Bory Tucholskie
jak suszone grzyby
kurczy się świat
w mojej głowie
kołatają wczesne
obrazy uczucia
zasłyszane
jakże inaczej pachniała
codzienność dziadków
jesienią
poranna mgła borów
każe się domyślać
opadłe liście pachną
deszczem i grzybami
miękkość wilgotnego mchu
wyściela las
coraz głębiej można
zaglądać do jego wnętrza
wypełniały się piwnice komórki
spichlerzyki węglem drewnem zaprawami
w pogotowiu stały cynowe bańki
z naftą do lamp
rozświetlały mrok długich wieczorów
podczas częstych awarii prądu
w kamionkach smalec ze
skwarkami wieprzowy gęsi
w beczkach kiszona kapusta
ogórki buraki śledzie
w kuchni wisiały wypolerowane
popiołem garnki
suszone kwiaty lipy zioła
w płóciennych woreczkach
warkocze czosnku cebuli
suszonych grzybów
w kościele szepty
różańcowych modłów
każdy swój kąt dzieci
zapełniały zabawkami
ludzikami zwierzątkami
z kasztanów żołędzi
szeleściły suche liście
zamiatane z ulic grobów
światełka pamięci rozświetlały
uroczyste cmentarze
***
jakże inaczej pachniała
codzienność dziadków
zimą
trzask podpałki z
żywicznej sosny
budził dzieci
śpiące w ciepłej pościeli
płukanej w deszczówce
potem krochmalonej
bose stópki stawiały na
deski szorowane szczotką
ryżową i mydlinami
mahoniową podłogę w soboty
pastowaną i glancowaną
filcowymi kapciami
wieczorami wpatrywały się w żeliwne
drzwiczki opowieści szybra wypełnionego
jabłkami pieczonymi z cukrem i cynamonem
dzieci po śniegu zdążały na roraty z
migotającymi latarenkami kościół
wypełniał śpiew i poświata świec
i nareszcie tak długo oczekiwana choinka
odbijane w bombkach szeroko otwarte oczy
rozdziawione buzie iglasty zapach radości
Bóg się nam narodził
***
jakże inaczej pachniała
codzienność dziadków
wiosną
patrzyli przez okna
zaglądali do spiżarni
jak długo potrwa przednówek
świeży chleb znaczony krzyżem
powszedni każdy okruszek
podniesiony i ucałowany
rozwijały się uśpione mikro-
przestrzenie bór się wypełniał
brzmieniem życia
coraz śmielsza pieśń lasu
drzew szumu rytm
kolorystyka śpiewu ptaków
zmartwychwstanie odnowa
odkupiona postem gorzkimi
żalami drogą krzyżową
wilgotna ziemia na polach
w ogrodach krzątały się
spragnione ciepła postacie
bez czeremcha konwalia ołtarze
ukwiecone modły maryjne
majowe pierwsze komunie święte
drogi wypełnione śpiewem
i modlitwami pielgrzymów
do wielewskiej kalwarii
***
jakże inaczej pachniała
codzienność dziadków
latem
gorąca suchość żółtego
piasku leśnych dróg
parzyła bose stopy
wszędobylska eteryczność
ozonu i choinek
odurzała zmysły
jagody zapraszały
granatową słodyczą
borówki orzeźwiały
rzeki strugi jeziora
bogate w ryby raki przygody
wędkarzy kajakarzy
w lesie pohukiwanie
grzybiarzy odgłosy ptaków
na zrębach pił i siekier drwali
na polanach obozy
harcerzy radość śpiewana
przy ogniskach
w miasteczkach żywiczność
tartaków fabryk mebli
w stolarniach ciężki pokost
w dni świąteczne
odpusty jarmarki
tańce do rana
na podwórkach gościli
wędrowni handlarze
szlifierze druciarze kotlarze
każdy powiew wiatru
upał burza niepewność
w powietrzu wyczekiwanie
niepokój by zdążyć przed
deszczem kośba żniwa
zwózka plony snopki
pierwsze witane w stodołach
układane na krzyż
ziarnem do siebie
dożynki dzięki Bogu
za to
co udało się zebrać
wypełnione silosy stodoły
ulga nareszcie syte
bydło trzoda ptactwo
Oni z XXI wieku
księżyc światło odbite
od martwego satelity
kakofonia zamiast
harmonii sfer niebieskich
jaskrawe dorosłe dzieci
pogubione w płciach bezpłodne
kulawa nauka
uzasadnia politykę
pustosłowia mędrców
infantylnych starców
stare obleśne satyry
żałosne pajace
kłamstwo nie istnieje
jak długo użyteczne
tyrania demokracji
estetyka brzydoty
podczas nieustannej zabawy
dopada nieistniejąca śmierć
***
nie znają
swoich rodziców
tym bardziej
dziadków
świąt ani
świętości
bez wtedy i
bez teraz
po omacku
brną w mgłę
przeznaczenia
z nicości
w nicość
Miasteczko jesienią
spoglądam w
okno kamienicy
czyste zadbane ze
storczykami na parapecie
z widokiem wprost
na wejście do kościoła
jeszcze trzy dni temu
wyglądała z niego
jak zwykle od lat
starsza siwa pani
z opuszczonego okna
dobrze widać
jak w kondukcie
wyprowadzają z kościoła
starszą siwą panią
która codziennie
wyglądała z okna
kamienicy z widokiem
na wejście do kościoła
w miasteczku jesienią
Lustra
***
noc zapachniała koszmarami
nie masz już zielonych oczu
rozbiło się lustro marzeń
wspólny czas przeminął
muszę pozwolić sobie odejść
***
niemoc digitalnego
przytulenia
przecinkami pocałunków
przerywana rozmowa
umknęły wypełnione
szeptami noce
była moim błędem
miłość?
***
poznałem słowa
przeraźliwie ostateczne
***
dotarłem tu
skąd wszędzie jest
blisko nawet tam
daleko
***
w odnowionych murach
słychać szepty starego
mieszkania
czasem światło odbije
się w lustrze
którego dawno już
nie ma
***
wychodzę z domu
a moje odbite w
lustrze ja podążyło
w drugą stronę ku
przeszłości
trochę na wskroś
***
to czego nie ma
ma się dobrze we
mnie spokojnie
podszeptuje melodię
nuci mlekiem pachnie
włosów dotyka
prowadzi ufnie do
innych luster
***
jedno w wielu
trzy w jednym
nieskończoność w
nieskończoności
Mamo
spoglądasz wokół zdziwiona
jak ja
kiedy
obudziłem się pierwszy raz
uśmiechasz się
jak ja
kiedy
przytulałaś mnie do piersi
podnosisz się
jak ja
kiedy
chciałem w twoje objęcia
wyciągasz ręce
jak ja
kiedy
stęskniłem się za tobą
zamykasz ufnie oczy
jak ja
kiedy
nuciłaś kołysankę
jestem teraz
jak ty
kiedy
spoglądasz gdzieś
może obok
Janusz Jutrzenka Trzebiatowski
*
kaszubski krakowski
mistrz światła
niestrudzony wędrowiec
po- i między
światami
*
przed pustym płótnem
twórca nowej
nieistniejącej rzeczywistości
*
ile barw ma las
przypomnienie dziedzictwo
borów tucholskich
wielofasetowość mikroprzestrzeni
*
jedność
wielowarstwowości
dwuwymiarowego
*
przed pustą kartką
również w słowach
krzepły wszystkie
pokłady niespiesznie
nakładanych farb
*
nieskończoność poszukiwań
życie czuć i
wydobywać piękno
transformować w ideę
*
jednia
obrazu
muzyki
słowa
*
baszta chojnicka
piramida
pośrednik przejścia
od profanum do sacrum
od teraz do nieskończoności
gdzie myśl
wiecznieje
w absolut
Karl Grenzler, urodzony w 1954 r. w Łebie. Absolwent Bibliotekoznawstwa i Informacji Naukowej Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, kustosz biblioteczny, kierownik Biblioteki Instytutu Geografii UJ, Diplom-Bibliothekar w Stadtarchiv und wissenschaftliche Bibliothek w Soest, następnie w Gustav-Lübcke-Museum. Członek Stowarzyszenia Twórczego POLART w Krakowie i Związku Literatów Polskich
Publikacje autorskie:
„Czarny Księżyc / Der schwarze Mond“, Kraków 2004
„Moje anioły / Meine Engel“, Bydgoszcz 2007
„Podobno jestem psem”, Bydgoszcz 2009
„Strażnicy tajemnic / Wächter der Geheimnisse„, Zielona Góra 2016
„Zabijanie miłości / Das töten der Liebe“, Toruń 2018