Krystyna Konecka – EDVARD MUNCH – PO TO TEN KRZYK… (część 2)

0
517
1895. Stanisław Przybyszewski autorstwa Edwarda Muncha. Domena publiczna

     Za cezurę w długiej (1863-1944) biografii Edvarda Muncha uważany jest rok 1909. Niebawem na wschodnim brzegu fiordu, bliżej Oslo, w Hvitsten artysta kupi niewielką posiadłość Nedre Ramme, gdzie także zaprowadził mnie los i dobrzy ludzie. Ale zanim…

     Cieszący się już międzynarodowym uznaniem autor „Krzyku” ma wtedy zaledwie 46 lat, ale nie jest pewien, czy cokolwiek jeszcze osiągnie, zważywszy na swoją kondycję. Osobiste dramaty rodzinne to jeden z powodów tego stanu, drugi to problemy z psychiką i alkoholizm – „jak przystało na artystę z tamtej epoki” (zapisałam kiedyś tę celną charakterystykę). Naznaczony tym samym piętnem najbliższy przyjaciel z czasów berlińskich, Stanisław Przybyszewski (1868-1927), owdowiały i w kiepskiej kondycji materialnej, po powrocie do ojczyzny angażuje się w  działalność twórczą i edytorską, ale też w kolejne związki (z romansu z malarką Anielą Pająkówną urodzi się genialna córka Stanisława Przybyszewska, autorka głośnych dramatów (m.in. „Sprawa Dantona”), a odebrana Janowi Kasprowiczowi żona Jadwiga okaże się towarzyszką życia autora „Totenmesse” dozgonną jak…bezskutecznie leczony alkoholizm).

      Edvard Munch w latach 1903-8, spędzając miesiące letnie w Åsgårdstrad, nadal przebywał głównie w Berlinie i Paryżu oraz w Lubece, został przyjęty do Société des Artistes Indépendants. W Deutsches Theater zajmował się twórczością słynnego rodaka, zmarłego w roku 1906 dramatopisarza Henrika Ibsena (do tej postaci wrócę niebawem na naszych łamach), projektując dekoracje do jego sztuk „Hedda Gabler” i „Upiory”.

     Latem 1908 roku wypoczywa w nadbałtyckim Warnemünde, gdzie tworzy serię obrazów z nagimi mężczyznami na plaży. Ale jesienią trafia w stanie załamania nerwowego do kopenhaskiej kliniki psychiatrycznej. Autoportret namalowany tam w roku 1909 zaświadcza już o wewnętrznym spokoju: właściciel kliniki doktor Jacobson swoimi metodami terapeutycznymi (m.in. „elektryfikacją”) wyprowadził pacjenta na prostą… Autor – pacjent… u Muncha nic nowego, podobnie jak tematyka chorób i śmierci obecna wielokrotnie zarówno na jego płótnach jak i innych artystów. Theodor Kittelsen (1857-1914), starszy przyjaciel z Kragerø zamknął w cyklu wstrząsających ilustracji temat „czarnej śmierci” – dżumy. Plagi, która w średniowieczu wytępiła skupioną w większych ośrodkach duńską arystokrację, ocalając rdzennych mieszkańców Norwegii żyjących w rozproszeniu po kraju. Edvard Munch, okaleczony psychicznie po stracie matki i siostry, w jednym tylko roku 1893 stworzył m.in. płótna „Śmierć w pokoju chorego”, „Śmierć i dziecko” oraz „Śmierć i wiosna”, a obraz z lat 1885-6 „Chora dziewczynka” (tytułowany też w opracowaniach „Chore dziecko”) zwielokrotnił  w latach 1907, 1925 i 1927. Taki sam tytuł nadał jednemu ze swoich obrazów już w roku 1881 Christian Krohg (1852-1925), malarz realista (wybitna postać artystycznej bohemy w Kristianii), a w roku 1914 – Henrik Rom… Sam Munch, chorując w swoim ostatnim domu w Ekely na grypę hiszpankę utrwalił różne etapy tego stanu na kilku autoportretach. Na swojej stronie „Niezła sztuka” autorka Karolina Nos przytoczyła jedną z refleksji artysty: Choroba, szaleństwo i śmierć, te czarne anioły czuwające nad moją kołyską, nie opuściły mnie przez całe życie.

     …Ale życie też domagało się swoich praw. Jeszcze w 1909 roku Munch przybył do Kragerø na zachodnim brzegu Oslofjorden, malowniczej miejscowości rozrzuconej na blisko 500 (czy to do wyobrażenia?) wysepkach połączonych mostami i kładkami. W roku następnym kupił w Hvitsten posiadłość Nedre Ramme, którą, podobnie jak Åsgårdstrand, zatrzymał do końca życia. Za tą decyzją stało zapewne wydarzenie, które dokonało wielkiej przemiany w jego życiu twórczym. Hvitsten, miniaturowa miejscowość, która posiada prawa miejskie, to wschodnia strona Oslofjorden, w niektórych odcinkach gęsto zabudowana, w innych zachwycająca nieskażoną urodą nadbrzeżnego krajobrazu.

     Z Oslo łatwo dotrzeć tu samochodem. Z przeciwnego brzegu można dopłynąć promem do nadbrzeżnego miasta Moss, którego jedną z najpiękniejszych części stanowi wyspa Jeløya. Od roku 1913 tu także Edvard Munch miał także swoje okresowe atelier. Z Moss trzeba dalej samochodem jechać na północ, wprost do Hvitsten. Żeby wrócić na zachodni brzeg, np. do Svelvik, musimy z okolicy miasta Drobak wjechać do oświetlonego tunelu pod fiordem, wydostać się na „jęzor” lądu z wysokim grzbietem wzgórza, pokonując go w poprzek, po czym – niewielkim promem w ciągu pięciu minut  zostaniemy przewiezieni przez bardzo głęboką cieśninę Drammenfjorden do przytulnego Svelvik, z drogą na południe i na północ.

     Można rzec, że wszystkie miejscowości obecne w życiu Edvarda Muncha, były też zaznaczone w biografiach wielu innych malarzy, także jego przyjaciół, co potwierdzają liczne dzieła. Ale nie tylko oni stanowili grono artystycznych „nomadów”, i nie tylko w swoim kraju (wszyscy także doskonalili swój warsztat w stolicach europejskich, rzadko kiedy dążąc do stabilizacji). Zastanawiający ten problem badała przed laty Katarzyna Tunkiel, doktorantka Wydziału Neofilologii UAM w Poznaniu. Tamże wydała swoją rozszerzoną dysertację pt. „Znad fiordów do metropolii. Obrazy miasta i miejskiej wędrówki w wybranych powieściach norweskich”. W wielkim skrócie, w pracy tej zwraca uwagę cytat z opracowania innej badaczki, Niny Witoszek, która stwierdza w oparciu o dzieła Henrika Ibsena i Edvarda Muncha (sic!), iż prawdziwy …dom znajduje się najczęściej „na zewnątrz”, to tam człowiek poznaje swoje właściwe „ja”, podczas gdy dom faktyczny jest klaustrofobicznym miejscem wyobcowania.    

    Z przyjaciółmi Ewy docieramy w Hvitsten na parking samochodowy, a dalej, pieszo do ich hytty – jednego z wielu zadbanych całorocznych domów, spiętrzonych malowniczo na pochyłym brzegu nad wodą. Wewnątrz, pośród mnóstwa estetycznych elementów wyposażenia, zwraca uwagę reprodukcja obrazu Muncha z serii tych z dziewczynkami z Åsgårdstrand. Z tarasu odprowadzamy wzrokiem ogromny prom pasażerski, płynący swoją stałą trasą do niemieckiego portu. Po kilkugodzinnym relaksie powędrujemy z domu stromą ścieżką wzdłuż krawędzi fiordu, potykając się o podstępne korzenie drzew – do Nedre Ramme, niegdysiejszego azylu Edvarda Muncha. Wiele można się dowiedzieć, lub domyśleć spacerując tzw. informacyjnym szlakiem kulturowym, utworzonym przez lokalne władze. To bardzo atrakcyjny szlak. Okazji nie przepuścimy.

      Poprowadzi nas szczegółowa mapa na barwnej planszy, gdzie zaznaczono nawet budynki gospodarcze, a także istniejącą poniżej domu artysty spadzistą widownię z drewnianych ławek. To dla publiczności przybywającej tu na spektakle i koncerty organizowane pośród drzew nad brzegiem wody, stanowiącej naturalną scenografię. Stoi więc tu dotychczas sommerhus – żółty piętrowy dom z kilkoma stromymi zielonymi daszkami w stylu francuskim, wyglądający jak lekka altana prześwietlona na wszystkie strony tego, zachwycającego pięknem przyrody, świata. Od dłuższego czasu posesja znajduje się w remoncie, ale wkrótce ma być udostępniona turystom, wraz ze zbiorami prac Muncha w podziemiach. Podobnie jak w Åsgårdstrand, także tutaj odczuwa się jakąś magię, której musiał doświadczać sam artysta. W liście do ciotki Karen, z roku 1910 napisał zagadkowo: …w Hvitsten żyję w pokoju dla ludzi z Kristianii, których nie mogę już znieść (…). Miejsce, które mam, jest chyba najpiękniejsze na całym wybrzeżu.

     Wiosną 1909 roku władze Uniwersytetu w Oslo ogłosiły konkurs na wykonanie dekoracji we wznoszonym właśnie budynku nowej Auli (w tym roku profesorem i rektorem uczelni został dawny nauczyciel malarstwa Muncha z młodości, Christian Krohg). Otwarcie obiektu miało  uhonorować 100-lecie istnienia uczelni, przypadające na rok 1911. Przestrzenne audytorium, do którego światło dzienne wpada wprost poprzez wysoko zawieszoną, rozległą powierzchnię szklanego stropu, wymagało szczególnego wystroju, zatem od artysty – talentu, wyobraźni i odwagi. Do ostatniego etapu konkursu dotarło dwóch kandydatów: optymistycznie nastawiony do przyszłości (po terapii w Kopenhadze) Edvard Munch oraz artysta malarz Emanuel Vigeland. Emanuel to brat rzeźbiarza Gustava Vigelanda (1869-1943), zaprzyjaźnionego z Munchem jeszcze w Berlinie, późniejszego twórcy monumentalnej plenerowej galerii rzeźbiarskiej w stołecznym parku Frogner.

Hvitsten – Nedre Ramme. Jesteśmy tu, przed domem Edvarda Muncha. Fot. E. Sherman
Brzeg fiordu jak na obrazie. Fot. (i pozostałe niepodpisane) K. Konecka
Plaża w posiadłości, na której artysta malował naturystów, podobnie jak w Warnemünde.
Munch w tym miejscu utrwalił ścinanie drzewa

     Nie można tu pominąć istotnej informacji o tym, iż Gustav Vigeland podczas pobytu w Berlinie również zaintrygował swoim talentem Stanisława Przybyszewskiego. Pisarz, podobnie jak Muncha, promował publikacjami młodego rzeźbiarza, zapatrzonego początkowo w dzieła Augusta Rodina (stąd kojarząca się z jego dziełem – praca Vigelanda pt. „Piekło”), a potem intrygującego środowisko własnymi realizacjami (wykonana także przez niego tzw. maska Przybyszewskiego znajduje się w Muzeum Muncha). W roku 1907 powstała koncepcja parku śródmiejskiego w Oslo, którego zaprojektowanie, urządzenie oraz udekorowanie rzeźbami z brązu i granitu powierzono Gustavowi Vigelandowi. I tak, równolegle: rzeźbiarz w Oslo (przy wsparciu wielu pomocników ), a malarz Munch na prowincji wykonywali dla stolicy swoje monumentalne dzieła, które po dziś dzień wzbudzają zachwyt, czasem kontrowersje. Karygodne byłoby podczas zwiedzania miasta pominięcie Parku Vigelanda, którego przestrzeń (także rozwiązaną prze artystę) zapełnia ponad 200 naturalistycznych rzeźb z brązu i granitu, „opowiadających” wszystkie przejawy życia i emocji człowieka, w tym 17-metrowy Obelisk ze splecionych ludzkich ciał.

     Bo konkurs uniwersytecki wygrały projekty Edvarda Muncha. Koncepcja obejmowała 11 olejnych obrazów na płótnie, wszystkie o wysokości 4,5 metra, w tym – jeden o szerokości (długości) ponad 8 metrów, a dwa – odpowiednio, po ponad 11 metrów. Z tej właśnie przyczyny autor nadmorskich pejzaży w Åsgårdstrand nabył letni dom w Hvitsten, a także zorganizował dach nad głową z plenerowymi pracowniami w pobliskim Moss (Jeløya) i w dość odległym Kragerø, niemal na południowym krańcu Norwegii, po zachodniej stronie fiordu. Przez długi czas w Hvitsten, czyli w Nedre Ramme, powstawały szkice i warianty na papierze (także welinowym) i płótnie, coraz lepiej wyrażające intencje artysty. Zamysłowi tego projektu nie przeszkodziło w roku 1912 przygotowanie kolekcji obrazów na wystawę w Kolonii: znalazły się one obok dzieł nieżyjących już dawnych mistrzów Muncha z Paryża: Vincenta van Gogha (1853-1890), Pula Cézanne (1839-1906) i Paula Gauguina (1848-1903).

     Dom na posesji Nedre Ramme, mimo pozornej kruchości, zachował się w stanie takim, jak na fotografiach sprzed wieku, otwierających ekspozycję na szlaku kulturowym, więc umocowaną na pniach leciwych drzew. W zadziwiający sposób prześwitujące gałęzie zlewają się z ilustracjami (a może tylko ja tak to postrzegałam…). Pod szklanymi płytami umieszczono kilkadziesiąt szkiców i reprodukcji obrazów oraz grafik, które powstawały w latach 1909–1916. Tutaj – czytamy w norwesko-angielskim opisie – tworzył dzieła sztuki w stylu witalistycznym, ukazującym naturę i ludzi w zdecydowanych kolorach. W promiennej przyrodzie, w słońcu. To istotnie inna paleta barw od tej dawnej, zgaszonej i poszarpanej, z upiornie wyobrażonymi postaciami ludzi o zielonych i szarych twarzach, wyrażających rozpacz, osamotnienie, strach, rezygnację. Od „Krzyku”, o którego okolicznościach powstania autor wyraził się, iż usłyszał wielki krzyk natury. Autoportrety artysty zwiastują zmianę na korzyść w tonacji barw. Miniaturowa skalna plaża nad fiordem staje się tłem dla fabularnych scen z nagusami obojga płci opalającymi się i w kąpieli, ale sama jest też główną bohaterką przepięknych pastelowych pejzaży.

     Równie zachwycające kadry zatrzymały na trwałe urodę natury w Kragerø. Nie bez powodu malowniczą osadę sam Munch nazwał perłą wśród nadmorskich miast. Podobnie zapewne odczuwali lokalne piękno inni artyści: tutaj malowali Christian Krohg, mieszkający także przez pewien czas w Åsgårdstrand i w Hvitsten (wraz z żoną Odą, również malarką), Erik Werenskjold i Fritz Taulov oraz, urodzony w Kragerø, autor okolicznych pejzaży, ale przede wszystkim – ilustrator baśniowych i mitycznych, zaludnionych wszędobylskimi  trollami tematów norweskich, Theodor Kittelsen. Dlatego tu można odwiedzać jego dom – muzeum.

     Zabiorę z Norwegii do Polski pięknie wydaną książkę, napisaną przez Gunn Marit Nisja, a zatytułowaną po prostu „Theodor Kittelsen”. Wydawnictwo adresowane jest do młodego czytelnika, oczywiście, w języku norweskim, ale nietrudno odczytać informacje, że artysta zmarł na wyspie Jeløya w 1914 roku, i że jego sąsiadem był Edvard Munch. Obaj spotykali się w Kragerø, gdzie autor „Światła księżyca” z Åsgårdstrand zbudował atelier pod chmurką do swoich wielkoformatowych prac dla uczelni. Munch przyjeżdżał tu do roku 1915, malując także, jak to on, okolice. Dlatego w wielu miejscach są tu tablice z opisanymi reprodukcjami jego obrazów, ukazujących urodę pejzażu, klimat ulic itd. To tutaj właśnie znalazł inspirację do swojego monumentalnego dzieła pod nazwą „Solen” („Słońce”, „The Sun”)  do Auli na Uniwersytecie w Oslo. Na wzniesieniu w miasteczku zwraca uwagę statua artysty z twarzą w kierunku wschodu słońca.

    Dwa razy w miesiącu Uniwersytet w Oslo umożliwia turystom spacerującym po deptaku Karl Johan gate wejście do Auli, żeby podziwiać malowidła Edvarda Muncha. Niestety, nie każdy ma szansę znaleźć się tu we właściwym czasie. Trzeba zatem zapamiętać to, co podarował nam los w Hvitsten, w majowe popołudnie 2022 roku. Pod szklanymi płytami, przytwierdzonymi mocno do sosnowych pni, oglądamy barwne szkice do obrazów o różnorodnej tematyce. Także te, które coraz częściej podówczas zajmowały artystę: związane z pracą rolników, drwali, oraczy, robotników. Te tematy będą towarzyszyły artyście już zawsze, a kiedy zamieszka na stałe w gospodarstwie Ekely (z żywym inwentarzem), „modelem” stanie się nawet… jego koń Rousseau.

     Najważniejsze, najwyżej wyeksponowane pod szkłem w Nedre Ramme są szkice obrazów przeznaczonych właśnie do uniwersyteckiego audytorium. Niewielkie, na arkuszach papieru. Jedne z wielu. Same obrazy artysta długo malował w pracowniach właśnie tutaj, i w Moss, i w Kragerø. To tam powstało monumentalne płótno (4,5 x 8 metrów) z fantazyjnym „Słońcem”, które od ponad wieku  zdobi centralną ścianę Auli w Oslo. Ściany boczne wypełniają alegoryczne malowidła o długości po 11 metrów: „Historia” (w skalnym pejzażu, pod rozłożystym, potężnie ukorzenionym drzewem starzec naucza malca) i „Alma Mater” (nad brzegiem morza matka karmiąca piersią niemowlę i doglądająca bawiących się w pobliskich krzewach rozebranych  dzieciaków). O wszystkich trzech pracach, i towarzyszących im ośmiu mniejszych (z nagimi postaciami) Munch mówił: Chciałem, aby dekoracje tworzyły kompletny i niezależny świat idei, i aby ich wizualna ekspresja była zarówno wyraźnie norweska, jak i uniwersalnie ludzka. Zestaw tych wyobrażeń określany jest jako najważniejsze dzieło malarstwa monumentalnego w Norwegii.

Wystawa w lesie pod szkłem. Autoportret Edwarda Muncha i fotografie Nedre Ramme sprzed wieku
Górne zdjęcia to artysta i jego „Słońce” w Kragerø i w Nedre Ramme
Jeden ze szkiców Alma Mater na szklanej ekspozycji
Fragment wystawy z pracami Muncha, które powstawały w Hvitsten

     Na, liczących ponad 100 lat, fotografiach przy szlaku kulturowym zatrzymano chwile, kiedy artysta mierzy się z malarską płaszczyzną „Słońca” stojąc na drabinie w pracowni w Kragerø, i tutaj, w Nedre Ramme. Są też szkice wariantowe „Alma Mater”: ten obraz powstawał też z tytułem „Badacze”, a chodziło o nagie dzieci, które bawiąc się w piasku, rozpoznają na swój sposób świat pod okiem  matki karmiącej niemowlę. Ostatecznie obraz „Alma Mater” został stworzony w nieco odmiennej wersji (dzieci przeniesione na prawą stronę z lewej, gdzie pojawiło się morze), a interpretuje się to dzieło jako symbol matki zapewniającej pożywienie i moc nowym generacjom. Dzisiaj – poza Aulą uniwersytecką można zobaczyć warianty „Słońca” i „Badaczy” pod wspólną nazwą „Monumental” na piętrze Lambdy – otwartego w roku 2020 nowoczesnego Muzeum Muncha w Oslo, w dzielnicy Bjørvika, obok kompleksu Norweskiej Opery i Baletu.

     Stoję obok tej, olśniewającej architektonicznie, przeszklonej konstrukcji mającej kojarzyć się z gigantyczną bryłą lodowej kry. Kiedy z wysokości kamiennej balustrady zamierzam fotografować ledwie tu sięgające najwyższe kondygnacje 13-piętrowego Munch Museet, odbijającego się nisko, w wodzie, i kiedy zamierzam nacisnąć migawkę aparatu, w kadrze sfruwa na balustradę ogromna rybitwa, przysłaniając monumentalne litery z nazwiskiem artysty na wieżowcu. Próbujemy sobie nawzajem ustąpić: niech będzie z modelką. To właśnie tutaj zgromadzono niemal wszystko, co Edvard Munch testamentem przeniósł na własność dla stolicy Norwegii: ponad 1100 obrazów, 4 i pół tysiąca rysunków i akwarel oraz 18 tys. szkiców. Same książki to 6 tysięcy woluminów. Przeróżne dokumenty, zapiski dotyczące twórczości i korespondencja to osobna kolekcja. ”Krzyk” został wyeksponowany w pozycji leżącej, zabezpieczony przed ponowną kradzieżą (sensacje na temat tych zdarzeń można poznać w  Internecie).  Wszystko zostało przeniesione z poprzedniego obiektu muzeum, które  otwarto  w roku 1963 – w 100. rocznicę urodzin autora „Słońca” w stołecznej dzielnicy Tøyen, związanej z okresem dzieciństwa Edvarda Muncha.

     Wtedy już od trzech lat nie istniał ostatni dom artysty – w jego posiadłości w Ekely pod Kristianią, zakupionej po zakończeniu prac nad wystrojem uniwersyteckiej Auli w roku 1916. W szóstej dekadzie życia, cieszący się zasłużoną sławą i doceniany Edvard Munch wciąż tworzy i realizuje kolejne zamówienia. Do roku 1919 przygotuje  w stolicy kolejną ekspozycję, wydając związaną z nią publikację pt. „Livsfrizen” („Fryz życia”). Po ciężko przebytej hiszpańskiej grypie, w studio w Ekely maluje pełne rozmachu, ukochane pejzaże z Åsgårdstrand dla fabryki czekolady Freia. Ma 65 lat, kiedy tworzy koncepcje prac dekorujących wnętrze Ratusza, podobnie jak wielu innych artystów, zapraszanych przez lata do tego projektu: dzisiaj na piętrze  dwuwieżowego obiektu w pobliżu przystani można oglądać arkadyjski pejzaż z ludźmi wśród drzew. Obraz ma tytuł „Life”. Sala ma nazwę „Munch Room”…

     Przybywa płócien o lirycznych tematach: „”Pod jabłonią”, „Jesienne wiązy”, „Kobieta z psem”, „Klęcząca naga”, „Zimowa noc”, „Gwiaździsta noc”, autoportrety w trakcie chorowania na grypę, autoportret w kapeluszu i płaszczu, inny z rękami w kieszeniach, obrazy z modelkami, których jakoś nigdy nie brak, „Jabłoń w ogrodzie” z utrwalonym wizerunkiem domu właśnie w Ekely. Kiedy artysta decyduje się wybudować tam atelier zimowe w 1929 roku, pokaże trud robotników na płótnach „Budowa zimowego studio” i „Prace budowlane w niebieskich kombinezonach”. Choroba oczu zatrzyma niekończącą się twórczość Muncha. W roku 1933 artysta  zostaje uhonorowany najwyższym odznaczeniem Królestwa Norwegii –  Wielkim Krzyżem Orderu Św. Olafa.  Lata wojny spędzi w swoim domu, unikając kontaktów z hitlerowskimi dostojnikami: ci, mimo uznania twórczości Muncha za zdegenerowaną, darzą go wyjątkową estymą: przecież to w Niemczech przed laty doceniano go najbardziej. Chętnie wyszabrowaliby wszystko, jednak cały dorobek artysty pozostaje szczęśliwie w Norwegii. Podobnie rzecz się miała z dziełami Gustawa Vigelanda. Twórca galerii rzeźb w parku Frogner odszedł w marcu roku 1943.

     12 grudnia 1943 roku autor „Wampira” i „Melancholii” i monumentalnego „Słońca”, Edvard Munch  kończy 80 lat. Zuzanna Borowska na stronie „Niezła sztuka” opowiada o „obrazie, który zabił Muncha”: kilka dni po urodzinach artysty w porcie w Oslo nastąpił gigantyczny wybuch wielu ton niemieckiej amunicji (wskutek czego zginęło lub zostało rannych kilkuset hitlerowców i Norwegów), odczuwalny także w Ekely. Edvard Munch spędził kilka godzin na chłodzie, malując obraz „Eksplozja”. Ciężko przeziębiony, chory zmarł 23 stycznia 1944 roku. Artystę pochowano z honorami (także niemieckimi) na cmentarzu Chrystusa Zbawiciela przy Akersveien w stolicy. W roku 1960 dom w Ekely został rozebrany. Trzy lata później, w 100-lecie urodzin artysty w dzielnicy Tøyen otwarto Munch Museet.

Uniwersytet w Oslo. Fot. A. Konecki
Uniwersytet w Oslo. Wystrój Auli autorstwa Edvarda Muncha. Fot. Terje Heiestad. Internet
Oslo. Grób Edvarda Muncha
Oslo. 13-piętrowe Munch Museet chroni dziedzictwo artysty
Oslo. Park Vigelanda

     Wszystko o Edvardzie Munchu można dzisiaj znaleźć w Internecie, który odpowie na każde wrzucone hasło artykułem, wywiadem, ilustracją, blogiem (najciekawsze, najbardziej profesjonalne stworzyły utalentowane pasjonatki historii sztuki: Karolina Nos i Zuzanna Borowska (m.in. wszystko o testamencie artysty) na stronie „Niezła sztuka” czy Emiliana Konopka (m.in. tamże znakomity, ilustrowany tekst o romansie Muncha z Tullą Larsen), posiadaczka  „UtulęThule, czyli subiektywniej strony (o) Islandii”. Ale BYĆ w kraju artysty, zobaczyć miejsca, gdzie tworzył, cierpiał, mieszkał, to wartość dodana, niepoliczalna.

     Za równie ważne źródłowe wsparcie uważam książkę dziennikarki i publicystki, znawczyni polskiej kultury (urodzonej w Warszawie czasu wojny, i tamże pobłogosławionej w dniu ślubu z Norwegiem przez samego ks. Jana Twardowskiego, a mieszkającej od młodości w kraju męża) – Janiny Januszewskiej-Skreiberg (nasze rozmowy to niezapomniane przeżycie). Cenne informacje i spostrzeżenia autorki zawiera książka pt. „Sercem w dwóch krajach. Norwesko-polskie pejzaże kulturalne” (FISO, Gdańsk 2011). Podpisuję się pod jej zwięzłą charakterystyką artysty: „Munch był bezsprzecznie jednym z największych malarzy świata, malarzy samotników, którzy łamali w swojej sztuce zastane konwencje. W swych obrazach wprowadzał on kolor sugestywny, deformował przestrzeń, sprowadzał postać ludzką do płaskiej sylwetki, a w jasną plamę twarzy wpisywał lęk.

     Wypisuję też cytowane opinie o związkach Muncha z Polską autorstwaprof. Lecha Sokoła, byłego ambasadora RP w Królestwie Norwegii: …duże zainteresowanie nordycką literaturą w Polsce ma również wiele wspólnego z bliskimi związkami Stanisława Przybyszewskiego ze Skandynawią – zarówno poprzez małżeństwo z Dagny Juel, jak i przyjaźń z Edvardem Munchem oraz Gustavem Vigelandem.  Polski literat i dziennikarz był pod wielkim wpływem dramatów Ibsena i prowadził niemalże propagandę nordyckiej literatury w Polsce…

     Janina Januszewska-Skreiberg: O tym, jak duży był ten wpływ, można się było przekonać na wystawie „Totenmesse”, zorganizowanej staraniem ambasadora Lecha Sokoła, pod koniec ubiegłego stulecia w Muzeum Muncha (…) Trzydzieści tysięcy osób odwiedziło w Warszawie wystawę „Totenmesse. Munch – Weiss – Przybyszewski” (później można ją było oglądać w Muzeum Muncha w Oslo, szeroko przeze mnie omawianą w „Arbeidebladet”). Ekspozycja była hołdem dla polskiego literata Stanisława Przybyszewskiego, męża Norweżki Dagny Juel, który wywarł duży wpływ na sposób przedstawiania świata przez Edvarda Muncha (1863-1944) i na jego rozwój artystyczny. I jeszcze: Przybyszewski był autorem pierwszej książki o Munchu, wydanej po niemiecku w 1894 roku w Berlinie: „Das Werk des Edvard Munch – vier Beiträge”. Dzieło to, którego oryginał jest przechowywany w Munch Museet, przetłumaczono na angielski, szwedzki i polski.(…) Wpływy te (Muncha na Weissa) łatwo było udowodnić na warszawskiej wystawie, gdzie 96 obrazów Weissa wisi rama w ramę z dziełami Muncha (…). Szczególne zainteresowanie w Norwegii wzbudził zupełnie dotąd nieznany portret Dagny Juel…

     Tytuł ekspozycji, która miała miejsce w roku 1995, został zapożyczony, jak przypomniała Janina Januszewska-Skreiberg – z eseju Przybyszewskiego „Totenmesse” (po raz pierwszy przy tej okazji przetłumaczonego z niemieckiego na polski), zawierającego elementy „wizji” człowieka, charakterystycznej dla ekspresjonizmu, którą odnajdziemy w obrazach Muncha z tego okresu, takich jak „Krzyk” i „Madonna”.(…)  Inny współczesny polski artysta, projektant wystaw Piotr Zamecznik, mieszkający od 1973 r. w Norwegii, jak podkreśla autorka książki, m.in.„…zaprojektował ekspozycję jubileuszową  na czterdziestolecie Muzeum Edvarda Muncha w październiku 2003 roku (…) oraz dużą ekspozycję „Munch zostaje Munchem” (Munch ble Munch) w 2008 roku. Już pośmiertnie, w styczniu 2011 roku została tam otwarta zaprojektowana przez Zamecznika  ekspozycja …pod tytułem „eMunch. no – tekst og bilde” (eMunch. no – tekst i obraz)., która była …podsumowaniem wieloletniego projektu związanego z opracowaniem i publikacją internetową tekstów tego jednego  największych malarzy na świecie.

     Nie mówmy zatem, że Munch to tylko „Krzyk”. Także po to ten krzyk…  

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko