Epizod na miarę życia
świat za mną wygasa
świat przede mną błyska
i łąka świeci
jak zielona lampa
nie rzucam cienia
na wysokie trawy
wznosi się czarna
ściana widnokręgu
jakbym cisnął oczy
w sam środek słońca
(*** świat za mną wygasa, s. 59)
Jak potężnym zmysłem poetyckim i jaką przestrzenią zmetaforyzowanego słowa trzeba dysponować, by napisać zacytowany wiersz? Należy do Stefana Jurkowskiego i wyjęty został z ostatnio wydanego tomu „Epizod podróżny”. Nieprawdopodobna jest w tym utworze kondensacja fenomenu życia sprowadzona do metafizycznego wymiaru. To już nie są słowa, słowa, to nie jest nawet stan umysłu, a stan najwyższej jednostkowej świadomości zjednanej ze wszechświadomością. A w kryterium literackim – liryka w najczystszej postaci. Autor mówiąc – „jakbym cisnął oczy / w sam środek słońca”
– dzieli się z nami jednym z największych odkryć: „światło wewnętrzne” wciąż świeci mimo upływu lat, to tylko gaśnie świat zewnętrzny zostawiany w drodze za sobą.
Odkrycie to rozpatrywać można na różnych poziomach rozumienia. Zaczynając od planu fizycznego – wszystko, co dawniej było dla lirycznego „ja” (dla nas) przejawem faktyczności bytu i oczywistą potrzebą, zaczyna tracić barwy i swój magnetyzm. Owo zewnętrzne wszystko, które miało mówić o człowieku więcej, niż jego wnętrze, stopniowo rozprasza się. Pozostaje jedynie ulotnym i coraz bardziej ulotnym wspomnieniem przechodzącym w przeciągłą zadumę, by koniec końców zdematerializować się (?), zamienić w czystą energię. To jest ten nasz pęd ku światłu? Dalszymi rozważaniami można by dotknąć nawet zagadnień fizyki kwantowej.
patrzy na mnie a ja patrzę w siebie
liczę lata – wciąż odkładają się we mnie
słoje radości i klęsk zmęczenia i odpoczynku
gniewu strachu i zniechęceń – czuję się drzewem
bo tylko ono
może pomieścić
tak dużo
(„Pocieszycielka”, fragm., s.61)
Bohater liryczny z rozumieniem poddaje się upływowi czasu. Staje się obserwatorem swojego wewnętrznego stanu. Kontempluje przemianę. Dzięki bezpośredniości wyznania jak na dłoni widać tę transpozycję. Procesy wewnętrzne zrównane zostają z „poetyckimi procesami”. Doskonale odczytuje się wspomniane przeistaczanie materii w nie materię. Owo przejście z jednego stanu skupienia w drugi. O tak, poeta Jurkowski jest wytrawnym alchemikiem. Dla niego czynność poetycka jest zarówno przemyśliwaniem życia, jak i swoistą medytacją. I wciąż otwartą drogą do własnej i przez siebie odkrywanej prawdy. Która jest na miarę życia.
do widzenia panie jot
nie mówię żegnaj
mogę powiedzieć: bądź zdrów
ale z pewnością
niestosownie by to zabrzmiało
znikasz – nie wrócisz
jedziemy tym samym pociągiem
w osobnych wagonach
wysiądziemy na wspólnej stacji
na różnych peronach
może na innych planetach
albo – co jest najpewniejsze – wewnątrz starej
– krzyk drzew
świst ptasi
krzyże
wbite w ziemię
samoloty – –
(Epizod podróżny, s. 57)
Poeta w tytułowym wierszu doczesne życie nazywa epizodem podróżnym. Jakby domniemywał, że takich epizodów jest wiele, choć sama podróż nie ma końca. Bo nawet jeśli ziemskie życie ma kres, duchowa podróż już jest bezkresna. Nie zwykliśmy w ten sposób myśleć o naszym istnieniu, nie uczą nas tego żadne „rozumne” szkoły, co nie znaczy, że nie stykamy się z takim pojmowaniem. Tego typu sugestie dostrzegam w wierszach Jurkowskiego. Oczywiście są one podane w poetycko wysublimowany sposób, niemal niedostrzegalny. Mówiłam, że to wytrawny alchemik.
chcieliśmy uwięzić godzinę
ale się wymknęła
niczym wirus z laboratorium
jest
przeźroczysta jak pamięć
lekka jak ziemia
(przysłowie się wypełnia)
drabina
wsparta o słońce
zjeżdżalnia
w głąb – –
(Moment, s. 75)
Z tak pojemnych semantycznie utworów daje się wywieść zapewne jeszcze inne linie interpretacyjne, dostawić inne szkło powiększające i ujrzeć inne przesłania. A że każdy nosi w sobie własny obraz świata, ukształtowany przez osobiste doświadczenia, może więc doszukiwać się wątków, treści i podtekstów, na które szczególnie jest uwrażliwiony. Znajdzie je w tomie „Epizod Podróżny” Stefana Jurkowskiego, wystarczy tylko użyć własnego filtru (jak to zrobiłam ja) lub wielu filtrów – by poetyckie doznawanie wierszy stało się pełnowymiarowe.
Elżbieta Musiał
Stefan Jurkowski – „Epizod Podróżny”, Oficyna Wydawnicza STON 2, Kielce 2023, s. 90