Wacław Holewiński – Mebluję głowę książkami

0
51

Ludzka mierzwa w łagrze specjalnym

Pobyt w więzieniu nigdy, no prawie nigdy i nigdzie na świecie nie należy do przyjemnych. Z założenia ma być czymś groźnym, karą, dotkliwym przeżycie, które skazanemu, ale i innym, musi dowieść, że państwo, wymiar sprawiedliwości są w stanie ukarać postępowanie niezgodne z ustawowymi normami. Tylko, co z państwem, w którym normą jest nieprzestrzeganie prawa przez tych, którzy je stanowią? Którzy czuwają, w policji, prokuraturze, sądach, w służbach więziennych, nad jego wypełnianiem? Zapewne jest sporo takich państw. Z reguły to, co dzieje się tam za murami zakładów karnych pozostaje tajemnicą, niekiedy zdarza się jednak, że dostaniemy świadectwo, które szerzej otwiera nam oczy na problem. Inna sprawa, że zaraz znów je zamkniemy. Taki porządek rzeczy. Nie nasz, ludzi wolnych, świat, nie nasza rzeczywistość.

Rosja. Tu nikt, jak sądzę, zwłaszcza teraz, w czasie wojny z Ukrainą, nie ma złudzeń. To kraj daleki od przestrzegania jakichkolwiek norm, standardów, do zachowania których zobowiązał się podpisując wiele konwencji międzynarodowych.

Aleksiej Fiediarów, autor „Człowieka, który siedział” niewiele w swej książce mówi o sobie. Nie wiemy za co go „posadzili”. Wiemy za to, że jako człowiek „służb”, były prokurator, trafił do specjalnego łagru w Tagile. Łagru, w którym siedzą ci „specjalni”. Przy czym pojęcie to jest bardzo szerokie: od policjantów, ludzi wymiaru sprawiedliwości aż po żołnierzy, także tych z poboru, którzy trafili do wojsk MSW (tych jest 80%). Raz dostałeś się na listę, przepracowałeś choćby dzień, na zawsze jesteś do nich przypisany.

Czy jest ta książka? Reportażem, relacją, osobistym świadectwem? Wszystkim po trosze. Ale przede wszystkim spotkaniem z człowiekiem za więzienną kratą, studium przypadków. Studium zderzenia z absurdem, trochę jak z Kafki. Bo jak inaczej na to patrzeć? Starasz się o przedterminowe zwolnienie. Zgodnie z regulaminem za każdym razem gdy pojawia się strażnik meldujesz się. Wychodzi, wchodzi, wychodzi, wchodzi. I tak piętnaście razy. W którymś momencie mówi: co ty, jak katarynka, ciągle się powtarzasz. Więc przy kolejnym razie nie meldujesz się. Tamten pisze raport. Przepadło, przegrałeś. O zwolnienie warunkowe możesz się starać za rok…

Telefon komórkowy? Nie ma problemu. Rodzina zapłaci odpowiedniemu człowiekowi na wolności i jest. Możesz gadać i gadać. Nie boisz się żadnej rewizji, nie znajdą. Ale nagle znajdują. Nie tylko twój. Potem ci go znów sprzedadzą. I jeszcze raz.

Setki ludzi pracujących na czarno. Statystyki swoje, rzeczywistość swoje. Warsztaty samochodowe, które obsługują wszystkich „ważnych”, zatrute powietrze, woda. Jakie to ma znaczenie?

Ale najciekawsi są ludzie. Na przykład dyrektor szkoły, który musiał ją remontować. Składali się na ten remont rodzice, on sam oddawał swoje pieniądze. Tylko… tylko przecież to państwo remontuje, jest na to budżet. Ktoś był niezadowolony, ktoś się poskarżył…

Albo spowiednik. Tych najważniejszych w Rosji. Powierzali mu swoje grzechy, a on odważył się je komentować we własnym domu. Ściany mają uszy.

Młody chłopak, którego „fala” w wojsku chciała zabić, ucieka, przepada w tym ogromnym kraju. Nowa tożsamość, nowe życie setki kilometrów od jednostki. Po wielu, wielu latach zgłasza się na policję sadząc, że nastąpiło przedawnienie. Naiwny…

Sprytny elektryk, bez którego zona nie funkcjonuje. Nie chcą zwolnić? Nikt nie ma prądu. I tak do skutku. Nikt nie zna tajemnicy.

Trzydniowy oddech z kobietą. Prostytutką? W papierach jest żoną. Wszystko kwestia ceny, uzgodnień.

Pobicie człowieka? Zależy kim jest więzień. Jeśli od niego zależy porządek w oddziale, tydzień  karceru i znów wraca.

Zewnętrzna kontrola? Wejdźmy do pierwszego z brzegu budynku. Bez zdziwienia przyjmujemy, że to zawsze ten sam. Idealny porządek. Idealne warunki. Potiomkinowska wioska. Wyremontowany za pieniądze zeków? Nie, nie, to nie wchodzi w rachubę. Przecież jest budżet… „Kolonia stanowi jedną z najlepszych instytucji penitencjarnych obwodu, jest najlepszym miejscem do odbywania kary przez byłych pracowników organów ochrony porządku publicznego.”

Sa i świnie. Te rzeczywiste… Jedzą resztki bałandy. Ohydnej. Do której więźniowie dodają przypraw, inaczej nie daje się jeść. Świnie od przypraw chorują. Więc…

Setki ludzi, narkomani, rzeczywiści przestępcy i ci, których wrobiono, bo komuś przeszkadzali. Duże pieniądze i te maleńkie, ci którzy stali na drodze karier i „robole, narkomani, byli gliniarze, wiertuchaje, prokuratorzy, sędziowie, milionerzy i nędzarze.” Są „odsunięci” i „przecweleni”, „żeby myć wychodki, palarnie i zajmować się śmieciami.” Ludzka mierzwa, z którą w rosyjskich warunkach można zrobić wszystko

Aleksiej Fiediarow – Człowiek, który siedział, przekład Jerzy Czech, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2022, str. 239

Reklama

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Proszę wprowadź nazwisko