Wiersze tygodnia – Adrian Szary

1
260
Bogumiła Wrocławska
Bogumiła Wrocławska


Szarość. Radość

Styczeń. Pamięta jak niespodziewanie wylądował u dentystki,
pracującej na osiedlu, na którym spędził połowę swojego życia.
Znieczulenie jeszcze działało. A kiedyś musiał tu bez znieczulenia
przeżyć pierwszą miłość i ostatnią lekcję. Z balkonu widział jej okna
i tego chłopaka, który z dużą torbą wracał z treningu piłkarskiego.

On nigdy niczego nie trenował, jedynie do szkoły chodził w tę
i z powrotem. Pięć kilometrów w jedną stronę. Osiedle domów
willowych: Paryska, Londyńska, Madrycka i mały kościół, przy ulicy
Skrajnej. Skrajnie nieodpowiedzialny, niedojrzały poznał wtedy swoje
miejsce i trzyma się go do dzisiaj. Nie zbacza. To tu przez małą
kładkę przechodził do radia czytać swoje wiersze.

Co było trudniejsze? Przeskoczyć fale rzeki czy stres opanować
na falach radiowych, na żywo, przy ulicy Młyńskiej?
Ząb już przestawał boleć. I wszystko przestało boleć.
Stał przed nie swoją klatką, przed nie swoim blokiem
patrzył w nie swoje okna. Ktoś tam teraz mieszka.
Stał. Nierozpoznany przez sąsiadów, zamaskowany.

Ktoś mu nagle powiedział dzień dobry, nikt mu nigdy
nie mówił dzień dobry, a on mówił dzień dobry wszystkim,
których rozpoznał. Stał. Pogodzony ze wszystkimi. Ze sobą.
Radosny. Taksówkę zamówił na adres, pod którym już dawno
nie mieszkał. Jakie to uczucie? Odetchnąć na moment.
Na swoim osiedlu. Pod nie swoim domem. 
 

Zimowe dziewczyny

Najlepsze są te zimowe dziewczyny:
Ryby, Wodniki i Koziorożce,
Co mają w styczniu, w lutym urodziny,
Te są: kochane, najdroższe, najsłodsze.

Kiedy świat kryje biały puch bezdenny,
Bo tak się w roku zdarza światom,
Panią zimową kocha pan wiosenny,
Żeby z nią przeżyć też gorące lato.

A gdy świat wyjdzie z białego okrycia
I zrzuci miękką kołderkę puchową,
To spędzą razem jesień swego życia,
Z córką zimową, z wnuczką zimową.

Bo są najlepsze zimowe dziewczyny:
Ryby, Wodniki i Koziorożce,
Co mają w styczniu, w lutym urodziny,
Te są: kochane, najdroższe, najsłodsze.


Ojczyzna państwo kraj naród

Oj, czy zna męskie problemy?
Pań stworzone w białych głowach?
Kra jak szkło pęka – toniemy…
Na ród ludzki patrzę znowu.
Oj, czy zna męskie problemy?


Drzewo, pies i bez

Przysłałaś kiedyś
zdjęcie swoje,

A na nim
drzewo, pies i bez.

Ty na tym zdjęciu
z pieskiem stoisz,

Pies oczy mokre
ma od łez.

I drzewo płacze
swą żywicą

I ty masz w oczach
swoich łzy,

A ja tym zdjęciem
się zachwycam,

bo lubię ciebie,
psy i bzy.

Wiatr twoje włosy
swym powiewem

targa tak samo jak
sierść psu

ja jestem bardzo
starym drzewem

ty młodym bzem

gdzieś tam,
a ja tu.


Nauka języka. Smacznego*

Koleżanko i Kolego,
Sma-czne-go!

Nie jedz białka zwierzęcego:
Kiełbas, wędlin i kotletów.
Talerz twój pełen szkieletów,
A ty swe podbijasz ego,
Sma-czne-go!

Tyle bydła zabitego,
Biednych, chorych i bezdomnych,
Każdy cierpi, każdy głodny,
A ty pytasz i co z tego?
Sma-czne-go!

Jak języka ojczystego
Ucz się diety!
To przesłanie jest poety,
Abyś był natury synem…
Zostań wegetarianinem.

Nie żryj żarcia śmieciowego!
Zamień je na coś zdrowego!
Sma-czne-go!

* Ekfraza do obrazu Edyty Jaworskiej – Kowalskiej z cyklu Nauka języka, Smacznego, 2019, olej, płótno, 90 x 90 cm.


Targ

 
Czwartek. Dzień targowy.
 
Na targu ludzie targają
toboły. Targani emocjami
targują się o wszystko.
 
Nikt się nie targnie
na własne życie.
 
Życie jest wartością największą.
Nie można się tanio sprzedać.
 
Najlepszy target to teenagers.
Trzeba być silnym jak tiger.
 
Na targu. W dzień targowy.
Czwartek.  


Should I stay or should I go

Ekfraza do obrazu Urszuli Świerczyńskiej

Powinnam zostać
czy powinnam odejść
myślisz

Im bardziej on chce
byś została
tym bardziej od niego
odchodzisz

odjeżdżają pociągi

Niektóre przyjadą
tu tylko raz

Za tobą spalone mosty
(a ty w różowej chmurze)

Nigdy nie idziesz na skróty
to jest wbrew twojej naturze

Dokąd cię zaprowadzą glany
(zadzierasz nosek do góry)

Spoglądasz w skłębione chmury
i pytasz czy jest zakochany

Powinienem zostać
czy powinienem odejść
on też myśli sobie

I szuka czegoś
co go zatrzyma
w różowym śniegu

nadchodzi zima

Buduje mosty
pomiędzy wami

Czeka pomiędzy
pociągami

Niektóre będą
tu tylko raz

Powinnam zostać
czy powinnam odejść

Może po prostu
dajcie sobie czas

1 listopada 2022 rok


Timo

Mój telefon
chwilowo nieaktywny.

Ja chwilowo aktywny.

Póki co na facebooku.
A może niedługo i na istagramie.

Namawiasz mnie
na założenie konta.

Wiozący cię taksówkarz mówi,
że uszkodzoną szybę
wymieni latem,
bo zimą się nie opłaca.

Więc zimą jestem nieczynny.

Szorstki, sztywny, kłujący.
Najeżony. Zielony.

I jak czubek…

…na choinkę.


Matka Boska Ostrobramska

Nie zawsze mogłem być przy babci.
Teraz mam ją wciąż przy sobie.
Zmalała mi do obrazka
na odwrocie Matki Boskiej Ostrobramskiej.
Prosi o modlitwę.

Nawet nie wiedziałem,
że na drugie miała Krystyna.


1968

Czasy takie,
że lepiej kupić grób
niż mieszkanie.

Zresztą umierałem
już nieraz.

W tym roku
dwa razy,
gdy odeszła babcia
i kolega z pracy.

Teraz tylko czekam
na z martwych powstanie.


Wiersze tygodnia redaguje Stefan Jurkowski
stefan.jurkowski@pisarze.pl

Reklama

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko