Elegia
gdzie jesteś
pyta drzewo
właśnie się zazieleniło
by rzucić większy cień
dlaczego nas podlewa
czyjaś obca ręka
niepokoją się piwonie
w tym roku chcą zakwitnąć piękniej.
kot który nas nawiedza
dziwi się:
od dawna nie krząta się
ten śmieszny staruszek
wszystko jest
jak dawniej
jak dawniej?
jak dziwnie brzmią te słowa
Wiersz o miłości
Czy możesz mnie pokochać,
zapytał kornik drzewo.
Mogę, odpowiedziało drzewo,
wpij we mnie swoje usta.
Czy zechcesz mnie pokochać,
zapytała rzeka kamień.
Chcę, odpowiedział kamień,
obejmij mnie swoim nurtem.
Czy zdołasz mnie pokochać,
zapytała ziemia ciało.
Tęsknię za tobą, rzekło ciało,
szczelnie mnie sobą przykryj.
Wiersz o oczekiwaniu
Cały dzień byłem wpatrzony w prostokąt telefonu,
a później, choć włączyłem blokadę ekranu,
wciąż czekałem na ten charakterystyczny dźwięk.
I wreszcie, chwilę przed północą,
czułe „plum” wyrywało mnie z odrętwienia,
więc z nadzieją wcisnąłem kod ochronny.
Nie, to tylko aktualizacja, nie ty.
Nasze dziewczyny mają piękne twarze
Nasze dziewczyny mają piękne twarze,
choć wokół oczu im maże czas
kurze łapki.
Myśl
Ta nieznośna myśl,
że inni byli od nas lepsi.
I że zajmujemy ich miejsce,
nieprawnie.
Przyszedłem
Przyszedłem po to, aby was ocalić,
zamkniętych w czasie, który dawno minął,
już nie jest wasz, jak się wam zdawało,
już nie jest czasem, bo już dawno minął,
więc ja przyszedłem, aby was ocalić,
zamkniętych w czasie, który czasem nie jest.
Po to się trudzę, jak wielu przede mną,
aby was z czasu ocalić przed czasem,
bo czas was wchłonął, jak zwykł wchłaniać czas,
a kto wchłonięty nie ma czasu, by
żegnać się, więc po to przyszedłem,
po czasie, ale jeszcze, by zatrzymać czas.
Witajcie znowu, siadajmy do stołu,
wy z czasu, który już dawno przeminął,
ja z czasu, który wciąż jeszcze się tli,
siadajmy, mówmy, patrzmy na swe twarze,
na których pleśń i uśmiech, bo przecież
po to przyszedłem, aby razem siąść.
Nie śniła się zima
Śniła się zima
Mickiewicz
Nie śniłem już. Nie śniła się zima,
choć zima była, lecz ja już nie śniłem.
W domu, przy stole, mama poszła gdzieś,
ja, pięcioletni, jem śniadanie, sam.
Każdy kąt mówi swą straszną opowieść,
drzwi skrzypią, w okna zaglądają cienie,
ktoś wszedł, trzaski z drugiego pokoju,
i słychać dziwny odgłos ciężkich kroków.
Uciekać! Prędzej, nim nadejdą oni,
o strasznych oczach, upiornym uśmiechu.
Do mamy, boso, przez parzący śnieg,
bo już nie śniłem, zima się nie śniła.
Czytam umarłych
Mój nieocalony
Ficowski
Czytam umarłych, których nie czytałem
za młodu, nigdy, nawet w późnym wieku,
ich mowa niczym smak piołunu, który
rósł kiedyś w kępach, pod płotem, w ogrodzie.
I smak ten dzisiaj odnajduję w wierszach,
tak samo gorzki, tak samo niechciany,
łączy nas upływ, czas, którego nie ma,
jak nie ma wierszy, piołunu, ich, mnie.
Tak, wyłącznie sen
Czas na mnie
Różewicz
ostatnie słowo?
ostatnie, być może
i już nic więcej?
pewnie nic, niestety
tylko milczenie?
tak, milczenie tylko
i sen?
tak, wyłącznie sen
a przebudzenie?
nie, nic
Odchodzą
Kto jest poetą
Różewicz
odchodzą
dzisiaj znów
już słabo pamiętam
twarze zdarzenia
czas zamknął się w czasie
który odszedł
już słabo pamiętam
rozumiem
piszę ten wiersz
o kim
o tym co odszedł
i odejść nie może
Dwie krople
Nic dwa razy
Szymborska
musi się rozerwać
żeby można zszyć
i musi odejść
by mogło powrócić
musi być łza
by zajaśniał wzrok
i warg stężenie
by rozbłysnął uśmiech
dwie krople wody
jedna zawsze z drugą
Jak
jak rozmawiać
i z kim
gdzie się rozłożyć
wyłożyć
tu słońce
tam cień
tu ty
tam ja
Ja tam, ty tu
ja tam,
ty tu,
ty tam,
ja tu,
o, śmierci niemądra,
nie bolą cię nogi
w tym ciągłym gonieniu?
Jesień
Dzień jesienny
Rilke, przeł. Mieczysław Jastrun
Panie: już czas. Nabrzmiewają chmury
i szum się wzmaga. Nadchodzi wichura,
drzewa rwą gałęzie, z dala wrzeszczy morze.
Pozwól uspokoić serce,
niech nie lęka się przed burzą.
Powiedz mu: nie lękaj się, to tylko burza,
i może się uspokoi.
Więc kto jest w domu, niech się nie lęka,
a kto do niego zdąża, niech go odnajdzie.
Czytając wiersz, ślepiąc po literach,
pozwól, by wichura i wrzask morza,
uspokoiły się, już.
Milczenie
Milczenie?
Twój brak głosu.
Koniec
To jest mój ostatni tomik,
napisałem, ile napisałem,
minęło lat czterdzieści,
koniec marzeń,
wystarczy.
——————————————————-
Wiersze tygodnia redaguje Stefan Jurkowski
stefan.jurkowski@pisarze.pl