewczyny Lotty pisał dla niej wiersze. Ta letnia przygoda w książce kończy się samobójstwem Wertera, i ten strzał usłyszał cały świat, a przynajmniej Europa, bowiem nadciągał czas rewolucji francuskiej, i wszystko domagało się nowego ładu społecznego. Stąd tak wielki rezonans powieści. Werter i Lotta dołączyli do klasyki par miłosnych: Romea i Julii, Petrarki i Laury, Abelarda i Heloizy, Tristana i Izoldy.
Ale to jeszcze nie koniec tej historii. W 1939 roku Tomasz Mann wydał powieść „Lotta w Weimarze” w której Lotta i Goethe spotkali się po czterdziestu czterech latach. Czym było dla nich to spotkanie? Próbą pojednania po latach czy wyzwaniem rzuconym czasowi? Rozczarują się ci, którzy oczekują od Manna jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie.
W różnych anturażach toczyły się miłości Hamleta i Ofelii, Anny Kareniny i Aleksandra Wrońskiego, Mistrza i Małgorzaty i wielu innych literackich par.
Ludmiła Janusewicz