Metamorfozy
dni odmierzane biciem serca
zegary prawdy
pomiędzy jednym a drugim życiem
uparte i zazdrosne
tylko o Wieczność
Bielany
jakże smutne Bielany jesienią
– właśnie tego roku –
cóż że słońce trawę ogrzewa
na pokuszenie myśli
by jak dawniej
posłuchać koncertu ptaków
teraz wiatr przycichł
– usunął się na bok –
nie chce spłoszyć serca
które choć bije wolniej
bije tak samo
na miłość w sukni babiego lata
Ogrody
powoli rozwiązuję te supły
przeszłości
moje ogrody
choć pilnie strzeżone
porosły chwastami
teraz potrzebuję ciszy
aby znów odnaleźć uśmiech Boga –
w sobie
Pokusa
w zamglonych oczach wstęga rzeki
lecz nie nazywaj jej błękitną
bo myśli czarne krążą wokół
jak stado kruków nad urwiskiem
ty uproś wiatr by ich nie zdmuchnął
w odmętów otchłań
Wariatka spod „Osiemnastki”
Nigdy nie lubiła jesieni. Tych gęstych mgieł i krótkich dni
deszczowych. Czuła się wtedy taka ubezwłasnowolniona,
bez sił i nadziei na jakąkolwiek pomoc z zewnątrz. Dzieci
już dawno zapomniały o niej, pochłonięte swoimi sprawami
w wielkim świecie. Jedynym teraz dla niej pocieszeniem
pozostawały przytulone do sieci pająki, które za żadną cenę
nie chciały pozbyć się zakurzonych kątów.
Notatka na skrawku liścia
mamo – już jesień
w twoim pokoju nadal widzę światło
czy w niebie także robisz swetry na drutach
zawsze bałaś się
aby nikomu z nas nie było zimno
kiedy zapuka do okna śmierć
– tajemnicza cyganka –
by powróżyć przyszłość
Piłat
z dumą pana i władcy
obmywał delikatne ręce
kiedy wreszcie wyprowadzono Skazańca
poczuł ulgę
szkoda że nie znalazł odwagi
spojrzeć Matce w oczy
—
Wiersze tygodnia redaguje Stefan Jurkowski
stefan.jurkowski@pisarze.pl
Eligiuszu, wszystkie Twoje liryki są subtelne, piękne, plastyczne, ale ta czuła notatka napisana na skrawku liścia szczególnie mnie wzruszyła. Z Twoją poezją świat staje się dobry, pogodny, pozbawiony zła. Warto przebywać w takim świecie.